Zdjęcie w tle
Rower

Społeczność

Rower

446

Wszystko co związane z rowerami. https://www.strava.com/clubs/hejto Rowerowy równik: https://www.hejto.pl/spolecznosc/rowerowy-rownik Kontakt: mejwen

Dzień dobry się z Państwem, Tym razem melduję się na 55 kilometrze na zamku Murlo. Nikt nie pyta jak jest ale i tak Państwu powiem. Jest tak, że mi się ciągle płakać chce. Albo dlatego, że jest tak pięknie, albo dlatego, że jest tak pod górę. Przynajmniej temperatura przekroczyła w końcu 10 stopni - jeden powód do płaczu mniej. A kot też jedzie… 😅

#rower #leroica

9a56da99-5fdd-4638-bd41-ebbce7d75d33
5cdf2bf4-e795-4157-9403-d1ded4049ecf
6df2cdcd-4890-44c2-9eca-173a3493e881
onpanopticon

@fonfi nie pytam jak jest, bo widzę że za⁎⁎⁎⁎ście:D

Modrak

Ależ przezasjebiscie. Wydaje się, że jest naprawdę super, ale może mi się tylko wydaje właśnie. Powiedz szczerze @fonfi jak jest?

niebylem

@fonfi ale taką starą ładną szosę to bym kupił, musiałbym się jednak nauczyć wyznaczania tras bez zjeżdżania z asfaltu. Piękna eskapada, mnie d⁎⁎a piecze jak na to patrzę. Z zazdrości, nie od widoku siodełka XD

Zaloguj się aby komentować

pingWIN

@fonfi Powodzonka na dalszej trasie!

RobertCalifornia

serio pytanie: gdzie bagaż?

EerieAlligator

Haha byłem tam w czwartek. Na tym ryneczku odbywają się wyścigi konne 2 razy w roku

Zaloguj się aby komentować

macgajster

i na co to komu? po co? dlaczego?

Zaloguj się aby komentować

No i taki pakiet startowy to ja rozumiem. Nawet izotonik dali Teraz trzeba tylko w sobotę przejechać te 130km i 2300m w pionie, żeby wstydu nie było. Trzymajcie za mnie kciuki.

#rower #leroica

9bcea786-08c8-4237-bb93-ec87ef0ea0be
bojowonastawionaowca

@fonfi dajesz czadu Pan fonfi!

Yes_Man

@fonfi Powodzenia Wariacie

cebulaZrosolu

@fonfi za⁎⁎⁎⁎sty kaszkiet.


Pamiętaj "jazda z ku⁎⁎⁎mi" ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

WysokiTrzmiel

Dopóki świeci Słońce to żaden chłód nie jest problemem

Zaloguj się aby komentować

Z serii: wstałem rano na rower, to wyrzucę na Hejto jakieś zdjęcie... #rower #polwysep

PS. Wszystkie ławki mokre, poddupnik z Helikon-Tex ratuje przerwy.

ed3d8acc-eb18-4c0a-9e01-98ea15877362

Zaloguj się aby komentować

MRDP się skończyło (ostatni zawodnik skończył 6 dni po limicie :P), teraz coś co sam bardzo lubię - relację AAR:

Tutaj wklejone z formu podrozerowerowe.info


#rower #szosa #mrdp


MARATON ROWEROWY DOOKOŁA POLSKI EDYCJA 2025
Prolog
Swoja przygodę, ale tak na poważnie z jazdą na rowerze rozpocząłem w 2016 r. zaczęło się o Maratonów rowerowych na orientację poprzez przejechanie szlaku Odra Nysa, R10, GreenVelo aż po starty w zawodach: Wisła 1200 x 3, Wschód 1400, Bałtyk Bieszczady i tak sobie dozowałem te maratony aż przyszedł czas aby stanąć przez największym w Polsce wyzwaniem czyli 4xMRDP. Poszczególne etapy ukończyłem  w limicie w czasie: MRDP Zachód 59 godzin 18 min, MRDP Góry 92 godziny 12 min, MRDP Wschód 79 godzin 33 min. Z skromnym, ale jednak bagażem doświadczeń rozpocząłem przygotowania do igrzysk jakimi jest pełna pętla MRDP na dystansie około 3200 km z wyśrubowanym limitem czasowym 240 godzin.
Przygotowanie
Nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Wiedziałem że pewną ilość kilometrów trzeba przejechać. Do tego moje jazdy podzieliłem na przygotowanie w góry – czyli jeździłem podjazdy i interwały oraz na teren płaski czyli wyjeżdżenie. Miałem niedosyt i złość do siebie bo najdłuższe w tym roku wyjazdy jakie zrobiłem to było kilka w okolicach 200 km – tak wyszło. W sumie do startu przejechałem 6000 km, gdzie pozostali zawodnicy mieli zdecydowanie więcej. Udało się zrzucić 6 zbędnych kilogramów co było wielkim plusem szczególnie w górach. Mocno pracowałem nad głową i wymyśliłem, że kluczem do przejechania maratonu będzie spokojna, niekoniecznie szybka jazda. Analizowałem wyniki poprzednich edycji, szczególnie zawodników w moim zasięgu. Przeczytałem wszystkie relacje i całe forum www.podrozerowerowe.info.       


Taktyka i sprzęt
Na całą pętlę, oraz wszystkie etapy przygotowałem mojego już trochę wysłużonego gravela Marina Gestalt 2. Wyposażyłem go w prawie obowiązkowa na tym dystansie lemondkę oraz bagażnik rowerowy, na którym zamontowałem sakwę. Próbowałem kiedyś jeździć z torba podsiodłową, ale stwierdziłem że solidne zamocowanie na bagażniku da mi komfort i uniknę niepotrzebnych stresów.
Jako, że lubię mieć wszystko poukładane od A do Z zrobiłem szczegółowa rozpiskę trasy oraz check listę sklepów, stacji benzynowych oraz potencjalnych noclegów na trasie.
Od początku moich wszystkich startów przyjąłem założenie że jadę mocniej, ale każdej nocy śpię w łóżku. Dla mnie łóżko i prysznic robi taką robotę regeneracyjną, że wchodzę na rower na świeżo jakbym dopiero rozpoczynał jazdę. Wyjątek stanowi pierwsza noc, która postanowiłem jechać całą ze względu na godzinę startu – 12:00.       


Start – Sokółka - 610 km czas 31 godzin 45 min
W bazie maratonu melduję się 22 sierpnia późnym popołudniem i czas spędzam na miłych pogawędkach ze znajomymi, ale w powietrzu już czuć napięcie związane z tym co nas czeka od jutra. Do bazy dociera też kolega Darek, z którym umówiłem się na wspólną jazdę ponieważ obydwaj startujemy w kategorii OPEN.
Po obfitym śniadaniu i ostatnimi poprawkami sprzętowymi ruszamy pod latarnię. Pogoda nie napawa optymizmem.
Krótka odprawa, pamiątkowe zdjęcie, humory dopisują i jest: godzina 12.00 – poszli… Spojrzałem na latarnię i pomyślałem sobie jak bardzo chciałbym tu w ciągu 10 dni wrócić.
Pierwsze kilometry zgodnie z planem i założeniami, byle nie dać się podpuścić i jechać „nie swoje”. Ostatnie 3 etapy tak właśnie było co przepłaciłem bolesnymi skurczami i zakwasami na samym początku wyścigu.
Pierwszy krótki postój w Pruszczu Gdańskim na stacji i uciekamy bo niebo jest coraz bardziej groźne. Do Elbląga dojeżdżamy na sucho, ale zaczyna padać i po chwili jest już regularna ulewa. Kolejny postój w Braniewie na stacji – suszymy się, jemy i ubieramy na noc. Jest zimno. W nocy zatrzymujemy się tylko w Bartoszycach i znowu suszenie i grzanie. Temperatura około 5 stopni i wiatr nie ułatwiają. Śniadanie na orlenie w Węgorzewie i kolejne postoje w  Filipowie i Wiżajnach zawsze po to aby się ogrzać i napić czegoś ciepłego. Na przerwę obiadową jedziemy do Sejn. Pierwszy etap pomimo warunków wchodzi całkiem dobrze. Pomimo licznych „chopek” i pofałdowania terenu północnej Polski jedziemy w dobrym równym tempie bez niespodzianek. Finał tego dnia był zaplanowany w Krynkach lub Kruszynianach, ale kończymy go w Sokółce na noclegu o godzinie 19:45. Zakupy posiłek i spać. Jesteśmy w „plecy jakieś 40 km.


Sokółka – Włodawa – 320 km czas 5:30 – 22:00
Ustaliliśmy z Darkiem, że budzik codziennie nastawiamy na 4:00 i jak najszybciej wyjazd.
Zaczynają się schody. Schodzimy po rowery i Darek ma „kapcia”. Na wymianę ucieka cenne 30 minut. W trasie kilka razy jeszcze dopompowywał.
Po ulewach i zimnie poprzedniego dnia mnie zaczyna boleć kolano, a Darek narzeka na ból Achillesa, a jeszcze nawet w górach nie jesteśmy. Nie pada, nawet zaczynamy się rozbierać, ale kolano boli, smarowania nie pomagają. Po telefonie do żony dostałem „receptę” na kolano. „załatw sobie liść białej kapusty i pod nogawki obłóż kolano…” podziękowałem, ale powiedziałem jej, że mogłaby coś lepszego wymyślić – ja nie jestem na przejażdżce tylko na najtrudniejszym w Polsce ultra. Podjechałem do sklepu, poprosiłem o liść kapusty, zrobiłem zgodnie z zaleceniami i jazda. Po około 2 godzinach jazdy, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu mówię Darkowi, że nie boli mnie kolano i od tego momentu do mety nie rozstaję się z kapustą i do mety kolano nie bolało.
Po południu zaczyna padać i od Janowa Podlaskiego do Włodawy jedziemy w ścianie deszczu. Limit dzienny wykonany idziemy spać choć plan był 95 km dalej ze względu na płaski teren. Jesteśmy delikatnie poza limitem.


Włodawa – Przemyśl – 324 km czas 16:30
4:50 schodzimy po rowery a tu kapeć Darka i znowu 30 min w plecy. W Hrubieszowie znajdujemy sklep rowerowy, który akurat ma taki rozmiar opony i zajeżdżamy do Pit stopu na wymianę. Reszta trasy przebiega spokojnie, ale ściana wschodnia jest bardzo uboga w zaopatrzenie. Poza wiejskimi sklepikami stacji prawie wcale nie ma, nie mówiąc o barach czy restauracjach. W Przemyślu w hotelu lądujemy o 22:00 i cudem udaje nam się zamówić pizzę z dowozem. Dobrze pojedzeni idziemy spać. Góry wołają, ale nocleg miał być w Ustrzykach Górnych – 107 km w plecy wg planu który zakładał dojazd na metę w poniedziałek wieczorem. Jest jeszcze plan awaryjny czyli na mecie we wtorek do 12:00. Wg tego planu jesteśmy na styk i zero zapasu. Cały czas jadę i przeliczam choć przed startem powiedziałem sobie że przyjechanie jest najważniejsze, a limit i wynik to sprawa drugorzędna.


Przemyśl – Tylicz – 306 km czas 17:00
Ruszamy szybko bez niespodzianek. Pierwsze podjazdy wchodzą jak masełko. Podjazd na Arłamów wchodzi gładko. Oglądam się za siebie – nie ma Darka. Plan zakładał śniadanie w Ustrzykach Dolnych, gdzie chciałem na niego poczekać. Szybkie śniadanie pod sklepem – w żabce nie działa expres do kawy sprawdzam na trackerze, a Darek daleko za mną. Chwila rozterki – jadę dalej sam. Mieliśmy umowę że jedziemy razem, ale jak ktoś będzie słabszy bądź mocniejszy i zagrożony będzie limit ukończenia to się rozdzielamy. Darek bał się gór o czym nieraz mówił. Ja właśnie na góry najbardziej się nastawiałem i przygotowałem bo wiedziałem że to właśnie w górach wyścig się rozstrzygnie. Do Ustrzyk Górnych dojeżdżam całkiem spokojnie podjazdy wchodzą, nawet mijam kilku zawodników – sam jestem zdziwiony i postanawiam na obiad dojechać do Komańczy. W oczekiwaniu na schabowego dowiaduję się, że Darek z powodu narastającego bólu Achillesa wycofał się z maratonu w Ustrzykach Dolnych. Trafiło to we mnie jak piorun z jasnego nieba. Podziałało dołująco bo jak się Darkowi nie udało to prędzej czy później i mnie się nie uda. Darek był dobrze przygotowany i miał przejechane ponad 1500 km więcej niż ja więc dlaczego??. Dobrze pojedzony ruszam dalej. Kilometry i podjazdy ubywają a ja cieszę się jak kolejny podjazd mam za sobą. W tym momencie muszę wspomnieć o osobach, które dawały mi dużo wsparcia: żonie, dzieciom, rodzinie, kibicom z pracy, Radzionkowa i nie tylko oraz chłopakom z grupy Cidry na Szosie. Dawało to takiego kopa, że chciało się żyć, jechać, krzyczeć…. W końcówce dnia podjazdy między Krempną a Tyliczem dają mi nieźle w d… Na nocleg dojeżdżam o 22:00.     
 
Tylicz – Węgierska Górka – 280 km czas 16:15
Budzik na 4:00 wyjazd 4:45. Najpierw całkiem przyjemnie doliną Popradu i wiem że czeka mnie za chwilę bardzo nieprzyjemny podjazd, który bardzo źle wspominam z MRDP Góry ze Skrudziny do Tylmanowej. Temperatura wzrasta, jazda na krótko, krótki postój w Krościeńku, głęboki wdech i lecimy na najwyższy punkt trasy czyli na Głodówkę 1118 m npm. Po drodze podjazd na Łapaszankę w upale i szczyt zdobyty. Obiad w Kirach w knajpie gdzie jadłem i miałem kryzys podczas MRDP Góry. Ruszam na przełęcz Krowiarki. Wiatr w plecy profil trasy z górki więc lecę ponad 40 km/h aż do Zubrzycy. Podjazd wchodzi gładko, zjazd jeszcze lepiej. Celuję do Wisły, ale czas szybko ucieka. Dojeżdżam do Węgierskiej Górki i wiem że następnie jest podjazd przez Szare po płytach ażurowych, który chyba wolę zrobić na świeżo. Na noclegu po zakupach jestem o 21:00.   


Węgierska Górka – Stronie Śląskie – 271 km czas 16:00
Wypoczęty ruszam na dwa podjazdy (Szare i Kubalonka) po czym oddech i 200 km po płaskim aż do Kotliny Kłodzkiej. W Wiśle na Orlenie i Lidlu śniadanie po czym ogień i do przodu. W Krzyżanowicach pod biedronką drugie śniadanie, a obiad planuje w Głuchołazach. Wieje tak silny boczny wiatr, że trudno utrzymać się na drodze, wypinam się z bloków do lepszej asekuracji, a mimo to po jednym z podmuchów ląduję w rowie. Nocleg zaplanowany w Stroniu Śląskim realizuję choć można było jeszcze jechać ale widmo zbliżającej się burzy zdecydowanie zniechęca. Nocleg 20:30 – wcześnie 


Stronie Śląskie – Zgorzelec – 299 km czas 17:00
Podjazd pod Puchaczówkę wchodzi gładko. Na szczycie mgła – zjazd lodowaty. Ciepły posiłek w Miedzylesiu na orlenie. Trzeba szybko uciekać bo po południu ulewy w kotlinie. Podjazd do Zieleńca długi, monotonny i kolejny lodowaty zjazd do Kudowy. Kawa ratuje morale. Droga stu zakrętów po remoncie aż chce się jechać, ale później jakość dróg spada. Od Włodowic przez Sokolicę to jest dramat. Dziura na dziurze łata na łacie podjazd wchodzi ciężko, a zjazd 15km/h na hamulcach. Tutaj gubię rękawiczki długie, które suszyły się na sakwie, a kurtka wkręca mi się w tylne koło.
W Świeradowie jest akurat sąsiad na wczasach i umówiłem się z nim na obiad około 17, ale dojeżdżam o 18:30 szczęśliwy ,że góry mam za sobą. Obiad i miłe spotkanie do 19:00 i sorry sąsiad, ale ja muszę do Zgorzelca. Ostatni podjazd i przed sobą płasko jak na stole i niebieskie niebo, a za mną ciężkie ołowiane chmury. Uciekam. Dojeżdżam przed 22:00


Zgorzelec – Krajnik Dolny – 319 km 15:45
Ruszam o 4:45. Przez Zgorzelec, gdzie inni mieli w ciągu dnia problemy z przejazdem przez trwający festyn – ja przejeżdżam gdy miasto śpi. W tym dniu z rana pojawia się pierwszy kryzys. Góry dały popalić mojej tylnej części ciała. D⁎⁎a odmówiła współpracy i nie chce siedzieć na siodełku. Jestem mocno obtarty przez styl jazdy. Raczej nie preferuję jazdy na stojąco i wszystkie podjazdy jadę z siodełka. Góry przejechałem o 9 godzin szybciej niż etap MRDP Góry, za co teraz płacę. Jadę na stojąco, lubuskie drogi a szczególnie bruki nie pomagają. Kilometry nie ubywają, narasta frustracja, którą dławię podwójną kawą przed Gubinem na stacji. Kryzys szybko mija, bo mam bardzo silną głowę i motywację. W zasadzie tylko poważna awaria lub kontuzja jest mi w stanie to popsuć nic poza tym, a tym bardziej boląca d⁎⁎a. Ból minie – chwała zostanie. Tutaj znowu pomocne jest wsparcie w postaci telefonów, sms-ów („Cały Radzionków na Ciebie patrzy – napierdalaj”, „Do mety w limicie – albo grubo albo wcale”, Jak się nie zmieścisz w limicie to w Radzionkowie chleba Ci nie sprzedają” itp. - dzięki). Obiad syty w Kostrzyniu, a nocleg miałem zaplanowany w Leśniczówce w Piasku. Do Osinowa przeliczam i kombinuje, że Piasek za blisko. Za piaskiem nieprzyjemny podjazd i zjazd do Krajnika, który robiąc z rana po ciemku będzie działał dołująco, więc lepiej wieczorem, a jeszcze jest widno. Znalazłem nocleg w Krajniku i o 20:30 jestem na noclegu. Nocleg okazał się strzałem w „10”. Czas na zmianę budzik na 2:00 i ogień. 




Krajnik Dolny – Ustka – 352 km czas 17:00
Wyjazd z  Krajnika i super nawierzchnie dróg. Kilometry mijają szybko, drogi puste i szybko docieram do Szczecina na Orlen, gdzie zaplanowałem śniadanie. Z Orlenu ruszam do Międzyzdrojów, gdzie  szukam apteki, aby czymś jeszcze złagodzić ból. Drugie śniadanie i do Kołobrzegu. Liczyłem na wiatr zachodni bo 90% wiatrów w Polsce wieje z zachodu, ale nie tym razem – kierunek południowo wschodni. W Kołobrzegu mega kebab i kawa i lecę do Ustki. Były myśli aby już ciągnąć do mety, ale po analizie stwierdziłem po co?. Kilka godzin wcześniej na mecie nic mi nie da a istnieje ryzyko, że na zmęczeniu i ostrym bólu d.. coś może się w nocy zdarzyć. Decyzja nocleg w Ustce i na spokojnie w limicie do mety. Dojeżdżam o 19:30, zakupy na ostatnie kilometry i spać. 


Ustka – Rozewie (meta) – 130 km – czas 519 (2:30 – 7:49)       
Budzik na 2:00 i o 2:40 na trasie. Chłodna głowa do końca, zero ścigania, spokojna jazda do mety – to moje założenia. Po kilku kilometrach widzę czerwoną lampkę, po następnych kilometrach znowu mrugają dwie. Wyprzedzam kolejnych zawodników, jestem dumny z siebie że jeszcze mam siły. Ostatnie podjazdy to w sumie zmarszczki. Powoli planuję wjazd na metę, ale zaraz urywam myśli bo na mecie jeszcze nie jestem. Jeszcze wszystko się może zdarzyć. Spoglądam na tracking i przede mną jeszcze trzech zawodników, z którymi od Międzylesia się tasuję. Oni mają zupełnie inny styl jazdy niż mój i inną taktykę. Naciskam na pedały i na liczniku grubo ponad 30 km/h. skąd ta moc po 9 dniach jazdy. Doganiam ich w okolicach jeziora Żarnowieckiego i po krótkiej jeździe razem, rozmowami i wspominaniem tego co za nami, zostawiam ich na podjeździe do Krokowej i samotnie zmierzam do mety. Metę planowałem między 9-10, a osiągam ją ze łzami szczęścia w oczach o 7:49. Euforia radości spojrzenie na latarnię, o której marzyłem 10 dni temu, medal, pamiątkowe zdjęcia i co… Już nie trzeba dalej jechać choć jestem w takim stanie psychicznym i fizycznym, że gdyby można było wymienić d… do mógłbym jechać drugie kółko.


Epilog
„Gdy emocje już opadną…”
Udało się zrealizować moje marzenie, a Maraton Rowerowy Dookoła Polski edycja 2025 był dla mnie najważniejszą imprezą rowerową tego roku, oraz zwieńczeniem moich dokonań w ultra. Przejechałem trasę, i zmieściłem się w wygórowanym limicie 240 godzin z czasem 235 godzin i 49 minut. Pogoda od startu nie rozpieszczała (deszcz, wiatr i zimno), ale w dalszej części była do zaakceptowania. Rower spisał się bardzo dobrze i przejechał bezawaryjnie, a mnie również ominęły większe kontuzje. Poza bolącym kolanem na początku (wyleczone liśćmi kapusty) i bardzo obtartym tyłkiem w końcówce maratonu nie odniosłem uszczerbku na zdrowiu. Wszystko zagrało tak jak zaplanowałem. Na szczęście ominęły mnie awarie i większe kontuzje. Żeby przejechać taki maraton trzeba mieć w głowie a nie w nogach. Trzeba mieć cel i za wszelką cenę dążyć do niego, trzeba umieć znaleźć motywację szczególnie wtedy gdy przychodzi kryzys. Mnie się to wszystko udało w dużej mierze dzięki wsparciu najbliższych oraz temu, że ja ten maraton jechałem już przynajmniej od pół roku. Ja nim żyłem każdego dnia, czytając, sprawdzając trasę na mapie,  sklepy, orleny, noclegi itp. Robiąc tabelki w exelu. Może zabrakło czasu na lepsze przygotowanie fizyczne, za to lekcje z przygotowania psychicznego odrobiłem w 100 %.
MRDP 2025 kończył czteroletni cykl , który udało mi się zaliczyć w całości czyli: MRDP Zachód 59 godzin 18 min, MRDP Góry 92 godziny 12 min, MRDP Wschód 79 godzin 33 min i MRDP 235 godzin 49 min co razem daje 466 godzin 52 min. na dystansie ponad 6700 km plasując się po 4 edycjach na 12 miejscu. Jestem bardzo zadowolony i bardzo dziękuję z wsparcie, pchanie kropki i bardzo miłe powitanie na dworcu w Radzionkowie. Świętowania nie było końca, a maraton zapamiętam do końca życia. W prezencie otrzymałem kosz wypełniony maściami do d… oraz główką kapusty.

cd28cd5f-a1e0-40a2-b5dd-ac719038133a
0x34

@Ragnarokk wszędzie już ten Facebook jest sponsorem

Zaloguj się aby komentować

mannoroth

@REXus ale jak, bez bez parawanów?

Marchew

@REXus Jaka temperatura za dnia? Można plackować?

Zaloguj się aby komentować

Takie złoto z Zakopanego, który mógłby w wielu miejscach pełnić rolę przykładu patologicznej polskiej polityki rowerowej.


Mały bonus w komentarzu (tak, to jest ta sama ulica).


#rower #brd #patologia

6bf88623-dcfc-457b-bbbb-713b00064f45

Którędy pojedziesz, pedalarzu?

124 Głosów
Gepard_z_Libii

Pojadę lewą stroną, bo piesi nie patrzą na znaki, ale rower namalowany na ziemii powinni już widzieć, poza tym standardem jest ścieżka z lewej strony, bliżej drogi

starszy_mechanik

Oczywiście spierdolona kostka na pasie dla rowerów musi być

GazelkaFarelka

@Furto po środku i jakby co to będę sie kłócić że źle widział i byłam po tej dobrej stronie*


*) obojętnie która byłaby dobra

Zaloguj się aby komentować

Niedzielna godzinna przejażdżka rowerem w ciuchach rowerowych @AdelbertVonBimberstein. Akurat było widać ładnie zaćmienie księżyca.


Zdjęcie robione kalkulatorem.


#rowerowehejto #rower #zacmienieksiezyca

b683c5a6-966a-44ef-973d-450bf08c76ea
d359695d-a112-40e5-997d-32358b5d94c7
GazelkaFarelka

@Jaskolka96 @AdelbertVonBimberstein kup żonie ładne ciuchy rowerowe

Zaloguj się aby komentować

Jaki rozmiar łańcucha?


Na stronie dekathlonu znalazłem info:


Podział łańcuchów ze względu na szerokość zewnętrzną:

1. 5,25 mm – rowery 12-rzędowe;

2. 5,5-5,6 mm – rowery 11-rzędowe;

3. 5,9-6,2 mm – rowery 10-rzędowe;

4. 6,6-6,8 mm – rowery 9-rzędowe;

5. 7,1-7,2 mm – rowery 8-rzędowe;

6. 7,3-7,4 mm – rowery 7-rzędowe;

7. 7,6-7,8 mm – rowery 6-rzędowe;

8. 8,2-8,6 mm – rowery jednorzędowe.


Więc dla 6 rzędów powinien być 7,6 - 7,8mm.

Chat GPT potwierdza.


Jednak na zdjęciach obecny łańcuch jest szerokości 6,6mm i jest jakby aż za duży.


Więc już sam nie wiem jaki kupić. Taki sam, szerszy czy węższy?


#rower

4415865a-af60-498d-abec-96f4e5d9d717
2de777e8-9f8b-4d84-a6ca-d5bb4f09649f
ebfad713-2bfc-425d-a7d2-e0fa6ea1c26b
abb600b4-6d75-4179-b93d-0ed07213b57e
7c287221-776b-43ad-8f10-d39038fc1446
wonsz

Do dziecięcych i wczesnomłodziezowych rowerów z kasetami od 6-8 biegów zawsze wrzucam łańcuchy z Jula i jeszcze nie miałem problemów. Partnerce w 3x9 też wrzuciłem jeden na zmianę z oryginalnym łańcuchem i robi robotę.


https://www.jula.pl/catalog/wypoczynek/rowery/czesci-zamienne-i-konserwacja/lancuchy/lancuch-rowerowy-639236/

Zaloguj się aby komentować

celujesz – piorunujesz


#rower #glupiezabawy #żołędzie #dab

bb3b18d1-29c1-44aa-9e28-293bc111fd3d
Opornik userbar

Celujesz w żołędzie i inne chrupiące?

68 Głosów
Opornik

6 osób zagłosowało "tak" a tylko jeden piorun, ej no.

391a0f3c-1ec7-4c36-9698-0e928a6f2ffd
jedzczarnekoty

@Opornik a jak jestem doktorem nauk a i tak celuje?

starszy_mechanik

Nie celuje bo na swoich oponkach jeszcze bym się wy⁎⁎⁎ał xD

Zaloguj się aby komentować

myoniwy

@REXus Wygląda mi to jak ścieżka na Hel, ale każda ścieżka wygląda podobnie.

Zaloguj się aby komentować

hist4min4

Fake, pedalarze nie hamują, zwłaszcza na czerwonym świetle.

LaMo.zord

@macgajster sporo klocka jeszcze, a ten już wymienia oO Rozrzutność i dobrobyt w kraju zaskakują XD

od_bierdolta_sie

Nakitowałbym jeszcze z centymetr towotu i jeszcze ze 2 sezony posmigal

Zaloguj się aby komentować

Tutaj jeszcze komentarz od zawodnika co był drugi na mecie. Paradoksalnie to ludzie po 30-tce czy nawet 40-tce bywają w czołówkach zawodów klasycznie wytrzymałościowych.

Może nie mają już tak szybkiej regeneracji, ale mają lata doświadczeń, ich mięśnie i inne części ciala są przyzwyczajone do długiego i żmudnego wysiłku. No i są przyzwyczajeni, że coś cały czas boli


#rower #mrdp

3e43a8e5-0d33-40e2-b6f2-2d03140d75a4
Cybulion

Mam ziomka roxznik 75 ktory lata na rowerze trasy po 300-400km. Mysle ze jakby sie polasil na cos takiego to troche trening zmienic i da rade

Stashqo

@Ragnarokk badań na ten temat nie prowadziłem ale dla mnie to jest akurat wiek na tego typu zawody. Jesteś po 40, masz ustawioną sytuację zawodową i materialną, dzieci już odchowane więc możesz się wyrwać z domu na dłuższy czas. Podobnie widzę na triatlonach i innych ironmanach - masa chłopów w średnim wieku. Bo nagle mają trochę czasu, pieniędzy i chcą sobie jeszcze coś w życiu udowodnić.


No i tutaj zupełnie strzelam ale zapewne młodsi profesjonalni i aspirujący kolarze raczej rzadko się na takie wyścigi porywają bo są one dewastujące dla organizmu i potrafią zniweczyć przygotowania do profesjonalnych wyścigów?

Stashqo

Z resztą, zapytajmy @onpanopticon , on zdaje się po 40 jest i ma zamiar w ultra startować. Może się podzieli swoimi przemyśleniami?

onpanopticon

@Stashqo Nie jestem po 40, mam 35 W każdym razie mam zamiar jeździć zawody także po 40 i również osiągać wyniki.


Co do samego tematu, to nie jest to absolutnie nic nowego. Oczywiście pik wytrzymałościowy jest nieco wcześniej, bo właśnie w okolicach mojego wieku i przy dobrym prowadzeniu powinien się trzymać względnie właśnie do okolic 40. Przyjmując brak wspomagania, bo z nim można to wydłużyć. Nawet na zawodowym poziomie dobrze to widać chociażby w narciarstwie, czy biathlonie. Im dłuższe dystanse tym częściej w topce goście pod 40.


Wyniki w takich ultra, ultra, ultra powalonych wytrzymałościówkach biorą się za to z kilku przyczyn. Sporo osób po czterdziestce nadal ma ambicje sportowe, a nie ma już fizycznych możliwości rywalizować w żadnych kolarskich sprintach i zwykłych zawodach z młodszymi. Natomiast wytrzymałość ani tak szybko nie spada z wiekiem, a u wielu się dopiero kształtuje, ani młody jej tak szybko nie wypracuje, bo 20 latek będzie miał problemy z takimi dystansami na wielu płaszczyznach. Tak samo w tych jeszcze kilkukrotnych ironmenach i innych biegach górskich, też dobre wyniki osiągają starsi. Nie zawsze top, ale nie odstają. A rower też dużo wybacza. Do tego dochodzą kwestie odporności psychicznej i fizycznej. Zaprawione i przyzwyczajone ciało lepiej znosi całą resztę aspektów, czyli deprywację snu, wszelkie niedobory żywieniowe, możesz jechać niemal suchy. No i na końcu zostaje to o czym wspomnieliście, czyli więcej osób ma ustabilizowane życie i realizują się w takiej, a nie innej pasji. Jedni jeżdżą motocyklami, inni składają klocki lego, a ktoś jeździ na rowerze. A dodając do tego zacięcie sportowe i fakt, że pomimo wieku jest takie wąskie pole, gdzie nawet grubo po 40 możesz być w topce w Polsce, a nawet i Europie, to i efekty są. Młodsi realizują się na krótszych dystansach, a ci typowo sportowi nie biorą udziału w takich zawodach w ogóle. Chociaż jak pokazują zawody gravelowe, jak chłopak młodziutki kolarz pojechał na MP gravelowe na 120km, to wygrał je w cuglach na kleconej przełajówce i już tutaj żaden starszy podjazdu nie ma, pomimo doświadczenia. Natomiast wydłuż to x10 i tego chłopaka nie byłoby w top20.


Po sobie powiem, że w kwestii wytrzymałości, to nie wyobrażam sobie za łebka takiego narzuconego tempa wszelkich aktywności jakie mam teraz, a raczej tylko przyspieszam. Lepsza znajomość organizmu, ale przede wszystkim głowa. To co kiedyś było za każdym razem wyzwaniem, teraz jest rutyną, bo człowiek jednak więcej przeżył i nie jest wielce emocjonujące i stresujące spanie w jagodach, czy niespanie 2 dni i orka. Za dupami już nie latam, to testosteron idzie w robotę i trening xd

Zaloguj się aby komentować

Oficjalnie zakończyl się Maraton Rowerowy Dookoła Polski, choć przez kilka następnych dób niedobitki będą zjeżdzać.


Ja osobiście teraz czekam na jakieś AAR z trasy - zawsze fajnie się czyta i ogląda zdjęcia. Jest też zawsze fajna zależność - pierwsze trzy dni relacji są mocno dokładne, ostatnie 3 dni to tak byle skończyć, bo zawodnicy i tak niewiele z nich pamiętają i jechali w półletargu tylko marząc o końcu


#rower #mrdp

d003e034-b5b7-4c3b-9ee6-9bf59316bf17

Zaloguj się aby komentować

Dwie godziny do końca limitu, sytuacja jest jasna. Ukończy jeszcze dwójka - zostało 16km więc to musiałaby być totalna zwiecha lub awaria. W sumie nie wiem, czy jakby rowery im przestały jeździć to na legalu jakby przebiegli ostatnie 2h czy jest wymóg że rower też musi być na mecie


#rower #mrdp

b690a876-5dd0-47b8-812b-2b36b4ebbece
FriendGatherArena

@Ragnarokk jaki procent uczestnikow ukonczyl bieg?

Z_buta_za_horyzont

@FriendGatherArena Przecież to rowerem dookoła Polski jadą .

GazelkaFarelka

@FriendGatherArena @Z_buta_za_horyzont czyli 0%

onpanopticon

@Ragnarokk Zdecydowana większość ultra ma w regulaminie, że trasę możesz pokonać dowolnym pojazdem napędzanym siłą własnych mięśni, albo i na nogach jeśli chcesz. MRDP jest widocznie wyjątkiem, bo takiego zapisu regulamin nie zawiera, natomiast posiada takowy "We wszystkich kategoriach zabrania się pokonywania trasy bez roweru" Czyli dobiec mogą, ale taszcząc rower xd

Ragnarokk

@onpanopticon xD


Inna rzecz, że są zawodowy rowerowe co dobry biegacz dałby radę zrobić na nogach w limicie

Fly_agaric

Strasznie fajny pomysł na wyścig rowerowy. Pedałowałbym!

Graty dla wszystkich co ukończyli.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnia noc przed nami. Ostatnia noc w limicie przynajmniej, bo dużo zawodników to w przyszły weekend dopiero będzie.


Wszystko wskazuje, że ukończy 30 zawodników z kategorii Solo i 10 z kategorii Open. Czyli prawie połowa co wystartowała. Nie chce mi się szukać, ale to procentowo wydaje mi się że sporo więcej jak w poprzednich dwóch edycjach. Na pewno pomogła pogoda - bo w tym roku była dużo lepsza jak w dwóch poprzednich (szczególnie tej z 2021 gdzie zaczęłi imprezę od 5 dni ulew i przymrozków).


#rower #mrdp

58c63520-cb79-4a08-8f0a-b8da1c5cf625

Zaloguj się aby komentować

vredo

@Ragnarokk Ukrainki są śliczne i lubią strzelać do ruskich

PlatynowyBazant20

@vredo ta Sylwia jest z Ukrainy?

vredo

@PlatynowyBazant20 Ana

vredo

@Ragnarokk Pożycz babe

pluszowy_zergling

@Ragnarokk Z czego ta Pani ma wszystko ?! Ja bym się rozsypał Szacuneczek w opór!

Zaloguj się aby komentować

Furto

Który team? Z 10-15 przebić dętek w tym sezonie, szkoda strzępić ryja.

Millionth_Visitor

@Furto łapałem tyle gum jak jeździłem na zbyt niskim ciśnieniu. Górną granica tego co jest podane na oponie i problem znikł.

Furto

@Millionth_Visitor Jeżdżę najczęściej na 5,3-5,5 tył, 5-5,2 przód, na 28mm

Amhon

@Ragnarokk opony 40 i tylko mleko. Przy detkach wystarczy najechać na grubszy kamień w lesie i mamy przebicie.

Oponę ostatnio rozszarpalem z boku i mleko normalnie ją uszczelnilo. Ogólnie nie widzę ani jednego minusa mleka.

Ragnarokk

@Amhon Przy 40 to chyba już standard branży by używać mleka

kapustaglowapusta

Tubeless we wszystkich rowerach. W szosie też. Póki co NIE WIEM czy przebiłem coś na szosie. Na pewno dziur w oponach terenowych było do cholery. Dwa razy wracałem na kapciu - ale to po tak mocnym dobiciu, że i taśma poszła i felga oberwała a opona nadawała się do śmieci.


Tubeless ma według mnie całą jedną wadę - jak masz kilka rowerów to trzeba pilnować, dolewać. Poza tym same zalety.


Chciałem też zauważyć, że 15 lat temu dętkę zmieniało się paluszkami w 30 sekund. Dzisiaj gdy już wszystko jest tubeless ready i siedzi ciasno jak sam diabeł trzeba mieć ze sobą mały warsztat a i tak ciężko założyć "nowoczesną" oponę na "nowoczesną" felgę z dętką w środku i jej przy tym nie podziurawić. Więc jak dla mnie to w sumie i tak nie ma wyboru

d.vil

@kapustaglowapusta właśnie, mając kilka rowerów, tubeless jest upierdliwy.

Zaloguj się aby komentować