Widzę to po mojej rodzinie. One po prostu nie mają żadnych zainteresowań, i po odbębnieniu obowiązków nie wiedzą co ze sobą zrobić. Moja babcia codziennie chodzi do sklepu i kupuje losowe c⁎⁎j wie co, tylko po to żeby coś kupić. Po tym jak ugotuje, zrobi pranie, zrobi zakupy, nie ma już fizycznie co robić. Sytuacja jest na tyle kuriozalna, że w momencie gdy ja sam sobie coś ugotuję, to w tym momencie odbieram jej zajęcie, i potem słyszę jak jej smutno bo nie ma co ugotować skoro ja już sobie ugotowałem.
Efekt jest taki że mam ponad 20 lat i ani razu w życiu nie robiłem prania i rzadko gotuje dla siebie, bo robiąc takie codzienne obowiązki odbieram zajęcie babci, i potem słyszę jak smutnym głosem pyta: to mam dzisiaj coś gotować?
A najlepsze jest to, że i tak gotuje dla rozrywki, i potem nie ma kto tego wszystkiego jeść. Szykujesz sie do wyjścia, po czym słyszysz walenie w drzwi bo ona coś usmażyła, mimo że ty wychodzisz z domu za 2 minuty i nawet gdybyś chciał to nie masz czasu nic zjeść, i o nic nie prosiłeś. Potem połowa tego jedzenia stoi bo nie ma kto tego jeść, i słyszysz zawodzenie że trzeba jedzenie marnować.
Ech, musiałem z siebie ten wkurw wyrzucić. Nie wyprowadzę sie bo nie chce babci skazywać na samotność na starość, ale k⁎⁎wa...
Bądź mno, lvl18, prawko od 24mcy
Dziadek do kontroli do lekarza musi pojechać
Od tygodnia się szykuje, tateła już wqrw fest targa, bo nie ma innego tematu tylko ten lekarz
Dzień wizyty, dziadek od 6 rano na galowo
Wizyta na 11, o 10 tate w masce spawalniczej z elektrodą w jednej ręce i kluczykami do 126p w drugiej: "masz, zawieź dziadka do przychodni"
Poczucie misji 100, tate ma problem z głowy
Dziadek już siedzi w kaszlaku: "jedziemy!"
Ruszamy. D=5km. ETA=10min.
delta_D=1.5km. Przejazd. Zamknięty.
Dziadek foreground_color=#00ff00
Wysiadł, poszedł opier*ić dróżniczkę bo on emerytowany kolejarz jedzie do przychodni KOLEJOWEJ przecież
Wrócił, foreground_color=#ff0000
ET41+40xEaos ze śląskim wuglem później ruszamy
10:20 na miejscu. 40min przed czasem.
"Podjedź o tam! Pod drzwi!"
"Dziadek, ale to dla karetek jest. Podjadę normalnie"
Nieartykułowalne dźwięki i stękanie nosem
Malacz ciągle jeszcze w trybie lim v(t)->0, Dziadek już otwarte dzwi i stopa na zewnątrz
Wysiadł zanim zdążyłem się zatrzymać
Zanim motur przeszedł w stan postojowy i malacz zakluczon został, to Dziadek już zniknął w otchłani prlowskiej aluminiowej stolarki okienno-dzwiowej
Wchodzę do przybytku, na wprost klasyczna recepcja. Podbijam, pytam przez sitko kobitę "yyyy psze pani bo ja tu dziadka przywiozłem na kontrolę i tego yyyy nie wiem w którą stronę poszedł"
"POBIEGŁ po schodach na górę. Potem pójdzie w lewo."
Hyc hyc po stopnicach z lastryko i jestem +4m wyżej, skręcam w lewo
Długi korytarz, przepierzenia z luksfer, paprotki i ławki obite skajem
Dziadka mojego nie widać, tylko jakieś inne emeryty
Fest dyskutują, podburzone towarzystwo conajmniej jakby papieża ktoś szkalował
Idę bliżej, myślę - spytam
Poziom glośności mowy przekroczył echo kroków i rozpoznaję słowa:
"Widziała pani, no jak to tak można, ja tu od 7 rano trzymam kolejkę"
Wtóruje mu inna "no ja to w środy zawsze na 10.30 przychodzę po kościele i jeszcze czegoś takiego nie widziałam"
Http 302 Dziadek_tu_był.webp found
Siadam sobie grzecznie z boku w trybie incognito i obmyślam strategie ewakuacji, jak któraś się kapnie że ja_wiem_od_kogo_wy_są.tiff
Jebs otwierają się drzwi gabinetu
Dziadek wyparowuje, baby kwękają "doktorze widział doktór jak mnie spod drzwi odepchął a ja już za klamkę trzymała"
Dziadek tryumfalnie "JA jestem ¡CHORY!, cicho tam baby"
Po schodach w dół to już o laseczce
Droga powrotna bez większych przygód. Kazał tylko zajechać do pawilonu Społem, kupił 0,7
W nagrodę pozwolił mi pomalować płot.