Outer worlds przeszedłem, pamiętam że trochę na siłę, przez to że dostałem grę na jakieś urodziny, czy coś, od żony, to wypada, że było parę autentycznie śmiesznych momentów, a raczej tekstów, ale poza tym to nic nie zapadło w pamięć, poza burzeniem czwartej ściany. Z gameplay'u nie pamiętam żadnego aspektu, który by tytuł wyróżniał. Fabularnie nie pamiętam żadnych konkretów. Chyba tylko to, że były 3 ścieżki rozwiązania każdego questa, ale na ogół wciśnięte na siłę - jak masz odpowiedni skill, to przejdziesz bokiem, przez kanał wentylacyjny. A jak nie masz to rozpierdzielisz wszystkich po drodze. Ewentualnie możesz próbować się wykaraskać gadaniem. Ale wszystko tak sztuczne, od sztancy robione, jakby kazali taniej sile roboczej zrobić grę z 3 rozwiązaniami każdego problemu. Zdziwiłem się że tak dobrze przyjęto ten tytuł, teraz zdziwiłem się podwójnie, że będzie kontynuacja.
Natomiast nade wszystko w pamięć mi zapadło to, że była to gra z absolutnie zamkniętym światem i lokacjami. Niby kosmos w zasięgu ręki, ale nawet wyskoczyc przez barierkę się nie da, bo niewidzialna ściana. Strasznie klaustrofobiczny świat to był. Także no. Postoję. Poczekam, popatrzę.