#starship #spacex
Poniższy tekst nie jest mój. Przeklejam nitkę z X:
https://x.com/Chris_Kurdyla/status/1956622732281725262
W miejscach gdzie autor pisze w pierwszej osobie wprowadzam modyfikację tekstu, by nie było wątpliwości, że to nie mój tekst.
Lecimy:
Starship Flight 10 nadchodzi, jest i raport z Flight 9 25.08 01:30 naszego czasu - to data NET 10 lotu testowego Starshipa. SpaceX wrzuciło właśnie jego rozkład jazdy i streszczenie raportów o problemach odnotowanych we Flight 9 oraz teście statycznym Shipa 36.
Najbardziej interesująca jest oczywiście sprawa Shipa 35. Przyczyną kołowrotka, w który wpadł ten statek było najprawdopodobniej uszkodzenie dyfuzora, będącego końcowym elementem układ odprowadzania odparowywanego metanu z powrotem do zbiornika paliwa. To system, dzięki któremu utrzymywane jest odpowiednie ciśnienie w zbiorniku, gdy poziom paliwa w wyniku jego zużywania spada. Dyfuzor rozprasza strumień gazu, zapobiegając jego skondensowanemu uderzeniu w „powierzchnię” kriogenicznego paliwa czy w sam zbiornik. Niekontrolowany wpływ strumienia gazu mógłby prowadzić niestabilności ciśnienia w zbiorniku. Awaria tego elementu spowodowała, że ciśnienie w zbiorniku zaczęło spadać, a metan zaczął wypełniać i schładzać ładownię. Czego zdaje się na tym etapie nie wykryto. Systemy awaryjne zdołały co prawda utrzymać Raptory w działaniu, ale po ich wyłączeniu i rozpoczęciu standardowego odpowietrzania ładownii zaczął się dramat. Większy niż zakładano strumień gazu uciekający z ładownii zdestabilizował błyskawicznie statek. Wyższe ciśnienie uniemożliwiło też otwarcie drzwi PEZ. Swoją drogą, gdyby się udało, destabilizacji mogła być jeszcze bardziej widowiskowa. W konsekwencji nie doszło do wypuszczenia makiet Starlinków v3 (co przy rotacji statku miałoby zapewne katastrofalne skutki). Statek walczył z niestabilnością przy pomocy intensywnej pracy systemów RCS, ale gdy ciśnienie wciąż spadało, a kamery i sensory w ładowni wykryły zwiększającą się ilość fruwającego metanowego „śniegu” oraz spadek temperatury, system Starshipa uznał, że to daremna walka. Ostateczna destabilizacja miała być więc wynikiem zaordynowanej przez komputer pokładowy pasywacji, czyli wypuszczenia resztek paliwa i utleniacza w przestrzeń kosmiczną, tak, aby nie wejść z nimi w atmosferę. Kontakt z rotującym Shipem utracono na wysokości 59 km.
Jak już autor pisał, Block 2 ma autora zdaniem problemy strukturalne, które obecnie leczy się tylko objawowo. Po co? Aby doprowadzić jeszcze przed zakończeniem prac nad Block 3 do testów nowych rozwiązań osłony TPS, najbardziej newralgicznego punktu tego projektu. Tyle, że ustabilizowanie jednego elementu, który daje objawy w locie A, powoduje, że w locie B problemy pojawiają się gdzie indziej. Stąd w nadchodzącym Flight 10 ryzyko „powtórki z rozrywki” autor uznaje za wysokie. Sam Block 2 to ewidentnie ślepy zaułek projektu Starship.
W temacie Super Heavy nie ma nic zaskakującego. Booster świadomie wystawiono na ekstremalne hamowanie aerodynamiczne, co doprowadziło do uszkodzeń strukturalnych, m. in. przewodów paliwowych. W efekcie wymieszane paliwo i utleniacz eksplodowały przy odpaleniu Raptorów. Ponieważ obecna generacja Super Heavy kończy karierę, więc żadnych godnych odnotowania zmian w boosterze nie będzie. SpaceX skupia się teraz na zdobyciu maksymalnej ilości danych w nietypowych sytuacjach. Booster 16 zaliczy powtórkę lotu Boostera 14, jedynie kąt natarcia zostanie zmniejszony, z nadzieją na dotarcie do testów awaryjnego odpalania Raptorów. W kolejnej generacji zespół przewodów paliwowych został wyraźnie wzmocniony (https://x.com/Chris_Kurdyla/status/1943265537414345040)
Koniec wątku z X.