@Cybulion że jak się wydmucha 0% to jedno, ale problem-problem jest taki, że ktoś go wpuścił. Albo drzwi były otwarte cały czas. Albo- jak to było u mnie w bloku notorycznie- na parterze mieszkała taka jedna spierdolona rodzinka, która za jakąś świętą misję obrała sobie to, żeby w lecie zamykać drzwi, żeby na całej klatce było po 30 stopni, a w zimie, jak już grzały grzejniki, to otwierali je na oścież, żeby piździało jak w kieleckim. I powiesz no że raz się zdarzyło, czy jak ktoś wchodził/wracał to się zapominał. Otóż. K⁎⁎wa. Nie. Jebańcy chyba mieli jakiś dyżur 24/7. Ty wychodzisz w lecie na dosłownie 5 minut ze śmieciami, zostawiasz drzwi na podpórce, żeby chociaż na momencie wpuścić powietrze, wracasz- drzwi zatrzaśnięte. Wracasz w zimie skądś- drzwi otwarte na oścież, zamykasz za sobą, nawet nie zdążyłeś wejść na swoje piętro, a już słyszysz galop słonia po schodach, a za chwilę skrzypienie drzwi i 2 piętra wyżej czujesz piździcę. Było mówione, tłumaczone, zgłaszane do spółdzielni, nic k⁎⁎wa nie pomogło. Odporni na wiedzę i argumenty.