Kilka miesięcy temu natknąłem się na hejto na wpis o afantazji, czyli niezdolności do wyobrażania obrazów w umyśle.
Pomimo 32 lat na karku nigdy o tym nie słyszałem a ku mojemu zaskoczeniu po zrobieniu prostego testu(patrz obrazek) okazało się, że mnie to dotyczy!
Tak jak autor owego wpisu myślałem, że liczenie owiec do snu to tylko takie powiedzenie. Jak zacząłem się zastanawiać to nie byłbym chyba wstanie zbytnio pomóc przy tworzeniu rysopisów nawet tak bliskich mi osób jak moja żona czy rodzice.
Zmierzając do meritum, od czasu natknięcia się na ten wpis często myślę jak afantazja wpływa na moje życie. Wiele dróg kariery zostało przede mną zamknięte.
Na przykład graficzne rzeczy jak wymyślenie logo firmy? Właściwie nierealne.
Z tego co rozumiem to "normalni" ludzie jak pomyślą o pięknym zachodzie słońca który oglądali na ostatnich wakacjach to go mają przed oczami(również myślałem, że to się tylko tak mówi hehe).
Ja nic nie mam przed oczami, pamiętam jak on wyglądał, ale nie ma żadnego obrazu.
Pewnie dlatego ciężko mi żyć przeszłością, bo jej "nie widzę" i skupiam się na przyszłości.
Wydaje mi się, że z tego powodu o wiele płycej przeżywam filmy i w szczególności książki. Pomimo starania się nie jestem w stanie zanurzyć się w bujne opisy krajobrazów czy sytuacji i właściwie jedyne książki jakie czytam to reportaże/literatura faktu/popularnonaukowe.
Zapewne również z tego powodu jestem osobą która polega na danych i liczbach. Mniejszy lęk spowodowany tym, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie najgorszych możliwych scenariuszy jak napad, katastrofa lotnicza, śmiertelny upadek w górach i tak dalej..
Cieszę się, że dowiedziałem się o tym, że mój umysł jest w zdecydowanej mniejszości społeczeństwa(~3%). Staram się brać to pod uwagę w codziennym życiu.
Z ciekawości pytałem kilkunastu znajomych jak to u nich wygląda i nie ma wśród nich osoby z afantazją.
Jak to wygląda u Was?
#przemyslenia #afantazja #umysl #mozg

