Szanowni Państwo,
dzisiaj walentynki — więc parę słów o miłości. Niektórzy bowiem mówią, że stoicyzm nie dopuszcza emocji i uczuć, czy że z nimi wojuje. Nic dalszego od prawdy: to nie byłoby ani możliwe, ani sensowne. Jest raczej przeciwnie: stoicyzm pozwala w maksymalnie sensowny, twórczy sposób wykorzystać tę żywotną siłę, jaką uczucia dają.
Czasownik, czyn, działanie
Że ta siła jest, to jest niezmienny parametr życia ludzkiego. O tym, jak jest wielka, nie trzeba przekonywać młodych zakochanych, czy matek, które kołyszą dzieci. Pytanie oczywiście, co z tymi uczuciami zrobimy, jak je wykorzystamy i do czego spożytkujemy.
Na wskroś stoickie jest to stare powiedzenie, że miłość nie jest wcale rzeczownikiem, ale czasownikiem. Kiedyś udzieliłem wywiadu, w którym to rozbudowałem do ładnej trójcy, którą chcę dzisiaj przypomnieć: miłość jest czasownikiem, przedsięwzięciem, aktem. Źle brzmi? Właśnie dobrze brzmi!
Chciałoby się prowokująco powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak „miłość”, jest tylko „kochać”. Nie wolno myśleć o miłości jako o czymś statycznym i statecznym, ustalonym i nieruchawym. Miłość jest działaniem, jest robieniem rzeczy. Miłość nie jest ideą, ale gotowością do czynu.
Rachunki wzajemnie otwarte
W miłości — jak zawsze i wszędzie w życiu — wszystko zależy od naszej postawy, od sposobu działania, który przyjęliśmy i który uczyniliśmy "naszym". Miłość nie jest dogmatem, nie jest zasadą, ani odgórnym przykazaniem, które należy spełniać. W miłości nie oceniamy też po konsekwencjach, a już na pewno nie liczymy na nie. Prawdziwa miłość musi być w jakimś stopniu bezinteresowna, musi wychodzić poza kalkulacje typu „a co ja będę z tego miał?” Musi być w niej chęć, żeby zrobić „więcej” i „bardziej” niż by w danej sytuacji wypadało, czy się opłacało.
To jest zresztą sekret każdego udanego związku, ba, każdej udanej relacji międzyludzkiej. Chodzi właśnie o to, żeby umieć wyjść poza kalkulację kto, co, ile i komu. Udana relacja jest jak wzajemny open bar, w którym nigdy nie podliczamy sobie rachunku.
Wzajemność zależy od nich
I oczywiście, to się zawsze wiąże z ryzykiem. To już Seneka powiedział: si vis amari, ama. Po polsku: jeśli chcesz być kochanym, to kochaj. Jest to zarówno streszczenie miłości w ogóle (miłość to gotowość do dawania, a nie oczekiwanie, że coś dostaniemy), ale i bardzo praktyczna, trzeźwa wskazówka. Nie możemy oczekiwać, że zostaniemy pokochani, jeśli sami nie pokochamy pierwsi.
Tylko że tu nigdy nie będzie gwarancji. Jeśli daję coś od siebie, to może mnie spotkać wzajemność, ale może też nie spotkać. I to jest fundamentalnie stoickie. Od nas zależy czy chcemy kochać i dać coś od siebie, ale jest niezależne od nas, czy zostaniemy pokochani.
Miłość nigdy nie jest gwarancją na wzajemność. To jest to odwieczne ryzyko. To jest źródło słodko-gorzkiego tragizmu relacji międzyludzkich, ale i inspiracja bezmiaru piosenek i powieści o nieszczęśliwej miłości, pisanych odkąd świat światem.
A na koniec podkreślę tylko raz jeszcze, że to wszystko nie dotyczy bynajmniej tylko miłości „romantycznej” (nawiasem: to brzydki anglicyzm i nieudane pojęcie w ogóle!). Ta dynamika jest zawsze bardzo podobna, czy to w miłości rodzicielskiej, rodzinnej, w przyjaźni, czy w relacjach z osobami trzecimi, czy ze społeczeństwem w ogóle. Ale to już historia nie tylko na walentynki.
ze stoickim pozdrowieniem!
dr Piotr Stankiewicz - newsletter
#stoicyzm