Zdjęcie w tle
Patkapsychopatka

Patkapsychopatka

Sum
  • 38wpisy
  • 219komentarzy
suseu

@Patkapsychopatka tymczasem kapturek

93aa65ee-1a52-449b-bfd0-5571060c6cde

Zaloguj się aby komentować

splash545

@Patkapsychopatka ale jenzur

Zaloguj się aby komentować

Spacer z Ziomeczkiem


Lędźwie palą jak ogień, ale idziemy – ja i mój czwornozny tester kręgosłupa. Ziomek na luzie, jak zawsze, dopóki... nie wypatrzył lokalnego mini-szczura z ambicjami gladiatora.

Wiem, co się święci. Już go łapię mocniej, bo 45 kilo mięśni właśnie mówi „ja się przywitam po swojemu”.


I wtedy – scena jak z taniego sitcomu. Właściciel szczurka naprzeciw mnie, wprost pod nogi, z tekstem: „niech się powąchają”.

Ziomek? Grzecznie pokazuje, że jego sposób poznawania to raczej zębowe curriculum vitae.

Resztę przekazu stanowiły słowa, których nie powtórzę, ale echo odbiło się między blokami jak po meczu Polska–Niemcy.

Po lewej spokój. Po prawej mój kręgosłup błaga o urlop. Taki heheszek przez łzy.


#heheheszki

c0ec1e88-a556-484a-9973-c8205e0731dd
splash545

@Patkapsychopatka i to musi być zawsze wtedy kiedy boli plec.

ErwinoRommelo

hehe tak ma byc, dyplomacja miecza.

cebulaZrosolu

@Patkapsychopatka spoko niedługo mu siądą stawy to nie będzie tak szalał

Zaloguj się aby komentować

splash545

@Patkapsychopatka xd

moll

@Patkapsychopatka wymień poduszkę. U mnie zadziałało

Kaligula_Minus

Ej ale tu chodzi o nastawienie kręgów xD

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@Patkapsychopatka


@splash545 rozdaje jakieś magiczne tableteczki?

splash545

@Patkapsychopatka tak to jest z tymi kręgosłupami, się psujo z byle powodu.

bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka ciekawe co stoicy mówili o życiu z bolącym kręgosłupem

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Wrzoo

@Patkapsychopatka Jaki obrażony pysio ma!

Zaloguj się aby komentować

bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka ale @splash545 stoicko I tak nie skorzysta

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Patkapsychopatka przydaje się, jak pociśnie po #codziennepiciu

Dziwen

@Patkapsychopatka jak ci pokazał, co narysowałem, to wiesz, że samo to, że gdzieś jest toi toi, nie znaczy, że skorzysta. XD

Zaloguj się aby komentować

Thereforee

@Patkapsychopatka Ta morda mówi wiele: rozczarowanie, zawód a nawet i ślady depresji. ( ‾ʖ̫‾)

8a5a2bd3-b0e6-4a63-b972-05b3a75cd06f
bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka o, Pani z rogalem, witam

Zaloguj się aby komentować

Ziomeczek w swojej naturalnej postaci dzika


KOCHANA RASA ,ALE JAK ZOBACZY PIASEK I WODE NIE MA ZMIŁUJ. BEDZIE BRUDNY NA 1000000%

On radosny i szczęśliwy, właściciel wk....ny


#zwierzaczki#psy#owczarekniemiecki

f94cecf2-3657-4bb4-8e2f-29a436390dd3
kiri

@Patkapsychopatka szkoda że na kolcach... Ale sam pies ładny, owczarki najlepsze!

splash545

Ziomeczek lubi ryć w piachu. xd

starszy_mechanik

@Patkapsychopatka o raju ale goodboi ale bym pyska wytarmosił

Zaloguj się aby komentować

pawlox

Myślałem, że to anus, a to nos xD

Giban

Kotrewetka... Krewekotka?

Zaloguj się aby komentować

adamszuba

W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś górski krajobraz 😀

Zaloguj się aby komentować

splash545

Ładna kotka, wygląda znajomo.

qbuch

Ten lemur miał być mój

Zaloguj się aby komentować

Bardzo się cieszę, że udało mi się wygrać chociaż konkurencja była gęsta. Przepraszam za opóźnienie a to nowe zadanie.


Temat: romantyczna podróż


Gatunek: horror


Termin: 02.02.25


Liczba słów: 800 - 1600


Bawcie się dobrze.

#naopowiesci #zafirewallem

bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka brzmi jak z autopsji

Patkapsychopatka

@splash545 @bojowonastawionaowca

No ja już mam pomysł na następny temat opowiadania...

ciszej

@Patkapsychopatka ej temat świetny, zmuszam się żeby tym razem wziąć udział! No i gratulacje wygranej

Zaloguj się aby komentować

Pewnego dnia wataha wilków przybyła w okolice małej wioski Kajkowo. Przebywały one głównie na terenie Wzgórz Dylewskich, ale od jakiegoś czasu czasu jeden z nich zaczął polować na zwierzęta gospodarskie jednego z mieszkańców wioski Andrzeja Kani. Mieszkańcy wsi byli zaniepokojeni, obawiali się o bezpieczeństwo swoich rodzin i zwierząt, które były jedynym źródłem ich utrzymania.

Minął tydzień od pojawienia się wilków, wtedy pan Kania, który zazwyczaj pamietał o zabezpieczeniu swoich zwierząt, tym razem zapomniał zrobić to ze swoimi kozami. Na taką okazję tylko czekały wilki.

Następnego ranka gospodarz zobaczył rozszarpane truchła dwóch swoich kózek, doliczył się też, że jedna zniknęła, doskonale wiedział co go spotkało. Wpadł wtedy na pomysł zamontowania monitoringu w obrębie swojego gospodarstwa.

Wieczorami siedział wpatrując się w obraz z kamery i starając się wywnioskować coś z zachowania kręcących się w pobliżu zwierząt. Po dwóch tygodniach wiedział już, że pod jego gospodarstwo podchodzi jeden wilk i robi to zawsze o tej samej porze. Znalazł w internecie informację o tym, że wilki często mają nadajniki i dowiedział się, że wilk spod jego gospodarstwa jest konkretnie wilczycą.


W tym czasie w pobliskim parku narodowym przebywała spora wataha, w której jedna z samic spodziewała się młodych. Właśnie to było powodem ataków na zwierzęta gospodarskie. Jednak po jakimś czasie ataki ucichły. Mieszkańcy Kajkowa myśląc, że to już koniec zagrożenia ze strony wilków, przestali się obawiać ataków i wrócili do zwykłej rzeczywistości.

W tym samym czasie wilczyca wydała na świat potomstwo, była to piątka pięknych, małych, futrzastych pociech, lecz jeden z nich był wyraźnie mniejszy od reszty swojego rodzeństwa.


Po miesiącu doszło do ponownego ataku na gospodarstwo Andrzeja. W pobliskich lasach zostały wtedy zamontowane fotopułapki, które sfotografowały wilczycę opiekującą się swoimi młodymi.

Pewnej nocy Andrzej wpatrując się w swój monitoring dostrzegł atak wilczycy na jego kozę oraz jak szybko oddala się z łupem chcąc zapewnić posiłek dla swoich małych podopiecznych.


W stadzie wilków obowiązuje hierarchia i było wiadomo, że najmniejszy z nich dostanie tylko ochłapy. Młode wilczki po posiłku roznosiła energia, bawiły się, skakały i gryzły, w końcu zasnęły wtulone w siebie. Nastepnego dnia gdy najmniejszy wilczek się obudził zobaczył wokół tylko pustą przestrzeń. Biegał i szukał nerwowo swojej mamy i rodzeństwa, jednak nigdzie ich nie było. Słychać było szum liści, śpiew ptaków, lecz żadnych odgłosów jego wilczej rodziny.

Pewnej nocy wilczek wybrał się pod płot gospodarstwa pana Kani, pamiętał jak był tam kiedyś ze swoją rodziną, jednak nie było ich i tam. Niestety wataha musiała się przenieść na inne tereny zostawiając za sobą najsłabsze ogniwo. Biedny maluszek został całkiem sam. Co jakiś czas podchodził pod płot znajomego mu gospodarstwa starając się zapewnić sobie coś do jedzenia, jednak za każdym razem to płot okazywał się górą.


Andrzej widząc na nagraniach monitoringu starania osamotnionego malucha poczuł jak pęka mu serce. Nie zważając na straty jakich do tej pory doznał przez działania watahy, postanowił pomóc małemu wilczkowi. Zabił jedną ze swoich kur i podrzucił ją w miejsce, w które podchodził mały. Wieczorem pilnie wpatrywał się w monitor obserwując co się stanie.

Wilczek wyszedł wtedy ze swojej kryjówki i chciał kolejny raz spróbować pokonać płot. Wyruszył na swoje polowanie. Gdy dotarł w okolicę gospodarstwa Andrzeja wyczuł zapach kury i od razu podbiegł w miejsce gdzie gospodarz ją pozostawił. W jego pięknych miodowo-żółtych oczach pojawiły się łzy szczęścia. Głodny brzuszek w końcu został napełniony. Po posiłku szczęśliwy szczeniak wrócił do swojej nory i zasnął w niej zadowolony.

Andrzej oglądając tą sytuację na swoim ekranie postanowił, że postara się uratować tego malucha.


Następnego dnia z samego rana zadzwonił do leśniczego, opowiedział mu o osamotnionym wilczku i jego próbach dokarmiania go. Leśniczy Wojtek Sowa chciał zobaczyć nagrania pana Kani, więc umówili się na wieczorne spotkanie u gospodarza. Leśniczy obiecał przynieść na nie materiały zebrane z fotopułapek z pobliskiego lasu.

Nastał wieczór, a Andrzej podekscytowany wyczekiwał leśniczego, liczył, że wspólnie wymyślą plan jak uratować małego wilczka. Na kwadrans przed umówionym spotkaniem na podwórko gospodarstwa wtoczyła się wielka niebieska terenówka z czarnymi felgami, oraz białą naklejką wilka na tylnej szybie. Gospodarz widząc ją już wiedział, że uda im się dojść do porozumienia. Z auta wyszedł wysoki mężczyzna około czterdziestki z gęstą czarną brodą, w okularach.

- Witam. Wojtek Sowa.

- Witam. Andrzej Kania.

- Rozumiem, że to z Panem rozmawiałem na temat wilczka.

- Tak, zapraszam do domu.

Andrzej zaproponował leśniczemu herbatę i w czasie jej picia panowie przeszli na Ty. Przeszli do pokoju gdzie najpierw obejrzeli nagrania z monitoringu Andrzeja. Następnie Wojtek pokazał zdjęcia z fotopułapek. Wynikało z nich, że faktycznie rodzina młodego wilczka odeszła zostawiajac go na pastwę losu.

W tym momencie wykryto ruch na kamerze i Andrzej przełączył na widok na żywo. Zobaczyli na ekranie sprawcę całego zamieszania, który znów zmagał sie z ogrodzeniem. Na ich twarzach momentalnie pojawiły się uśmiechy i łzy zakręciły się w oczach. Patrząc na starania wilczka postanowili, że zrobią co będą mogli, żeby pomóc mu przetrwać.

- Wojtku mam plan w jaki sposób możemy go uratować. Bez naszej pomocy nie uda mu się przetrwać do dorosłości.

- Słucham, obmyślmy wspólnie jak to zrobić. Serce mi pęka na jego widok.

Ich spotkanie trwało aż do późnej nocy. Plan uratowania wilczka został opracowany. Pozostało tylko wdrożyć go w życie.


Następnego dnia niewyspany gospodarz, ale za to dumny z siebie, wrócił do swoich obowiazków. Wiedząc, że wieczorem pewnie wilczek znów podejdzie do jego ogrodzenia, położył tuż przy nim kolejną kurę. Robił to każdego wieczora przez dwa tygodnie, żeby przyzwyczaić wilczka do posiłków. Następnym krokiem miała być intryga uknuta przez Wojtka z jego znajomym weterynarzem.

Dwa dni później kura zostawiona przy płocie, była wypelniona środkiem usypiającym. Wieczorem trójka mężczyzn obserwowała bacznie ekran monitoringu w oczekiwaniu na jakokolwiek ruch. Nie minęło dużo czasu, a młodziak przyszedł jak zawsze i dopadł się do posiłku. Środek zawarty w mięsie zadziałał błyskawicznie. Młody wilczek zasnął zaledwie kilka kroków od ogrodzenia.

Cała ekipa ruszyła w jego stronę. Musieli działać szybko, żeby zdążyć przed jego wybudzeniem. Na miejscu zbadali malucha, który okazał się młodą wilczycą, weterynarz pobrał jej krew, założył też chip z nadajnikiem. Mężczyzni byli podekscytowani swoim sukcesem i postanowili nazwać młodą imieniem Nona.

Po czym zostawili waderę w miejscu, w którym leżała i wrócili do domu gospodarza, sprawdzili tam działanie nadajnika.


Nona obudziła sie po 40 minutach od odejścia mężczyzn. Po narkozie świat wirował w jej oczkach i był cały rozmazany. Łapki miała wiotkie i nie nadające się do biegania. Biedulka położyła się czekając aż las przestanie tak wirować. W końcu działanie narkozy ustało, a mała pobiegła do swojej nory, skryła się tam, nie zamierzając już stamtąd wychodzić.


Kilka dni później do Wojtka przyszły wyniki badań Nony, okazało się, że młoda jest osłabiona z powodu niedożywienia. Andrzej dostał wytyczne, żeby w podawanym jej mięsie były też leki. Gospodarz dokarmiał ją przez kolejne tygodnie, aż pewnego dnia Nona nie pojawiła się pod ogrodzeniem jego gospodarstwa. Zmartwiło go to i zadzwonił do leśniczego Wojtka z pytaniem czy jest w stanie ją namierzyć. Wojtek oddzwonił popołudniu z informacją, że wszystko jest w porządku, młoda zmieniła miejsce siedliska i prawdopodobnie dołączyła do watahy. Uspokoiło to Andrzeja i rozpierała go duma, że udało im się ocalić wilczycę, ale był też trochę smutny ponieważ zdążył się przez ten czas przyzwyczaić do towarzystwa tego małego futrzastego brzdąca.


Minął rok, po którym gospodarz odkrył, że ataki na jego kozy wznowiły się. Przejrzał więc nagrane z monitoringu, zobaczył na nim wilka dużo większego i masywniejszego od Nony.

Pewnego dnia Andrzej przechadzał się po swoim gospodarstwie i tuż za płotem ujrzał wilka z nagrania, jednak teraz już wiedział, że była to Nona. Była to teraz duża, masywna samica o miodowo-żółtych oczach, gęstym srebrzystym futrze I pięknym ogonie. Andrzej przecierał oczy ze zdumienia nie mogąc uwierzyć, że przyszła mu się pokazać. Wtedy ku jego zaskoczeniu wychyliło się zza niej sześć małych futrzastych szczeniaków. Andrzej miał wrażenie, że wilczyca popatrzyła na niego z wdzięcznością, by po chwili odbiec ze swoimi maluchami.

Gospodarz nie mógl ukryć wzruszenia, w jego oczach pojawiły się łzy i zaczęły spływać po jego policzkach, na ustach za to szerzył się uśmiech, a w jego głowie kotłowały się myśli:

"Czyżby wilczyca właśnie mi podziękowała za uratownie? Pokazała, że ma się dobrze i jeszcze przeprowadziła swoje pociechy."

Andrzej zadzwonił zaraz do Wojtka, żeby opowiedzieć mu o tym co wydarzyło się przed chwilą.

- Słuchaj, nie uwierzysz co przed chwilą się stało. Szedłem przy ogrodzeniu i zza krzaków wyłoniła sie Nona. Jest przepiękna! A zaraz za nią była szóstka jej maluchów! Jestem w szoku, że pokazała się po takim czasie.

Wojtek zaniemowił z wrażenia i nie mogąc dobrać odpowiednich słów, powiedział po chwili:

- Bardzo się cieszę, że nasz plan się powiódł. Widać, że Nona musiała mieć do Ciebie zaufanie, że pokazała się razem z młodymi, to bardzo rzadkie zachowanie u wilków.


Nona z maluchami przemierzała ogromne tereny, lecz gdy tylko była w okolicy Andrzeja to odwiedzała go i zabijała mu kozę. Gospodarz wiedział, że to jest właśnie jego wilczyca i nawet nie miał jej tego za złe. Cieszył się za to, że daje mu czasem znaki życia, a on wie, że wszystko jest z nią w porządku.


#naopowiesci #zafirewallem

splash545

@Patkapsychopatka lubię wilki

Zaloguj się aby komentować

kopytakonia

Pełna ludzi stulecia hala

Zaraz na scenę wychodzi mądrala

Krzyczy, piszczy ludzi stado

Klimat jakby przeszlo tu tornado

Szuuz_Ekleer

Wypełniona spodkowa hala

Przemawia kosmiczny mądrala

Ustrukturyzowane stado

Chemtrails free źródlane tornado

PaczamTylko

Nie będzie o owcach, nie tym razem


Wypełniona zombiakami cała hala

zebrał je tutaj do kupy jakiś mądrala

gdy tak sobie wyje "mózzg" całe stado

celem stało się dla Panavia Tornado

Zaloguj się aby komentować

PaczamTylko

Gdy psi fryzjer nie ma co do garnka włożyć, budzą się demony


Gdy w brzuchu burczy dobra i psina

czuć wtedy sytość, a głód nie zacina

na deser zostają do obgryzienia łapki

no i ze skóry będą kapcie w ciapki

Piechur

@jakibytulogin @voy.Wu Panowie, remis mamy. Ja rezygnuję ze zwycięstwa. Ogarniecie?

fonfi

@voy.Wu @jakibytulogin @Piechur Ułatwiłem Wam

Piechur

@fonfi Kurde xd Dobrze, że mi Robak szybko zasnął, to mogę wrzucać

Zaloguj się aby komentować

Inwazja na kiosk 


W poniedziałkowy poranek do kiosku stojącego przy parku przyszła dostawa gazet, słodyczy oraz przekąsek. Pan Ziutek jego właściciel, zabrał się za rozpakowywanie dostawy na półkach. Z pierwszymi czterema pudłami poszło zaskakująco szybko, lecz ostanie okazało się przerażające ciężkie dla Pana Ziutka. Była w nim ogromna ilość przekąsek, która miała wystarczyć na najbliższy kwartał. Właściciel wciągając ten ogromny karton do małego pomieszczenia delikatnie uszkodził drzwi od kiosku. Nie stało się nic strasznego ale wskutek uszczerbku pozostała delikatna przestrzeń między ścianą a drzwiami. Po całym dniu pracy w kiosku Ziutek mógł go nareszcie zamknąć, zrobił to ochoczo i wrócił do domu.  


Tej nocy było dosyć chłodno i deszczowo. Trzy młode wiewiorki wpadły na pomysł żeby schować się przed chłodem w kiosku. Biegając dookoła niego rudy wiewiór Jurek wypatrzył delikatną szczelinę w drzwiach i wbiegając w nią zawołał resztę swojej ekipy. Wiewiórka Jarosława wskoczyła za nim z wielkim impetem a jako ostatni do kiosku wturlał się puchaty Jarogniew. 

Jarosława gdy tylko się podniosła krzyknęła zachwycona:

- Zobaczcie, jesteśmy w raju! Nie pada, nie wieje!

- Do tego mamy zapas jedzenia na długi czas! - wtórował jej Jurek.


Cała trójka zaczęła buszować po malutkim kiosku. Skakały z półki na półkę. Nie przejmując się przy tym, że słodycze i gazety spadały gdzie popadnie. Po dłuższej chwili frajdy wiewiórka Jarosława zgłodniała. Zaczęła walczyć z opakowaniem orzeszków, chcąc je otworzyć. Niestety nie udało się. Spróbowała z następnym i następnym. W końcu zobaczył to Jarogniew i wspólnymi siłami udało im się rozszarpać opakowanie, a z jego wnętrza wysypała się mieszanka orzechów. Na pyszczkach wiewiórek od razu pojawił się uśmiech a w małych czarnych oczkach błysk zachwytu. Najedzone, ukryły się w najciaśniejszym i ciemnym kąciku kiosku na delikatną drzemkę. 


Ziutek wstał wcześniej niż planował. Przyszedł do kiosku szybciej w dobrym humorze, licząc na spokojny dzień po wczorajszej cieżkiej pracy przy rozkładaniu towaru. Jednak gdy tylko otworzył drzwi jego oczom ukazał się jeden wielki bałagan. Gazety, które wczoraj tak starannie układał były porozrzucane po półkach, ladzie oraz podłodze. A co najważniejsze wszędzie i to dosłownie wszędzie leżały orzechy wśród strzępków ich opakowań. To był ogromny szok dla Pana Ziutka, który natychmiast zadzwonił na policję zgłaszając napad na jego kiosk! Funkcjonariusze, którzy przybyli po chwili po pobieżnych oględzinach nie stwierdzili śladów włamania. Przyjęli więc tylko zgłoszenie i odjechali jeszcze szybciej niż przyjechali. A w tym czasie małe wiewiorki wystraszyły się hałasu dobiegającego z kiosku i nawet nie drgnęły ze swojego kącika. Biedny Ziutek został z kwitkiem i bałaganem. W dalszym ciągu nie wiedząc co się w tym jego kiosku stało. Zmartwiony tą sytuacją posprzątał swój przybytek i postanowił szybciej go zamknąć.


Gdy przyszedł wieczór i nastała cisza Jarosława wyskoczyla z kącika wykrzykując:

- Co tutaj się wydarzyło?

- Nie mam pojęcia. - odpowiedział jej Jurek.

- Jestem juz głodny. - skwitował Jarogniew.

Gryzonie znów zaczęły swoją zabawę i ucztę w kiosku, nie zwracając na nic uwagi i robiąc szybko bałagan na nowo. Za to zabawa była przednia. Skakały po półkach udając, że skaczą ze spadochronem na podłogę. Ta niesamowita zabawa trwała jeszcze kilka godzin, aż wiewiorki straciły całą swoją energię i ułożyły się w swoim kąciku na regenerację.Tak minęła noc. 


Rankiem Pan Ziutek otworzył kiosk i zobaczył jeszcze gorszy bałagan niż wczoraj. W jego oczach pojawiły się łzy.

- Nie wierzę co tutaj się dzieje! Nie jestem w stanie zrozumieć skąd ten bałagan i otwarte paczki orzeszków?! - Ziutek zadawał sobie takie pytania i nie potrafi na nie odpowiedzieć. Mając mętlik w głowie sprzątał i obsługiwał klientów zastanawiając się jak to możliwe. Sytuacja powtarzała się wciąż przez kolejne dni, a właściciel tylko cieszył się, że nikt nie dorwał się przy tym do jego utargu.


Gdy minął tydzień od pierwszego zdarzenia na dworze się wypogodziło, więc młode polatuchy postanowiły wrócić do swojego środowiska naturalnego. Ziutek przychodząc z rana był przygotowany na widok nieporządku w swoim kiosku. Jednak gdy otworzył drzwi i wszedł, przetarł oczy nie dowierzając. Tym razem wszystko było na swoim miejscu i tak już zostało. A właściciel kiosku nigdy nie dowiedział się, że przez ten czas był napadany przez wiewiórki.


Gdzie więc reportaż, spytacie? Otóż został napisany przez dziennikarkę lokalnej gazety Panią Marlenę, która zainteresowała się serią tajemniczych napadów na kiosk. Lecz owoc jej pracy zjadły szczury, które zalęgły się w jej biurze.

#naopowiesci #zafirewallem

moll

@Patkapsychopatka cześć, Robaczku!

Sofie

Fajnie się czytało

bojowonastawionaowca

@Patkapsychopatka a kogo to moje owcze oczy widzą!

Zaloguj się aby komentować

Poprzednia