Emocje opadły, woda w większości miejsc też. Mówi się, że pośrednio czy bezpośrednio powódź dotknęła 2mln mieszkańców.
Co dalej zatem? Tutaj oczywiście nad pytaniem będą myśleli ludzi dużo mądrzejsi ode mnie, ale mozna i samemu się zastanowić. Widać wyraźnie, że największym wygranym tej powodzi był wielki chad zwany Raciborzem Dolnym, który uratował zapewne trochę ludzi i na pewno miliardy złotych w Raciborzu, Opolu i Wrocławiu. Bardzo dobrze pokazała się też metereologia - mówiła z wyprzedzeniem, że będzie chujowo i było chujowo.
Najwiekszym przegranym okazała sie standardowo Ziemia Kłodzka, gdzie w wielu miejscach po prostu nie ma gdzie zbudować zbiornika, gdy miasto zaczyna się już u stóp gór. I tutaj, szczerze pisząc, nie wiem co można zrobić. Wysiedlanie miast nawet tak zniszczonych jest abstrakcją, zabezpieczeń dużo wiecej zrobić sie nie da, a żeby zatrzymać taką wodę trzeba by ich dużo więcej.
Reakcja rzadu i służb na delikatny plus (choć sporo do zarzucenia też się znajdzie), na duży minus twór o nazwie Wody Polski, w tym ich komunikacja miedzy nimi a innymi elementami układanki (rządem, służbami, Tauronem). Tutaj już pisałem wiele razy - tego tworu nie da się uzdrowić, trzeba wyciąć, zbudować na nowo. Jak często w takich przypadkach na plus też Polacy jako społeczeństwo (poza fanami jednej partii, która wyraźnie trzymała kciuki za powódź, by później robić kampanie na zniszczeniach), potrafimy się jednoczyć i działać w ciężkich sytuacjach. Z drugiej strony też jednak widać nasz jakośtobędzizm i niechęć do ewakuacji, kiedy naprawdę już powinno się uciekać póki można.
Takie powodzie powrócą. Może za 5 lat, może za 50, ale nie ma co się oszukiwać. Trzeba znaleźć pieniądze na naprawę zepsutego, na budowę nowych zabezpieczeń, na konserwację starych.
#powodz #powodzspam #polityka