#popkultura

0
34
Lata 96/97 to popkulturowo złoty okres III RP:
-Just 5
-Orła cień
-Smerfne hity
-Kiler
-Idź na całość
-13 posterunek
-Klan
-Złotopolscy
-Paszporty Polsatu
-Ręce, które leczą
-Tajemnica Sagali
-Kulfon i Monika
-walki Gołota-Bowe i Gołota-Lewis
-Daewoo-FSO zaczyna produkcję Poloneza Plusa i Lanosa
-powódź we Wrocławiu
-skandal z prezydentem śmieszkującym z JP2
-CD Action
-Kaczor Donald hitem sprzedaży
-wypowiedź Pana ze zdjęcia
Mam nadzieję, że powstanie kiedyś serial lub film bazujący na nostalgii z tamtych lat bo potencjał jest ogromny.
#rozkminy #nostalgia #90s #popkultura
d8c7d58c-e4cf-4632-8c91-19180eae7213
CoryTrevor

@Mowile Jakby nie patrzeć był to element tamtego okresu. Trzeba pamiętać o pewnych zjawiskach ale przedstawiając to w odpowiedni sposób zamiast pokazywać bandytów w romantycznym, pozytywnym świetle. Banda Mansona czy Yakuza też nie były niczym chwalebnym a występują jako tło w filmach/grach.


Wiesz co, po zastanowieniu uznałem, że masz rację. Wspomnienie takich zjawisk pod #nostalgia jest nie na miejscu. Usunąłem ten punkt.

Zaloguj się aby komentować

Kiedyś, za czasów miłościwie nam panującej komuny, komiksy były przedstawicielami moralnej zgnilizny kapitalizmu, zachodniego imperializmu i innych strasznych rzeczy. Ciężko było się im przebić do masowego obiegu Może dlatego dzieła, które powstawały (chodzi mi o polskie, oczywiście), w większości przypadków do dzisiaj uznawne są za kultowe.
A współcześnie? Komiks okrzyknięty sztuką. Polscy twórcy nie muszą się już wstydzić, że są tym, kim są. Tylko czy idzie to w parze z jakością? Dlaczego do tej pory największe nakłady mają stare komiksy w nowych wydaniach (lepszy papier, grubsze okładki, hałaśliwa reklama?). Czy twórcy tacy jak np. Christa czy Papcio mogliby zaistnieć, gdyby zaczęli tworzyć dzisiaj?
Czy możemy mówić o ekspansji, czy może regresie polskiego komiksu?
pescyn

ekspansji, komiks z PRL jest dobry, bo dobrze nam się kojarzy, w rzeczywistości było bardzo różnie - komiks współczesny też przeszedł długą drogę ale trzyma poziom zarówno jeżeli chodzi o jakość, ilość jak i dostępność - z kserowanych fanzinów doszliśmy do kilku regularnych serii, mniej lub bardziej regularnych antologii, a dla miłośników klasyki piękne wydana starych serii, ew ich mniej lub bardziej udane kontynuacje, nie ma co narzekać, przynajmniej ja nie zamierzam. Trudno mi się wypowiedzieć, czy postrzeganie komiksu się zmieniło, marvele i inne batmany jednak nie pomagają, ale na to już nic nie poradzimy

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry,
Będę tu hejtować o popkulturze. Na pierwszy ogień:
MALCOLM AND MARIE (Netflix)
(TLDR)
O BOŻE. O JEZU. JAKIE TO JEST DOBRE.
(A TERAZ PEŁNA WERSJA)
Ten film powstał w trudnych pandemicznych realiach i (niejako z konieczności) udowodnił, jak proste i jednocześnie doskonałe potrafi być kino. Willa, dwójka aktorów, dobry scenariusz, dialogi, kamera... AKCJA.
Uwielbiam filmy takie jak ten. Filmy, w których pierwsze skrzypce grają dialogi. Lecz aby świetne dialogi dobrze wybrzmiały, potrzebujemy jeszcze kogoś, kto będzie w stanie oddać ich prawdziwy sens i emocje w nich zawarte. Tutaj udało się to osiągnąć... z nawiązką.
O J.D Washingtonie pisałem już przy okazji recenzji TENET, gdzie nieco żałowałem, że Nolan nie dał mu wykazać się kunsztem aktorskim. Tutaj Washington Jr. był w stanie nadrobić zaległości. Pokazał, jak genialnym aktorem jest i jak wielki potencjał w nim drzemie. Prawdziwy popis! Brawo!
No ale proszę państwa... Zendaya to już totalne złoto. W sumie nie napisałem tutaj nic odkrywczego, bo ta dziewczyna wiele już razy udowodniła, że to ona... to właśnie ta młoda krew Hollywood, która pamięta o tym, czym jest sztuka filmowa i czym jest prawdziwe aktorstwo. Jest nadzieja!
Równie ważne jest to, kto stoi za kamerą. Sam Levinson stworzył film kompletny od pierwszej, do ostatniej sceny. Począwszy od skromnych i oszczędnych, acz bardzo artystycznych ujęć, przez czarnobiałą taśmę filmową, aż po sam genialny scenariusz.
No właśnie - scenariusz to coś, co kupiło mnie tutaj najmocniej. Mamy tutaj niesamowity ładunek emocjonalny krążący pomiędzy kilkoma ważnymi tematami. Pierwszy to... kino i jego współczesne problemy. Malcom, który jest twórcą filmowym, bardzo trafnie wskazuje tutaj największe bolączki współczesnej popkultury, branży filmowej i społeczeństwa, które są strasznie przewrażliwione na punkcie tak zwanej "świadomości". Poruszanie "ważnych" tematów społecznych i politycznych jest tutaj najbardziej istotne. Istotniejsze od samej sztuki.
Malcolm jest tym faktem strasznie poirytowany, bo jako przedstawiciel czarnej mniejszości w Hollywood, automatycznie jest oceniany w kategoriach rasowych. Jego twórczość trafia do szufladki przepełnionej filmami wrażliwymi na kwestie rasowe, nawet wbrew jego prawdziwym intencjom. Chce stworzyć film o młodej narkomance - just like that. Tymczasem biali "uświadomieni" krytycy, rozpływają się nad jego filmem, okrzykując go głosem mniejszości, totalnie ignorując uniwersalny wydźwięk filmu oraz, co ważniejsze, jego techniczne aspekty. Można oszaleć!
Kino jako sztuka przegrywa z kinem, jako nośnikiem społecznych haseł. Czarny twórca filmowy nie może już zrobić filmu, który nie będzie oceniany przez pryzmat jego koloru skóry przez grono oświeconych, tolerancyjnych i walczących z białą supremacją krytyków.
Tymczasem Marie bardzo słusznie zwraca uwagę na to, że to nie jest nic zaskakującego - wszyscy w branży, łącznie ze wspomnianymi krytykami, to prostytutki nastawione na internetowe kliki. O nic więcej nie chodzi, jak o rozgłos, a w 2021 roku nic tak się nie klika jak rozgoryczenie. Jesteś rozgoryczony nierównościami rasowymi w USA - wrzuć czarny kwadrat na swoje social media, by wyrazić swoje oburzenie. Wspierasz mniejszości seksualne - klik i tęcza leci na insta. Odhaczone - jestem dobrym człowiekiem. Wystarczy!
Ale to nie wszystko!
Jednocześnie jest to bardzo mądry film o związkach i o tym, jak trudne jest zbudowanie zdrowej relacji, gdy zapominamy, na czym polega prawdziwe partnerstwo i jakie są jego podstawowe zasady. Niektóre typy ludzi, pomimo naprawdę gorących uczuć, mają spory problem z wyjściem ze swojej egoistycznej bańki. To jest pierwszy i najważniejszy krok w stronę zdrowego partnerstwa. Warto czasem zauważyć drugą osobę.... i jej podziękować za to, że jest. Tak szczerze.
Oskar, a co najmniej nominacja. Trzymam kciuki za ten duet.
Wielkie małe kino.
acae5981-f7f9-4eb6-bba0-db855be451b6
tekken

Wpis fajny, ale rób akapity zamiast takiej ściany tekstu wystarczy tylko tyle i będzie git

sway

@tekken faktycznie, mogłem poprawić. Edytować nie można. Well Dzięki!

Popkulturnik_Kulturnik

@sway Właśnie dzisiaj miałem obejrzeć. Dzięki za opinie!

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia