Pijcie ze mną kambuczę Tomki i Tosie. Podpisuję dziś umowę na zlecenie "naj-" w kilku moich kategoriach:
-
najbardziej prestiżowe - będziemy budować (oczywiście mały zakres
) największą stację trafo w Polsce, która docelowo ma także obsługiwać pierwszą elektrownię jądrową w Polsce
-
najbardziej perspektywiczną - liczę że uda się mi dzięki temu dorwać do zleceń na samej elektrowni jądrowej
-
największa kwota za robociznę wśród jednorazowych zleceń (nie liczę klientów dla których prowadzimy prace w trybie ciągłym)
-
i po cichu liczę że najlepszy jednorazowy zysk (oby był, bo już mi się znudziło dopłacanie do biznesu
)
Przy okazji właśnie minęło mi 8 lat prowadzenia firmy w Polsce. 10 lat temu nie mając pomysłu na siebie i mając jedynie długi, wyemigrowałem do UK. Pół dnia na zmywaku (zwolniłem się bo ciapaty nie pozwalał jeść tego co robimy) i całkiem przypadkiem dzięki koledze trafiłem na budowę jako pomocnik #elektryka - pierwszy raz w życiu trzymałem w ręku wkrętarkę. Miałem wtedy 33 lata i zaczynałem karierę od kompletnego zera. Inwestowałem więc w książki, szkolenia i college.
Gdy dwa lata później, 8 lat temu wróciłem mając już dość UK, na granicy rozwodu z żoną, całą kasę którą przywiozłem, wydałem w dwa miesiące i zacząłem się bać że będę musiał wracać do UK... Bałem się wejść do hurtowni elektrycznej że poznają że mało się znam i mnie wyrzucą bo to dla profesjonalistów sklep
Moje pierwsze płatne zlecenie z ogłoszenia w gazecie, to wymiana żarówki u Pani która ukręciła szkło i został sam gwint. Zajęło mi to 15 minut z wejście i wyjściem, wziąłem 50 zł i byłem z siebie strasznie dumny.
Potem jakoś poszło ale dwie pierwsze zimy to myślałem żeby iść na etat, tak było ciężko ze zleceniami...
Piszę to dla wszystkich którzy mają już swoje lata i myślą o przekwalifikowaniu się. To była moja najlepsza decyzja zawodowa w życiu.



