Dlaczego nie powstanie szybko rząd, a PiS zrobi wszystko żeby doszło do wyborów jak najszubcieb, bo opozycja nie może się dogadać?
Życie to nie jest amerykański film, gdzie główny bohater wygrywa i całuje partnerkę. Na wygraną opozycji trzeba spojrzeć pragmatycznie. Są 3 ugrupowania, które składają się z wielu mniejszych. Do obsadzenia jest stanowisko premiera, marszałka sejmu, marszałka senatu. Matematyka mówi, że każde dostanie po jednym, ale... tam jest czterech, pięciu, sześciu?
-
Tusk ma ogromny negatywny elektorat na premiera, ale zdobył pół miliona głosów. Marszałkiem nie chce być bo to nudna robota, idealna dla Czarzastego, ale Biejat ma obiecane marszałka senatu, chyba że Kidawa Błońska tam będzie, to wtedy nie.
-
Kosiniak Kamysz idealny jest na premiera bo nie ma elektoratu negatywnego, zna sie z Dudą z Krakowa, ale na drodze stoi Tusk, który nie po to harował jak wół, żeby oddać premiera.
-
Kosiniak Kamysz jako marszałek sejmu to marnowanie ogromnego potencjału tego człowieka.
-
W kolejce stoją jeszcze kobiety, które wymagać będą parytetów.
W 2005 miała powstać wielka koalicja POPiS. Tyle, że wybory wygrał PiS, a Tusk nie zniósł porażki i nie był w stanie się dogadać. Mimo, że PiS naprawdę oferował bardzo wiele - nawet większą liczbę ministerstw.
Teraz PiS będzie za kulisami grać na rozpad koalicji, o ile do niej dojdzie. Bo lewica dymi o aborcję, bo Kosiniak Kamysz dostanie od nich premiera a od Tuska nie, bo Hołownia ma inny program niż PSL.
Tak naprawdę wszystko w rękach Tuska. Jeżeli odda swoją największą zdobycz, to koalicja przetrwa. Jeżeli nie, to szybko się rozpadnie. Pamiętajmy, że w tym wszystkim jest Hołownia, który też chce coś dostać.
Scenariusz wyborów za rok 10%, za 2 lata - 30%.
#polityka #wybory #wybory2023