Życie mi się wali na pysk. To co mnie spotkało przez ostatni rok tego nikomu nie życzę. Raz że sam mam swoje problemy zdrowotne związane z kręgosłupem - rwy kulszowe które nasilają się i prawdopodobnie czeka mnie operacja jak wreszcie dostanę się do lekarza w tym roku trzy razy wymagałem pomocy karetki pogotowia, raz nawet wyciągali mnie z samochodu bo tak potworny ból mi towarzyszył, ostatnim razem tzn wczoraj znając moją historie schorzenia po dożylnym podaniu leków przeciwbólowych dali mi też relanium żeby mnie naćpać abym mógł po prostu zasnąć znieczulony.
Z żoną mamy czworo dzieci. Dwa dni temu dowiedzieliśmy się że moja druga połówka ma raka z przerzutami. Raka miała już wcześniej bo pięć lat temu, wtedy uratowała ją ciąża z naszą najmłodszą pociechą, teraz sytuacja jest o tyle skomplikowana bo straciliśmy jedną ciąże w zeszłym roku w zeszłym roku nasze dziecko nie trafiło i zostało uznane za ciąże pozamaciczną która zagraża życiu, ciąża została usunięta. Od tego czasu żona nie miała okresu a mówimy tu o blisko 10 miesiącach. Teraz ciąża jest, dokładnie to 15 tydzień i mamy powrót raka tylko tym razem z przerzutami.
Trzymam się jakoś, zbudowałem wokół siebie taką fasade która daje mi siłę aby dzieci nie widziały że coś się dzieje. Najstarsi są chłopcy 15 i 13 lat, oni wiedzą co się dzieje, dziewczynki 7 i 5 nie.
Mam w sobie siłę aby to przetrwać i nie dopuszczać do siebie myśli że skończy się źle. Boję się każdego dnia, każdej godziny.
Nie chce i nie oczekuje na wsparcie od Was, po prostu chciałem to napisać - taka forma terapii żeby mi po prostu ulżyło.
Żona śpi, ja siedzę obok niej a niedługo nawet tego nie będzie jak trafi do szpitala.
Wali mi się życie ale jakoś to będzie.
Miej się dobrze jak tu dotrwałeś
#nowotwory #zdrowie #zalesie