Cytat na dziś:
Rincewind, jako honorowy młodszy bibliotekarz, opanował zaledwie podstawy indeksowania i przynoszenia bananów.
Terry Pratchett, Czarodzicielstwo
#uuk

Społeczność
Cytat na dziś:
Rincewind, jako honorowy młodszy bibliotekarz, opanował zaledwie podstawy indeksowania i przynoszenia bananów.
Terry Pratchett, Czarodzicielstwo
#uuk
Wiadomo, że młody ma najgorzej. Nie moze sie za dużo nauczyć, bo odbierze pracę.
Zaloguj się aby komentować
1093 + 1 = 1094
Tytuł: Narodziny Fundacji
Autor: Issac Asimov
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Rebis
Format: e-book
Liczba stron: 306
Ocena: 6/10
Druga książka z cyklu "Fundacja". Fabuła powoli się rozkręca, ale biorąc pod uwagę to, że to już kolejna książka Asimova, którą czytam, zastanawia mnie, czy zdąży się rozkręcić przed końcem serii.
Nadal nie jest to seria, dla której warto zarwać noc (czy cokolwiek innego): czytam nie dlatego, że mnie wciągnęło, tylko dlatego, że uparłem się przeczytać całość. I (odrobinkę) dlatego, że wierzę, że w końcu może, może, coś się zacznie dziać. Póki co pan Asimov jest - pomijając pojedyncze fragmenty - nudny. Koncepcja na ten tom jest ciekawa: mamy główną oś i w każdej części tomu przeskakujemy o kilka-kilkanaście lat w przód, ale całość nadal brzmi jak przydługawe wprowadzenie do właściwej akcji.
#bookmeter #ksiazki #sciencefiction


@Statyczny_Stefek
zastanawia mnie, czy zdąży się rozkręcić przed końcem serii.
nie, ta seria ma trend spadkowy, czym dalej w las tym gorzej
Zaloguj się aby komentować
1092 + 1 = 1093
Tytuł: Patogeneza. Jak zarazki ukształtowały historię świata
Autor: Jonathan Kennedy
Kategoria: nauki przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia, itd.)
Wydawnictwo: Filtry
Format: książka papierowa
Liczba stron: 392
Ocena: 9/10
Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5176551/patogeneza-jak-zarazki-uksztaltowaly-historie-swiata
Kurczę, jak ja się cieszę, że trafiłam na tę książkę.
A stało się to, jak zwykle, przypadkiem, bo pojawiła się na liście nowości książkowych w bibliotece. Dało mi to jednocześnie okazję do zwiedzenia filii naukowej, w której nigdy nie byłam. To chyba jedna z mniej uczęszczanych bibliotek w Gdańsku, a szkoda, bo kryją się w niej takie perełki.
O czym jest "Patogeneza"? W dużym skrócie, o historii świata, ludzkości, i chorobach. A że ciekawi mnie i medycyna, i historia, to jest to książka dla mnie idealna.
Co jest jej największą zaletą? Przystępność. Książka napisana jest prostym językiem, bez zbędnego komplikowania, bez wielokrotnie złożonych, nadętych, naukowych zdań (no dobra, autor/tłumacz pod koniec bardzo często używa słowa "leseferystyczny", co po czwartym zastosowaniu zaczyna być już zabawne). Mimo że to jego pierwsza książka, autor przekazuje wiedzę z naturalną łatwością, opierając się na danych naukowych (duuużo przypisów). Przechodzi po kolei przez epoki, począwszy od prehistorii, przed neolit, antyk, średniowiecze, epokę kolonialną (co się przyjemnie uzupełnia z "Bzikiem kolonialnym", który czytałam niedawno), industrialną, aż do czasów współczesnych i teoretyzując na temat chorób przyszłości. Mój ulubiony rozdział to, naturalnie, antyk — opisy dotyczące chorób i poziomu medycyny oraz dbałości o higienę w starożytnej Grecji i Rzymie są niezmiernie wciągające. Ale może nie jestem w tym obiektywna, bo po prostu jest to moja ulubiona epoka historyczna.
Minusy? Przypisy na końcu książki (DLACZEGO?!). Ponadto mam wrażenie, że nie została w ogóle rozpromowana — wydawnictwo Filtry jest dość niszowe. A szkoda, bo zarówno treść, jak i tłumaczenie są na wysokim poziomie i książka ma potencjał na popularnonaukowy bestseller. A, no i okładka jest szkudna — ta publikacja naprawdę zasługuje na coś lepszego.
Książka jest współczesna, autor wydał ją bodaj 2 lata temu. Z tego powodu uprzedzam, że zawiera przemyślenia na temat koronawirusa oraz kwestii nierówności społecznych wynikających z rasizmu (z wyczerpującym wyjaśnieniem przyczyn historycznych, bardzo na poziomie), które koronasceptyków i osoby zamknięte na dyskusję w temacie dyskryminacji odrzucą od tej pozycji.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #medycyna


@Wrzoo najpierw przeczytałem Partenogeneza
@Wrzoo kurde za dużo przez te Wasze wszystkie wrzutki z książkami mam kart naotwieranych, pora założyć konto na lubimyczytać i tam dodawać do jakiejś listy do przeczytania
@Wrzoo to jeśli ta pozycja Ci się podobała, to może idąc za ciosem: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5064634/strzelby-zarazki-i-stal-krotka-historia-ludzkosci
trochę dłuższa i momentami męcząca, jednak bardzo kompleksowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@rith o tej książce autor też wspomina :) dzięki, sięgnę po nią!
Zaloguj się aby komentować
1091 + 1 = 1092
Tytuł: Wielkie lato
Autor: Pierdomenico Baccalario
Kategoria: literatura dziecięca
Wydawnictwo: Olesiejuk
Format: książka papierowa
ISBN: 9788327457714
Liczba stron: 224
Ocena: 7/10
Na sam koniec autor zaserwował coś, co chronologicznie nie jest związane z główną osią fabularną, czyli prequel skupiający się na przybyciu młodego Ulyssesa do Kilmore Cove oraz uformowaniu się paczki przyjaciół, których dobrze znamy z kart pierwszych książek.
Bodaj najistotniejszy wątek tej pozycji stanowi również, pod pewnymi względami, jej piętę achillesową; chodzi tutaj o znalezienie teoretycznego remedium na problemy młodego Moore'a i jego ojca w kwestii praw własności do Willi Argo. Samo pojawienie się tego rozwiązania przychodzi dosyć naturalnie, do tego jego tajemniczość dobrze wpisuje się w mitologię całego świata przedstawionego. Natomiast zastrzeżenia mam nawet nie tyle co do łatwości, z jaką paczka poprawnie wydedukowała kroki, jakie należy podjąć, ale do mrowia zdumiewających zbiegów okoliczności, wśród których niektóre "gotowały" się dobre kilkadziesiąt lat, by akurat w tym momencie przyjść odpowiednim osobom w sukurs.
Poza tym mamy też kilka rozdziałów bardziej przyziemnych, gdzie jesteśmy świadkami dobrych relacji bohatera z ojcem, a także formowania się nowych przyjaźni i spędzania czasu na różnych czynnościach zajmujących młode osoby głodne przygody (lub odrobiny prostej rozrywki).
Co ciekawe, klucze pojawiają się na dosłownie ostatniej stronie, a autor już zapowiedział kolejny tom poświęcony okresowi Wielkich wakacji.
Generalnie żadnych kontynuacji nie zamierzam już kupować, cały cykl idealnie mieści mi się na półce, więc nie ma sensu czegokolwiek dokładać. Ta książka była nie tyle powiewem świeżości, co powrotem jakichkolwiek przejawów rozsądku. Czytało się to całkiem przyjemnie, choć wspomniana wyżej nadmierna łatwość w czynieniu postępów z lekka mi nie pasowała, do tego Black dosyć często był bucem, jednakże jego przekomarzanie się z Leonardem było momentami nawet zabawne.
Podsumowując teraz wszystkie 18 tomów: seria zalicza zjazd gorszy chyba nawet od Cyklu demonicznego. Powtórzę się teraz względem poprzednich moich wpisów, ale pierwsze 6 tomów to wybitna literatura przygodowa dla dzieci, kolejne 6 z jednej strony odpowiada na masę pytań nowych i starych, do tego znacząco poszerza świat przedstawiony, przy czym niestety realizuje to - w mojej opinii - w sposób zdecydowanie zbyt przesadzony. Natomiast ostatnie 5 (nie licząc prequela) robi sieczkę dosłownie ze wszystkiego: starych postaci, wcześniej przedstawionych reguł świata przedstawionego, zdrowego rozsądku i mózgu czytelnika. Najlepiej przeczytać tomy 1-6, po 7-12 sięgnąć ewentualnie, o 13-17 zapomnieć. W razie czego polecam zerknąć na podsumowania przy wpisach dot. części 6., 12., i 17.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #pierdomenicobaccalario #ulyssesmoore #olesiejuk #ksiazkicerbera

Zaloguj się aby komentować
Newsy książkowe od Whoresbane'a!
Na swoim fanpage Wydawnictwo IX przedstawiło wybór trzech wersji okładki do antologii "Insekcje".
#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #wydawnictwoix #sciencefiction #scifi #weirdfiction #horror

Pytanko w sprawie poprzedniego newsa
Skąd masz informację że MAG zakonczyło serię horrorów? Bo noe mogę detali znaleźć nigdzie na ich profilach
@spinacz-1 Od redaktora naczelnego wydawnictwa
Zaloguj się aby komentować
Cytat na dziś:
Jak już sugerowano, Biblioteka nie jest miejscem pracy dla zwykłego specjalisty od stempli i Uniwersalnej Klasyfikacji Dziesiętnej. Jakiś czas temu magiczny wypadek zmienił bibliotekarza w orangutana. Od tamtej pory opierał się wszelkim próbom przemiany powrotnej. Polubił wygodne, długie ramiona, chwytne stopy i prawo publicznego czochrania się. Najbardziej jednak podobało mu się, że wszystkie wielkie problemy egzystencji ustąpiły nagle przed zainteresowaniem, z której strony nadejdzie kolejny banan. Oczywiście, zdawał sobie sprawę ze szlachetności i tragizmu stanu człowieczego. Po prostu – jeśli chodzi o jego opinię – ludzie mogli się nimi wypchać.
Terry Pratchett, Czarodzicielstwo
#uuk
I to jest zdrowy sposób myślenia!
@splash545 tak
Mój ulubiony bibliotekarz.
Kolejny dowód na to, że na ogół małpy mają mniej zmartwień ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
1090 + 1 = 1091
Tytuł: Do perfekcji
Autor: Vincenzo Latronico
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Czarne
Format: e-book
Liczba stron: 128
Ocena: 7/10
Do perfekcji to minimalistyczna, niemal chłodna opowieść o Annie i Tomie - parze freelancerów z branży kreatywnej, którzy żyją w Europie, projektując sobie życie w najmodniejszych dzielnicach Berlina i innych eropejskich stolic. Ich codzienność pełna jest pięknych wnętrz, idealnych kadrów i kontrolowanej estetyki - ale im dalej w lekturę, tym bardziej czuć, że pod tą idealną powierzchnią coś się niebezpiecznie rozpada.
Latronico trafnie oddaje napięcie między pozorem a prawdziwym doświadczeniem. Anna i Tom w teorii mają wszystko - niezależność, swobodę pracy, wybór zleceń, możliwość mieszkania gdzie chcą. A jednak ich życie staje się powoli wydmuszką: relacje zaczynają się zacierać, język, którym mówią, staje się coraz bardziej odklejony od emocji, a perfekcja, do której dążą, przestaje mieć jakikolwiek sens.
To książka o nowym stylu życia klasy kreatywnej - niby globalnej, ale odciętej od korzeni, niby wolnej, ale jednak uwięzionej w potrzebie ciągłego bycia naj, świata udawanego i nieprawdziwego, którym oszukują innych. Latronico pisze subtelnie, oszczędnie, wręcz ascetycznie i ten styl dobrze współgra z historią ludzi, którzy z perfekcji zrobili nie tylko estetykę, ale i sposób na życie. Pytanie tylko, czy da się tak żyć naprawdę?
Dla mnie Do perfekcji to ciekawe, nieoczywiste studium samotności we dwoje - pozbawione dramatycznych zwrotów akcji, ale pełne mikropęknięć, które z czasem zamieniają się w emocjonalne szczeliny. Szczelin, które sprawiają, że ostatecznie zyskujemy dwie odrębne połówki.
Książka dziwna, ale jednocześnie prawdziwa, za krótka, a może miejscami za długa, trudna do jednoznacznego określenia i zbierająca skrajne oceny i wywołująca skrajne emocje.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 110/128 (brak 3 recenzji na bookmeter)
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

Zaloguj się aby komentować
1089 + 1 = 1090
Tytuł: Chemia śmierci
Autor: Simon Beckett
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Czarna owca
Format: e-book
Liczba stron: 368
Ocena: 8/10
To jeden z tych thrillerów, które kiedyś zostawiały mnie z opadem szczęki, a pierwsze podejście zakończyło się oceną 10/10.
Kolejny powrót po latach, do książek, które kiedyś stanowiły moją topkę i po części ukształtowały mój gust czytelniczy. Tym razem po Szumie, przyszła kolej na Chemię śmierci. Jest to książka, dzięki której polubiłem thrillery i kryminały, gdzie głównym bohaterem nie jest ani detektyw ani policjant (płeć bez znaczenia).
Przy ponownej lekturze emocje były już mniej intensywne, ale Chemia śmierci wciąż trzyma klasę. Znałem zakończenie, więc tym razem bardziej zwracałem uwagę na warsztat i atmosferę - i wciąż jest czym się zachwycać.
Beckett kreśli historię Davida Huntera - byłego antropologa sądowego, który po tragicznym wypadku, który załamał jego świat, próbuje zacząć nowe życie w małym prowincjonalnym brytyjskim miasteczku o nazwie Manham, jako lekarz rodzinny. Ale spokój kończy się, gdy zostaje odnalezione zmasakrowane ciało kobiety, a Hunter, błyszcząc wiedzą na temat rozkładu zwłok, zostaje wciągnięty w brutalną zagadkę i zmuszony do zmierzenia się z własną przeszłością.
Klimat angielskiej prowincji, precyzyjny opis pracy antropologa sądowego i umiejętnie budowane napięcie sprawiają, że książkę czyta się świetnie - nawet kolejny raz, po latach. Ale tym razem bardziej uwierało mnie coś, co wcześniej łatwiej mi było zignorować, a może nawet tego nie zauważałem: ten thrillerowy kliszozabieg, w którym antagonista - zamiast po prostu działać - urządza protagoniście show z udziałem najbliższej osoby. Trochę jakby zło nie mogło się obejść bez monologu i personalnej wycieczki. Brzmi efektownie, ale w tej historii wydało mi się to niepotrzebnie przerysowane i sztucznie podkręcające emocje, któych i tak przecież nie brakowało.
Mimo wszystko Chemia śmierci to wciąż mocna książka. Nieco mniej szokująca przy ponownym spotkaniu, ale dalej doskonale napisana, z dusznym klimatem i mroczną precyzją, której nie da się odmówić.
Jeśli nie czytaliście, to polecam i zazdroszczę możliwości pierwszego spotkania z tym tytułem.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 109/128 (brak 3 recenzji na bookmeter)
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem #powrotywujka

Tak sobie czytam ten opis i myślę; to można się tak łatwo przebranżowic z lekarza medycyny sądowej na internistę? 🤔
@AndzelaBomba wydaje mi się, że łatwiej w tą niż w drugą stronę
Z drugiej strony, to taki internista na wsi też raczej nie ma zbyt różnorodnych przypadków i po za szyciem ran, wypisywaniem recept, wysyłaniem pacjentów do szpitala, zbyt wiele mu nie zostaje
@WujekAlien mało czytam kryminałów, ale tego czytałem ze 3 części i było sympatyczne. Tylko pamiętam że były problemy z tempem.
@Hilalum Bo to prawda, książka ma problem z tempem. Ale to częsta przypadłość thrillerów, z medycznym zacięciem, że w nich się mało co dzieje przez większość czasu, a później niemal wybucha bomba i mamy akcję za akcją na przestrzeni kilkunastu stron.
@WujekAlien Sama prawda o tej książce.
@Mr.Mars dzięki
Zaloguj się aby komentować
1088 + 1 = 1089
Tytuł: Stop prawa
Autor: Brandon Sanderson
Kategoria: fantasy, science fiction
Wydawnictwo: Mag
Format: audiobook
ISBN: 9788374806275
Liczba stron: 304
Ocena: 6/10
Wydarzenia w Stopie prawa rozgrywają się ponad 300 lat po obaleniu Ostatniego Imperatora (Z mgły zrodzony) oraz apokalipsie i odrodzeniu świata podczas Ostatniego Wstąpienia (Studnia wstąpienia i Bohater wieków). Obecne realia Scadrialu przypominają przełom XIX i XX wieku w naszym świecie – wynaleziono już elektryczność i samochody, a duże korporacje zaczęły wznosić drapacze chmur jako swoje nowe siedziby.
Po wielu latach do stolicy powraca Waxillium Ladrian, potomek arystokratycznego rodu wywodzącego się od Breeze’a z Ery 1. Wax przez dwie dekady strzegł prawa w Dziczy, czyli mistbornowym odpowiedniku Dzikiego Zachodu, jednak tragiczna śmierć ukochanej i wkrótce później śmiertelny wypadek wuja sprawiły, że porzucił rolę stróża prawa i przejął na siebie obowiązki związane z zarządzaniem znacznie uszczuplonym rodowym majątkiem. Aby podreperować finanse domu i przedsiębiorstw Ladrianów, Wax postanawia ożenić się z posażną lady Steris. Kiedy jednak narzeczona zostaje porwana przez zuchwały gang Znikaczy, Wax, z pomocą byłego współpracownika Wayne’a i Marasi, kuzynki Steris, z powrotem wkracza na ścieżkę walki z przestępczością.
Jakbym miała jednym staniem opisać tę powieść, powiedziałabym, że to zaginiony scenariusz nigdy nie zrealizowanej przez Guya Ritchiego trzeciej części Sherlocka Holmesa, z pozmienianymi dla niepoznaki imionami i nazwami własnymi oraz dodanymi supermocami.
Serio, ta książka jest tak bardzo sherlockowsko-ritchie’owska, że ciężko nie wizualizować sobie Waxa jako Jude’a Law, Wayne’a jako Roberta Downeya Jr., a ich adwersarza Milesa jako Marka Stronga. Ba, nawet pojawiające się na trzecim planie postaci Ranette i Pana Garnitura sprawiają wrażenie napisanych specjalnie pod Noomi Rapace i Jareda Harrisa.
Stop prawa nie posiada wad Z mgły zrodzonego, czyli często nudnawej fabuły i akcji oraz głównej bohaterki – irytującej Mary Sue. Ucierpiało jednak na tym światotwórstwo, uniwersum wydaje się mniej intrygujące, chociaż może to kwestia tego, że Stop nie wprowadza praktycznie nowych konceptów świata, poza tym, jak już pisałam, daje mocny vibe Sherlocka by Guy Ritchie.
Być może z tego względu ciężko mi było uznać powieść za niezwykłą, twór, który mogłabym włączyć do swojej biblioteczki. Fakt, że czytało się Stop szybko, łatwo i przyjemnie, ale nie czuję potrzeby ani kontynuować serii, ani wracać do tej książki w przyszłości.
Tutaj słowo ostrzeżenia dla osób, które chciałyby rozpocząć przygodę z uniwersum Mistborn od serii Waxa i Wayne’a: jeśli chcecie w pełni zrozumieć fabułę Ery 2, musicie sięgnąć po Erę 1. Chociaż wydarzenia w obu erach dzieli 300 lat, to w serii Waxa i Wayne’a pojawiają się ciągłe nawiązania do postaci z Ery 1, a pod koniec powieści pojawia się nawet dwóch ziomków Kelsiera.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter

Zaloguj się aby komentować
Wydawnictwo MAG postanowiło zakończyć* nienazwaną serię grozy na siedemnastu tomach.
*chyba, że zmienią zdanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #chwalesie #mag #fantastyka #grozamag

@Whoresbane Gdzie Ty trzymasz wszystkie te książki? xD
@pingWIN Na własnoręcznie zbudowanych regałach. Są mocno przepełnione
W zamian więcej reedycji romantasy z barwionymi brzegami, julki wytrzymają.
@Cerber108 Julki tak, Wy nie xD
@moll ja wytrzymam jak porządną fantastykę będą wydawać wydawnictwa poważniej podchodzące do swojej roboty xD
Coooooo
Szkoda cholernie bo jak na razie same dobre wydawali, ale mam nadzieję że jednak dalej będzie wychodzić. I czy przypadkiem nie mieli jesienią imago srquence wypuscic z tej serii?
Komentarz usunięty
@spinacz-1 Barron był w planach. Teraz już nie będzie
Zaloguj się aby komentować
1087 + 1 = 1088
Tytuł: Malowany ptak
Autor: Jerzy Kosiński
Tłumacz: Tomasz Mirkowicz
Kategoria: literatura piękna
Ocena: 8/10
#bookmeter
Świat okazywał się ciasny jak stryszek chłopskiej chaty. Człowiekowi ustawicznie groziło, że albo wpadnie we wnyki zastawione przez tych, którzy go nienawidzą i chcą go gnębić, albo w ramiona tych, którzy go kochają i pragną chronić.
Ja tę książkę przeczytałem w swoim życiu po raz drugi. Pierwszy raz miał miejsce kilkanaście lat temu, byłem wtedy albo w końcówce gimnazjum albo w początkach liceum. Fascynowałem się wówczas zespołem Dżem (ta przypadłość dotknęła też wielu z moich ówczesnych znajomych, a, z tego co mi wiadomo, niektórym z nich po dziś to jeszcze nie przeszło) i właśnie pod wpływem utworu Jak malowany ptak po książkę pana Kosińskiego zdecydowałem się w tamtym czasie sięgnąć. Czy jest to przypadkowa zbieżność tytułów, czy też autor tekstu do utworu zespołu Dżem, pan Dariusz Dusza, inspirował się tą powieścią – ciężko jest mi stwierdzić. Można by znaleźć pewne tropy przemawiające za tą interpretacją, nie jestem jednak pewien, czy nie byłaby to nadinterpretacja. Być może wtedy, dawno już temu, sprawdziłem jak to się tam z tym pisaniem przez pana Duszę odbyło, ale nawet jeśli to wtedy sprawdziłem, to efektów tego sprawdzania nie pamiętam. A dziś tego sprawdzać to już mi się nie chce.
Z tego mojego pierwszego czytania sprzed kilkunastu lat też w zasadzie niewiele pamiętałem. Pamiętałem tylko jedną scenę, scenę stosunku z kozłem (szokującą! – można przeczytać w niemal każdym tekście dotyczącym Malowanego ptaka; drugim obowiązkowym punktem – a więc i ja go tutaj zmieszczę – tekstów traktujących o Malowanym ptaku jest imię występującego w tej książce psa – psa, który wabi się Judasz) i nie pamiętałem już niczego więcej, nawet tego psa Judasza. Zresztą, wydaje mi się, że wówczas tej książki na pewno nie doceniłem, o ile w ogóle udało mi się ją wtedy zrozumieć.
***
Tym razem po Malowanego ptaka sięgnąłem również poruszając się po tropie. Trop prowadzący do tej książki wskazał mi w swoim bardzo dobrym (a narracyjnie fantastycznym) Good night, Dżerzi pan Janusz Głowacki (dzięki za podsunięcie, kolego @fonfi , proszę pozdrowić żonę!). Bo faktycznie, postać autora książki, pana Jerzego Kosińskiego, tak barwnie w tym Good night, Dżerzi odmalowana, jest postacią kontrowersyjną. Tak samo jak kontrowersyjny jest sam Malowany ptak. Kontrowersje te dotyczyły tak domniemanego nieautorstwa tej powieści przez człowieka, którego nazwisko można przeczytać na jej okładce, jak i zmiany jej odbioru po skandalu, który wybuchł w momencie, kiedy okazało się, że nie jest ona aż tak bardzo autobiograficzna, jak pan Kosiński chciał, żeby była odbierana. Tych kontrowersji zresztą było tam znacznie więcej, a jeśli ktoś jest nimi zainteresowany, to odsyłam do wspomnianego wcześniej Good night, Dżerzi.
Zostawiając jednak kontrowersje na boku, a zajmując się już Malowanym ptakiem, to po pierwsze muszę napisać, że jest ona napisana cudownie, przede wszystkim jeśli chodzi o prowadzenie narracji. Płynąłem przez ten tekst zachwycając się jego budową, stylem, rytmem (a nawet melodią!) czy porównaniami stosowanymi przez autora (czytałem polski przekład, autorstwa pana Tomasza Mirkowicza, więc, przynajmniej w kwestii tych pierwszych trzech – a z melodią to nawet czterech – spraw, nie mniejsze ukłony w jego kierunku). Urzekła mnie zdolność obserwacji autora (ktokolwiek nim nie był) i użycia szczegółu w prezentacji postaw bohaterów (to, co tak ogromne wrażenie zrobiło na mnie u pana Kafki) i w tej sprawie posłużę się cytatem: Wreszcie zjawiła się kierowniczka, przywitała nas i wzięła od Jurija moje akta. Podpisała jakiś dokument, oddała Jurijowi i położyła mi dłoń na ramieniu. Strząsnąłem ją zdecydowanie. Epolety munduru to nie nie miejsce, gdzie kobieta może kłaść rękę. Bardzo podobała mi się płynność przemiany głównego bohatera, jego dostosowywanie się do sytuacji, wyciąganie wniosków z tego, co działo się dookoła niego (często wniosków moim zdaniem błędnych i naiwnych, ale tak dobrze uzasadnionych spojrzeniem postaci, że była ta postać absolutnie spójna i bardzo konsekwentnie prowadzona). Patrząc też na książkę jako całość, rozumiem (a nawet doceniam) jednowymiarowość pojawiających się w niej bohaterów drugoplanowych – moim zdaniem było to potrzebne do przedstawiania świata w taki sposób, w jaki autor (ktokolwiek nim nie był) chciał ten świat przedstawić.
I właśnie: świat przedstawiony. To kolejny zarzut (czy kontrowersja) jaki zdarza się, że jest ku Malowanemu ptakowi kierowany. Ja się z nim nie zgadzam. To znaczy, owszem, świat (z tego, co wiem), nawet w czasie II wojny światowej nie był miejscem aż tak okropnym i nieprzyjaznym, jakim przedstawił go autor (ktokolwiek nim nie był). Z drugiej jednak strony, żeby pokazać to, co w książce zostało pokazane (albo to, co ja w niej znalazłem) to, wydaje mi się, nie można było postąpić inaczej niż przedstawić ten świat właśnie w taki sposób, czyli przy użyciu hiperboli – to przecież wspaniały, jeśli umiejętnie zastosowany, środek literacki. A Malowanym ptaku hiperbola uważam, że została zastosowana świetnie. W ogóle ten świat z Malowanego świata, świat wsi brudnej, ciemniej, złej, głupiej i zepsutej wspaniale kontrastował mi ze światem w ostatnio przeze mnie (trochę z przymusu) przeczytanych Oberkach do końca świata pana Wita Szostaka. Tam również występowała wieś, również była ona ciemna i głupia, ale u pana Szostaka miało to swój urok. U pana Kosińskiego (czy kto tam tę książkę napisał) wręcz przeciwnie. Oba te przedstawienia wydają mi się dość dalekie od prawdy, prawda, jak to ma w zwyczaju, pewnie leży gdzieś po środku, jednak mnie to drugie przedstawienie literacko podobało się dużo bardziej.

Czytałem również w okresie gimnazjalnym i również pod wpływem utworu Dżemu. Bardzo mi się wtedy spodobała. Napisałem nawet jakąś pracę na polaka o niej, pani polonistka była pamiętam bardzo zaskoczona i dostałem piękną szóstkę XD ciekawe co tam napisałem bo nie pamiętam 😛
Zaloguj się aby komentować
1085 + 1 = 1086
Tytuł: Billy Budd
Autor: Herman Melville
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Format: książka papierowa
ISBN: 9788366272347
Liczba stron: 200
Ocena: 3/10
Prywatny licznik: 35/36
To, że książka była ciężka, przegadana i przeładowana to jedno (a to poniekąd sztuka, patrząc po objętości tytułu). To, że w ostatecznym rozrachunku okazuje się chaotycznym i siermiężnym żerowaniem na trupie, odstręcza mnie jeszcze bardziej.
Sama historia/koncept ciekawe. Wykonanie maksymalnie kulawe. Pytanie czy to kwestia pisarza, czy tego, co z notatkami roboczymi zrobiła redakcja, która nie mogła już skonsultować tego z autorem, za to postępowała w myśl ulubionego pytania polonistów "co autor miał na myśli".
Pozostałe wrażenia zostawiam sobie na dyskusję. Ze względu na różne warianty tekstu zapowiada się ciekawiej od lektury jako takiej.
Ogólnie nie polecam.
#bookmeter #dwanascieksiazek #ksiazki #czytajzhejto

Xdd pamietam jak wjebalem paszke w lekture Mobby Dicka, chyba na 3 zywoty jej starczy tego Melvilla
@ErwinoRommelo okrutniku xD
Ja po tej cieniźnie nie mam ochoty na więcej. Nigdy.
Zaloguj się aby komentować
Cytat na dziś:
Księgi magiczne mają coś w rodzaju własnego życia. Niektóre nawet zbyt wiele; na przykład pierwsze wydanie „Necrotelicomiconu” trzeba trzymać między żelaznymi płytami, „Prawdziwa Sztuka Lewitacyi” spędziła ostatnie sto pięćdziesiąt lat między krokwiami dachu, a „Compendyum Magji Seksu Ge Fordge’a” tkwi w kadzi z lodem, w osobnym pomieszczeniu, zaś surowa reguła stwierdza, że dzieło to mogą czytać jedynie magowie po osiemdziesiątce, w miarę możliwości martwi.
Terry Pratchett, Czarodzicielstwo
#uuk
Ciekawe ksiażki tam mają
Pewnie celowo ukrywają co dzieje się z czytelnikiem po ich przeczytaniu.
@Mr.Mars spytaj się bibliotekarza.
@Mr.Mars może tam już nie pozostaje nic do ukrycia xD
Zaloguj się aby komentować
1084 + 1 = 1085
Tytuł: Wiatr od morza. Sztorm
Autor: Magdalena Witkiewicz
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Pracownia dobrych myśli
Format: książka papierowa
ISBN: 9788397315051
Liczba stron: 396
Ocena: 10/10
Książka wpadła mi w ręce po tym jak wygrałem ją w jakimś konkursie w lokalnych mediach. Na bzdurne pytanie napisałem bzdurną odpowiedź i okazało się, że wygrałem. Play stupid games win stupid prizes chciałoby się napisać. Przeczytam, okładka ładna, barwione brzegi. Za darmo to i ocet słodki. Co może się stać najgorszego?
Książka bardzo ładnie wydana, z myślą o starszych ludziach. Idealna dla mnie, duże marginesy, czcionka też taka wiecie, wygodna dla oczu. Co jakiś czas puste strony człowiek się nie męczy to można czytać. Tematyka tez mało ambitna to strony same się przewracają. A tak serio to akcja dzieje się w Gdańsku więc znajoma okolica. W latach 80tych i 2025r. Ciężko się z tym ogarnąć kiedy dokładnie bo wszystko jest chaotyczne. Opowiada o tym że główna bohaterka Anna dostaje zaproszenie na zjazd absolwentów liceum. To nie jest totalnie istotne i jest tylko pretekstem do przeniesienia się w czasie do lat 80 kiedy zaczynała liceum. Tam ze swoimi znajomymi którzy ni to chodzą z nią do jednej klasy ni to do starszych roczników. Nie dojdziesz, wszystko jest pogmatwane a same postaci zlewają się ze sobą. Wszyscy mają swoje jakieś obawy, emocje, zmagania z systemem po wprowadzeniu stanu wojennego w `81. Jednak niektóre postaci książki walczą z tym systemem do końca książki i fabuły która kończy się na `85. A stan wojenny był do 83 roku. Jest to totalnie pominięte. Nic się nie zmieniło przez te lata między 81 a 85. Tak samo wszyscy byli pałowani i porywani do nysek przez ZOMOowców. Czy tak było? Nie wiem autorka nie powiedziała.
Niby autorka książki na końcu pisała, że to powstało na bazie pisania scenariusza do filmu czy tam serialu w realiach lat 80tych. Może oglądając to na ekranie łatwiej można śledzić akcję, skakanie po wątkach i linii czasowej ale w książce to po prosu wyszła kaszana. Raz bohaterka mówi że ma prawie 60 lat a z matematyki wychodzi że ma minimum 61.
Ta książka to byłby super debiut. Niestety autorka ma za sobą już dekadę pisania. No ale okładka bardzo ładna.
#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #wiatrodmorza


Dziękuję za recenzję. Szkoda, temat mógłby być ciekawy. Jednak bez solidnego podparcia historycznego robi się z tego słabe czytadło.
@owczareknietrzymryjski Dużo narzekasz, a dałeś ocenę 10/10
@bori tak a co?
Jedyne pozytywy widzę w odniesieniu do wykonania fizycznej części książki, a co do zawartości - zero. Skąd maksymalna ocena?
@Cerber108 z dupy
@owczareknietrzymryjski i wszystko jasne
Zaloguj się aby komentować
Cytat na dziś:
(...) a także samego naczelnego kucharza, który w jednej z chłodni kończył model Uniwersytetu, z jakiegoś tajemniczego powodu wyrzeźbiony w całości z masła. Robił to na każdy bankiet: maślane łabędzie, maślane budynki, całą jełczejącą maślaną menażerię… Tak bardzo to lubił, że nikt nie miał serca, by kazać mu przestać.
Terry Pratchett, Czarodzicielstwo
#uuk
A później kroił nożem ten uniwersytet.
Zaloguj się aby komentować
Newsy książkowe od Whoresbane'a!
Wydawnictwo Replika wyda ekskluzywne wydanie zbioru o najsłynniejszym detektywie. "Sherlock Holmes. Księga wszystkich spraw" Arthura Conana Doyle'a ma ustaloną premierę na 12 sierpnia 2025 roku. Wydanie w twardej oprawie obejmie 912 stron, w cenie detalicznej 199,90 zł. Poniżej okładka i krótko o treści.
Najgenialniejszy detektyw wszech czasów w pełnej krasie!
Zebrane w jednym tomie wszystkie opowieści o Sherlocku Holmesie stworzone przez Arthura Conan Doyle’a!
Fajka i charakterystyczna czapka, przenikliwy umysł i bystrość obserwacji, a przede wszystkim niepodważalna dedukcja – to cechy, które wyróżniają słynnego detektywa z Baker Street. Nic dziwnego, że jego postać nie tylko wzmogła globalne zainteresowanie opowieściami kryminalnymi, ale wręcz na zawsze odmieniła status i odbiór literatury detektywistycznej, a także wzorce jej bohaterów.
Z czasem Holmes stał się jeszcze popularniejszy za sprawą niezliczonych filmowych adaptacji jego historii, zarówno kinowych, jak i telewizyjnych. Pozostaje również wciąż inspiracją dla niezliczonej rzeszy literackich naśladowców maestrii Arthura Conan Doyle’a.
Niezwykłe przygody detektywa z Londynu rozpoczęły się wraz z publikacją powieści „Studium w szkarłacie“ w 1887 r. i wkrótce podbiły serca czytelników. Zyskały tak zagorzałych fanów, że ci zmusili autora do „odwołania“ przedwczesnej śmierci Holmesa. Nie dali umrzeć pamięci o nim nawet po śmierci samego Doyle’a. Bohater przeżył swego twórcę i do dziś pozostaje niedoścignionym indywidualistą, wzorem ekscentrycznej błyskotliwości, którą nawet współcześnie trudno byłoby podważyć.
#ksiazkiwhoresbane 'a - tag, pod którym chwale się nowymi nabytkami oraz wrzucam newsy o książkach
Chcesz mnie wesprzeć? Mój Onlyfans ( ͡° ͜ʖ ͡°) ⇒ patronite.pl/ksiazkiWhoresbane
#ksiazki #czytajzhejto #replika #kryminal #arthurconandoyle #sherlockholmes

Aż z ciekawości spojrzałem na półkę i kompletnego Sherlocka od wydawnictwa Rea. 1120 stron za 60 zł z 2011 roku.
Polecam wersję angielską.
@Whoresbane obrzydliwe barwione brzegi - są
cena kompletnie z d⁎⁎y - jest
stare, gówniane tłumaczenia - nie wiem, choć się domyślam
xd
Zaloguj się aby komentować
Czy jakaś mądra i ogarnięta w temacie głowa powie mi, ile Albatros wydał książek Kinga w twardej oprawie z białym grzbietem? Naliczyłem 22 pozycje wraz z nadchodzącym Instytutem. Wiadomo, jak kupować, to tylko w spójnej stylistyce, a nie misz masz z, tfu, barwionymi brzegami, miękką, twardą, zintegrowaną itd.
#ksiazki #czytajzhejto #stephenking #wydawnictwoalbatros
@Cerber108 Nie znam się, ale Perplexity twierdzi, że:
Wydawnictwo Albatros od kilku lat wydaje książki Stephena Kinga w twardej oprawie, w jednolitej stylistyce – z białym grzbietem. Ta seria cieszy się dużym uznaniem wśród kolekcjonerów, którzy cenią spójność na półce.
Ile jest tych wydań?
Według dostępnych informacji, do 2023 roku wydano około 20–22 tytułów Stephena Kinga w tej właśnie serii, licząc zarówno wznowienia, jak i nowe premiery.
Twój wynik (22 pozycje z nadchodzącym "Instytutem") jest zgodny z informacjami z blogów kolekcjonerskich i forów, gdzie czytelnicy skrupulatnie śledzą kolejne wydania.
Seria wyróżnia się twardą oprawą, tłoczoną czcionką na okładce i białym grzbietem. Część tytułów pojawiła się w dwóch wersjach okładkowych, ale stylistyka grzbietu pozostaje spójna.
A ja bym przytulił taką trylogię z czarną wieżą z przyjemnością...
@ataxbras tak teraz spojrzałem, to może ich nawet więcej jest, bo Bastion, To i Worek kości są wydane w podobnym stylu, ale w edycji limitowanej i grzbiet wtedy jest w innym kolorze. Pamiętam, że były wersje z białym, ale chyba już wyszły.
Zaloguj się aby komentować
1083 + 1 = 1084
Tytuł: Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Autor: Stuart Tuarton
Kategoria: kryminał
Wydawnictwo: Albatros
Format: książka papierowa
ISBN: 978838255789
Liczba stron: 509
Ocena: 5/10
Poszukuję wszystkich ludzi, którzy zostali oszukani, że ta książka ma coś wspólnego z Agatą Christie.
Można w lecie wypożyczyć i poczytać zamiast krzyżówki, doczytałam do końca więc nie jest najgorsza, ale w sumie żadna rewelacja, a koncept raczej już wyświechtany.
#bookmeter #ksiazki

Okładka wygląda trochę jak generowana przez AI (ta czcionka)
Zaloguj się aby komentować
1082 + 1 = 1083
Tytuł: Cztery pory roku
Autor: Stephen King
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Albatros
Format: książka papierowa
ISBN: 9788367513456
Liczba stron: 512
Ocena: 7/10
Nie mam pojęcia dlaczego, ale strasznie zmęczyła mnie ta książka. Czytałem ją... od marca
W telegraficznym skrócie: pierwsze opowiadanie to przytoczeni przed chwilą Skazani na Shawshank. Drugie to historia chłopca, który staje się "uczniem" ukrywającego się w USA hitlerowskiego zbrodniarza. Trzecie opowiada o wyprawie grupy nastolatków do martwego ciała. Natomiast czwarte, a zarazem ostatnie to opowieść o ciężarnej, samotnej pacjentce i jej dość osobliwego porodu.
Najlepsze moim zdaniem było opowiadanie numer dwa i za nie też podniosłem ocenę o punkcik, natomiast najsłabszym ogniwem było w moim odczuciu opowiadanie numer trzy - to na nim na długo ugrzązłem i niemiłosiernie się męczyłem.
Licznik prywatny: 8/12 #dwanascieksiazek
#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki

@xepo Ciało to moje ulubione opowiadanie Kinga, fantastyczne było. Film też rewelacja
Zaloguj się aby komentować
1080 + 1 = 1081
Tytuł: Pasażer
Autor: Cormac McCarthy
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Format: e-book
Liczba stron: 528
Ocena: 4/10
Pierwszy tom najnowszej duologii autora - Pasażer, czyli być może najpiękniej napisana książka McCarthy'ego o... niczym.
Autor w tej książce zdaje się igrać z oczekiwaniami czytelnika, jakby celowo odwracając uwagę od tytułowego wątku katastrofy lotniczej i zaginionego pasażera. Zamiast poprowadzić klasyczną intrygę, McCarthy zabiera nas w wir filozoficznych dywagacji, rozciągniętych dialogów i intelektualnych popisów, które przez większość czasu wydają się prowadzić donikąd.
Główny bohater - Bobby Western - to człowiek z przeszłością, nurkujący po tajemnice i walczący z własnymi demonami, ale jego wątek ginie pod ciężarem rozmów o Bogu, matematyce, fizyce i odczłowieczeniu świata. Całość jest jakby cieniem powieści szpiegowsko-sensacyjnej, która nie chciała się przyznać, że nią jest i w efekcie unika konkretów jak ognia.
Styl McCarthy'ego pozostaje hipnotyczny: piękny, surowy i celowo pozbawiony interpunkcji dialogowej, co dodaje tekstowi dziwnego rytmu. Ale mimo językowej wirtuozerii, treść wydaje się rozmyta, jakby pisana bardziej dla autora niż dla czytelnika.
Choć nie brakuje tu genialnych zdań i refleksji, Pasażer to książka, której trudno się chwycić - bo gdy tylko pojawia się jakiś wątek, zaraz znika w oceanie metafizyki. Tytułowy pasażer? Tło. Nurkowanie? Symbol. Akcja? w przeważającej większości - żadna.
Dla mnie to była podróż w pustkę – być może pięknie opisaną, ale jednak pustkę.
Autor tak opisuje wątek człowieka, który chwilę wcześniej wszedł w posiadanie rodzinnego skarbu - złotych monet:
Odwiózł wykrywacz metalu do wypożyczalni i pojechał do sklepu z narzędziami, a tam kupił cztery białe płócienne torby murarskie ze skórzanym dnem oraz skórzanymi paskami i uchwytami. Ruszył przed siebie, aż dojechał do pustej parceli, odbił na pobocze, wysiadł i wyrzucił ołowiane rury w chwasty. Sprzedał kolejnych dwanaście monet w drugim salonie numizmatycznym, a wieczorem kupił za gotówkę czarnego dodge’a chargera z sześćdziesiątego ósmego roku z czterema tysiącami mil na liczniku. Silnik 426 hemi miał na wlocie Offenhausera głowice i podwójny czterodyszowy gaźnik Holleya.
A tak wyglądają dywagacje na temat samobójstwa:
Pójść do domu, napuścić ciepłej wody do wanny, wejść do niej i otworzyć sobie żyły?
- Nieważne.
- Widzę, że rozważasz zalety tego rozwiązania.
- Cieszę się życiem, Paniczu.
- Wbrew wszelkim przeciwnościom.
- Tak czy inaczej, Hoffer ma rację.
W społeczeństwie prawdziwe problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy nuda staje się jego najbardziej powszechną cechą. Nuda nawet spokojnych ludzi sprowadza na ścieżki, o których nigdy by nie pomyśleli.
Co łączy te wątki? pojawiają się na chwilę, po to, żeby za chwilę zniknąć w czeluści kolejnych, zlać się z tłem, stracić na znaczeniu w całej historii. I tak w dużym skrócie wygląda niemal całe 500+ stron.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
Osobisty licznik 108/128 (brak 3 recenzji na bookmeter)
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #czytajzwujkiem

O nie, już się boję. Ludzie na Reddicie zachwalali obie części, a tu widzę jednak nie ma się co nastawiać.
@Cerber108 słyszałem teorię, że rozkręca się w 2 tomie, ale nie wiem, czy jestem na to gotowy, a na pewno nie tak jak jeden z bohaterów
Gotowy?
Jestem gotowy jak skurwysyn.
To jak napisałem wyżej - jest książka o niczym, albo o wszystkim i niczym jednocześnie.
@WujekAlien widziałem nawet, że najlepiej przeczytać tom 1., potem 2. i znowu 1., bo wiele rzeczy nabiera nowego znaczenia.
Zaloguj się aby komentować