#anime

109
1741

#anime #animedyskusja


Przyszła wreszcie pora na zmierzch bożyszcza, czyli ostateczne rozwiązanie kwestii deathnotowskiej. Być może słyszeliście kiedyś o tej niespecjalnie popularnej serii, jaką jest rzeczony Death Note (2006), z japońskiego Death Note, albo Katowski Kajecik. Seria ta istnieje w świadomości weebów wszelakich od tak dawna, że było całkowicie naturalnym, był nie miał nigdy wątpliwej przyjemności się z nią zaznajomić. Wątpliwej, bowiem nie jest to aż tak durna rozrywka, jaką jest choćby równie kultowy Code Geass. Death Note wcale sprawnie brnie przez swoje pierwsze fabularne hooki i nie potyka się o własne nogi, przykuwając do ekranu jak najlepszy dreszczowiec. Potem, jak to zwykle bywa, wreszcie nadąża za nim niedorzeczność całej hecy. 


Znacie tę historię, prawda? Znudzony kostucha, Ryuk, zrzuca swój magiczny zeszyt do zabijania w świecie śmiertelników, żeby zobaczyć, co się niby stanie. Podnosi go oburzony na wszechobecny rozkład moralny Light Yagami, który, na szczęście Ryuka, nie jest jakimś tam kmiotkiem, który pobawi się chwilę i zaraz go coś zdmuchnie z planszy, tylko – geniuszem. To także licbus, ale jego życie szkolne nie jest zupełnie eksponowane, stąd darowano nam choćby tego krzyża. Light badawczo podchodzi do sprawy i zadaje sobie trudu, by doskonale zrozumieć reguły rządzące zeszytem – bo co to niby znaczy, kogokolwiek imię tu zapiszę, niechybnie zginie? Przez tych kilka odcinków jest naprawdę dobrze. 


Nie jest to slice of life z życia domorosłego mordercy niegodziwców, bowiem prędziuśko zostaje wyprofilowany przez policję jako mieszkaniec prawdopodobnie Tokio, prawdopodobnie uczeń, choćby po godzinach tego, kiedy konkretnie i kto konkretnie umiera. Nie może tak być, że ktoś tu sobie indywidualnie wymierza sprawiedliwość, mordując na odległość kogo popadnie, w jakiś magiczny, niewykrywalny sposób – do schwytania sztubaka wysłany zostaje najtęższy umysł na planecie, w osobie tajemniczego L, króla detektywów. Możemy się zastanawiać w tym momencie, czy bajka aby nie grała na długość 1-cour, choćby z racji tego, jak błyskawicznie rzeczy mają miejsce. 


Do tego momentu zapewne widzowie Death Note wciąż niejako pamiętają Death Note, jednak im dalej w las, tym zabawy jest znacznie, znacznie mniej, wręcz w tempie wykładniczym. Najpierw torturowani jesteśmy „drugim zabójcą,” następnie rozwlekłym wątkiem dobrowolnego uwięzienia Lighta, następnie żenującymi podchodami L, który słusznie zakłada, że Light jest zabójcą, ale przecież stracił pamięć, więc czy na pewno jest tym zabójcą? Niech pomaga w śledztwie... Równolegle, motyw nadprzyrodzony zostaje haniebnie wyjawiony, chowając przy tym rewelacyjnego Ryuka do szafy już prawie do końca całej bajki. Dalej klasyka, koszmarny wątek korporacji Yotsuba, timeskip, kolejne postępowanie w sprawie zabójcy, tyle że już prowadzone przez jakiegoś dzieciaka. Finał godny głośnego rechotu.


Death Note wywala się ordynarnie na pysk pod ciężarem tych nieustannych gierek i podchodów, piętrzące się keikaku sprawiają, że staje się seansem koszmarnie powolnym i przegadanym, a wreszcie szytym już nieznośnie grubymi nićmi, znacznie wykraczając poza granice zawieszenia niewiary. Serial staje się zwyczajnie męczący, i ja osobiście wyznaczam początek swojego zmęczenia w momencie tego, gdy Light planuje z góry utratę pamięci przez zrzeczenie się zeszytu, ale zarazem planuje i odzyskanie zeszytu później, w karkołomnej kombinacji. Żonglerka (kilkoma) zeszytami tyle dała, że pogubiłem się zupełnie, i przestałem zwracać uwagę na to, kto powinien wiedzieć co w danym momencie. 


Nie jest też to seans wizualnie atrakcyjny, ni w ząb. Dzieje się głównie w kilku wnętrzach na krzyż, i o ile nie ma uchybień w sztuce, to też nijak nie umila nam się zabawy w jakikolwiek niebanalny sposób. Ileż razy można gapić się na wymieniające się raz po raz gęby Lighta i L? Nie umilają nam tego ani na chwilę jakiekolwiek atrakcyjne cyce w obsadzie. Nadrabia nieco soundtrackiem, wcale niewielkim, jak na serial 3-cour. Znacie zapewne doskonale te wszystkie kościelne chórki, które przyspawane są do scen z Lightem, a także gitarowe wygłupy, gdy akurat to L jest górą. W finale Death Note pozwala sobie nawet na jakieś szafowanie 3d modelami samochodów, z całą pewnością w racjonalnym celu. 


Ogółem, nie warto, 10/10.


https://www.youtube.com/watch?v=X0xQBdLCVr0

hellgihad

@tobaccotobacco Właśnie sobie czytam mangę bo oglądałem to wieki temu i zgadzam się z każdym zdaniem, ledwo już męczę ale tylko kilka zeszytów do końca. Anime wydawało się o wiele lepsze ale fakt że pamiętałem tylko początkowe wątki.

Grewest

@tobaccotobacco Podobno w Novelce motyw "Near'a" jest lepiej opowiedziany.

Tak czy owak lepsze zakończenie było filmowej wersji Death Note, gdzie "L" sam wpisał swoje imię do kajecika, i ten genialny plan Lighta nie zadziałał https://youtu.be/X-Cnw0qkrFE?si=uuqOV-wtfZtWiNsj&t=89

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Combatants Will Be Dispatched!


Tytuł jest streszczeniem fabuły. Zła korporacja wysyła na ziemiopodobną planetę pewnego zabijakę złodupca oraz loli robota z shotgunem, by zrobili rekonesans przed podbojem owej. Trafiają w sam środek wojny królestwa już sam nie pamiętam czego z królestwem demonów i mają tam swoje przygody.


Bajka jest generycznym niskojakościowym kasztanem-wypełniaczem sezonu, który mocno męczy widza już od pierwszego odcinka. Nie uświadczymy tutaj niczego co by przypominało fabułę, a aspekt komediowy całkowicie leży. Komuś coś się ostro pojebało i stwierdził, że jak napcha pod korek krindżowego fanserwisu to będzie jednoznaczne z komedią. Nie jest. Postacie to kolejna porażka, a jej synonimem jest główny bohater, który miał być cheeky bastard, a wyszedł z niego cheeky retard. Miała to być taka cool postać lekkoducha zdobywającego "punkty zła" za niecne uczynki, które może wymienić na nagrody od swojej korporacji. A na ekranie mamy typa, który biega i łapie wszystkich za cycki.


Wieje nudą od prawa do lewa, jedyną atrakcją są kolejne sceny napastowania drużyny przez głównego bohatera, a kulminacyjnym momentem animu, gdzie osiąga swój peak, jest sytuacja, w której główny bohater rozpina rozporek, wyciąga fujarę i kładzie ją na czole pewnemu dygnitarzowi.


Tytuł nie bardzo nadaje się nawet jako typowy odmóżdżacz, bo wymagałoby to zejścia do poziomu odmóżdżenia będącego zagrożeniem dla życia i zdrowia. Parodia isekaia musi spełniać jeden obowiązkowy warunek - musi choć trochę śmieszyć. Tu niestety się nie udało.


Dodatkowy minus za żenujące i nieśmieszne nawiązania do Konosuby.

0c7dcc63-beb6-4c46-985f-189d889e7959
Wojbody

@kinasato  Pamiętam, że odpuściłem po 1 czy 2 odcinkach.

Zaloguj się aby komentować

Orzech

@Deykun Wiem że memix, ale bajek spełniających te kryteria są tysiące

libertarianin

@Orzech to wymień trzy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Orzech

@libertarianin No i masz mnie

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dobrze, że One Piece jest też mocno wielokulturowy w samym oryginale to się obyło od większych kontrowersji. Netflix wreszcie nie miał problemu z trzymaniem się materiału źródłowego xD


#anime #seriale #onepiece #netflix

3cf77359-39f2-40ca-bad0-e711f530486d
PokemonikZWykopu

To straszna hała jest, ble dla mnie to obrzydlistwo.

Tylko orginał!

Jazon

@Al-3_x myślałem, że będzie gniot, ale jest mega xd dobór aktorów prima sort

Gilgamesz

@Al-3_x kiedy drugi sezon?

Zaloguj się aby komentować

Napiszę lekki #gownowpis, bo zrobiło się trochę chłodniej, aż jesień poczułem.

Sobotni wieczór, przyszedł czas na przemyślenia, a trochę na wspomnienia.

28lvl here.


W szkole podstawowej i gimnazjum byłem raczej cichym dzieciakiem, który miał 2-3 dobrych kolegów. Nigdy nie zależało mi na ocenach, rodzice - a raczej tylko mama, bo ojciec zmarł - nigdy mnie nie zmuszali do nauki i zdobywania samych piątek i szóstek. Średnią zwykle miałem ~3.5 i było to dla mnie zadowalające, bo przechodziłem bez problemu z klasy do klasy. Ciekawostką jest, że większość takich ważniejszych testów - w stylu test na zakończenie podstawówki, gimnazjum, matura pisałem znakomicie i byłem zawsze w czołówce klasy. Zbyt dużo się nie uczyłem, miałem dużo czasu wolnego, więc po szkole pykałem z kumplami w gierki - co do teraz mi zostało i z dumą mogę nazwać się graczem ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przez całą podstawówkę, gimnazjum i później technikum uważałem się raczej za #przegryw, bo nie umiałem gadać z dziewczynami, byłem małomówny. Pamiętam jak kiedyś z koleżanką z klasy wracałem po szkole (mieszkaliśmy niedaleko od siebie) i powiedziała mi, że jestem jakiś dziwny ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽ Dodatkowo miałem wadę wymowy, przez którą jeszcze bardziej byłem małomówny i zamknięty w sobie - na szczęście moja Pani Nauczycielka z języka polskiego (specjalnie z wielkiej litery) zwróciła na to uwagę i zaproponowała, żebym udał się do logopedy i po około trzech miesiącach udało się całkowicie wyeliminować wadę wymowy, za co tej kobiecie jestem niesamowicie wdzięczny, bo miało to ogromny wpływ na moje dalsze życie.


Jako, że pykałem w gierki, to po gimnazjum dość oczywistym wyborem było technikum informatyczne ( ͡° ͜ʖ ͡°) Brałem też pod uwagę bycie kucharzem oraz kelnerem.

Z mojej klasy z technikum chyba niewiele osób poszło w IT, ale wszystkich wspominam bardzo pozytywnie. Mam teraz 2-3 bardzo dobrych znajomych/przyjaciół i wszyscy są z mojej klasy z technikum, więc uważam, że pod tym względem, znajomości zawarte w technikum, były dla mnie kluczowe w dalszym życiu. Trochę nie podumałem, bo wybór technikum nie pomogło mi w moim przegrywie, za dużo dziewczyn tu nie było...

Ale od przegrywu uratowało mnie #anime - szach k⁎⁎wa mat. Napisała do mnie kiedyś taka dziewczyna na gadugadu, że widzi, że avatar mam z anime, a ona jest z okolicy i też ogląda anime. Byłem takim przegrywem, że pisaliśmy bardzo sporadycznie i spotkaliśmy się dopiero rok później... a teraz męczę się z nią już dziesiąty rok ¯\_(ツ)_/¯

Ale wracając do tematu, technikum również przebimbałem na gierkach, ale na koniec szkoły stanąłem przed wyborem:

studia czy praca?


Złożyłem papiery na studia, oczywiście kierunek informatyczny - no bo wiadomo pykam w gierki ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale miałem też myśli, że w sumie te gry, to może nie jest wystarczający powód do studiowania informatyki... może to tylko strata czasu... fajnie byłoby zarabiać kasę, więc wysłałem też kilka CV i dostałem nawet jedną odpowiedź. Przeszedłem wstępną rozmowę rekrutacyjną i baba mi mówi, że ona by mnie widziała u nich w firmie, że dostałbym 4k na start, do pół roku awansik i wtedy to 5k, a może i więcej - to było z 8 lat temu, więc ta kasa była całkiem przyjemna, szczególnie dla kogoś bez żadnego doświadczenia. Pogadałem z mamą i powiedziała mi, że sam muszę podjąć decyzję, ale wspomniała, że idąc na studia mogę sobie jeszcze bimbać, a w robocie trzeba będzie ryć.

Na studia się dostałem, ale nie do miasta wojewódzkiego, tylko powiatowego. Więc mniej prestiżowo, ale dużo taniej, bo nie muszę nic wynajmować. Ze swojej wioski mogę dojeżdżać komfortowo na uczelnię. Kasa z roboty trochę kusiła, ale stwierdziłem, że dodatkowe cztery lata pykani... ekm... kształcenia się dobrze mi zrobi, więc wybrałem studiowanie.


Tutaj zakończę, bo zrobiło się długawo. Może opiszę jeszcze dalsze swoje losy skupiając się na studiach oraz pracy. Tak naprawdę nie dotarłem do przemyśleń, które miały podsumować całość, że jestem szczęśliwy z tego co mam i to doceniam. Jedynym negatywnym aspektem mojego życia jest choroba, która jest k⁎⁎wą.

Dziękuję za uwagę.

Quake

@HmmJakiWybracNick 

Ale od przegrywu uratowało mnie #anime 

a wizisie? wystarczy chcieć tego pragnąć( ͡° ͜ʖ ͡°)

100mph

Tyle czytania bez puenty xD

Grewest

@HmmJakiWybracNick wniosek? Z GG łatwiej znaleźć dziewczynę

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Heavenly Delusion


Piętnaście lat temu na ziemi coś jebło, co konkretnie, nie wiadomo.Teorii jest wiele, wszystkie to tylko domysły. Pewny jest tylko stan faktyczny jaki to pozostawiło - niewielkie skupiska ludzi żyją w wyizolowanych grupkach żerując na resztkach cywilizacji, a grasujące tu i ówdzie monstra od czasu do czasu pożerają co mniej uważnych.


Seria jest podzielona na dwie części - jedna to migawki z życia grupy dzieciaków żyjących w zaawansowanej technologicznie enklawie, gdzie dorastają pod czujnym okiem szerokiego grona naukowców. Druga, to tułaczka żyjących na powierzchni ludzi, próbujących przeżyć na ruinach świata. Tu obserwujemy dwie postacie, młodego chłopaka i odrobinę starszą dziewczynę, którzy zawarli pakt - znajdą razem "Niebo", choć dla każdego z nich niebo jest czymś innym. Kwintesencją bajki jest rozgryzienie w jaki sposób splatają się losy pierwszej i drugiej grupy.


Tengoku Daimakyou jest fantastycznym kinem drogi. Podróż Kiruko i Maru przez post-apokaliptyczne ruiny Japonii to jedna z przyjemniejszych rzeczy jakie mi ostatnio przyszło oglądać w anime. Jest między nimi chemia, ich perypetie są mocno ugruntowane w przedstawionym świecie, wiarygodne oraz trzymające w napięciu. Turlają się po tym złowrogim świecie szukając wiatru w polu i unikając niebezpieczeństw czyhających na nich na każdym kroku.


Troszkę gorzej wypadł aspekt gówniaków trzymanych w złotej klatce, ale może jestem niesprawiedliwy i moja delikatna niechęć wynika tylko i wyłącznie z oklepania tego tematu. Ten motyw w chińskich bajkach ograny jest do bólu i o ile miał tu swoje quirki oraz twisty i ostatecznie nie wypadł jakoś specjalnie źle, to jednak troszkę za mało by dorównać jakościowemu post apokaliptycznemu szabrowaniu, w kontraście do którego został zestawiony.


Wizualnie seria jest mocną pozycją w portfolio Studia I.G., czyli górna półka górnej półki. Mamy śliczne klimatyczne scenerie z motywem przewodnim upadku ludzkości, postacie o fajnym designie i pierwszorzędnie zekranizowane sceny akcji. Good job. Jest tylko jedno ale, o którym wspomnę poniżej.


Bajka delikatnie sypie się w dalszej części, pojedyncze wątki poboczne zaczynają odstawać jakościowo od reszty, a jako punkt graniczy wyznaczam tu odcinek numer dziesięć. Jest to gościnna wizyta reżyserska pana Ikarashiego znanego z tytułów Triggera i moim skromnym zdaniem jest to dramat. Dotychczasowa spójność artystyczna serii zostaje dosłownie zdemolowana, a postacie zmieniają się w śmiesznie machające łapkami pokemony z dużymi głowami. To był błąd. Dalej seria dążąc do finału stawia dosyć mocno na shock value, którym chce zagiąć widza, robi się mrocznie i nieprzyjemnie, a przecież ten jeszcze nie pozbył się z głowy triggerowych śmiesznotek i fikołków, które mu przed chwilą zaserwowano. Kto to w ogóle wymyślił.


Ostatecznie jest to takie trochę gorsze Shinsekai Yori, wiele elementów tutaj się pokrywa. Dzieciaki manipulowane przez dorosłych, odkrywanie swojej seksualności, mroczne i ciężkie motywy niekoniecznie z happy endem. Tajemnica jest niezła, sporo jest zostawione dla widza by rozgryzł sam i rozkminił sobie jakąś pasującą teorię. Widziałem, że troszkę ludzie rzucali w tę serię błotem bo homo/trans/lgbt, ale można to całkowicie zignorować. To jest jedna z tych sytuacji, gdzie jest to całkiem legitny wątek fabularny i nie ma się do czego przyczepić. Rzadki przypadek.


Podsumowując - troszkę gorsze Shinsekai Yori to ja biorę w ciemno każdego dnia.

64c0803e-cf0a-41fb-8178-5c76c649173d
michal-g-1

Gdzie to znajdę online?

twombolt

@michal-g-1 na Disney+ jest, właśnie oglądam zachęcony wpisem

Kremovka

Obejrzałem w swoim życiu kilkanaście, może więcej anime, które mi się w większości mi się podobały, niektóre miały genialne pomysły na które żaden zachodni serial by się nie odważył, jednak wydaje mi się że nie chciałoby mi się poświęcać czasu na kolejne produkcje, od każdego anime jakie próbowałem ostatnio oglądać się odbijałem. Poza tym chyba każde jest o dojrzewających nastolatkach, czy Japończycy mają jakąś obsesję na tym punkcie? Ok, nie wszystkie takie są ale wszystkie popularne.

Wannasauna

tak maja obsesje na tym punkcie, jak jestes niewolnikiem w korpo to wspominasz z utesknieniem czasy nastoletnie xD

Kremovka

@Wannasauna bo wszyscy pracują w korpo, a czasy nastoletnie wyglądają tak że za jakąś pierdołą ugania się wianuszek dziewczyn wliczając w to jego siostrę

keborgan

Obejrzałem kilka odcinków. Meh. Oprócz tęczowych motywów nic ciekawego.

Zaloguj się aby komentować

Koleżanka nagrywa #cover'y z tekstem przetłumaczonym na polski różnych piosenek, głównie związanych z #anime i #gry, ostrzegam bo na początku trochę krindżowałem z tego tłumaczenia, ale ogólnie ma świetny głos i przyjemnie się słucha, a jakoś trzeba do ludzi na YT trafić, więc rozumiem te tłumaczenia dla polskiego odbiorcy. Polecam!


#cosplay #muzyka


https://www.youtube.com/watch?v=me-hTodFGjM

https://www.youtube.com/watch?v=MllVfjVR14o

https://www.youtube.com/watch?v=40Rb5E_bYd0

Hoszin

całkiem spoko, aż sobie przejrzę jutro więcej.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Pytanie do @Al-3_x lub innych Otaku (° ͜ʖ °) Gdzie mogę obejrzeć #serialexperimentslain ? Nie widzę informacji, żeby było na jakimś vod. Oczywiście najlepiej w oryginalnej wersji językowej z napisami PL.

Na CDA jest, ale w 480p i każdy odc. Jest podzielony na dwa pliki. Po za tym, bez premium nie odpalę CDA na tv, a jednak chciałbym w jakiś cywilizowany sposób skonsumować ten serial.

Obrazek dla zwrócenia uwagi.

#anime #seriale #vod #kiciochpyta

f90bdec7-6725-4675-a262-192409c5bb27
Naiken

@Klamra na desu-online masz odcinki w całości z cda, ale jak odpalić na tv to już nie pomogę, może pobrać i włączyć z pliku?

Klamra

No tak jakoś kombinuje. Żeby z pendrive’a odpalić

SuperSzturmowiec

@Klamra a tv jaki masz z androidem? Spróbuj odpalić przeglądarkę w trybie pełnym komputerowym czy jakoś tak

michal-g-1

Oglądam na canal+ 100 lat temu

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować