#necrobook

15
1092

Kilka fragmentów pochodzących ze wspomnień góralki dorastającej w dwudziestoleciu międzywojennym. Fragmenty dotyczą dawnych sposobów radzenia sobie z wszelkim nawiedzającym domy robactwem(i pasożytami).


Karaluch

"Nieraz miałam okazję widzieć dorosłe osobniki przebiegające po rozpalonej do czerwoności blasze pieca kuchennego. Tego nieprzyjemnego owada zwalczano w bardzo prosty sposób. Codziennie przed snem myliśmy nogi w dużej miednicy(czwórka dzieci, przeważnie chodząca boso), którą z brudną wodą z mydłem pozostawiano w kuchni na noc. Rano powierzchnia wody pokryta była martwymi karakonami. Ponadto w domu trzymano jeża, który nie tylko zjadał karakony we wszystkich stadiach rozwojowych, ale potrafił ryjkiem wyłuskać kokony ze szpar między deskami. Podłogi myto co tydzień, a zamiatano codziennie. W ten sposób do szpar trafiały kokony, a z nich rozwijały się młode osobniki".


Wesz ludzka

"W niedzielne popołudnia matki siadały przy oknach i iskały swoje dzieci. Szukały we włosach wszy i je zabijały, a widoczne gnidy ściągały paznokciami. Idąc ulicą widziałam wielokrotnie matki dbające w ten sposób o higienę dzieci. Moja mama również to czyniła. Włosy po umyciu szarym mydłem płukano naftą, która miała ograniczyć wszawicę".


Wesz łonowa

"Usuwano je mechanicznie, głównie przy myciu lub kąpieli".


Pluskwa domowa

"Gaździny dość dobrze radziły sobie z tym pasożytem zewnętrznym. Przykładały lampę naftową do ściany kierując koniec szkiełka ku szparze z pluskwami, które spadały do płonącej lampy i spalały się. Czuliśmy wtedy na początku bardzo przyjemy zapach fiołków, który szybko zamieniał się w odór. Drewniane łóżka co roku przy wiosennych porządkach wynosiło się na podwórze i polewało wrzątkiem. W łóżkach była jedynie żytnia słoma, którą co roku się wymieniało".


Mucha domowa

"Dawniej zwalczano powszechnie muchy za pomocą lepów, które zwisały przypięte(głównie w kuchni) do drewnianej powały. Bardzo szybko były całkowicie oblepione martwymi owadami. Do dzisiaj bije się muchy packą".


Świerzbowiec ludzki

"Mój brat cierpiał na to i sam się wyleczył. Rozgniatał łebki zapałek zawierające siarkę i mieszał z piaskiem. Nacierał tym mocno swędzące miejsca, czasami aż do krwi".


Owsik ludzki

"Moja mama podawała nam buraki ćwikłowe z chrzanem, co usuwało z jelita owsiki przy defekacji".


#necrobook #owady #pasozyty #wspomnienia #gorale

4425a4d9-e83d-4804-9303-5d9f7600ad20
mk-2

@AbenoKyerto zjesz buraczki nie masz sraczki

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

radziol

@TyGrySSek jest przerwa między imieniem a Tetmajerem

Zaloguj się aby komentować

pszemek

Wygląda jak okładka nowych wydań Tolkiena

Zaloguj się aby komentować

pacjent44

@AbenoKyerto kto? autor się Kossaków naopatrzył?

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

W poprzednich wpisach zamieściłem parę dawnych przesądów na temat ciąży oraz okresu tuż po porodzie(są gdzieś pod tagiem #wierzeniaizwyczaje ), a teraz mogę zrobić bonusowy wpis z kilkoma dodatkowymi, ponieważ znalazłem fajny artykulik na ten temat w starym czasopismie wydawanym na terenie Muszyny.


- Ciężarnym kobietom zabraniano przechodzenia nad powrozami czy też łańcuchami, mogło to bowiem przynieść dziecku śmierć przez uduszenie.


-Wierzono, że jeśli kobieta, nawet przypadkiem, nadepnie na biedną żabę, dziecko urodzi się z wyłupiastymi oczętami.


- W okolicach Muszyny opowiadano dawniej o pewnej ciężarnej niewiaście, która regularnie zachodziła do miejscowego kościoła. Podczas mszy szczególnie często wzrok kobiety kierował się w stronę figurki aniołka, któremu brakowało ręki. Kobieta urodziła później chłopca bez prawej dłoni. Oczywiście uznano, że winne jest tutaj "zapatrzenie się".


- Kolejny przesąd dotyczy boginek, które to przez pierwsze trzy dni czają się w pobliżu domu, w którym znajduje się nowo narodzone dziecię. By chronić przed nimi matkę i malucha, w pobliżu łóżka rozsypywano mak, dodatkowo pod łóżkiem umieszczano siekierę, miotłę, sierp oraz igłę. To wszystko miało odstraszać złe moce oraz niwelować moc złych uroków rzuconych przez boginki na kobietę lub jej dziecko.


- Przy pierwszej kąpieli dziecka do wody wkładano monetę i surowe jajo. Wierzono, że pierwsze zagwarantuje dużo pieniążków, drugie zaś sprawi, że życie dziecka będzie toczyć się bez większych problemów. Często wrzucano też szczyptę soli, by dziecko było ważnym trybikiem w społeczności. Nie zaszkodziła też odrobina miodu, co miało sprawić, że dziecko będzie w przyszłości lubiane. Woda z pierwszej kąpieli musiała zostać wylana na rosnące w ogrodzie drzewko, by dziecko mogło wyrosnąć na tak samo silne jak właśnie owe drzewo.


-W Muszynie(i być może w innych miejscach też) uważano, że siódmy syn w rodzinie będzie dzieckiem wyjątkowym. Wierzono, że bardzo ważny jest również dzień tygodnia, w którym dziecko przychodziło na świat. Urodzeni np. w środę mieli być urodziwi, a w sobotę bogaci. Najgorszym dniem miał być Wielki Czwartek, a najlepszym Wigilia. Dziecko narodzone w okresie, kiedy księżyc był w fazie "wzrostu", miało mieć wyjątkowo długie życie.


#necrobook #przesady

a1dd4f37-8081-43c7-9418-be37cdba3610

Zaloguj się aby komentować

Krótki pościk poświęcony ludowym tradycjom i bajaniom.


1. Fragment tekstu Eleonory Dobrzyckiej z roku 1905 mówiący o zwyczaju stawiania tzw. majów


"Jadąc w maju z Oświęcimia do Kęt spotykać można wszędzie wysokie barwne "maje"(...) W nocy z ostatniego kwietnia po północy, gdy cisza nastanie, zabierają się parobcy do stawiania "majów". Stawiają je przy tych domach, gdzie mieszkają ładne dziewczęta. Najwięcej 3 lub 4 dostąpią tego zaszczytu, muszą to być najładniejsze i najporządniejsze dziewuchy. "Maj" jest to wysoka żerdź, gładko ostrugana, u dołu grubsza, u góry cieńsza. Na wierzchu przywiązany jest krzak jałowca lub wierzchołek świerka. Gałęzie tego krzaka ustrojone są długimi, różnokolorowymi wstążeczkami z bibułki lub papieru, a na szczycie przywiązana jest chorągiewka.


Tak przybrany i gotowy już "maj" przynoszą po cichu pod umówiony dom i stawiają go obok niego, a dla zabezpieczenia przed psotnikami przywiązują do drzewa łańcuchem i na kłódkę zamykają. W pierwszą niedzielę po ósmym(także w nocy) przystrajają go ci sami parobcy w ten sposób, że całą żerdź okręcają różnokolorowymi papierkami, zdejmują uszkodzone wstążeczki z wierzchu i wiążą nowe, a zamiast chorągiewki wkładają szklaną, zieloną lub czerwoną bańkę. Odświeżony "maj" stoi do Zielonych Świątek. W tym dniu pod wieczór następuje rozbieranie "maja", po której to uroczystości rodzice dziewczyny, która miała "maja", zapraszają chłopaków do siebie i częstują obficie dziękując im tym sposobem za "uszanowanie" ich córki. Patrzy im się wtedy wiadro piwa postawić".


2. Fragmencik o strachach i dziwach


"Zwykle w długich zimowych wieczorach dziewki(czyli służące) rodziców moich, obsiadłszy wkoło małą świeczkę lub kaganek, przy kądzieli lub darciu pierza nudotę czasu takiemi sobie gadkami skracały. Były to wielkie opowieści o strachach, upiorach, strzygoniach, strygach, którzy śpiących ludzi dręczą i do północy uwijają się, a po północy o pierwszem zapianiu kura każdy na swe miejsce do grobu wraca; o zmorach, które ludzi śpiących przylegają; czego nasłuchawszy się baliśmy się potem wyjść po ciemku do sieni, aby się z strachem nie spotkać. Także opowiadano o czarownicach(...)


Tu zanotuję też, że za moich dziecinnych lat często słyszałem, iż gdyby kto przygotował sobie deskę ze starej trumny, jakie zwykle na przepełnionych cmentarzach z grobów wyrzucają, i wybił z niej sęk lub wywiercił dziurę i poszedł z nią do karczmy gdzie w zapustny wtorek tańczą tłumy pijanej hołoty, i gdyby przez tę dziurę patrzał na tańczących, tedy dostrzeże, że za każdą parą taneczników tańczy para mieszkańców piekła, t.j. diabeł z diablicą w najrozmaitszych przyborach; która to para za uderzeniem godziny dwunastej roztapia się w smołę, której niczym doczyścić nie można."


#necrobook #wierzeniaizwyczaje #mitologiapolska

4b365237-d9b8-4bb0-8752-ec18e7db7f1c

Zaloguj się aby komentować

Autor: Italo Calvino

Tytuł: Wicehrabia przepołowiony

Rok wydania: 1952

Ocena: Pół/10


Główny bohater wyrusza walczyć z Turkami i podczas bitwy zostaje trafiony przez kulę armatnią, która cudownym trafem dzieli go na dwie idealne połowy. Od tej pory połówki te żyją oddzielnie, jedna z nich posiadając złą naturę, druga zaś dobrą. Dość krótkie opowiadanie i dość dziwaczna historia, ale historia, którą czytałem z zainteresowaniem. Dobro, zło, w sumie całość przypomina bardzo prostą przypowieść, ale nie jest to dla mnie wada, a raczej zaleta tego utworu. Werdykt: zdecydowanie fajne opowiadanko, które dzięki swojej krótkości nie zdążyło mnie zmęczyć.


#necrobook #opowiadanie #pseudorecenzja #recenzjeksiazek

e985297b-c9c0-4def-9b6b-03ecb4429de4
Piechur

Polecam pozostałe opowiadania z trylogii Nasi przodkowie: Rycerz nieistniejący oraz Baron drzewołaz (mój ulubiony z serii). Jest fajne polskie wydanie w twardej oprawie, którego akurat jestem posiadaczem

762cf11d-acc4-4630-be67-fd5c92e50157

Zaloguj się aby komentować

Autor: Iwan Bunin

Tytuł: Życie Arsieniewa

Rok wydania: Międzywojnie

Ocena: wieś/10


Polubiłem tą książkę głównie za część opowiadającą o życiu poety na rosyjskiej wsi, jego opisy przyrody wyjątkowo mi się podobały. Druga część książki już niestety nie była taka dobra.


#necrobook #autobiografia #pseudorecenzja #poetaupadly

8a62dc56-b2fd-4de7-853e-65141395706e

Zaloguj się aby komentować

panporucznik

@AbenoKyerto

-anno domini 79

-tak naprawdę to nie, bo nikt nie daje jebania o taką datację

-no to rok DCCCXXXII od założenia Rzymu

-Oktawian lv XIX here

-twoi starzy to magnaci w Pompejach

-handlują jakimś zbożem albo niewolnikami

-coś pojebali we wniosku CEIDG-I i w sumie nikt nie wie czym się zajmują

-ale sestercji od c⁎⁎ja

-Pompeje super miasto

-akwedukty

-łaźnie

-targi niewolników

-i wyjebana arena lepsza jak Koloseum

-ogólnie j⁎⁎ać Rzym bo to k⁎⁎wy

-ale nie o tym

-ojciec Gajusz znalazł dla ciebie żonę

-córka pierwszego pogromcy chrześcijan, j⁎⁎⁎ny ma ponad 200 ukrzyżowań na koncie

-podobno fajna d⁎⁎a, taka Wenus tylko lepsza

-bo prawdziwa, hehe

-ale cicho bo stos albo lwy

-ojciec przyniósł jej ryciny

-więc wiesz czego się spodziewać

-nie chcesz się zbytnio podjarać zanim przyjdą więc postanawiasz sobie zwalić

-wolisz tak niż burdel, bo wierny z ciebie mąż

-mimo że nie masz żony

-kladziesz się w komnacie

-zaczynasz polerować obsydian myśląc o niej

-swojej przyszłej żonie

-nagle słyszysz jak coś tak pierdolnęło że aż się ziemia zatrzęsła

-boisz się że to Hannibal ożył i rzuca w miasto sloniami

-ale to jednak nie to

-ludzie na trakcie krzyczą i płaczą

-mame wbiega do komnaty

-widzi jak gruszysz

-po chwili milczenia mówi że wezuwiusz wybuch

-kończysz patrząc jej w oczy

-c⁎⁎j cię wezuwiusz

-po sekundzie okazało że nie c⁎⁎j bo właśnie zalał was wyciek piroklastyczny

-na zawsze zastygasz ze zwiędłą fujarą w ręce obok mame

-prawie 2 tysiące lat później odkopuje was ekspedycja naukowa

-naukowcy kisną z ciebie srogo

-nieśmiertelny brak profitu


#pasta #heheszki

Zaloguj się aby komentować

Kolejny mitologiczny pościk zrobiony z nudów, postaranko na jakieś 20 procent, za wszelkie błędy z góry sorki. Dzisiaj btaszkowe stwory.


Alkonost to niezwykłe stworzenie posiadające ciało ptaka i głowę kobiety. Śpiew tej istoty określa się jako mocno hipnotyzujący. Składa jajeczka tak samo jak prawdziwe ptaki, czyni to na plaży, by potem przetransportować je do morza. Jest zdolna do kontrolowania pogody, póki młode kompletnie się nie wyklują, sprawia, że przez cały ten okres morze jest całkowicie spokojne.


Bardzo prawdopodobnym jest, że alkonost ma swoje korzenie w mitologii greckiej. Imię stworzenia może wywodzić się od Alkione, greckiej boginki zamienionej w zimorodka. Ze względu na wygląd i hipnotyczny śpiew istota ta jest często zestawiana pod względem podobieństwa z mitycznymi syrenami, które swoim śpiewem miały wabić żeglarzy, a tych czekał następnie tragiczny los.


Alkonost nie była uznawana za tak nikczemną istotę. Swoim śpiewem kobieta-ptak pragnęła rozpowszechniać wyłącznie radość i śmiech. Trzeba jednak dodać, że nawet jeśli kobieta-ptak sama w sobie nie chciała niczyjej krzywdy, wydawane przez nią dźwięki były niebezpieczne dla zwykłych śmiertelników. Ci po usłyszeniu śpiewu często zapominali o całym bożym świecie i podążali za źródłem owego śpiewu do czasu, aż wyzionęli ducha.

************

Gamajun to kolejna kobieta-ptak znana ze słowiańskich wierzeń. Kojarzona ze szczęściem, dobrobytem oraz harmonią istota była uważana za boskiego posłańca. Jej wiedza obejmowała absolutnie wszystko i wszystkich, czy to bogów czy herosów. Jej śpiew dla większości ludzi miał brzmieć kompletnie niezrozumiale, za to ci nieliczni, którzy byli w stanie go zrozumieć, w zamian otrzymywali proroctwo na temat swojej przyszłości i miliony monet. Sądzi się, że gamajun ma swoje korzenie na terenach dzisiejszego Iranu.


#necrobook #mitologia #btaszki #kobiety

2c4a85f9-efe3-4914-8298-526f9e2237a9
55ddb46d-ae95-481d-94c6-b509b01b4d4a

Zaloguj się aby komentować

Domowik to rodzaj ducha opiekuńczego, w którego istnienie wierzyli dawniej mieszkańcy Rusi. Ten strażnik domowego ogniska był przedstawiany jako mały humanoidalny stworek o owłosionym ciele i długiej brodzie, która nadawała mu wygląd przypominający "dziada" nie z tego świata. Potrafił także przybrać formę ludzką często podszywając się pod zmarłych już przodków rodziny, w której domostwie pomieszkiwał. Niekiedy transformował się w obecnego gospodarza domu lub w domowego zwierzaka. Domowiki przedstawiano też z ogonem, małymi różkami czy też końskimi uszami.


Domowik z reguły ukrywał się przed ludzkim spojrzeniem czając się gdzieś w zakamarkach domostwa, najczęściej w pobliżu pieca. Z rzadka mógł się ukazać komuś w swojej prawdziwej formie, co uznawano za złą wróżbę, wierzono bowiem, że oznacza to nadchodzącą śmierć jednego z członków rodziny.


Nie wzrok, ale słuch był głównym zmysłem, za pomocą którego można było przekonać się o obecności stwora w danym domostwie. Dawał on o sobie znać poprzez dźwięk kroków oraz przesuwanie przedmiotów. Hałasujące nocą zwierzaki domowe często były posądzane o zabawę z domowikiem. Mieszkańcy domu mogli także poczuć dotyk nieznanej istoty, a mężczyźni mogli niekiedy odkryć, że ich własna broda została zapleciona w warkocz. Wierzono, że jest to oznaka miłości domowika, który dawał znać, że kocha daną rodzinę i jest absolutnie szczęśliwy.


Domowik potrafił być niezwykle opiekuńczy, szczególnie względem dzieci i zwierząt żyjących w obrębie domostwa. Samo domostwo podobno mógł ochronić przed tak tragicznymi kataklizmami jak powodzie, pożary czy też pioruny.


Z pewnością złym pomysłem była próba wkurzenia owego ducha opiekuńczego. Leniwi i nie okazujący szacunku mieszkańcy mogli dość szybko zaznać gniewu stworka, który objawiał swoje niezadowolenie poprzez niszczenie przedmiotów czy też psucie mleka. Mógł się posunąć nawet do próby uduszenia osoby, gdy ta znajdowała się w swoim łóżku. Znudzony domowik także był sporym utrapieniem, w takich sytuacjach mógł on m.in. ukrywać przedmioty przed ludzkim wzrokiem.


Tak więc utrzymywanie domowika w wiecznym zadowoleniu było niezwykle ważne. Można było tego dokonać zostawiając trochę mleka i pieczywa w pobliżu pieca. Stworek był także fanem tytoniu. Oprócz tego szczęście odczuwane przez stworka rosło w sytuacji, gdy dom był dobrze utrzymany, a domownicy kulturalni i stroniący od brzydkiego języka, szczególnie przy posiłkach.


Przed wyjściem z domu w dobrym guście było przysiąść na krótki czas i pomilczeć, co było pewnego rodzaju pożegnaniem z domowikiem. Podczas przeprowadzki rodzina mogła zaprosić do nowego domu także swojego strażnika, dla którego przygotowywano mały transporterek w postaci obuwia.


#necrobook #mitologia #wierzeniaizwyczaje

d2232a2c-481e-4b2e-8313-cabb832e9d88
cebfa3af-c495-4003-9e82-d090c8bcdc3c
0ac2ec73-7a2a-41b6-a7c3-e735a81438e8
Vampiress

@AbenoKyerto w PL też był kiedyś zwyczaj siadania na chwilę w ciszy przed wyjściem z domu, ciekawe, czy to jakaś reminescencja rytuałów związanych z domownikami

SpokoZiomek

@Vampiress U mnie w rodzinie, i ogólnie w okolicach, jest zwyczaj że jak się wyszło z domu i za chwilę wróciło, bo np. zapomniało się telefonu czy coś, to trzeba na chwilę usiąść i posiedzieć bo można Licho rozdrażnić. A najlepiej to w ogóle nie wchodzić tylko żeby ktoś z domowników podał czego się zapomniało.

AbenoKyerto

@Vampiress u nas odpowiednikiem domowika było uboże, stworek różniący się praktycznie tylko nazwą. Tak więc bardzo możliwe, że praktykowano ten zwyczaj też i na naszych ziemiach.

Zaloguj się aby komentować