Dla mnie polskie fantasy zaczęło się od Stefana Grabińskiego. Dopiero Sapkowski pokazał mi, że można zachodnie fantasy wprowadzić na rodzimy grunt unikając splycen, cukierkowatosci czy też zwykłego powielania stereotypów.
Bagiński rozniecił mój entuzjazm Katedra, a później Legendami Polskimi Allegro.
Dlatego wierzyłem, że Netflix ostatecznie pogrzebie złe wspomnienia poprzedniej ekranizacji, i zarazem zachowa dialogi... Kurcze, przy "słowiańskim wkurwie" z Bazyliszka czułem, że da się odzyskać krwisty język Wiedźmina dla szerszej publiki.
I, niestety, d⁎⁎a blada z tego wyszla.
Jeszcze rzeźnik z Blaviken, i ten pojedynek - to się broniło.
Ale to, co przyszło potem...
Ekranizacja Netflixa konsekwentnie zgubiła słowiańskości wiedźmina, pokłóciła się z kanonem, i co najgorsze, sprawiła, że znielubialem głównych bohaterów.
Sorry. CD Projekt udowodnił, że da się tworzyć opowieści w stylu Sapkowskiego... Taki Krwawy Baron np. Ale, Netflix zamiast wziąć scenarzystów znających temat, wziął wyrobników. A Ci zamiast tortu zrobili racuchy, w dodatku niektóre niedopieczone, a niektóre spalone.
Ech.