Od dawna unikam. Kiedyś często jadąc do roboty wpadałęm czy to po wodę, srajtaśmę, ogólnie jakieś pierdołki. Latem jakieś piwko, bo Hopfe nawet trzymało poziom, zwłaszcza ten ich pszeniczniak. Ale teraz? Nie wiem kiedy to było ale jakoś po Covidzie. Wbijam raz po wodę, awaria autokas, w normalnej trzy baby, jedna pełen kosz, druga jakieś drobiazji i trzecia co się wykłóca o jakieś promki, bo nie wchodzą... no to zostawiłem co miałem na taśmie i pojechałem do roboty. Kolejnym razem podobnie, mimo, że samoobsługowa wolna to co chwilę błąd i czekanie na babę, oczywiście jedna tylko w pobliżu wzroku. Póki te kasy działały normalnie to mi się nawet chciało do nich jeździć. Wbijam, biorę co potrzeba, unikam stare baby i z dyni. Niedługo potem widzę gazetkę i Hopfe na promo, jadę raz, nie ma, kolejny raz, nie ma... przestałem jeździć. I jeszcze mi raz baba zwróciła uwagę, że wychodzę bez niczego i ona zaraz ochronę będzie wzywać XD
O syfie nie warto nawet mówić, do tej co jeździłem właśnie z rana to przez x lat było czysto i praktycznie nie widywałem jakiś labiryntów z palet ale jak już się zaczął syf to tak był do końca. Nie wiem czy to kwestia braku kadry czy braku polskiej kadry ale z czasem było tylko gorzej.