Zdjęcie w tle
Piechur

Piechur

Gruba ryba
  • 792wpisy
  • 4169komentarzy

Lubię chodzić po górach i oglądać filmy.

Siema,

W tym wpisie o tym, że sequel może być lepszy. Zapraszam na #piechuroglada

----------

Tytuł: The Equalizer 2

Reżyseria: Antoine Fuqua

Moja ocena: 3/5


Bohater z pierwszej części - wyspecjalizowany emerytowany agent - mieszka w innym miejscu, ale robi to samo, czyli pomaga potrzebującym w społeczności, w której żyje. W tle rozgrywa się jednak akcja, która wkrótce wyjdzie na pierwszy plan, a on przyjmie rolę w niej główną rolę.


Nie wiem czemu zdecydowałem się oglądnąć ten film po tym, jak zdecydowanie nie przypadła mi jedynka. Zrobiłem to jednak i kurczę, bawiłem się nieźle. Początek tego nie zapowiadał, na szczęście ulepszono kilka elementów. Po pierwsze, zrezygnowano ze spowalniania czasu przed konfrontacją, zamiast tego dano wskazówkę, że tak się dzieje w głowie bohatera. Po drugie, to co działo się później było bardziej osobiste, przez co finałowa potyczka (bardzo fajnie zobrazowana) miała też większą moc. Świetnie pokazano też walkę pewnej kobiety z dwoma oprychami, według mnie lepiej zrealizowana sekwencja jeśli chodzi o tego typu pojedynki. Dodatkowo jeden tekst w filmie mnie rozbawił. Cała reszta jak w jedynce, trochę byle jaka, a fabuła boleśnie przewidywalna. Polecam tym, którzy już oglądali pierwszą część i są chętni podjąć ryzyko oglądając drugą.


#filmy #kino #ogladajzhejto

c19d4849-72ea-441c-b348-0e8d88125288
vredo

Z Denzelem lepszy film to "Człowiek w ogniu"

Piechur

@vredo Chyba trochę na nostalgii do niego jest zrobiony E3, bo jest i Denzel, i Dakota. Pewnie obejrzę w piątek przy piwie.

L4RU55O

Ja tam lubię, te filmy które zaczęły się od Uprpwadzonej są zawsze na jedno kopyto i fabuła schodzi na dalszy plan. Ważne żeby akcja była szybka, postaci dały się w miarę lubić, brutalności było tak w sam raz i sceny walki/strzelanin sprawiały wrażenie jak najbardziej realnych.

No jest John Wick, który był przełomowym filmem i wpłynął bardzo na Hollywood ale to taki rodzynek.


Który tekst był taki zabawny?

Piechur

@L4RU55O To było w scenie, gdy wszedł z klamką do pokoju pełnego nastoletnich gangusów i jeden zapytał go "Kim jesteś?", na co dostał odpowiedź "Twoim ojcem tylko mama ci nie mówiła", czy coś w tym stylu. Sposób dostarczenia, szybkość tego jak to zostało zrobione i w ogóle to, że nie było żadnej pauzy, tylko była to jedna z wielu rzeczy, które się wtedy wydarzyły, jakoś mnie urzekły.

L4RU55O

@Piechur No to było nawet zabawne Chociaż wolałem o tym że "jedynym problemem jest to że mogę was zabić tylko raz".

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Dzisiaj opowiem o wczorajszej wycieczce, póki pamięć świeża. Zachęcam do czytania i obserwowania tagu #piechurwedruje

---------

Szczyt: Luboń Wielki (Beskid Wyspowy)

Data: 30 października 2023 (poniedziałek)

Staty: 9km, 6h30, 570m przewyższeń


Plan na wyprawę zrodził się dzień wcześniej - akurat byłem u rodziców i okazało się, że tata ma następnego dnia wolne. Ja również wziąłem na ten dzień urlop i myślałem jak wykorzystać dobrą pogodę. Szybko przeszedłem w pamięci część tras w okolicy, na których już byłem, i stwierdziłem, że ta na Luboń Wielki będzie najlepsza pod względem kilometrów, przewyższeń i czasu.


W poniedziałek wstałem przed 6, przygotowałem prowiant i inne potrzebne rzeczy, a następnie obudziłem Mysz i przygotowałem ją do wyjścia. Pojechaliśmy po tatę i ruszyliśmy w stronę Rabki-Zarytego. W międzyczasie żona została w domu z mniejszym stworkiem.


Zaparkowaliśmy przy Lewiatanie na parkingu dla turystów (10 zł za dobę) i rozpoczęliśmy wycieczkę. Wejście zaplanowaliśmy szlakiem żółtym, czyli percią Borkowskiego. Krótka część trasy prowadziła przy ulicy, ale dość szybko skręciła w górę. Pogoda była wspaniała, temperatura odpowiednia i ostatecznie zostaliśmy w samych podkoszulkach. Droga szybko zrobiła się błotnista i Mysz wykorzystała okazję, żeby się w to błoto wywalić, także już od początku wycieczki wyglądała jak mała świnka.


Już niedługo błoto zostało przykryte liśćmi i szło się znacznie lepiej. Trasa prowadziła przy rozległym polu, z którego można było podziwiać widoki na okoliczne góry. Barwy dostępne wokół nasączały nam oczy intensywnymi odcieniami żółci i pomarańczy. Na skraju lasu była ława, przy której zrobiliśmy krótką przerwę (nie licząc wcześniejszych Myszowych postojów).


Weszliśmy do lasu i rozpoczęliśmy zdobywanie wysokości. Na razie, oprócz błota, droga nie sprawiała żadnych problemów. Tylko młoda wpadła w tryb zaciętej płyty powtarzając, że się nudzi, bolą ją nóżki itp. Na szczęście las oferował na tyle dużo elementów odwracających uwagę, że jakoś udawało się iść do przodu.


Od pewnego momentu trasa zmieniła się odczuwalnie - nachylenie zwiększyło się, a na drodze pojawiły się duże głazy. Córce coraz bardziej plątały się nóżki, więc cały czas szliśmy za rękę. Wkrótce dotarliśmy na ten rezerwatu Luboń Wielki, który olbrzymimi głazami był już usiany. Powoli wchodziliśmy coraz wyżej, aż naszym oczom ukazała się główna atrakcja szlaku, czyli największe gołoborze Beskidu Wyspowego.


Na ogromnym skałach zrobiliśmy dłuższą przerwę na posiłek, a także ubraliśmy się w bluzy, bo wiatr zaczął być bardziej odczuwalny. Następnie rozpoczęliśmy wspinaczkę. Klimat był świetny, kolory wspaniałe, widać też było Tatry skąpane w chmurach. Trasa dała mi jednak po głowie, bo ciężko mi było zachować równowagę trzymając cały czas Myszę za rękę i uważając, gdzie stawia kroki, jednocześnie samemu nie patrząc pod nogi. Ten etap trochę nas spowolnił i mimo, że daliśmy radę, nie wiem czy poleciłbym go osobom z małymi dziećmi. Co prawda minęła nas dwójka innych dzieciaków, jednak trochę starszych od mojej córy, która dopiero w przyszłym roku kończy 4 lata.


Malowniczość i różnorodność trasy nie skończyła się jednak na gołoborzu. Zaraz za nim wkroczyliśmy w piękny las złożony w głównej mierze z wysokiej buczyny karpackiej. Widać go dobrze z samego dołu góry, zwłaszcza jesienią, bo tworzy rdzawą plamę przy szczycie. Tutaj również czekała nas wspinaczka stromo pod górę - noga nie jeden raz mi się ześlizgnęła, ze względu na wysoką sypkość podłoża. Był to jednak ostatni ostrzejszy moment i za nim droga już się wypłaszczała.


Tak dotarliśmy do schroniska na Luboniu Wielkim. Przed wejściem do niego jest mała drewniana platforma, z której można podziwiać szczyty m.in. najbliżej położony Szczebel czy Lubogoszcz. W schronisku zjedliśmy pyszną szarlotkę na ciepło z bitą śmietaną, przybiliśmy pieczątki (to już trzeci szczyt młodej w tym roku), po czym ruszyliśmy w drogę powrotną do samochodu.


Schodziliśmy niebieskim szlakiem, który przez pierwszy etap był usiany kamieniami. Nie szło się zbyt komfortowo, zwłaszcza komuś z bardzo małymi stopami. Mysz trochę się złościła, ale i tak była dzielna i wytrzymała. Wkrótce jednak zrobiło się znośniej i tempo mieliśmy względnie szybkie. Las wyglądał przepięknie, dzięki czemu droga zyskała wiele uroku - gdy wchodziłem nią rok wcześniej w lecie nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Aż ciężko uwierzyć, że trasy, które biegną na ten sam szczyt niemal równolegle do siebie, tak bardzo się różnią.


Im niżej, tym więcej było błota ze względu na przecinające ścieżkę strumyki. Na szczęście w niektórych momentach dało się iść poboczem. W końcu dotarliśmy do samochodu, zapłaciliśmy za parking i odjechaliśmy. W drodze powrotnej wykończony Myszor odleciał nawet nie wiem kiedy.


Podsumowując: trasa, która według map zajmuje przeciętnemu turyście 2h40, nam pochłonęła 6h30. Mój standardowy przelicznik trochę mnie zawiódł, ale głównie przez to, że nie wziąłem pod uwagę błota oraz tego, jak bardzo spowolni nas wychodzenie po dużych głazach, gdzie musiałem dobrze asekurować córkę. Perć Borkowskiego polecam każdemu, jest niesamowita i chyba nie ma takiej drugiej trasy w Beskidzie Wyspowym.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #fotografia #wedrujzhejto

d0a555c7-d034-4818-b11c-8a5294792b9e
d4f9f859-9156-4de3-becc-bbad1dab7290
fde38e36-ad52-4649-b01a-58a349bbdd3a
b57d8bc7-90b2-43c8-9a58-7318910d2672
eb13c7e3-e9ef-4bfa-83bf-e999bc3ea255

Zaloguj się aby komentować

Mój przelicznik na długość wycieczki z dzieckiem (x2 to co pokazują mapy) coś zaszwankował - dopiero dotarliśmy na szczyt


#piechurnatrasie


#gory #podroze #wedrujzhejto

1efea473-3424-45d4-8a82-9fa6e62d86f9

Zaloguj się aby komentować

Marchew

@Piechur Lokalizację poproszę

Piechur

@Marchew Żółty szlak na Luboń Wielki - malownicza, ale wymagająca trasa

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Zapraszam na #piechurwedruje , w którym opiszę jedną z tras, którą można wejść na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego.

---------

Szczyt: Mogielica (Beskid Wyspowy)

Data: 27 lipca 2019 (sobota)

Staty: 15km, 5h30, 850m przewyższeń


Lato było ciepłe i nawet nie tak deszczowe, więc w głowie pojawił się pomysł na wykorzystanie sprzyjających warunków pogodowych. Żona była już w 3 miesiącu ciąży, ale czuła się całkiem nieźle, więc pomyśleliśmy o wypadzie w góry. Skonsultowaliśmy plany z ginekologiem, który nie widział przeszkód, także pozostało znalezienie odpowiedniej trasy.


Nasz wybór padł na Mogielicę, która jest jednym ze szczytów należących do #koronagorpolski . Była to pierwsza góra, którą miałem zdobyć w ramach klubu, do którego zapisałem się miesiąc wcześniej. Do wycieczki dołączyli także kuzynka oraz brat.


Do Jurkowa, z którego startowaliśmy, dojechaliśmy około godziny 8:00. Sprawdziliśmy ekwipunek i ruszyliśmy w trasę. Pierwszym problemem okazało się odnalezienie, którędy biegnie szlak - początki zawsze wyglądają w ten sposób. Na szczęście napotkani mieszkańcy wskazali nam drogę i mogliśmy kontynuować.


Szliśmy szlakiem niebieskim, który prowadził cały czas pod górę. Ze względu na stan błogosławiony, w jakim była żona, nie forsowaliśmy się i tempo było raczej leniwe, także trasa nie była męcząca. Myślę, że idąc normalnym tempem możnaby się tam jednak trochę zmachać. Po drodze przechodziliśmy przez małą polanę, na której zdecydowaliśmy się zrobić krótką przerwę. I tak, powolutku i krok za krokiem, dotoczyliśmy się do rezerwatu Mogielica.


W kilku miejscach ścieżka prowadziła stromiej pod górę i te fragmenty były już jednak dla mojej żony wyzwaniem - zaczęła słabnąć, także robiliśmy częstsze przerwy i pilnowaliśmy, aby była najedzona i nawodniona. Ostatecznie dała sobie radę, ale z dzisiejszej perspektywy myślę, że lepiej było wybrać jakąś trasę o mniejszym nachyleniu.


Na szczycie wspięliśmy się na wieżę widokową, co dla dziewczyn okazało się być sporą trudnością ze względu na ich lęk wysokości, jednak przemogły strach i nie żałowały - widoki były tego warte. Od tamtej pory wieża przeszła remont i jej konstrukcja została wzmocniona, także śmiało można na nią wchodzić.


Po krótkiej przerwie na posiłek ruszyliśmy dalej. Byłem trochę niezadowolony, bo nie udało mi się przybić pieczątki do książeczki - nie wiedziałem, gdzie jest. Okazało się, że była w skrzynce na słupku z nazwą szczytu, czyli prawdopodobnie w najbardziej oczywistym miejscu. Nie wiem, co mnie wtedy przyćmiło, że jej nie zauważyłem.


Zaczęliśmy schodzić żółtym szlakiem prowadzącym przez rozległą Polanę Stumorgową. Widoki były piękne i szło się żwawo. Dotarliśmy do przełęczy pod Małym Krzystonowem, spod której znów czekał nas krótki fragment wchodzenia pod górę, jednak bez żadnych tragedii.


Niedaleko Krzystonowa na Polanie Wały jest baza namiotowa i postanowiliśmy pójść tam na chwilę zobaczyć jak wygląda. A wyglądała jak baza namiotowa. Zdobyłem tam pieczątkę, a następnie zielonym szlakiem zeszliśmy do miejscowości Półrzeczki, po drodze maczając stopy w płynącym obok strumieniu.


Z Półrzeczek do Jurkowa prowadziła już droga asfaltowa. Po prawie 3 kilometrach dotarliśmy do samochodu i odjechaliśmy w kierunku Krakowa. Byliśmy zadowoleni zarówno z wypadu, jak i z tego, że udało nam się spędzić razem czas. Jak się również okazało była to ostatnia wycieczka w góry mojej żony przed porodem, także tym bardziej cieszyliśmy się, że udało się na nią wybrać.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

9333cf1c-6b1a-4627-9142-3bd980891eac
039bc8a6-bbef-4e07-b584-94961bd0a94e
b6114283-916b-4637-b96c-8f6be2d58bf2
100e8f45-d211-4227-bad1-3e5cc92dfd1e
b97dc89b-04f7-4263-a3b1-d3a260f0c3a8

Siema,

Pod ostatnim wpisem z #piechurwedruje padło pytanie o to, czy na odcinku pomiędzy Bulą a Rysami, gdzie na łańcuchach tworzą się kolejki, można ominąć je przechodząc obok szlaku. Napisałem w tej sprawie do TPN i poniżej wklejam odpowiedź, jaką otrzymałem. Dotyczy ona oczywiście także innych szlaków na terenie parku.


Wołam @mihaz, który pytanie zadał oraz @Pirazy, który zasugerował kontakt z TPN. Dzięki!


Wymijanie tworzących się na łańcuchach kolejek wiąże się z zejściem ze znakowanego szlaku turystycznego, który biegnie przy łańcuchach. Oprócz niestosowania się do regulaminu Parku, turyści wyprzedzający innych, powodują ogromne zagrożenie spuszczenia kamieni na tych, którzy są w dole - w wielu miejscach jest to teren osuwiskowy. Reasumując, należy iść wyznakowanym szlakiem, przy łańcuchach - aby zminimalizować ryzyko tworzenia się zatorów, najlepiej zarezerwować nocleg w schronisku i wyjść stamtąd o świcie lub udać się tam poza najwyższym sezonem.


#gory #tatry



#poradnikpiechura

Zaloguj się aby komentować

Siema,

W dzisiejszym wpisie będzie nostalgicznie. Zapraszam na #piechurwedruje

---------

Szczyty: Jaworzyna Krynicka (Beskid Sądecki)

Data: 18 września 2018 (wtorek)

Staty: 12.5km, 4h30, 670m przewyższeń


Mijał już miesiąc od mojego ślubu i w oczekiwaniu na podróż poślubną postanowiliśmy z żoną gdzieś się wyrwać na kilka dni. Udało mi się namówić ją na miejsce, które znaczy dla mnie bardzo dużo ze względów sentymentalnych i tak trafiliśmy do Krynicy-Zdroju.


Już jadąc tam miałem w planach odtworzenie trasy, którą praktycznie każdego roku przemierzałem z rodzeństwem i rodzicami, gdy ci zabierali nas na coroczne wakacje w Muszynie. Trzeciego dnia pobytu warunki były sprzyjające, więc złapaliśmy autobus i pojechaliśmy na Szczawnik, z którego rozpoczęliśmy wycieczkę.


Do schroniska pod Wierchomlą prowadzi szeroka droga, której pierwsza część pokrywa się z czerwonym szlakiem spacerowym. Taka właśnie jest ta trasa - spacerowa, w sam raz na rodzinne wycieczki z dziećmi. Droga nadaje się także do wjeżdżania rowerem, pamiętam, że kilka razy tak właśnie ją pokonywałem za młodu. Obok szumiał wartki potok, dookoła kołysały się drzewa, było miło i przyjemnie.


Mniej więcej dwa kilometry przed bacówką była Betlejemka, czyli mały drewniany domek, czy też wiata, w którym można się schować w przypadku deszczu. Tam szlak czerwony skręcał na Bukową, ale my poszliśmy dalej tą samą szeroką drogą i wkrótce dotarliśmy do schroniska, w którym odpoczęliśmy i podziwialiśmy widoki. Pogoda dopisywała, było ciepło, a po niebie plątały się nieliczne puchate chmury. Przy bacówce było dużo miejsca, było pole namiotowe, ławy do siedzenia i wyznaczone miejsca na ognisko.


W końcu ruszyliśmy dalej - najpierw niebieskim szlakiem na Runek, z którego odbiliśmy na czerwony prowadzący w kierunku Jaworzyny. Szło się pod górę, ale bez jakichś dramatycznych nachyleń, głównie lasem, z którego od czasu do czasu wychodziło się na polanki. Temperatura do marszu była wręcz perfekcyjna i nie zgrzaliśmy się w ogóle.


Tym sposobem dotarliśmy na Jaworzynę Krynicką. Przez chwilę nasyciliśmy oczy panoramą na okoliczne góry, po czym zdecydowaliśmy, że czas już wracać. Na szczycie znajduje się stacja kolei gondolowej i stwierdziłem, że fajnie będzie zjechać zamiast schodzić. Spod stacji dolnej do Krynicy wróciliśmy zielonym szlakiem prowadzącym przez przełęcz Krzyżową, zadowoleni z mile spędzonego czasu.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

20ef44d1-665a-43ab-b3ba-8d231c368ea7
05297b06-f072-47b1-b8c2-bfaef03040c3
a89b8579-ac90-43d6-ba47-88b9a4b3bc06
e6c56776-5196-4bbd-b2c4-95ea752e1f02
Cybulion

@Piechur kurcze to na jaworzyne mozna wejsc? Nie wpadlem na to, bylem tam z 16 razy i zawsze mnie zmuszano do gondoli, a ja bardzo jej nie lubie...

Piechur

@Cybulion Hehehe, wszędzie można wejść Spod stacji na dole też jest szlak, kiedyś go opiszę.

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Zapraszam na #piechuroglada , w którym będzie o filmie, który obejrzałem za późno, mimo że miałem wiele okazji zobaczyć go wcześniej.

----------

Tytuł: Konopielka

Reżyseria: Witold Leszczyński

Moja ocena: 4/5


W położonej gdzieś na odludziu wsi czas płynie zgodnie z Bożą wolą, a ludzie żyją podług tradycji, nie kwestionując panujących zasad i zwyczajów. Spokój mieszkańców burzy pojawienie się nauczycielki, która powoli, mimo że w dobrej wierze, kruszy fundamenty, na których opierał się ich świat.


Film ten w różnych programach telewizyjnych pojawiał i pojawia wielokrotnie. Mimo to, ilekroć mi błyskał, nie wzbudzał mojego zainteresowania - może właśnie ze względu na to, że był tak katowany, wyszedłem z założenia, że nie ma wiele do zaoferowania. Myliłem się bardzo i żałuję, że nie doświadczyłem go wcześniej. Absolutnie fantastyczny obraz, pełen humoru, którym opatulony jest dramat rozgrywający się w życiu głównego bohatera. Jednocześnie prześmiewczy, ale też zmuszający do refleksji i pokazujący wiele z tego, jak życie wyglądało kiedyś na wsi. Świetne kadry i ujęcia, wspaniale zagrane postacie, pasująca muzyka i mocny trzeci akt. Kyrie eleison, jakie to jest dobre. Polecam fanom Kolskiego, którzy jakimś cudem to przegapili, oraz tym, którzy lubią taki lekko odklejony klimat.


#filmy #kino #ogladajzhejto

34038333-bf70-46ce-9081-09ba6eef5315
jiim

Książkę też polecam, zwłaszcza że napisana jest z perspektywy prostego chłopa - zatem i słownictwo i gramatyka czy składnia są typowo wiejskie. Ale humor właśnie jest cięty przez tę chłopską prostotę.

Zaloguj się aby komentować

Siema,

W kolejnym wpisie z cyklu #poradnikpiechura chciałbym powiedzieć o kulturze panującej na szlaku. Jeśli myślicie, że warto coś dodać do tematu, lub że przesadzam, to dajcie znać w komentarzach. Zapraszam!

---------

2. GÓRSKIE SAVOIR-VIVRE

---------

Kulturalnym warto być wszędzie, natomiast na szlaku panuje kilka niepisanych zasad, o których wspomnę poniżej. Rzecz jasna nikt nie może nikogo zmusić do tego, żeby się do nich stosował, natomiast uważam, że pamiętanie o nich i wprowadzenie ich w życie umili czas spędzony w górach nie tylko Wam oraz innym turystom, ale także mieszkańcom lasu.


2.1 NIE ŚMIECIMY

Punkt niby oczywisty, wydaje się, że dla każdego powinien być zrozumiały, jednak na szlakach dalej można znaleźć pozostawione puszki po piwie, opakowania po batonach, butelki itd.

Uważam, że apel do osób, które nie widzą nic złego w wyrzucaniu śmieci gdzie popadnie, nie ma większego sensu - jeśli w trakcie edukacji szkolnej nie trafiły do nich argumenty o tym, jakie zagrożenie niesie to dla flory i fauny leśnej, jak długo rozkłada się plastik, że jest to po prostu objaw największego chamstwa, to są już straconymi jednostkami i szkoda na nich czasu. Dlatego w tym miejscu zwrócę się do tych z Was, którzy są dojrzali: widząc jakiegoś śmiecia NIE WSTYDŹCIE SIĘ GO PODNIEŚĆ.

Wzięcie tej pustej puszki czy zgniecionej butelki nie jest ujmą na honorze. Tak, to nie Wy to zrobiliście. Nie, to nie jest Wasza praca. Tak, to śmiecąca osoba powinna się wstydzić, nie Wy. Bądźcie jednak ponad to, ponad te myśli i wytłumaczenia, czemu akurat to nie powinien być Wasz problem. Prawda jest taka, że on nie jest Wasz, ani śmieciarza - z tym problemem zostanie tylko las i zwierzęta w nim mieszkające.

Prawdopodobnie nikt nie pochwali Was za ten gest, nie będzie żadnej gratyfikacji. Mimo to: zróbcie to proszę. Znaleziony śmieć niekoniecznie musiał być wyrzucony specjalnie, mógł wypaść z plecaka czy kieszeni, Wam też może się to zdarzyć. Las Wam podziękuje.


2.2 POWITANIA

Niepisaną zasadą górskich wycieczek jest witanie się na szlaku - powiedzenie sobie nawzajem "Cześć", "Hej" czy "Dzień dobry" jest miłym, przyjacielskim gestem. Dla mnie takie krótkie powitanie niesie ze sobą swego rodzaju sposób docenienia siebie nawzajem, swojej pasji do wędrówek.

Oczywiście, nie trzeba tego robić, jednak jest to bardzo popularne i można wyjść na dzikusa, jeśli się nic nie odpowie. Z drugiej strony, wyjść na dzikusa przed kim? Przed osobą, której się pewnie więcej nie zobaczy? Kwestia własnego komfortu. Ja uważam, że warto się jednak powitać i zrobić to pewnie, wprowadza to przyjemną atmosferę.

Wiem, że są czasami problemy z decyzją, co powiedzieć starszym osobom na szlaku. Osobiście do wszystkich mówię "Cześć" i zwykle to samo słyszę w odpowiedzi. Czasami starsza osoba pierwsza powie mi "Dzień dobry" i wtedy używam takiej samej formy grzecznościowej, bo już wiem, jaka jest preferowana. Mój tata na przykład wkurza się, gdy ktoś mu powie "Dzień dobry", bo czuje, że przekroczył "granicę luzu".

Kiedy można sobie odpuścić powitania? Zdecydowanie wtedy, gdy ludzi zaczyna robić się już za dużo, np. przy schroniskach, na gęsto uczęszczanych szlakach. "Cześciowanie" jak z karabinu brzmi wtedy głupio.


2.3 POMOC

Tutaj chciałbym pominąć skrajne przypadki, gdy komuś jest potrzebna pomoc medyczna, trzeba zabandażować/usztywnić kończynę, zatamować krwawienie, przywrócić akcję serca, wezwać GOPR/TOPR. To sytuacje raczej ekstramalne, nie zdarzają się tak często, a temat jest na tyle rozległy i wymagający dokładnego omówienia, że przydałby mu się osobny wpis.

Pomoc, o jakiej chciałbym tu wspomnieć, jest bardziej błahej natury. Chodzi o to, aby nie krępować się zwrócić komuś uwagi na trudniejsze warunki, nieodpowiedni sprzęt, lub zawołać, gdy okaże się, że komuś wypadło coś z plecaka lub zostawił coś na postoju.

Przykładem może być pokonywana w zimie trasa - schodzicie po oblodzonym szlaku, jest stromo, a Wy mimo raczków i kijków macie problemy. Po jakimś czasie spotykacie osoby idące w przeciwną stronę i nie widzicie u nich odpowiedniego sprzętu. Warto wtedy zagadać, uprzedzić jakie warunki panują na trasie, tak aby osoby te mogły przemyśleć swoją decyzję.

Słynne są też zdjęcia ludzi wspinających się w niewłaściwy obuwiu w Tatrach, np. w szpilkach lub sandałach. Pomijając brak wyobraźni tych osób chciałbym wierzyć, że zanim dotarły na zdecydowaną wysokość ktoś jednak zwrócił im uwagę na to, że to co robią jest zwyczajnie nierozważne.


2.4 HAŁAS

Wędrując w górach, czy to w nocy, czy też w dzień, warto pamiętać, że jesteśmy w nich gośćmi. Góry i lasy są domem zwierząt, a nasza obecność w nich już wystarczająco im przeszkadza. Postarajmy się zachować względną ciszę, nie wydzierać się ani nie puszczać muzyki z głośników - przeszkadza to zarówno im, jak i innym turystom. Szanujmy przyrodę i siebie wzajemnie.

---------

Na tym zakończę wpis. Zasad mogłoby być dużo więcej, ale część z nich odnosi się już do bezpieczeństwa (ogniska, biwaki) albo do konkretnych regulacji panujących w Parkach Narodowych (np. zakaz poruszania się poza szlakami, zakaz poruszania się po zmroku w konkretnych okresach, czy zakaz wprowadzania psów). W kolejnym odcinku - jak zaplanować trasę, gdzie sprawdzić pogodę.

Tymczasem: do zobaczenia na szlaku!


#gory  #wedrujzhejto  #pasja #poradniki

30d1de1a-ad3c-424e-9e01-7cf768cfc906
Sahelantrop

@Piechur Witanie się na szlaku, owszem, daje sympatyczny efekt wtórny, ale nie w tym rzecz. Zasadniczo chodzi o to, że na osobę do której zwracasz się z powitaniem, musisz spojrzeć. I lepiej lub gorzej, ale jednak ją zapamiętasz. A ona Ciebie. W górach potwierdzenie, czy poszukiwana osoba była widziana w tym lub innym miejscu, może decydować o życiu. Dlatego zwyczaj witania jest tak ważny. I piękny zarazem.

Piechur

@Sahelantrop Dzięki za ten komentarz. Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób, ale ma to bardzo dużo sensu.

Pirazy

@Piechur uwaga, niepopularna opinia:

Nigdy nigdzie nie pozostawilem po sobie smiecia, ale po kims sprzatac nie zamierzam. Dlaczego? Dlatego, ze problem nie lezy w tym, kto to wyrzucil tylko w tym kto to wyprodukowal. Puszke, butelke itp itd z materialow trudno lub wcale nie rozkladajacych sie, ktore potocznie nazywamy smieciami wyprodukowaly firmy, majace na to przyzwolenie rzadu krajow do ktorych placimy podatki. Pomimo tego ze od wiekow znane sa ekologiczne opakowania i byly one dawniej wykorzystywane i plastik wcale nie jest niezbedny. Wiec jezeli chcemy wyeliminowac problem to:


  • nalezy zakazac produkcji takich smieciowych opakowan

  • Smieci wyjebane do lasow do tej pory niech panstwo zbiera z podatkow ktore place


Ot co.


Nie zapraszam do dyskusji bo zasadniczo nie ma o czym. Btw - papier, chusteczki czy patyczek od lodow to nie smieci, rozloza sie w trymiga i sa z naturalnych materialow

Piechur

@Pirazy Nie zgodzę się, ale zgodnie z życzeniem nie dyskutuję.

mihaz

A jak wygląda sytuacja z osobami idącymi 1-2 m obok szlaku np. na rysy, którzy wyprzedzają resztę? Ktoś mi ostatnio opowiadał że szedł tym szlakiem wyprzedzając innych ale im nie przeszkadzając I słyszał dużo negatywnych uwag. Kto ma rację?

Pirazy

@mihaz mysle, ze tutaj problemem jest nie to kto ma racje tylko to, ze takie nieprzyjemne uwagi skutecznie utrudniaja czerpanie przyjemnosci zarowno jednej jak i drugiej stronie, bo znajdzie sie ktos, kto odpyskuje w podobnych slowach. Jesli chodzi o sytuacje sporne to powinien wypowiedziec sie TOPR lub zarzad TPN i ewentualnie uchwalic stosowny przepis, chyba ze takowy istnieje i brzmi mniej wiecej, ze jest calkowity zakaz poruszania sie nawet metr poza szklakiem, no to juz wtedy wiesz kto ma racje

Piechur

@mihaz Mi osobiście takie wyprzedzanie nie przeszkadza - każdy wie chyba jakie jest ewentualne ryzyko i kwestia indywidualna w ocenie własnych możliwości. Zgodnie z sugestią @Pirazy napisałem jednak w tej sprawie do TPN z prośbą o komentarz - dam znać jak (jeśli) odpiszą.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Zapraszam na szybkie podsumowanie okołomiejskich wycieczek z #piechurwedruje  w cyklu #poradnikpiechura 

---------

13. Wpis: Las Wolski

Wnioski:


  • W Lesie Wolskim w Krakowie są na prawdę fajne szlaki, które wcale nie prowadzą asfaltowymi alejkami. Z odpowiednią fantazją można zrobić 800 m przewyższeń - tyle co na normalnej wyprawie w Beskidy.

14. Wpis: Tyniec

Wnioski:


  • W mieście też można natknąć się na dziki

15. Wpis: Las Zabierzowski

Wnioski:


  • Nie ma to jak gorąca kawa o północy przy świetle księżyca.

16. Wpis: Nielepice

Wnioski:


  • Warto otworzyć mapy, zobaczyć co czai się w okolicy i pojechać to zobaczyć - można natknąć się na ciekawe miejsca, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

17. Wpis: Górka Pychowicka, Fort Bodzów

Wnioski:


  • Przy jakimkolwiek wyjściu dobrze dokładnie przeanalizować, co ciekawego można zobaczyć w okolicy planowanej trasy i po prostu tam pójść (np. zobaczyć kawerny).

  • Nie bagatelizować mokradeł, oznaczonych na mapach - można się nieźle naciąć.

  • W miejskich warunkach lepiej dokładnie przeanalizować trasę, bo może się okazać, że prowadzi przez teren prywatny.


18. Wpis: Las Wolski (Wolski Dół)

Wnioski:


  • Szlaki w Lesie Wolskim świetnie nadają się na spacery z dziećmi, nie są wymagające ani zbyt długie. Dodatkowo, oferują na prawdę świetny klimat (zwłaszcza szlak żółty prowadzący przez rezerwat Panieńskich Skał).

-------

Ogólnym wnioskiem niech będzie to, że całkiem blisko swojego miejsca zamieszkania można znaleźć ciekawe miejsca do pochodzenia, a radość, jaką z takich wypraw wyciągniemy, zależy głównie od naszego nastawienia.

W kolejnych wpisach wracam już do wycieczek stricte górskich. Do zobaczenia!


#gory #wedrujzhejto #podroze #pasje

cae411b3-87ad-4ee3-8040-b52fa0ea33a0
Mr.Mars

@Piechur Są tacy co mówią, że w Krakowie nie ma nic do zobaczenia. W ogóle to nigdzie nie ma nic ciekawego.

Zaloguj się aby komentować

dolchus

@Piechur Jak nazwać ten gatunek? minimal techno łamane przez phonk?

Piechur

@dolchus Podbijam, może ktoś wie, bo ja nie mam pojęcia.

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Już dziś w #piechuroglada film, który swoim zwiastunem obiecał zbyt wiele. Zapraszam do dyskusji.

----------

Tytuł: Cloud Atlas

Reżyseria: Wachowscy/Wachowskie (jak kto woli), Tom Tykwer

Moja ocena: 3/5


W różnym czasie i w różnych miejscach rozgrywają się historie na pozór od siebie oderwane i niepowiązane. W miarę, jak opowieść się rozwija, można jednak dostrzec nić splatającą losy bohaterów w jedną całość.


Atlas Chmur to film poprawny, jednak moim zdaniem nie sprostał obietnicy, którą dał światu świetny trailer , który oglądałem przed seansem po kilka razy dziennie (zwłaszcza fragment od trzeciej minuty, gdy bez pardonu wjeżdża M83). Spodziewałem się niesamowitej, zapierającej dech w piersiach przygody, z historią, która zapadnie mi w pamięć i zmusi do rozmyślań i refleksji. Zamiast tego dostałem opowieść, która była w porządku, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia, okraszoną efektami, które nie do końca dobrze się zestarzały. Szkoda, bo potencjał był olbrzymi. Film polecam wszystkim tym, którzy chcą obejrzeć coś ciekawego, ale nie AŻ TAK ciekawego.


#filmy #kino #ogladajzhejto

f1bb09cd-70d5-49de-804a-3aea36f6ab63
SirkkaAurinko

@Piechur chciałem tylko wspomnieć o genialnej charakteryzacji poszczególnych postaci.

Tak zgadzam się, film jest o wiele za długi. ale wart obejrzenia.

Piechur

@SirkkaAurinko Ogólnie zgodzę się co do charakteryzacji, chociaż z wyjątkami - według mnie nie wyglądała ona dobrze przy postarzeniu postaci, a już w ogóle w przypadku zrobienia z nich Azjatów (na zdjęciu Hugo Weaving, który wyglądał koszmarnie w tej wersji; za to jego siostra Rathed była świetna).

5ce3a6fb-8afa-4021-b78c-19ed56dcf0ae

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Dzisiaj znów Las Wolski, ale tym razem sam odcinek, który polecałem na spacer z dziećmi. Zapraszam na #piechurwedruje

---------

Miejsce: Las Wolski (Pomost Krakowski)

Data: 14 października 2023 (sobota)

Staty: 5.5km, 2h45, 170m przewyższeń


Był sobotni październikowy poranek, ale pogoda zapowiadała się letnia, także korzystając ze sprzyjających warunków postanowiłem pojechać na krótki spacer z Myszą. Po krótkich namowach zdecydowała się pojechać z nami również moja mama.


Początkowo planowałem wystartować z parkingu, który prowadzi do Zoo, lecz był on zajęty - duża część krakowian zdecydowała się spędzić prawdopodobnie ostatnie chwile ciepła w tym właśnie miejscu. Szybko poszukałem innego parkingu i tak udało nam się zostawić samochód na Woli Justowskiej, skąd rozpoczęliśmy wycieczkę.


Do ogrodu Zoologicznego biegnie żółty szlak, który prowadzi Wolskim Dołem, częściowo przez rezerwat Panieńskich Skał. Według mnie trasa na spacer z dzieciakami - ale nie tylko - jest po prostu fantastyczna. Idzie się jarem, klucząc wąską ścieżką między starymi, porośniętymi grubym mchem pniami. Drogę okalają piękne skały wapienne, również pokryte warstwą mchu. Oczy chłoną, umysł odpoczywa, dusza się raduje.


Praktycznie całą trasę można przejść samym dołem jaru, ale my zdecydowaliśmy się iść tak, jak prowadził szlak, który troszkę wije się dookoła. Mysz dreptała bez problemu, chociaż raz upadła potykając się o wystające korzenie. Na szczęście płacz szybko się skończył dzięki przechodzącemu nieopodal pająkowi, który skutecznie odwrócił jej uwagę.


Tak doszliśmy do północnego ogrodzenia Zoo, spod którego czerwonym szlakiem udaliśmy się na Kopiec Piłsudskiego. Jest tam mały placyk zabaw, przy którym dzieciaki mogą trochę poszaleć. Weszliśmy także na sam kopiec, ale wiało okrutnie, także nie zabawiliśmy tam długo.


Spod kopca zielonym szlakiem udaliśmy się do Panieńskich Skał, skąd żółtym szlakiem - tym samym co poprzednio - wróciliśmy do samochodu. Trasa łatwa, przyjemna, bezproblemowa, czasowo i odległościowo idealna na spacer z dziećmi. Co ciekawe, minęliśmy na niej ledwo kilka osób, więc wygląda na to, że jest z kategorii tych kameralnych (chociaż może to przez porę roku).


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

7c70fb65-354a-461c-8f3e-a76bc1976612
f804b438-4560-42f5-a959-def8bc58c0f3
9eafb3f9-26a7-4485-80c8-5ae090e90e9d
a31dc5fb-81f2-42d0-83d9-b1b287340f00
ef6594dd-8d5a-4869-9aac-a52e6789d8b1

Zaloguj się aby komentować

Siema,

W tym wpisie z serii #piechurwedruje zapraszam do lasu i fortu.

---------

Miejsce: Górka Pychowicka, Fort Bodzów (Pomost Krakowski)

Data: 22/23 maja 2023 (poniedziałek/wtorek)

Staty: 13.5km, 3h45, 240m przewyższeń


Parę dni po mojej wycieczce do Nielepic zdzwoniliśmy się z tatą, żeby chwilę pogadać i tak, od słowa do słowa, stwierdziliśmy, że trzeba znowu wyskoczyć gdzieś razem. Popatrzyłem na mapę Krakowa w poszukiwaniu miejsca, gdzie jeszcze nie byłem i w ten sposób natknąłem się na uroczysko Górka Pychowicka.


Klasycznie już wieczorową porą podjechałem pod tatę i udaliśmy się w stronę Tyńca. Uroczysko znajduje się kawałek za Zakrzówkiem i auto trzeba zaparkować przy ulicy.


Naszym pierwszym celem były kawerny położone niedaleko wejścia do uroczyska. Nie było problemu z ich odnalezieniem. Niestety, jak zwykle przy tego typu miejscach, wejście do nich usłane było pustymi butelkami i innymi śmieciami. W środku było jednak super klimatycznie, zwłaszcza dzięki panującej na zewnątrz ciemności. Kawerny były obszerne i połączone wąskim korytarzem, a ja w każdym momencie spodziewałem się, że wyskoczą na mnie zbiry z Salamandry.


W dalszej części udaliśmy się na zachodnią część uroczyska. Ścieżki w nim dostępne nie są asfaltowe, na wyjście z wózkiem raczej się nie nadają, ale jest to dobry teren do spacerów np. z psem.


Miejsce, do którego zmierzaliśmy, było oznaczone na mapach jako mokradło, ale stwierdziliśmy, że nie może być tak źle. Weszliśmy na spulchnioną drogę i kontynuowaliśmy spacer. Wkrótce było jednak na niej coraz więcej kałuż, a my musieliśmy chodzić poboczem, w którym buty również powoli zaczynały się zapadać. Tak dotarliśmy do miejsca, w którym nie było opcji na dalszą wędrówkę - przed nami rozpościerało się bagno, a buty tonęły w błocie i wodzie. Nie uśmiechało nam się, żeby wracać, więc zamiast tego zaczęliśmy się przedzierać przez chaszcze i po zwalonych pniach przeszliśmy na drugą stronę.


Północną stroną uroczyska poszliśmy w stronę Górki Pychowickiej, ale tam też straciliśmy trochę czasu na odnajdywaniu dróżki, która była słabo wydeptana i zarośnięta. Z Górki udaliśmy się zobaczyć kolejne kawerny - odszukanie ścieżki, która do nich prowadziła, nie było łatwe. Same kawerny położone były w niecce i otoczone skałami, klimacik był całkiem ciekawy.


W końcu opuściliśmy teren uroczyska i poszliśmy w stronę Fortu Bodzów. Trasa, którą znalazłem na mapie, okazała się prowadzić przez teren kamieniołomu, także "trochę" na nielegalu przemknęliśmy szybko przez niego i przechodząc pod płotem znaleźliśmy się na właściwej drodze prowadzącej do fortu.


Teren był trochę rozjeżdżony, wydaje mi się, że przez quady i motory. Minęliśmy ruiny fortu i skierowaliśmy się do kaplicy pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, przy której również znajdowała się kawerna, do której można było wejść. Ta droga była normalna, momentami prowadząca między drzewami, w kilku miejscach oferująca widoki na Kraków i klasztor Kamedułów.


Spod kaplicy wróciliśmy do Fortu Bodzów, pochodziliśmy trochę po jego ruinach, a następnie spróbowaliśmy odwiedzić pozostałe kawerny widoczne na mapach, niestety wejścia do wszystkich były zakratowane. Postanowiliśmy, że czas wracać, i tą samą drogą udaliśmy się do samochodu. Tym razem jednak, przechodząc przez teren kamieniołomu, uruchomiło się nagłośnienie i zostaliśmy poproszeni o jego szybkie opuszczenie, co też uczyniliśmy niezwłocznie.


Ogólnie wyprawa była raczej średnia pod względem jakościowym, ale wycisnęliśmy z niej wszystko, co można było wycisnąć, także pod tym względem byliśmy zadowoleni.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

49fbfcaf-9c85-4fb8-ae55-84e2b4071c8c
268cc32b-0afa-4e36-9d42-7ac4edd0631f
3930b617-48d3-43c9-abe6-d905bd8d82dc
4c5c432c-08e8-4122-b39a-4e81becdb6f9
9511714b-4fae-4dc5-90df-61c3b859f99d
nobodys

@Piechur Wszystko super, ale ta kawerna wywołuje u mnie niepokój i z moją klaustrofobią nie ma bata, żebym tam się dobrze czuł w nocy Otwarta przestrzeń w nocy za to bardzo na plus

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Dzisiaj o krótkiej trasie w niewielkiej mieścinie, czy może raczej wsi. Zapraszam na #piechurwedruje 

---------

Miejsce: Nielepice (Garb Tenczyński)

Data: 19 maja 2023 (piątek)

Staty: 10.5km, 2h15, 320m przewyższeń


Tamtego piątku poczułem w nogach, że trzeba je trochę rozruszać. Poszukałem szybko jakiegoś miejsca, w którym jeszcze nie byłem, i tak natknąłem się na miejscowość Nielepice. Pojechałem do niej o zmroku, gdy już udało mi się uśpić Mysz, i zostawiłem samochód na parkingu przy pętli autobusowej.


Zielonym szlakiem udałem się w stronę Bukowej Góry. Przez około 2 kilometry trzeba było iść chodnikiem i asfaltem pomiędzy domami, i oprócz bunkrów nie widziałem nic ciekawego.


W końcu dotarłem do lasu. Ścieżka do Bukowej Góry była ok, na początku nieco wąska, później rozszerzyła się już znacznie. Z góry udałem się, w dalszym ciągu zielonym szlakiem, do Pańskich Kątów - to zespół skalny z małą jaskinią wielkości psa. Po drodze minąłem małą polankę z wiatą, miejscami do siedzenia i tablicami zawierającymi informacje na temat leśnych zwierząt. Widać było, że miejscowość stara się jakoś ściągnąć do siebie turystów, także na plus.


Doszedłem do ulicy Ruczaj, z której odbiłem na niebieski szlak w ulicę Dębową. To był jedyny odcinek, który był trochę ostrzej nachylony. Trafiłem na skałę na Górze Dębowej, gdzie był mały punkt widokowy na okolicę. Dalsza droga na parking prowadziła jeszcze chwilę przez las, po czym znów zmieniła się w asfalt.


Zanim odjechałem, poszedłem jeszcze na chwilę na Skałę z Krzyżem. Fajne miejsce - oprócz ławeczek do siedzenia jest też miejsce na ognisko. Na samą skałę można także wyjść i stanąć pod samym krzyżem, spod którego rozpościera się ładna panorama.


Wróciłem w końcu do samochodu i pojechałem do domu. Wyprawa była krótka, ale satysfakcjonująca - odkryłem kolejne miejsce, do którego prawdopodobnie nigdy bym nie trafił, gdybym nie szukał szlaków w okolicy. Spróbuję pojechać tam w dzień z Myszą i zobaczyć, co ta miejscowość ma do zaoferowania gdy nie śpi.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

1444feb5-d0a3-4a9c-b4a3-3eb57f5bfadb
1667787b-ea81-4ded-8783-b753fe48bc24
154371ae-df66-4d88-97b0-30ea36def646
c5778c89-aed4-4351-aa13-0cca8934da77
30a3e62e-4819-4573-82f8-c4dd63e17ded

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Zapraszam na kolejny wpis w #piechuroglada , w którym będzie o filmie, który obraził mnie jako widza. Zapraszam!

----------

Tytuł: The Dark Knight Rises

Reżyseria: Christopher Nolan

Moja ocena: 2/5


Po latach braku aktywności Bruce Wayne musi powrócić jako Batman by ocalić Gotham przed groźnym złoczyńcą zwanym Bane.


Po świetnym The Dark Knight, którego oglądałem w liceum, poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko. Niestety, nie sądziłem, że przy kolejnej części zamiast choćby postarać się do niej doskoczyć, Nolan nie będzie nawet próbować się pod nią prześlizgnąć. Otrzymaliśmy film z tragicznym dźwiękiem (zwłaszcza głos Bane'a), kiepską fabułą, słabą choreografią, beznadziejnym rytmem, momentami żenującą grą aktorską, niedopracowanym montażem... Mógłbym wymieniać dalej, ale chyba widzicie dokąd to zmierza. Przez większość seansu siedziałem zażenowany i zawstydzony, że dałem się naciągnąć na te kilkanaście złotych i do tej pory czekam, aż Nolan mi je odda. Polecam tylko zatwardziałym fanom wszystkiego co związane z Batmanem i masochistom.


#filmy #kino #ogladajzhejto

7dce7946-5bcf-4692-8315-97a882e0bea0
Piechur

@Kanciak Musiałem przegapić, chyba, że to z wersji reżyserskiej, to na duży plus.

MasterChef

Bardzo dobry film, tak 8/10. Twoje ocenianie w skali od 1 do 5 jest bezsensowne. Po za tym jeden rabin powie tak a drugi nie.

Piechur

@MasterChef Dlatego za każdym razem piszę "Moja ocena" - bo to moja subiektywna ocena. Według mnie totalnie zmaszczony film, który padł ofiarą najgorszych reżyserskich nawyków Nolana.

lukmar

@Piechur sam film oglądałem dawno temu, więc nie mogę się odnieść do pozostałych zarzutów, ale głos Bane'a mi się super podobał.

Piechur

@lukmar Głos Bane'a był dogrywany na nowo, bo testowa publiczność nie była w stanie zrozumieć, co mówił oryginalnie. Dodatkowo, chyba żeby było słychać go jeszcze lepiej, został bardziej wybity (nie wiem jak fachowo to nazwać), przez co tym bardziej brzmi jak nagrywany w studio i strasznie odstaje od reszty audio. Dodatkowo powstał klasyczny problem zasłoniętej twarzy, gdzie przy dogrywanym audio ciężko złapać dokładnie kiedy i jak postać coś mówi, więc tempo i moc wypowiadanych kwestii nie do końca się pokrywa z tym co widoczne, czyli z napięcie mięśni na szyi.

Za każdym razem, gdy były jego kwestie, wyrywało mnie to kompletnie z filmu. Polecam poszukać jakichś scen na YouTube, gdzie mówi też inna postać.

lukmar

@Piechur, okej, myślałem że chodzi Ci o samą decyzję artystyczną co do sposobu mówienia, a nie o produkcję. W sumie to zachęciłeś mnie żeby go sobie odświeżyć :D

Zaloguj się aby komentować

Siema,

W dzisiejszym #piechurwedruje kolejna porcja krakowskich okolic.

---------

Miejsce: Las Zabierzowski (Garb Tenczyński)

Data: 5/6 kwietnia 2023 (środa/czwartek)

Staty: 14km, 4h, 370m przewyższeń


Zakosztowaliśmy z tatą uroku odkrywania okołomiejskich tras, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, także korzystając z dobrej pogody postanowiliśmy pochodzić troszkę na terenie Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego. Nasz wybór padł na Las Zabierzowski.


Z parkingu w Dolinie Grzybowskiej, w której zostawiliśmy samochód, udaliśmy się żółtą ścieżką dydaktyczną na Skałę Kmity. Jest tam fajny punkt widokowy z małą polanką. Skała jest okazała i wbity jest w nią duży krzyż. Ciszy się tam nie uświadczy, ponieważ poniżej przebiega droga.


Zrobiliśmy pętelkę i wróciliśmy na parking, z którego czerwoną ścieżką skierowaliśmy się do źródła Studzienki. Droga była asfaltowa, co i rusz przygotowane były ławeczki do odpoczynku. Niezłe miejsce na spacer z dziećmi w wózku lub naukę jazdy na rowerze.


Dotarliśmy do źródełka (kawałek mokrej ziemi), z którego wąską ścieżką między drzewami poszliśmy do bazy wojskowej. Droga szybko się rozszerzyła i już wkrótce zobaczyliśmy między gałęziami czerwoną kopułę radaru, nazywanego Zapałką. Nazwa bardzo adekwatna.


Przeszliśmy obok i asfaltową drogą udaliśmy się do zalanego kamieniołomu w Zabierzowie. Zanim tam jednak dotarliśmy zrobiliśmy przerwę na kawę, którą przygotowaliśmy sobie na kuchence turystycznej. Akurat wybiła północ, a zza chmur wyłonił się piękny, okrągły księżyc. Niesamowita synchronizacja, dzięki której kawa smakowała jeszcze lepiej i wspaniale nas rozgrzała.


Kamieniołom w Zabierzowie, do którego poszliśmy później, był całkiem fajnie zagospodarowany. Nie można w nim co prawda pływać, ale była mała piaszczysta plaża, dużo ławeczek, dwa miejsca na ognisko, wszystko nowe.


Z kamieniołomu, w dalszym ciągu czerwoną ścieżką dydaktyczną, poszliśmy już w stronę parkingu. Po drodze nie było zbyt ciekawie, może przez porę roku, bo drzewa jeszcze nie miały zbyt wielu liści. Myślę, że zimą (jeśli akurat spadnie śnieg) musi być tam urokliwie.


Trasa dla zainteresowanych.


#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia

639656ce-c5cb-48cf-824e-29bc521b8c91
4a262b8f-06f2-4f14-ae46-4b29359ca336
579661de-3e89-4cb7-b3b1-283e0f0c4047
dfbc6f98-1225-4dd6-b454-7fde1ec6de5b
93d4d94b-5f31-4b91-bece-8a5cf972b5eb

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Tworzę sobie nowy tag do wrzucania kawałków, które w jakiś sposób mi siadły i nie mogą się odczepić. Nie będę się silić na analizy, bo nie znam się na muzyce i rozumiem ją tylko na poziomie emocjonalnym (albo trafia albo nie).

---------

Tag do blokowania/obserwowania: #piechurslucha

---------

Alfa Mist - Organic Rust


#muzyka

Mikel

@Piechur

Za Alfę, zawsze piorun!


Nowa fala Jazzu w UK ma tę swoją magiczną aurę która sprawia że nie męczy tak jak ciągłe popisy wirtuozerii naszych rodzimych jazzmanów. Między innymi dzięki niemu poznałem wielu wybitnych muzyków


Z dokonań Alfy, podrzucę Ci jeszcze krótką liste tego co mi siadło:

Organic Rust w wersji dla Colors

Cały Album 'Brings Backs' nagrany Live w studiu - niestety bez Organic Rust ale z super wykonaniem 'Runs Out'

Love is the message - dzięki któremu odkryłem Yussefa Dayesa i Mansura Browna

Piechur

@Mikel Dzięki wielkie! Ciekawe popołudnie przede mną

Zaloguj się aby komentować