Alkoholizm u chłopów.
Chłop musiał pić tylko w lokalu swojego pana i wyłącznie jego trunki, a złamanie tej reguły mogło zakończyć się chłostą.
Panowie ustalali ceny trunków i określali, ile chłop musi ich wypić w ciągu roku – ten wskaźnik nazywano narzutem. Chłop otrzymywał kwit, na którym arendarz odnotowywał ilość i cenę wypitego alkoholu. Jeśli nie zrealizował rocznego planu, to ludzie dworscy przynosili mu piwo i gorzałkę do chałupy, rozlewali je, a następnie żądali opłaty. Gdy nie zapłacił, czekała go chłosta. Zatem, czy chłop chciał, czy nie chciał pić – pić musiał. „Człek nad apetyt jeść nie może, pić może” – komentowali chłopi. Pod koniec XVIII wieku narzuty znieśli zaborcy austriacki i pruski.
Przymus propinacyjny i jego wynaturzenia doprowadziły do rozpijania wsi. Stał się on instrumentem prowadzącym do degradacji fizycznej i psychicznej ludności chłopskiej, demoralizacji i biedy. Ułatwiał panowanie nad chłopskimi duszami i emocjami.
Coraz większy udział trunków w życiu codziennym chłopów prowadził do zmian w obyczajach. Picie stało się czynnością obowiązkową. Za pomocą gorzałki dziękowano i przepraszano. Okowita zastępowała walutę, zwłaszcza w relacjach handlowych. Kontrakty handlowe potwierdzano wódką, która zaczęła obowiązkowo towarzyszyć świętom rodzinnym i kościelnym. Odpust kościelny nie mógł się odbyć bez zbiorowego pijaństwa.
Po wojnach w XVII wieku coraz częściej karczmy brali w arendę wyznawcy religii mojżeszowej, którzy pod koniec kolejnego stulecia zdominowali rynek tego rodzaju usług, przede wszystkim we wschodniej i środkowej części Rzeczpospolitej (w zachodniej arendarzami z reguły nadal byli chrześcijanie). Panowie byli zadowoleni ze zmiany, ponieważ żydowscy karczmarze okazywali się lojalni, sumienni, potrafili czytać i liczyć. Nie pili pańskiego alkoholu, bo nie był koszerny, natomiast karczmarze chrześcijańscy nie wylewali trunku za kołnierz.
Z książki Cham i Pan. A nam, prostym, zewsząd nędza?
Obraz Seweryna Bieszczada "W karczmie" z 1885 r.
#historia #ciekawostki #alkohol


