Musiałem odpowietrzyć kaloryfer, bo bulgotał. Odkręcam zawór odpowietrzający, ale dojebany mocno, mówię sobie w co do.... I przyparłem mocniej. Okazała się że zakręcam, a nie odkręcam, ale że tyle siły przyebałem, to kaloryfer zeskoczył z zaczepów, spadł, i ujebałem rurę. Sypialnia zalana, ogrzewania nie mam. Jutro przyjdzie fachowiec. Już skułem ściany trochę, bo trzeba będzie łączyć eh...
Edit:
dodałem foto i powiesiłem, może druga rura cała XD
