Dostałem propozycję pracy za granicą (Emiraty), i jestem w kropce czy ją przyjąć.
Głównym motywatorem na tak paradoksalnie nie jest wynagrodzenie, a to co było w nowej wersji piątek 13, a właściwie cytat "Całe dorosłe życie walczę ze zmianą".
I tak poniekąd jest i w moim przypadku. Praca zdalna, no bo jakże by inna. Tylko że po 14 latach pracy głównie zdalnej, i 16 na JDG jestem trochę odludkiem. Gdyby nie rodzice koleżanek córki to mógłbym z powodzeniem powiedzieć że nie mam znajomych.
Zacząłem rozkminiać za i przeciw i największą wadą są koszty życia, a w zasadzie wynajmu. Są one wyższe niż w Warszawie. W kraju nie muszę płacić za wynajem, bo mam dom (w kredycie), a tam jest to rocznie wydatek rzędu 200 tys. zł. Kompletna abstrakcja. A zależnie od lokalizacji i standardu, może być nawet 2x więcej.
Byłem na bliskim wschodzie w minionej dekadzie i wiem plus minus jak to wygląda, ale niezdecydowanie wciąż jest.
na domiar złego #izrael i #iran zaczynają wojnę. Nie mieli kiedy!?














