Pegasus - co się dzieje.
- Po pierwsze: rząd twierdzi, że ma dokument poświadczający przelew środków na Pegasusa. Tusk oficjalnie powiedział o tym dokumencie Adrianowi podczas posiedzenia Rady Gabinetowej, a chwilę później potwierdził to poseł Marcin Bosacki z KO, który jest wiceprzewodniczącym sejmowej komisji ds. Pegasusa. [1] Niezależnie od tego co kto myśli o Tusku, śmiem wątpić by kłamał w sposób tak jawny i głupi. Z tego wynika, że taki dokument po prostu istnieje. Tym samym do śmietnika możemy wrzucić wszystkie wypowiedzi polityków PiS, którzy zapewniali, że nic takiego nie miało miejsca. Czyli na przykład takiego Pinokia. [2]
- Po drugie: Bosacki mówi, że na dokumencie widnieją dwa podpisy. Ówczesnego wiceministra Michała Wosia (o czym wiedziano już wcześniej) oraz ówczesnego… ministra Zbigniewa Ziobry (o czym nie wiedziano, ale co podejrzewano). [1] Jakkolwiek podnosi to rangę przestępstwa, to nie śpieszyłbym się z zapewnieniem, że premier musiał wiedzieć. Otóż według mnie nie musiał. Tym bardziej, że…
- Po trzecie: jak w poniedziałek donieśli dziennikarze RMF FM, wśród ofiar programu miał być właśnie były premier. [3] Oczywiście, na razie podchodźmy do tej informacji na spokojnie, wszak może to być wrzutka obliczona na zdestabilizowanie PiS od środka. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę, że nikt ze strony rządu tego nie zdementował, a chwilę później Wirtualna Polska poinformowała, że według jej ustaleń Tusk zna już listę ofiar i że jest to ponad sto nazwisk (czyli jakieś dwa razy więcej niż spekulowano) [4], śmiem jednak twierdzić, że informacja o inwigilowaniu Pinokia zaczyna wyglądać na wiarygodną.
- Po czwarte: w świetle powyższego, zupełnie inaczej zaczyna wyglądać ploteczka, która rozlała się po mediach w zeszłym tygodniu. Otóż według niej w PiS zaczęła krążyć lista ofiar Pegasusa, na której znaleźli się np. Marek Suski, Ryszard Terlecki czy Adam Bielan, czyli absolutna wierchuszka politbiura. [5] Gdy ta informacja się pojawiła, zignorowałem ją jako plotkę, granat wrzucony na pisowskie gabinety przez rząd, niech się tam gryzą. Tydzień później, gdy temat listy ofiar został wyniesiony wyżej przez Tuska, nie jestem tego już taki pewien. Ale na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba jeszcze poczekać.
- Zakładając jednak, że powyższe informacje okażą się prawdziwe, mielibyśmy z tego przynajmniej jeden interesujący wniosek. Że albo Ziobro, albo Kamiński, albo Ziobro i Kamiński, używali sobie Pegasusa poza jakąkolwiek kontrolą. No bo przepraszam, ale jeśli rzeczywiście użyto go na urzędującym premierze, szefie klubu, szefie partii koalicyjnej i jednym z najbliższych współpracowników Prezesa, to kto nad tym panował? Prezes? Być może jest aż tak makiaweliczny, jasne. Ale jednak bardziej przemawia do mnie teza, że Beria i Zbyszek robili co chcieli.
Podsumujmy.
Nie mamy 100% pewności, ale możemy przypuszczać, że to co mówi obecny rząd to prawda. Jeśli tak jest, to skandal pegasusowy jest jeszcze większy niż ktokolwiek myślał. Okazałoby się bowiem, że reżimek z Nowogrodzkiej nie tylko szpiegował opozycyjny sztab w trakcie wyborów, ale także własnego premiera. Premiera! A możliwe, że także szefa klubu. Pozostaje pytanie: kto to zlecał? Czy nad służbami nikt nie panował, czy może jednak zarządzał tym Prezes. Prawdę mówiąc: nie wiem która opcja jest gorsza. Wiem natomiast, że pozyskano ogromne ilości danych, których teraz można będzie używać przeciwko politycznym wrogom. W interesie zarówno tego rządu, nas wszystkich, jak i - na to wychodzi - samego PiS, jest by tę sprawę rozwiązać do końca. Znaleźć winnych, wyjaśnić opinii publicznej krok po kroku co się stało. Skazać winnych. Wypalić te putinowskie standardy do zera.
Bo jeśli zgodzimy się na to, że służby mogą robić co chcą i szpiegować zarówno premiera jak i opozycję bez żadnej kontroli, to sorry wielkie, ale oznacza to, że wyrazimy zgodę na zagnieżdżenie się tych putinowskich standardów na dobre.
#jebacpis #zostaniecierozliczeni #putinowskapolska #polityka #bekazpisu
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)