#qualitycontent

29
599

Zapraszam do obserwowania tagu autorskiego #gulosus


W tym tygodniu udało mi się zdobyć przedmiot, którego poszukiwałem przez długi czas. Jest to butelka apteczna ze szkła uranowego (najprawdopodobniej z XIX wieku z Czech lub Niemiec). Czym jest szkło uranowe? Zapraszam do krótkiej opowieści.


Najstarszy przedmiot szklany z domieszką rudy uranowej (tlenku uranu) pochodzi z 79 roku n.e. z mozaiki znajdującej się w rzymskiej willi na Wybrzeżu Posillipo. Następnie na przełomie XIX i XX wieku niemiecki farmaceuta Martin H. Klaproth odkrył uranu jako pierwiastek, jednak z naszej perspektywy istotne jest to, iż eksperymentował z wykorzystaniem związków uranu jako barwników szkła.


Jednak nie Berlin i Niemcy stały się kolebką szkła Uranowego, a Czechy i Józef Riedel (jego fabryka szkła istnieje po dzień dzisiejszy). W 1830 rozpoczął on produkcję szkła barwionego powyższymi związkami na zielono (Annagrun) i żółto (Annagelb). Wykorzystywał do tego dwuuranian sodu i tlenki uranu. Sekret niezwykłych kolorów kupił Brytyjczyk - James Powell w 1834 roku, stąd szkło uranowe zostało rozsławione na całym świecie.


Pod wpływem promieni ultrafioletowych, co jest doskonale widoczne na zdjęciu, butelka wykonana ze szkła uranowego ulega luminescencji, czyli emituje światło. Ze względu na swoją rzadkość i cenę butelki uranowe fałszowano za pomocą związków żelaza i chromu.


Na zdjęciu butelka uranowa (tabula rasa) z mojej kolekcji, druga połowa XIX wieku.

9dcd3227-0b98-4549-9f2c-41e16bd60378
Gulosus

@arcy Tak, często poziom promieniowania jest tak niski, iż nie ulega ono detekcji w liczniku Geigera. Przed wojną także sprzedawano wodę mineralną z solami uranu na potencję. W tym wypadku to bez wpływu na zdrowie nie było.

arcy

@Gulosus Ale wiesz może czy chociaż konar się rozpalał? Jak już walimy setę uranu to byłoby miło gdyby działała

Gulosus

@arcy Prędzej odpadał.

Zaloguj się aby komentować

Czy są tu jacyś fani boksu?


Otwieram tag #legendyboksu i od razu przechodzimy do jednego z moich faworytów. Przed Wami nie kto inny, a sam "Sugar" Ray Leonard! Urodzony w 1956 roku w USA nie bez powodu jest uznawany za jednego z najwybitniejszych bokserów wszechczasów. Na koncie ma 40 pojedynków zawodowych (36-3-1) oraz 170 walk amatorskich (165-5). Swoją karierę zaczął bardzo wcześnie, wstępując w szeregi klubu bokserskiego w wieku 13 lat. Okazało się, że ma naturalny talent do nokautowania przeciwników. Bardzo szybko zdobywał nowe umiejętności i wygrywał kolejne pojedynki, W wieku 20 lat awansował do reprezentacji olimpijskiej, i ostatecznie, w finale pokonał kubańskiego faworyta i mistrza nokautów Andrésa Aldamę zdobywając złoty medal. Na tym miała się zakończyć kariera młodego boksera. Przynajmniej w teorii. Ostatecznie, Sugar nie odłożył rękawic i zaczął walczyć w profesjonalnych walkach. Jedną z nich szczególnie Wam polecam. Ten trwający 15 rund pojedynek przeszedł do legendy. Zresztą, oceńcie sami.


To nie jest kolejna lekcja historii, więc jeśli jesteście ciekawi losów naszego bohatera, zapraszam do zapoznania się z jego autobiografią "The Big Fight" autorstwa, cóż, jego samego. W końcu kto inny mógł napisać lepiej jego autobiografię ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Sugar Ray Leonard vs Thomas Hearns


https://www.youtube.com/watch?v=xeppeZ9u9xs

Zaloguj się aby komentować

Kolejny film, który Wam sprezentuję to znowu rodzime kino! Tym razem przyszła pora na jedną z lepszych polskich produkcji jakie oglądałem, czyli "Dług" w reżyserii Krzysztofa Krauze.


Historia skupia się na losach dwójki bohaterów: Adama i Stefana, którzy chcą rozkręcić własny biznes. Nie mają pieniędzy, więc zwracają się z prośbą do Gerarda - starego kumpla Stefana. Jak się okazuję Gerard szybko zamienia się w szantażystę, który będzie zażądał od nich spłaty tytułowego długu.


Jak możecie się domyślić mamy do czynienia z thrillerem. I to dość mocnym, ponieważ kreślącym grubą krechą psychologię bohaterów. Jest to swego rodzaju przypowieść biblijna, tylko z tą różnicą, że pozostawia widza z poczuciem bezsensu i rozpaczy. Bo właśnie to jest wspaniałe w "Długu" - działa zarówno jako gęsty thriller, jak i kino psychologiczne.


Krauze nie owija w bawełnę i wsadza nas w świat brudny oraz chaotyczny. Warto przy tym zaznaczyć, że akcja "Długu" dzieję się po transformacji ustrojowej, więc stanowi to swego rodzaju komentarz na zaistniałą wtedy sytuację wielu Polaków. Ale po kolei.


Napięcie. Dużo tutaj tego brudnego nastroju i trzymania widza w ciągłych nerwach. Gerard grany przez świetnego Andrzeja Chyrę to istny portret psychopaty i zimnego skurczybyka, który nie cofnie się za żadne skarby, aby dopiąć swego. Dzięki tak wykreowanej postaci można mówić o jeszcze większej ilości emocji.


Co do psychologii i ogólnej treści filmu, to muszę powiedzieć, że nigdy nie widziałem tak subtelnego komentarza na temat sytuacji Polaków po roku 1989. Odzyskana wolność, jednak z wieloma sferami życia, które wymagają ponownego poukładania. I to czuć przede wszystkim w przypadku Adama i Stefana. Piszę dość enigmatycznie, ponieważ nie chcę Wam za dużo spoilerować, jeśli filmu nie widzieliście albo nie czytaliście o tych wydarzeniach. Bo tak, film jest oparty na faktach.


Zachęcam Was do zapoznania z jednym z ważniejszych filmów po roku 1989. A jeśli widzieliście "Dług" to napiszcie jak się Wam podobał!

d1a6280b-588f-4ce7-b275-1e86eb2008b3
Popkulturnik_Kulturnik

@Bipalium_kewense Jeśli miałbym wskazać ten jeden polski film który trzeba zobaczyć to byłby to właśnie "Dług" (ewentualnie "Amator")

Zaloguj się aby komentować

Gdzie dzisiaj zabrała nas satelita?


Dzisiaj mamy możliwość podziwiać rozciągnięty na południowych stokach górskiego regionu Bale, tropikalnego lasu mglistego Harenna w regionie Oromia w południowo-wschodniej Etiopii. Jest to ten środkowy, zielony rejon na zdjęciu.


Co o nim wiemy?


Ten tropikalny las jest drugim co do wielkości drzewostanu wilgotnego lasu tropikalnego w Etiopii, oraz największym takim lasem mglistym w kraju.

Las rośnie na obszarach górskich, na wysokościach od 1400 do 3200 n.p.m.

Cały ekosystem jest określony wysokością, na którym kwitną bambusy, wrzosy drzewne, figi, sosny paprociowe, hagenie oraz dzika kawa.

Ze zwierząt możemy tam spotkać - małpy, kozły, pawiany, guźce, lwy, lamparty, hieny oraz dzikie psy.


Warto zwrócić uwagę, że na południe od płaskowyżu Sanetti występują gęste połacie lasu, które są niestety od 21 lat wycinane wzdłuż dróg i dolin strumieni w Hawo, Kumbi, Likimisa Bokore i Soriba, za sprawą wypału węgla drzewnego, przygotowywanie nowych gruntów do uprawy roli, oraz pozyskiwanie drewna na opał.


Kiedy zostało wykonane zdjęcie?

Zdjęcie satelitarne zostało wykonane 5 lutego 2021 roku. Jak widać, jest to zdjęcie bardzo świeże i przedstawia ciekawy obszar, który zmienia się za sprawa działalności człowieka.


Zdjęcie wykonał MODIS zainstalowany na satelicie Terra.


Jaki plan mam na najbliższe dni?

-Zdjęcie satelitarne - ich jest wiele.

-Dokładny i wyczerpujący opis misji MARS2020

-posty o samolotach


Źródło: earthobservatory.nasa.gov

ff433035-2353-4e6c-964e-2ecc855791f6

Zaloguj się aby komentować

Moi drodzy, chciałem Wam dzisiaj opowiedzieć kilka słów o pewnym tajemniczym zespole który nazywał się Devil Doll. Pragnę od razu zaznaczyć że próźno jest szukać ich muzyki na Spotify czy dowolnym innym serwisie streamingowym - a zespół Devil Doll który możecie tam znaleźć to zupełnie inny zespół, nie warty Waszej uwagi.


W pisaniu tego tekstu posiłkuję się Wikipedią, co zapewne zauważy każdy, jednakoż nad wikipedią mam bardzo drobną przewagę. Otóż znam kogoś, kto zna kogoś, kto osobiście zna Jurija Toniego, dźwiękowca który współpracował z Devil Doll, choć bardziej znany jest ze współpracy z Laibachem. Obok fragmentów zaczerpniętych z Wikipedii będą też w miarę klarownie oznaczone dodatkowe informacje które lata temu pozyskałem dzięki mojemu kumplowi, który ma kumpla, który zna Jurija Toniego. Jurij Toni będzie w dalszych częściach tego tekstu oznaczany jako JT.


Devil Doll to zespół którego powstanie zainicjował tajemniczy Mr. Doctor, który ukrywał swoje prawdziwe nazwisko jeszcze długo po tym jak Devil Doll zostało rozwiązane - przez całe 20 lat. Kurtyna tajemnicy opadła (a przynajmniej tak może się wydawać) w roku 2007, kiedy to Mr. Doctor wydał swoją książkę, i tam podpisał się jako Mario Panciera. Podobno jest to jego prawdziwe nazwisko, jednak wśród fanów dyskutuje się o jego pochodzeniu. Sam Mr. Doctor twierdził początkowo że urodził się we Słowenii, chodzą słuchy że były to jednak Włochy.


Mr. Doctor jest postacią tajemniczą, a przede wszystkim bardzo ekscentryczną, wręcz dziwaczną. Wiadomo o nim niewiele - zgodnie z tym co mówił JT jest on osobą bardzo skrytą, cechującą się jednocześnie wieloma ekscentrycznymi dziwactwactwami. Z okresu współpracy JT wspomina go jako osobę z którą pracowało się trudno i... wyjątkowo specyficznie. O kilku takich rzeczach dowiecie się z kolejnych akapitów. Jedno było pewne. Devil Doll to tak na prawdę nie był zespół - to był Mr. Doctor, bez większego znaczenia z kim w danym okresie działalności Devil Doll współpracował.


Devil Doll powstał na początku 1987 roku i to od razu w dwóch odsłonach. Jeden skład zespołu zawiązany został w Lublanie, stolicy jeszcze wtedy Jugosławii. "Drugi" skład Devil Doll - i tu nie powinno być zdziwienia, patrząc na poprzedni akapit, został założony równolegle w Wenecji we Włoszech. Jugosławski skład wziął się od razu za nagrywanie płyty "The Mark of the Beast". I tu Mr. Doctor objawia się po raz pierwszy jako artysta dla którego najważniejszym celem była sztuka. Płyta ta została wytłoczona w... jednym egzemplarzu, który w dodatku jest w posiadaniu Mr. Doctora. Okładka albumu została ręcznie namalowana przez nikogo innego jak samego Mr. Doctora. Z tego co mówił JT płytę tę słyszeli tylko najbliźsi przyjaciele Mr. Doctora. JT nie słyszał jej w innym wydaniu niż podczas sesji nagraniowych.


Pod koniec 1988 lub na początku 1989 roku Devil Doll nagrało swoją drugą płytę pod tytułem "The Girl Who Was... Death". Wytłoczono 500 kopii albumu, jednak do dystrybucji trafiło 150 sztuk. Każda sztuka miała ręcznie wykonaną wkładkę wykonaną przez Mr. Doctora. Oficjalną informacją jest to że niektóre z tych wkładek miały teksty pisane krwią Mr. Doctora. JT wspominał jednak że w przypadku kilku sztuk była to krew wymieszana ze spermą, jednak nie dałby sobie ręki uciąć że jest to prawda. Kopie które miały na tyle szczęścia by zostać przeznaczonymi do dystrybucji były sprzedawane (wg. JT - część została rozdana) wsród uczestników drugiego koncertu na którym zespół grał "The Girl Who Was... Death" w całości. Pozostałe 350 sztuk zostały zniszczone przez Mr. Doctora (JT precyzuje sposób zniszczenia - zostały one spalone, co też będzie miało znaczenie przy jeszcze jednej informacji którą podał, ale o tym później).


W 1989 roku Mr. Doctor zaczął pracować równolegle nad trzema nowymi wydawnictwami: "The Black Holes of My Mind", "Eliogabalus" oraz "Mr. Doctor Sings Hanns Eisler", czyli jego interpretacja czterech dziueł Hannsa Eislera. Ta ostatnia nigdy nie została wydana, a dwie pierwsze, ze względu na (oficjalnie) ograniczenia budżetowe (nieoficjalnie wg. JT Mr. Doctor wpadł w finansowe tarapaty, których szczegóły jednak nie były znane) zostały odpowiednio skrócone by zmieścić się na jednym winylu. Album został wydany w 1990 roku - dwa różne tłoczenia na winylu (jedno - 50 kopii, drugie - 900 kopii) oraz tłoczenie na CD (również 900 kopii).


W 1991 roku oba składy Devil Doll (słoweński oraz włoski) zostały połączone w jeden, i pod koniec roku Devil Doll weszło do studia by nagrać "Sacrilegium". Album został wydany w maju 1992 na CD, jednak fanklub Devil Doll przy aprobacie samego Mr. Doctora wydał 900 numerowanych kopii albumu na winylu. Do tego wydawnictwa wkładkę projektował sam Mr. Doctor oraz Adriana Marac.


W styczniu 1993 roku zespół nagrał soundtrack do filmu Mr. Doctora pod tytułem "The Sacrilege of Fatal Arms". Album został wydany w 900 kopiach i wyprzedał się na pniu w 72 godziny.


W lipcu 1993 Devil Doll wróciło do Lublańskiego studia Tivoli by nagrać "The Day of Wrath - Dies Irae". Przy końcówce prac nad płytą, w trakie miksowania ścieżek w studiu wybuchł pożar. Zarówno Mr. Doctor jak i JT udało się uciec, jednak JT wylądował na kilka dni w szpitalu (z tego co mówił doznał lekkich poparzeń, ale o mało co się nie udusił). Mr. Doctor początkowo odmówił ponownego nagrania albumu (JT wspominał że Mr. Doctor uważał że była to kara opatrzności za to że spalił 350 kopii "The Girl Who Was... Death"). Do dystrybucji trafiło jednak 20 kopii nut do "The Day of Wrath - Dies Irae) oraz niezmiksowana wersja materiału.


Pod koniec 1994 roku Mr. Doctor ostatecznie zgodził się na ponowne nagranie "Dies Irae". Nagrania rozpoczęły się w styczniu 1995 roku, a materiał nagrany został tym razem z wsparaciem Słoweńskiej Orkiestry Filharmonicznej. Płyta została wydana w lutym 1996 roku i jest jedynym albumem Devil Doll który zawiera więcej niż jeden utwór - wszystkie poprzednie wydawnictwa składały się z pojedynczego utworu. Wg. JT w trakcie sesji nagraniowej do "Dies Irae" wraz z orkiestrą zarejestrowane zostało tyle materiału, że wystarczyłoby na 5 albumów, a nie jeden, jednak decyzje Mr. Doctora były ostateczne i wszystko wykraczające poza materiał na "Dies Irae" zostało skasowane.


W 1996 roku roku zespół nagrał ostatnią płytę - "The Day Of Wrath" która miała być wydana w 1997 roku, ale nigdy się tak nie stało. Zespół Devil Doll nigdy nie został oficjalnie rozwiązany. Pojawiła się nawet petycja od fanklubu o to by Devil Doll dało światu więcej muzycznego materiału, jednak okazała się ona bezskuteczna.


https://www.youtube.com/watch?v=2GvVwVnlpB8

dziki

@Bipalium_kewense ano jest. Właśnie odgrzewam po kolei dyskografię.

pamf

Warto dodać, że ich płyty to tak naprawdę pojedyncze utwory - trwające kilkadziesiąt minut. Niestety dla mnie jest to nie do dźwignięcia

Redrum

Lubię takie creepy historię

Zaloguj się aby komentować

Kartka z kalendarza Queen cz. 7


25 lutego 1977


Zespół Queen w ramach północnoamerykańskiej części tournee promującego wydawnictwo pt. "A Day At The Races" (tytuł, podobnie jak w przypadku poprzedniego albumu, czyli "A Night At The Opera", inspirowany filmami braci Marx), gra koncert w Dallas, w hali widowiskowej Moody Coliseum. Jako support występuje Thin Lizzy z Gary Moorem w składzie.


Z ciekawostek mogę dodać, że to właśnie w tamtym okresie w głowach Mercury'ego i Maya rodzą się pomysły na napisanie - odpowiednio - "We Are The Champions" i "We Will Rock You", czyli typowych "stadionówek" do wspólnego śpiewania wraz z fanami. Brian May wspomina, że podczas tego tournee nierzadko bywało, że publiczność śpiewała wszystkie słowa wszystkich piosenek z setlisty. Podobno Maya i Mercury'ego początkowo mocno to irytowało, ale potem wpadli na pomysł napisania piosenek specjalnie do zdzierania gardeł przez fanów.


Na zdjęciu promocyjny plakacik

a180de1b-68c1-4b43-8739-59d8d789df0e

Zaloguj się aby komentować

Na dobranoc, filmik który przedstawia historię firmy Martina Greavesa, który w latach 90 założył warsztat renowujący klasyczne auta. Nadając im nowy blask, nowe życie, przywracając klasyczne auta na drogi.


Firma - Classic Performance Engineering, mieści się w starym przekształconym kompleksie hangarów bazy RAF w w Bicester, Oxfordshire.


link: classicperformanceengineering.co.uk

https://www.youtube.com/watch?v=qJzl7hnSe74

Havelock_Vetinari

@adrian-wieczorek Dokładnie tak!

Zaloguj się aby komentować

Kartka z kalendarza Queen, cz. 6


24 lutego 1980 (około )


Nie wiadomo, czy to się stało akurat tego dnia, i czy w ogóle miało miejsce, ale przyjmijmy, że tak, i że był to właśnie 24 lutego czterdzieści jeden lat temu. Takie małe potencjalne kłamstewko na potrzeby naszej opowieści. Spokojnie, w filmie "Bohemian Rhapsody" w co drugiej scenie twórcy dużo bardziej mijali się z prawdą


Zespół Queen przebywa w Monachium i korzysta z gościnnych progów tamtejszego studia nagraniowego o nazwie Musicland Studios. W tamtym czasie wielu brytyjskich artystów pracuje poza ojczyzną, aby uniknąć płacenia horrendalnie wysokich podatków. Trwają prace nad nowym albumem pt. "The Game". Rolę jaskółki zapowiadającej nową płytę odegrała kompozycja Mercury'ego pt. "Crazy Little Thing Called Love" z października '79. Piosenka odniosła duży sukces, dochodząc do 1. miejsca w Stanach. Trzeba więc iść za ciosem.


Pod koniec lutego zespół kończy nagrywać utwór pt. "Play The Game". Kawałek jest praktycznie ukończony, brakuje tylko kilku linijek wokalu Freddiego. Wtem w studio pojawiają się goście - niejaki Leif Garrett, nastoletni gwiazdor TV, próbujący też sił w muzyce, oraz, co ważniejsze, Andy Gibb, którego starsze rodzeństwo podbijało wówczas świat jako Bee Gees. Andy do Bee Gees co prawda formalnie nie należy, ale jego kariera solowa ma się całkiem dobrze - jego singiel z 1978 roku "Shadow Dancing" spędził 7 tygodni na pierwszym miejscu listy Billboarda.


Mercury zaprasza młodszego kolegę przed mikrofon. I... no właśnie. Tak naprawdę tutaj kończy się historia a zaczynają domysły. Wiosenne wydanie oficjalnego magazynu Fan Clubu Queen z '80 podaje, że do nagrania doszło, Andy zaśpiewał całą piosenkę a Mercury był podobno zachwycony wokalnymi możliwościami młodego Gibba. Pracujący w Musicland Studios producent Reinhold Mack potwierdza te doniesienia. Niestety, nigdy nie wypłynął najmniejszy choćby fragment tej sesji, nie mówiąc o oficjalnych wydaniach. Co gorsza, nie wiadomo nawet, czy w ogóle zachowała się taśma z tą wersją piosenki.


Pozostaje żałować, że owa wersja nie ujrzała dotąd światła dziennego, ale cóż, jak śpiewała Lipnicka "wszystko się może zdarzyć"


Poniżej próbka możliwości wokalnych Andy'ego Gibba

https://www.youtube.com/watch?v=wgnclrdG5P0

mateusz-wrona-148

@Redrum Mistrzu, skąd tyle ciekawostek o Queen? "Wróżka" Ci podpowiada?

adrian-wieczorek

@mateusz-wrona-148 każdy ma swoje źródła nie każdy je zdradza

Redrum

@mateusz-wrona-148 Po pierwsze - śmietnik w głowie Mam tak, że często bezwiednie zapamiętuję jakieś fakty ze świata muzyki czy filmu, a z drugiej strony od września nie jestem w stanie zapamiętać czy nauczycielka z przedszkola syna to Patrycja czy Paulina Po drugie - słucham Queen odkąd pamiętam więc trochę tego "śmiecia" się w głowie nagromadziło. Po trzecie - konkretne daty sprawdzam w dwóch podstawowych źródłach - książka The Queen Chronology, gdzie mamy opis niemal dzień po dniu co się działo w zespole, oraz istniejąca od kilkunastu lat strona https://www.queenconcerts.com/, największe i najbardziej wiarygodne i kompletne kompendium wiedzy o koncertach. Plus inne książki no i wikipedia oczywiście, choć z tym ostatnim to ostrożnie, wiadomo

049123e2-be9f-4c2e-8654-ea47af9f7e80

Zaloguj się aby komentować

Z historii farmacji cz. 1


Tag do obserwowania #gulosus


Raczej ludzie nie mają w zwyczaju przyprawiać potraw przy pomocy opium i jego izolatów...


Opium to wysuszony sok mleczny, zwany lateksem, otrzymany z niedojrzałych makówek maku lekarskiego (Papaver somniferum). Najstarsze ślady wykorzystania tej rośliny (nasiona) zostały znalezione w zabudowaniach wzdłuż Dunaju (Niemcy). Resztki te pochodzą najprawdopodobniej z czwartego tysiąclecia przed naszą erą (neolit).


Dioskurydes, zwany "ojcem farmakologii" był greckim lekarzem żyjącym w pierwszym wieku naszej ery. Jest uznawany za twórcę farmacji jako nauki. Jako pierwszy opisał sposób otrzymywania opium. Opium według niego miało szerokie zastosowanie - na kaszel polecał miód leczniczy (opium wymieszane z miodem), na dnę moczanową miksturę (mleko kobiece, szafran, opium), na trudności z zasypianiem - czopki opiumowe.


Morfina została wyizolowana po raz pierwszy w 1804 roku przez niemieckiego aptekarza - Friedricha Sertürnera. Następnie w 1805 opublikował on informacje dotyczącego swojego odkrycia w czasopiśmie "Trommsdorffs Journal der Pharmazie", a nowy związek określił mianem Principium Somniferum (cząstka indukująca sen). Odrzucił tym samym teorię mówiącą, iż wszystkie substancje bioaktywne znajdujące się w roślinach mają naturę kwasową (morfina jest alkaloidem - posiada w pierścieniu grupę azotową, która nadaje jej natury zasadowej - rozpuszcza się w środowisku kwaśnym). W następnych latach próbował on opracować optymalną dawkę do stosowania w lecznictwie.


Po wielu eksperymentach na szczurach, psach i ludziach oszacował bezpieczną dawkę terapeutyczną na 15 mg, i nazwał ją Morfiną (współcześnie we wlewie dożylnym stosuje się dawkę 1-2 mg/h; dawka dzienna wynosi 10-50 mg). W kolejnych latach zasłynął z izolacji innych alkaloidów - kodeiny , strychniny, weratryny i chininy Pod koniec życia zaczął ulepszać i projektować broń palną, także opracował specjalny stop metali (antymon + ołów) do odlewania naboi. Za swoje wynalazki militarne został nagrodzony przez władzę w Hanowerze (Niemcy). Umarł jako człowiek chory na depresję i uzależniony od swojego opus vitae - morfiny.


Samo opium nadal było stosowane w postaci nalewek (słynne Laudanum podawane w XIX wieku noworodkom), pigułek czy maści aż do XX wieku.


Na zdjęciu butelka apteczna po morfinie z mojej kolekcji z główką maku polnego (Papaver rhoeas).

92d19724-5daa-4a6f-8875-485b2fd9829d

Zaloguj się aby komentować

Ten wpis tytułuje jako "Trzy pory roku widziane z orbity i wijące się wzory".


Te trzy genialne zdjęcia zostały zrobione odpowiednio dla:

-Lato - zdjęcie numer 1 - 22 lipca 2019 roku

-Jesień - zdjęcie numer 2 - 15 września 2016 roku

-Zima - zdjęcie numer 3 - 29 października 2020 roku.


Te znakomite widoczki z orbity możemy podziwiać dzięki OLI - Operational Land Imager, który zainstalowany jest na satelicie Landsat 8.


Co przedstawiają obrazy?

Widzimy część płaskowyżu środkowo-syberyjskiego, który leży za kołem podbiegunowym w Rosji, w pobliżu 66 stopnia szerokości geograficznej północnej. Przez większą część czasu panują tam bardzo niskie temperatury, znacznie poniżej zera. Znaczna część krajobrazu zatem pokryta jest wieczną zmarzliną, która rozciąga się na setki metrów pod powierzchnię. Ogólnie, szacuje się, że obszar pokryty jest przez wieczną zmarzlinę w 90%.


Nie same widoki pór roku zwróciły uwagę naukowców, warto wskazać tutaj pasiaste wzory, które wiją się wokół wzgórz północnego płaskowyżu środkowo-syberyjskiego. Na stromych wzgórzach pasy tworzą ciasne pętle, które spiralnie biegną od szczytu wzgórza do samego dołu. Gdy schodzą w kierunku brzegów rzeki, zaczynają zanikać. Ostatecznie paski znikają na niższych wysokościach i na szerokościach geograficznych.


Naukowcy twierdzą, ze takie wzory tworzą się gdy ziemia cyklicznie rozmraża się i zamarza, tworząc podczas tego procesu wielokąty, okręgi, dokładnie takie jak te, lecz wydłużone pasy i wielokąty widoczne na zdjęciach. Ta teoria nie została potwierdzona.


Istnieje również inne wytłumaczenie tworzenia się takich pasów.

Geomorfolodzy szukają odpowiedzi w charakterze gleby, która w rejonach tak zimnych może przekształcać się w Gelisol - prymitywne gleby arktyczne.


Czym jest Gelisol?

Gelisol to prymitywna gleba arktyczna, które występują tylko na półkuli północnej na wyspach Oceanu Arktycznego oraz północnych fragmentach Eurazji i Ameryki.

Gleba ta znajduje się na najwyższych dwóch metrach i często z ciemniejszymi i jaśniejszymi warstwami, wyróżniającymi się większą ilością materii organicznej lub większą zawartością minerałów i osadów. Gdy ziemia zamarza i topnieje, warstwy rozpadają się i mieszają w pionie w procesie zwanym krioturbacją. Uporczywe zamrażanie i rozmrażanie występujące w różnych porach roku może powodować układanie się warstw w paski.


Niestety ta hipoteza nie została również potwierdzona.

462122d3-b826-443a-bcbf-8b2d65b2db80
f11696a6-b446-4d10-97f8-a0ecfd623418
389d6f1e-ecfa-4ca8-90a2-b2d30c2f9cea
Havelock_Vetinari

@piwowar Całe szczęście możliwości technologiczne wciąż rosną i pozwalają na więcej.

Zaloguj się aby komentować

Nasze mózgi dopasowują widziane kształty i ich wzajemne relacje do wzorca, który już znają. Jest to kwestia sposobu w jaki postrzegamy rzeczywistość. Percepcji.


Na przełomie lat 20 niemieccy profesorowie Carl Stumpf, Max Wertheimer, Wolfgang Köhler i Kurt Koffka w wyniku obserwacji utworzyli w berlińskim uniwersytecie kierunek "Gestaltpsychologie"


W 1923 roku Wertheimer sformułował sześć zasad percepcji. Oprócz tych zasad sformułowanych przez Wertheimera, w latach 90 Stephen Palmer odkrył trzy inne zasady gestaltu.


Druga zasada percepcji : Zasada podobieństwa


Zasada podobieństwa mówi o tym, że mamy tendencję grupować obiekty, które są do siebie w jakiś sposób podobne – np. pod względem koloru, kształtu, wielkości czy faktury.


Im bardziej do siebie podobne, tym oceniamy je jako bardziej spójne. Każde przełamanie wzoru podobieństwa rzuca się w oczy i jest oczywistym sposobem na podkreślenie odmienności wybranego elementu.

4d64baa1-cc2c-417b-b1d2-ef07b8e04741
pukpuk

@adrian-wieczorek extra!

mateusz-wrona-148

@adrian-wieczorek Fajnie by było, gdyby w przypadku przykładu było wyjaśnione, dlaczego Photoshop, Indesign i Illustrator różnią się od reszty, ale ogólnie tekst oczywiście na plus

adrian-wieczorek

@mateusz-wrona-148 dzięki za uwagę w tym przypadku nie mamy wyłamania z zasady ale wyobraź sobie ze druga litera w jednej z ikon jest duża

Zaloguj się aby komentować

Krótko i treściwie o jednostkach miar i wag, których używa się w astronomii, fizyce itp.


  • prędkość światła - 299 792,46 km/s (w próżni)

  • prędkość dźwięku - 0,34 km/s (w powietrzu o temperaturze 15 °C)

  • jednostka astronomiczna - 149 597 870,7 km (odległość pomiędzy Ziemią, a Słońcem)

  • rok świetlny - ≈ 9 460 000 000 000 km (odległości, jaką pokonuje światło w próżni w ciągu jednego roku juliańskiego)

  • parsek - ~300 000 000 000 000 km (odległość, z jakiej połowa wielkiej osi orbity ziemskiej, czyli 1 jednostka astronomiczna, jest widoczna jako łuk na firmamencie obserwującego o długości 1 sekundy kątowej)

  • kelwin - 0 kelwinów to −273,15 °C (zero w tej skali oznacza najniższą teoretycznie możliwą temperaturę, jaką może mieć ciało. Jest to temperatura, w której ustają wszelkie drgania cząsteczek)

  • stopień - 1° to 1/360 kąta pełnego, czyli 1/90 kąta prostego. 1° to 60 minut kątowych, 3 600 sekund, 216 000 tercji i 12 960 000 kwart.

  • jednostka masy atomowej - 0,000 000 000 000 000 000 000 000 000 166 kg (1/12 masy atomu węgla 12C)

  • warp 1 - 299 792,46 km/s (szybkość, z jaką porusza się statek kosmiczny używający fikcyjnego napędu warp, wymyślonego na potrzeby serialu Star Trek), warp 9 to już

454 800 000 000 km/s czyli 1516 razy szybciej niż prędkość światła co oczywiście możliwe jest tylko w serialu


Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Strona_główna

___________________

Lubisz naukę i szukasz więcej ciekawostek? Dodaj @arcy do obserwowanych!

Obserwuj wartościowe tagi: #qualitycontent #nauka #fotografia

35ad132a-26b0-4f40-982f-2cf25c665983
PeBe

a tak poza tym, to naprawdę fajny wpis.

Doceniono.

PeBe

o cholera, ale się walnąłem. zjadłem minus przed 27 że też nikt nie zauważył, że nie "szło" w tą stronę co powinno...


korekta:

1u=1,66054*10^(-27) kg


ajne klajne scególik

arcy

@PeBe Dzięki za dodatkowe informacje, celowo pominąłem skrótowy zapis, żeby liczby robiły wrażenie

Zaloguj się aby komentować

pescyn

taaa teraz sobie grzecznie leci - gorzej jak wróci jako przepotężny V'ger, niszczyciel światów

Zaloguj się aby komentować

Jeśli ktoś chce sobie wrzucić stronę hejto.pl do bocznego panelu w przeglądarce Opera (jak na foto 1) to załączam instrukcję:


  • otwieramy Operę

  • w pasku adresu wpisujemy -> opera://flags/#sidebar-site-panel i enter

  • na stronie która nam się wyświetliła, w polu "Custom user sites for browser sidebar" wybieramy "Enabled" (foto 2)

  • otrzymamy komunikat, że trzeba zrestartować przeglądarkę - robimy to

  • gdy Opera otworzy się ponownie, na pasku bocznym z lewej strony klikamy trzy kropki na dole ...

  • szukamy nowej sekcji "Własne panele witryn"

  • klikamy "Dodaj własny panel witryn"

  • podajemy w okienku adres "https://www.hejto.pl/" i wciskamy "Utwórz"

  • jeśli wszystko zrobiliśmy ok, to na bocznym pasku mamy ładną ikonkę h po kliknięciu której otwiera się panel z hejto.pl

  • panel ten możemy rozszerzać jak nam pasuje lub po jego otwarciu przypiąć na stałe za pomocą pinezki w prawym górnym rogu panelu

  • cieszymy się


Niestety nie wiem czy inne przeglądarki oferują coś takiego

8ebc0a5f-b807-4f97-9348-348a831cf5f6
bf227c14-9b3b-4bac-af57-15b33c794eea
JustMe

@arcy przyda się, dziękować

adrian-wieczorek

@arcy ciegle myśle na przejściem na operę z Chrome ale synchronizacja haseł mnie blokuje

arcy

@adrian-wieczorek Skorzystaj z okazji i zmień przeglądarkę przy okazji przenosząc hasła do KeePass albo innego menagera haseł - przechowywanie haseł w przeglądarce jest dużo mniej bezpieczne niż w zewnętrznym sejfie.

https://keepass.info/download.html albo https://keepassxc.org/

Ja synchronizuję bazę haseł między urządzeniami (komputer, telefon, tablet) za pomocą Google Drive lub FTP na swoim serwerze.

Zaloguj się aby komentować

RufusVulpes

Adam ma świetny kanał, ale obecnie Spot jest promowany choćby tam i u MKBHD jedynie w reklamowy sposób. Po początkowym podjaraniu brak sensownych zastosowań, tylko właśnie jakieś triki, które ciężko sensownie wykorzystać

PeBe

https://youtu.be/R-PdPtqw78k


tutaj pokazuje nieco inna stronę robota.


Generalnie, bardzo ciekawa konstrukcja.


@RufusVulpes Na sensowne wykorzystanie jeszcze przyjdzie czas, póki co, trzeba się bawić, by wykryć bugi i udoskonalić niedoskonałości


Jeszcze "będziemy" płakać (o ile się wcześniej sami nie wykończymy)

RufusVulpes

@PeBe słyszałem, że BD "nic nie mają" (pod kątem AI) a ta sroga kampania reklamowa była rozkręcona przed sprzedażą a de facto zastosowania będą bardzo wąskie

Zaloguj się aby komentować

Nasze mózgi dopasowują widziane kształty i ich wzajemne relacje do wzorca, który już znają. Jest to kwestia sposobu w jaki postrzegamy rzeczywistość. Percepcji.


Na przełomie lat 20 niemieccy profesorowie Carl Stumpf, Max Wertheimer, Wolfgang Köhler i Kurt Koffka w wyniku obserwacji utworzyli w berlińskim uniwersytecie kierunek "Gestaltpsychologie"


W 1923 roku Wertheimer sformułował sześć zasad percepcji. Oprócz tych zasad sformułowanych przez Wertheimera,w latach 90 Stephen Palmer odkrył trzy inne zasady gestaltu.


Pierwsza zasada percepcji jest : Zasada bliskości

d6e00a3d-46fd-4600-b5e6-853693e23580
adrian-wieczorek

@arcy w następnych postach wkleję o co biega od razu ;D

arcy

@adrian-wieczorek O właśnie tej formuły mi brakowało, dzięki

PeBe

one się ruszają


tr, eba to zabić, zanim złoży jaja

Zaloguj się aby komentować

FARMAKOLOGIA PIEPRZU CZARNEGO

Czy istnieje druga tak popularna przyprawa jak pieprz czarny? Wykorzystanie owoców tego indyjskiego pnącza ma bardzo długą historię. Już w XIII wieku p.n.e., w Egipcie był popularnym surowcem służącym zarówno jako substancja aromatyczna, lek, jak i środek służący do konserwacji mumii. Co mówią współczesne badania na temat właściwości leczniczych pieprzu czarnego?


Pieprz czarny lekiem na hiperlipidemię?


Hiperlipidemia to schorzenie polegające na zaburzeniu gospodarki lipidowej. Objawia się to między innymi wysokim poziomem cholesterolu, lipoprotein o małej gęstości (LDL) i lipoprotein o bardzo małej gęstości (VLDL). Ten stan jest jednym z najważniejszych zagrożeń dla zdrowia publicznego. Nieleczony może powodować miażdżycę, chorobę niedokrwienną serca, a nawet zawał mięśnia sercowego.


W 2010 roku opublikowano wyniki badań, w których chomikom z indukowaną hiperlipidemią podawano pieprz czarny przez 12 tygodni. W czasie trwania tego doświadczenia parametry krwi (LDL, cholesterol całkowity) wróciły do ogólnie przyjętych norm. Dodatkowo opisywana przyprawa hamowała oksydację LDL (frakcja lipoprotein, która związana jest ze zmianami miażdżycowymi). Efekt ten wiązał się z antyoksydacyjnymi właściwościami piperyny – głównej substancji aktywnej zawartej w pieprzu. Dodatkowo związek ten wpływa na aktywność tarczycy, której hormony odpowiadają między innymi za gospodarkę lipidową organizmu czy za insulinooporność.


Pieprz czarny a obfite krwawienia miesiączkowe


Obfite krwawienia są najczęściej związane z zaburzeniami krzepnięcia o różnej etiologii. W tradycyjnej medycynie irańskiej, to właśnie pieprz był lekiem na tą dolegliwość. Ale co mówi na to nauka? Według badań, ekstrakt z tego surowca zmniejsza czynność skurczową macicy. Efekt ten związany jest prawdopodobnie z napięciozależnymi kanałami wapniowymi oraz receptorami adrenergicznymi.

Działanie przeciwdepresyjne pieprzu czarnego


Szczurom z indukowaną depresją podawano piperynę i jej pochodne w ilości 10-20 mg/kg masy ciała. Po 14 dniach stosowania zaobserwowano znaczącą poprawę stanu psychicznego badanych organizmów. Piperyna podawana w ilości 5-20 mg/kg masy ciała przez 6 tygodni powoduje wzrost zdolności kognitywnych. Oba efekty można wytłumaczyć faktem, iż związek ten wpływa na syntezę oraz wychwyt zwrotny neurotransmiterów odpowiedzialnych za dobrostan psychiczny i pamięć.


Pieprz czarny to nie tylko doskonała przyprawa, ale także źródło wielu substancji aktywnych o interesującym profilu farmakologicznym. Poza wymienionymi surowiec ten był testowany jako środek znieczulający miejscowo, uspokajający, przeciwbakteryjny czy nawet przeciwnowotworowy!


appendix do mojego starego artykułu: https://www.gulosus.pl/wszystko-o-pieprzu/

0068dbe5-3b79-4ecb-8cf5-a2604e67f9eb
Gulosus

@adrian-wieczorek Wieprze są bez pieprzu lepsze!

Zaloguj się aby komentować

Ziele angielskie

W przeciwności do pieprzu czarnego, historia wykorzystania tej rośliny jako przyprawy nie sięga epoki kamienia, lecz czasów wczesnonowożytnych. Pierwotnie to wiecznie zielone drzewo pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie w języku Maypure (język Indian mieszkających w dorzeczu Orinoko) było nazywane pumake. Rdzenni mieszkańcy Ameryki stosowali ją obok wanilii i chilli jako główny składnik pitnej czekolady. Warto także zaznaczyć, iż zarówno Majowie jak i Aztekowie stosowali tę roślinę w ceremoniach religijnych.

W przeciwności do pieprzu czarnego, historia wykorzystania tej rośliny jako przyprawy nie sięga epoki kamienia, lecz czasów wczesnonowożytnych. Pierwotnie to wiecznie zielone drzewo pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie w języku Maypure (język Indian mieszkających w dorzeczu Orinoko) było nazywane pumake. Rdzenni mieszkańcy Ameryki stosowali ją obok wanilii i chilli jako główny składnik pitnej czekolady. Warto także zaznaczyć, iż zarówno Majowie jak i Aztekowie stosowali tę roślinę w ceremoniach religijnych.


Dalsza część:

https://www.gulosus.pl/ziele-niby-angielskie/

f7536427-0d6b-4ba8-8448-1f2f814561fd
PeBe

bobiszki... nie czuję różnicy z czy bez.


@Gulosus się Ci zdublowało

Zaloguj się aby komentować

Witam Was hejtowicze w kolejnym wpisie z serii #historiakina . Serii o walorach edukacyjnych, w której przybliżę Wam rozwój kinematografii. W poprzednich postach mieliśmy okazję przyjrzeć się początkom kina światowego. Dzisiaj zobaczymy jak to wyglądało w Polsce.


A więc żył sobie w Polsce taki pan - Kazimierz Prószyński, który mógł być uznany za tego, który wynalazł kinematograf. Niestety, niefart spowodował, że po pierwsze maszyna z 1894 roku tzw. pleograf (prototyp kinematografu), nie posiadała wszystkich niezbędnych mechanizmów przez co była ona wadliwa. A po drugie, wyprzedzili go bracia Lumiere. Taki niefart. Ale za to stworzył pierwszy polski film (dokument) pt. "Powrót birbanta" z 1902 roku. Niestety niezachowany.


Prószyński to jedno. Innym polskim pionierem w kinie był Jan Szczepanik. Inteligentny i utalentowany wynalazca, który stworzył prototyp dzisiejszej telewizji - telektroskop (swoją drogą, gość zaczynał już majstrować w kwestii kolorowego obrazu i dźwięku, co było bardzo nowatorskie jak na tamte czasy).


Jeszcze z takich ciekawszych person warto wymienić:


-Władysława i Antoniego Krzemińskich - założycieli pierwszego kina w Polsce, znajdującego się w Łodzi, czyli Gabinetu Iluzji


-Aleksander Hertz - założyciel pierwszej wytwórni filmowej w Polsce - Sfinks


-Georges Meyer - stworzenie w Polsce pierwszego filmu fabularnego pt. "Antoś po raz pierwszy w Warszawie" z 1908 roku


Na chwilę zahaczyliśmy o Polskę, jednak w następnym wpisie przyjrzymy się pierwszem westernowi i pewnemu bardzo kontrowersyjnemu reżyserowi z USA. Do zobaczenia!


na fotografii Kazimierz Prószyński

373adca1-4772-42f6-84fd-a340e2e32649
Bipalium_kewense

@Popkulturnik_Kulturnik Dzięki za wpis! Bardzo to ciekawe i mało znane.

piwowar

@Popkulturnik_Kulturnik Co do Szczepanika to chciałbym ustalić, czy nie mam z nim jakichś powiązań, pewnie nie. Ale pochodził z naszej okolicy, dlatego poszukam informacji. Więc tak trochę przy okazji, jako że i tak się teraz zajmuję szukaniem korzeni to może, szukając po kościelnych archiwach, znajdę jakieś dokumenty mówiące, że to mój kuzyn jakiegoś 20 stopnia.

Popkulturnik_Kulturnik

@piwowar Poszperaj, bo chłop właśnie z naszych okolic więc może jest to tam jakiś daleki kuzyn

Zaloguj się aby komentować

Czas na #atomiccafe


Tym razem może niekoniecznie o bombie nuklearnej, ale....


(...) 4 sierpnia 2020 roku doszło do potężnej eksplozji w bejruckim porcie. Ponad 2750 ton saletry amonowej, składowanej w magazynach od 2014 roku, w ułamku sekundy spowodowało śmierć ponad 200 osób i zniszczenia o niespotykanej skali. Siła eksplozji jest szacowana na 1,15 kilotony trotylu, czyli takiej niedużej bomby atomowej. Dla porównania, Little Boy miał siłę ok 15 kiloton. Straty spowodowane wybuchem były ogromne. Miejsce zamieszkania straciło około 300 tysięcy ludzi. Takiej katastrofy ludzkość nie uświadczyła od czasów zrzucenia bomby atomowej na japońskie miasta.


Tymczasem zobaczcie krótki materiał, pokazujący moment eksplozji z perspektywy różnych części miasta.


https://www.youtube.com/watch?v=0zOjqLqLZCE

lubieplackijohn

@Popkulturnik_Kulturnik A to jest i tak nic przy wybuchu atomówki. Jakby tak pierdyknęła dziesiąta część głowić nuklearnych, które są na stanie armii USA i Rosji, to nie byłoby co zbierać.

Popkulturnik_Kulturnik

@lubieplackijohn Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Przypomniał mi się filmik, który w bardzo ciekawy sposób tłumaczył działanie bomb atomowych. Tutaj link:

https://www.youtube.com/watch?v=5iPH-br_eJQ

PeBe

@Popkulturnik_Kulturnik Ciekawe.

Jednak, na sam koniec, zastanowiła mnie kaczka w skafandrze w kosmosie...

Zaloguj się aby komentować