#niedziela
Dla tych co nie śpią i dla tych co się budzą...
Wojtek Szymański "Jakoś to będzie"

#niedziela
Dla tych co nie śpią i dla tych co się budzą...
Wojtek Szymański "Jakoś to będzie"
Korekta: Szumański
Zaloguj się aby komentować
#piwo #pijzhejto
"Piwo to moje paliwo" rzekł pan Henio z pod Żabki wypijając chybcikiem piwko marki Mocarz 9% a zapytany o słabsze piwa,odpowiedział: piwo ma mieć prund! Bez prundu to bedzie tylko woda o smaku piwa!!!!!
Oczywiście to tylko osobista opinia pana Henia i nie należy jej brać pod uwagę😉
Mnie natomiast ciekawi,jakie Wy lubicie piwa:
czy to będą zerówki, piwa smakowe,portery a może coś kraftowego? Albo jak pan Henio coś z dużym "prundem"?

@Gumaturbo Piwo pijam głównie na wakacjach, do obiadu i kolacji (zamiennie z winem). W domu bardzo rzadko - raz na kilka miesięcy. Gdyby były mniejsze, to może częściej bym się skusił, a 0.5L to nigdy nie mogę dopić do końca i albo męczę, albo końcówka leci do zlewu. Preferuję jasne, lekkie piwa, czeskie, włoskie, bałkańskie. Co do alkoholu to nie gra on dla mnie roli, ale rzadko kiedy wybieram bezalkoholowe.
@Gumaturbo Kiedyś piłem RISy i Portery, ale picie piw co mają ponad 10% juz nie jest na moją wątrobę. Teraz wybieram piwa poniżej 5%. Np. Jakies session IPA. Dodatkowo coraz częściej bezalko. Np. Miłosław bezalko czy Pinta mini maxi ipa.
@Gumaturbo teraz to już głównie zerówki, albo jakieś kolorowe hardmade'y, ale kiedyś to się wszystko piło - począwszy od żubrów, Xów, milenijnych i bractw.
Zaloguj się aby komentować
#pilkanozna #legiawarszawa #kibole
Zła policja nie dała się chłopakom ponapierdalać😁

w sumie zawsze mnie ciekawiło dlaczego wg. policji 440 chętnych chłopa nie może sobie dać po ryju gdzies w lesie.
a na wynajętej hali sportowej już by było ok?XD
@Gumaturbo jestem w 100%, za, pod warunkiem że jedyna obowiązująca zasada to "king of the hill"
@Gumaturbo to sieliczy jako walkower?
Zaloguj się aby komentować
@Gumaturbo jestem wikingiem więc mam obowiązki... wikińskie
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostki #warszawa #heheszki
Kiedyś, aby zobaczyć krowę w Warszawie, wystarczyło wyjść na balkon🙂
Choć dziś trudno to sobie wyobrazić, w latach 70. i 80. krowy nie były w Warszawie rzadkością.
Zwłaszcza na obrzeżach — we Włochach, na Białołęce, Targówku czy Ursusie — można je było spotkać tuż obok bloków. Mieszkańcy często trzymali je w przydomowych chlewikach albo oborach, a poranne muczenie towarzyszyło budzikowi.
Na zdjęciu klasyka: PRL-owskie osiedle, Wołga (edit: Moskwicz) zaparkowana przy trawniku, a obok pasące się krowy — kadr bardziej przypominający wieś niż stolicę. Ale właśnie taka była Warszawa – w połowie miejska, w połowie wiejska.
Dla dzieci to była atrakcja: można było podejść, pogłaskać, czasem nawet pomóc przy dojeniu. Dla dorosłych – swojskie mleko, śmietana, a czasem dodatkowy zarobek. 🥛
Dziś to już egzotyka, ale starsi mieszkańcy pamiętają: Warszawa pachniała wtedy nie tylko spalinami, ale i sianem.
Ulica Reymonta w 1978 roku.

@Gumaturbo tymczasem Lublin

@Gumaturbo Warszawa jak Warszawa. Ale ja się zdziwiłem jak w mojej wsi jakiś chłop prowadził dwie krowy, prawie przez centrum.
@Gumaturbo w 2014 robiłem sobie spacer wokół ec siekierki, i tam jakieś kury i koniokrowy wyskoczyły.
Zaloguj się aby komentować
#jezykpolski #heheszki
Sszssszsszz....😁
WIERSZ, W KTÓRYM SYCZY PRZEZ CAŁY CZAS
LUDWIK JERZY KERN
Szczepan Szczygieł z Grzmiących Bystrzyc
przed chrzcinami chciał się przystrzyc.
Sam się strzyc nie przywykł wszakże,
więc do szwagra skoczył: "Szwagrze!
Szwagrze, ostrzyż mnie choć krzynę,
Gdyż mam chrzciny za godzinę".
Nic prostszego -szwagier na to.
-Żono, brzytwę daj szczerbatą!
W rżysko będzie strzechę Szczygła
ta szczerbata brzytwa strzygła...".
Usłyszawszy straszną wieść,
Szczepan Szczygieł wrzasnął: "Cześć!".
I przez grządki poza szosą
nie strzyżony prysnął w proso.
🎨🖌Ireneusz Janicki( ur.1962r w Jarosławiu)🇵🇱
@Gumaturbo moim dzieciakom przez jakiś czas się podobał ten wierszyk. Bezbłędna recytacja bardzo poprawia dykcję
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostki #wspinaczka #gory
Niektórzy wspinacze śpią zawieszeni setki metrów nad ziemią - inaczej nie byliby w stanie pokonać najbardziej wymagających tras.
Aby wspiąć się na ogromne ściany skalne jak np. El Capitán w Yosemite, używają portelaży – konstrukcji mocowanych do skały, które działają jak pionowe namioty. Zawiesza się je na specjalnej kotwie wbitej lub wkręconej w skałę. Liny i taśmy mocujące muszą być odpowiednio rozłożone, aby równomiernie przenosić ciężar.
Technika ta jest niezbędna podczas kilkudniowych wspinaczek, kiedy nie ma możliwości zejścia na dół, by odpocząć. Spanie w powietrzu, z pustką pod stopami, wymaga starannego przygotowania i absolutnej znajomości technik asekuracyjnych.
To ekstremalne doświadczenie, zarezerwowane jest dla doświadczonych alpinistów, którzy przesuwają granice ludzkich możliwości fizycznych i psychicznych.

@Gumaturbo dobra, a gdzie robić kupę?
To się chyba mocno upowszechniło wraz z rozwojem socjal mediów. Można wrzucać fajne rolki z ładnymi widoczkami. Wzrosła też gwałtownie ilość chętnych na sporty extremalne - za długo jest spokój i ludziom adrenaliny brakuje. Pod tym El Capitan, to się ponoć kolejki do wejścia tworzą, podobnie jak w Himalajach. Po prostu teraz każdy musi być jizzy i uprawiać jakiś cool sport, najlepiej medialny. O ilości śmieci, które to generuje nie wspomnę.
"To ekstremalne doświadczenie, zarezerwowane jest dla doświadczonych alpinistów..."
Zaloguj się aby komentować
#ratownikmedyczny
Wpis ratownika medycznego jak wygląda praca w karetce.Trochę długie,ale warto przeczytać.
🚨 „Na sygnale” – 17 lat między życiem a śmiercią. 🫡
Nie ma drugiego takiego miejsca jak wnętrze ambulansu. To mały świat, w którym czas przestaje płynąć liniowo. Minuty wydłużają się do godzin, a sekundy potrafią zdecydować o wszystkim. To przestrzeń, gdzie słowo „normalność” znaczy coś zupełnie innego. Gdzie każdy wyjazd może być najważniejszym momentem w czyimś życiu.
Od siedemnastu lat jestem Ratownikiem Medycznym. I choć zdjąłem już niezliczoną ilość rękawiczek, zapiąłem tysiące pasów transportowych, podjąłem niezliczone ilości medycznych czynności ratunkowych — pamiętam niemal każdy moment, który złamał mi serce. I każdy, który je poskładał.
Bycie ratownikiem to nie tylko zawód. To decyzja o tym, że będziesz obecny w czyichś najgorszych chwilach. Że wejdziesz do cudzego świata pełnego krzyku, krwi, ciszy i lęku — i nie zawahasz się zareagować. Zrobisz wszystko, by zdążyć. Nawet jeśli będzie ciemno, zimno, chaotycznie. Nawet jeśli będziesz zmęczony do granic.
Widziałem matki, które błagały, bym uratował ich dziecko. Widziałem młodych ludzi z gasnącym spojrzeniem po wypadku, starszych trzymających mnie za dłoń z ostatnim tchnieniem.
Widziałem też cud życia — płacz noworodka, który przyszedł właśnie na świat, uśmiech osoby, której serce udało się uruchomić po kilkudziesięciu minutach reanimacji.
Są interwencje, które zapadają w pamięć jak blizny. Nie dlatego, że były spektakularne. Ale dlatego, że niosły ze sobą brutalną prawdę — że czasami o życiu decyduje jedna minuta. Jedna decyzja. Jeden ruch ręki.
Zatrzymanie krążenia. To klasyka ratownictwa — a jednocześnie jego największe wyzwanie. Kiedy tablet pokazuje słowa: „brak tętna, nie oddycha” — wszystko przestaje być rutyną. W głowie już układasz scenariusz, choć dobrze wiesz, że rzeczywistość go brutalnie rozpisze po swojemu.
Wypadki drogowe — szczególnie nocą, szczególnie młodzi ludzie. Te chwile potrafią zrujnować nawet najbardziej opanowanego ratownika. Gdy słychać tylko trzask blachy, deszcz i niepokojącą ciszę, a potem rozświetlają się niebieskie sygnały, które rzucają na wszystko chłodne światło. Czasem wchodzisz między zgięte metalowe elementy, widzisz krew i próbujesz znaleźć choćby nitkowate tętno. Czasem go nie ma. A Ty wracasz, siadasz z zespołem w karetkowej ciszy i... jedziesz dalej do kolejnego zgłoszenia.
Zawały serca. Udar mózgu. Nie oddychające dziecko. Matka z krwotokiem poporodowym. Pacjent wiszący na pasku we własnym mieszkaniu. Te sytuacje to nie wyjątki — to codzienność.
Codzienność, której nie da się wytłumaczyć nikomu, kto w niej nie uczestniczy. Tu nie ma miejsca na „może”. Musisz wiedzieć. Musisz działać. I nie zawsze wystarczy.
Nie każdy wytrzymuje. To zawód, który daje wszystko i potrafi wszystko zabrać. Ale jestem dumny. Bo miałem zaszczyt stać tam, gdzie inni się zatrzymują. I nadal stoję — gotów nieść pomoc, gdy liczy się każda sekunda.
To nie jest tylko praca. To powołanie, które wymaga nie tylko wiedzy i refleksu, ale serca ze stali i duszy, która mimo wszystko wciąż potrafi współczuć. Każdy dyżur zostawia ślad. Niektóre znikają po kilku dniach, inne zostają na zawsze.
🚨 Zespół – siła, której nie widać
W karetkach nie jeżdżą bohaterowie. Jeżdżą ludzie. Ludzie, którzy przez lata stają się czymś więcej niż tylko kolegami z pracy — stają się rodziną na froncie, na dobre i złe.
W tej pracy zaufanie to nie luksus — to podstawa. Musisz mieć pewność, że ktoś obok Ciebie wie, co robi, że nie zadrży mu ręka przy intubacji, że poda leki bez wahania, że będzie myślał razem z Tobą, nawet w środku największego chaosu.
Bywa różnie. Są spięcia, przemilczenia, czasem zmęczenie wypływa bokiem jak para z czajnika. Ale kiedy przychodzi wezwanie — wszystko znika. Zostaje zadanie. I ludzie, którzy Cię nie zawiodą.
Zespół ratowniczy to jak dobrze zgrany organizm.
Nie musimy mówić dużo. Często wystarczy spojrzenie, gest, jeden ruch głowy. Rozumiemy się bez słów, bo przeszliśmy przez zbyt wiele, by trzeba było wszystko tłumaczyć.
Byliśmy razem przy narodzinach i przy śmierci. Widzieliśmy łzy i słyszeliśmy ostatnie słowa. Dzieliliśmy kawę o czwartej nad ranem i ciszę po nieudanej reanimacji.
Ten zawód może Cię złamać, jeśli jesteś sam.
Ale jeśli masz obok siebie ludzi, którzy potrafią stanąć z Tobą ramię w ramię — przetrwasz więcej, niż sądzisz.
🚨 Wypalenie — ciche pogotowie we własnej głowie
Z zewnątrz jesteśmy twardzi. W środku — często wypaleni. I nie mówimy o tym głośno.
Wypalenie nie przychodzi nagle. To nie dramatyczny moment, to powolne tonięcie. Zaczyna się od obojętności. Od tego, że pacjent przestaje być „kimś” — staje się przypadkiem, kodem, procedurą.
Zaczyna się od tego, że śmiejesz się z rzeczy, które wcześniej budziły współczucie. Że po dyżurze wolisz siedzieć w aucie przez pół godziny, niż wejść do domu. Że boisz się nocy — nie tej na służbie, ale tej, kiedy zostajesz sam ze wspomnieniami.
Nie jesteśmy z kamienia. Nosimy w sobie twarze, których nie da się zapomnieć. Głosy, które śnią się w nocy. Ból, który zostaje w rękach, mimo że już dawno zdjęliśmy rękawiczki.
Czasem człowiek dochodzi do ściany. Nie z braku sił fizycznych, ale psychicznych. I wtedy trzeba mieć odwagę — nie tylko, by ratować innych, ale by ratować samego siebie.
Nie każdy prosi o pomoc. Nie każdy umie. Dlatego trzeba mówić głośno: Ratownik też ma prawo się zatrzymać. Ma prawo do słabości. Do odpoczynku. Do wsparcia psychologa. I nie czyni go to gorszym — czyni go człowiekiem.
🚨Rodzina — ofiara cicha
Bycie ratownikiem medycznym to nie jest praca na etat. To styl życia. A może nawet styl... nieobecności.
Ile razy nie było mnie na urodzinach dziecka?
Ile razy dzwoniłem, że „jednak nie wrócę na noc”?
Ile razy słyszałem w słuchawce: „Tato, czy dziś już będziesz?” — i czułem, że nie mam dobrych odpowiedzi?
Rodzina ratownika żyje z cieniem w tle. Zawsze może się zdarzyć coś, co zatrzyma go na dyżurze. Albo coś, co zatrzyma go... na zawsze. To brutalna prawda. Moja żona nauczyła się czytać między słowami. Wie, kiedy wracam z czymś ciężkim. Nie pyta — po prostu jest blisko mnie.
Moje dzieci wiedzą, że tata ratuje ludzi. Ale nie wiedzą, ile go to kosztuje. Może to i dobrze.
Ratownictwo to piękna służba. Ale niesie ze sobą cenę. I tą ceną często płacą ci, którzy są najbliżej. Dlatego dziś, po tych wszystkich latach, wiem jedno: trzeba nauczyć się wracać. Do domu. Do siebie. Do tych, którzy czekają. Bo bez nich — nawet największa misja może stracić sens.
🚨 17 lat pracy w ratownictwie.
Ciało zmęczone. Umysł pełen obrazów. Serce rozdarte między ludźmi, którym pomagam — a tymi, którzy czekają w domu.
Czy było warto?
Tak. Bo w każdym oddechu, który udało się przywrócić, w każdej łzie wdzięczności, w każdym „dziękuję” – jest potwierdzenie, że to wszystko ma sens.
Ale jeśli ktoś dziś myśli o tej drodze — niech wejdzie w nią z otwartymi oczami.
Bo bycie Ratownikiem to najpiękniejsze i najcięższe, co można zrobić z własnym życiem. To nie jest łatwa droga. Ale warto.
Ta praca uczy pokory. Uczy odwagi. Uczy ciszy po ciężkim dyżurze i siły, by wrócić następnego dnia.
„Największą siłą ratownika nie jest wiedza. Jest nią człowiek, który stoi obok i nie pozwoli Ci się zawalić.”
🚨 Od 17 lat z ratowniczym pozdrowieniem Kuba. 😉

Przecież to jakiś wysryw AI, ściana tekstu i zero treści
Zaloguj się aby komentować
#muzyka #marylarodowicz #warszawa
Cena biletu od 425zł......
Maryla Rodowicz w akustycznej odsłonie. 3 września w Teatrze Dramatycznym w Warszawie artystka wystąpi w ramach 18. polskiej edycji MTV Unplugged – kultowej serii, w której od ponad 35 lat najwięksi artyści prezentują swoje utwory w nowych, akustycznych aranżacjach „bez prądu”. Na pomysł stworzenia tego formatu pod koniec lat 80. wpadli dwaj producenci stacji MTV - Robert Small i Jim Burns.
Po raz pierwszy w historii polskiej edycji Maryli towarzyszyć będzie aż dziesięciu artystów: Bambi, Ewa Farna, Misia Furtak, Igor Herbut, Błażej Król, Lanberry, Mata, Mrozu, Natalia Szroeder i Krzysztof Zalewski. Koncert wyreżyseruje Bartek Królik.
Koncert MTV Unplugged Maryli Rodowicz powstaje przy współpracy Paramount Global z CANAL+.
Koncert zostanie zarejestrowany w kultowej serii MTV Unplugged, którego wydawcą będzie Warner Music Poland.

Cena i tak niewysoka. Rozmrożenie i ponownie zamrożenie w karbonicie to nie są tanie rzeczy...
@Gumaturbo
Ciekawe, jak to wyjdzie. Wątpię, żeby w tym wieku miała jeszcze głos, a unplugged brzmi jak koncert, podczas którego będą kiepskie możliwości użycia playbacku.
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostki #rosja
Ruska myśl technologiczna.....
ciekawe czy działał🤔
Zaskakujące odkrycie w Rosji. Ten nietypowy, amfibijny pojazd terenowy, zbudowany z części GAZ M20 Pobieda – klasycznego radzieckiego auta z końca lat 40., inspirowanego amerykańskim designem – to prawdziwa perełka radzieckiej inżynierii.
To 8-kołowiec z aluminiowym nadwoziem, o długości około 4,5 metra i wadze zaledwie 600 kg. Uważa się, że powstał w biurach projektowych w Czelabińsku, u podnóża Uralu, w latach 50. XX wieku.
To unikatowy egzemplarz, który pokazuje, jak potrzeba, pomysłowość i rzemieślnicza precyzja potrafiły w tamtych czasach dać życie pojazdom równie zaskakującym, co nowatorskim.

-paaanie, jak to niby skreca? jak czolg?
-co robi?
-no, zakret
-łamie się
co za jebane gówno
Pewnie z braku czołgów ładują na lawetę i na front zabierają..🙃
Zaloguj się aby komentować
#ciekawostki #japonia
Człowiek, który zarabia tysiące, po prostu „będąc”: oto historia Shojiego Morimoto, 41-letniego Japończyka, który swoją pozorną słabość zamienił w nietypowy biznes. Po tym, jak w 2018 roku został zwolniony z pracy za rzekome „nieprzynoszenie żadnej wartości”, postanowił zaoferować dokładnie to — swoją obecność.
Dziś Morimoto żyje z wynajmowania siebie jako towarzysza, który nie wyraża opinii, nie doradza ani nie ingeruje — po prostu jest. Wziął udział w ponad 4 000 spotkań: towarzyszył ludziom przy jedzeniu ramenu, czekał na mecie maratonu czy był obecny na wideorozmowie, podczas gdy klientka sprzątała dom. Zastąpił nawet fankę na koncercie, na który ta nie mogła pójść. Podczas jednej z najdłuższych sesji przejechał 13 okrążeń tokijską linią Yamanote przez 17 godzin bez przerwy.
Chociaż często mierzy się z niewygodami, takimi jak zimno, deszcz czy udział w spotkaniach z nieznajomymi, uważa, że każde z tych doświadczeń ma dla niego unikalną wartość. Otrzymuje ponad tysiąc zapytań rocznie, a ostatnio zrezygnował z ustalonych stawek na rzecz dobrowolnych opłat, aby móc bardziej cieszyć się tym, co robi.
W japońskim społeczeństwie, naznaczonym samotnością i presją społeczną, jego nietypowa oferta poruszyła wielu, udowadniając, że czasem samo „bycie” może być najcenniejszą formą towarzystwa.

@Gumaturbo Co jak co, szanuję Japońców, bo oni swoje słabości albo nietypowe cechy umieją przekuć serio w sukces.
głebokie, to wiele mówi o wykopie
Z tego co kojarzę z YT to w Japonii ogólnie wynajmowanie osób do towarzystwa jest dość rozwiniętą usługą. I nie chodzi mi tylko o prostytucje ale o wynajmowanie dziewczyny/chłopaka na randkę albo np jakiejś starszej osoby żeby ci potowarzyszyła na mieście przy jakiś codziennych czynnościach typu zakupy.
Zaloguj się aby komentować
#wiadomoscipolska #warszawa #ostatniepokolenie
Dwie osoby weszły na dziedziniec Pałacu Prezydenckiego z banerem "Lex Ostatnie Pokolenie". Chcieli przykleić napisany przez siebie projekt ustawy, mający spełniać postulaty organizacji, do pomnika marszałka Józefa Poniatowskiego. W poniedziałek aktywiści zanieśli Karolowi Nawrockiemu list, w którym domagają się, aby zadeklarował, że podpisze projekt ustawy o odbudowie polskiej kolei i transportu autobusowego. Domagają się, aby jako prezydent stanowczo zapobiegał napędzaniu kryzysu klimatyczego przez polski rząd.
Aktywiści zostali powstrzymani przez funkcjonariuszy SOP chwilę po przekroczeniu łańcuchów.

@Gumaturbo Akurat naprawa transportu publicznego to dobra inicjatywa, tylko, czy oni muszą się serio przyklejać?
na miejscu Nawrockiego spełnił bym ich postulaty odbudowując kolej lokomotywami na wungiel XD
nos tak szpiczasty, ze widac go z tylu
Zaloguj się aby komentować
#heheszki
No i mnie przekonał, głosuję na niego😄

A gdzie średnia hawajska? Za Jachasia była!
Zaloguj się aby komentować
#jezykpolski #heheszki
Warszawa- Warszawiak(Warszawianin)
Wrocław - Wrocławiak(Wrocławianin)
Wytrzyszczka - Wytrzyszczkawiak???(Wytrzyszczkawianin?????)(Mieszkaniec Wytrzyszczki????)
Polski język- trudna język.

https://www.youtube.com/watch?v=UMK-hwVLxUQ@Gumaturbo Grzegorz Brzęczyszczykiewicz...
@Gumaturbo wytrzyszczkanin, wytrzyszczkanka
a mieszkanka Nowych Rumunek jak się będzie nazywać?
albo mieszkaniec Nowej Wsi? Nowowiejszczanin? czy Nowy Wieśniak? czy jak?
Zaloguj się aby komentować
#psy
No i co z tego że psiaki nie miały odpowiednich warunków? Kasa najważniejsza mówi to panu coś?
Info

@Gumaturbo miałem kiedyś propozycję pracy w TOZ. Odmówiłem, bo już bym siedział... Z całego serca podziwiam tych wszystkich ludzi, którzy tam pracują. Ja bym nie wytrzymał i chyba tego pokroju delikwentów zaje*bał. Za miękki na to jestem.
@razALgul fakt, tam trzeba mieć twardy łeb i zero uczuć bo czasami trafiają się takie sytuacje że człowieka dosłownie rozpierdala..ludzie dla kasy zrobią wszystko a zwierzęta? Huj im w dupe bo weźmie się nowe....
@Gumaturbo był jakiś czas temu artykuł na wyborczej (tej normalnej- nie gazeta.pl), gdzie mój kolega ze studiów, aktualnie będący wice TOZ -u w Szczecinie odbierał z interwencji psa, który częściowo już gnił. To nie twardy łeb, to jaja ze stali i pancerny charakter.
nigdy nie zrozumiem tego znecania sie nad zwierzetami
A jednak ktoś tam brał psy i nie zwracał uwagi na warunki i zapachy.
@WysokiTrzmiel
bo jak bylo taniej?
I jeszcze hodowla z wpisem ze zwiazku kynologicznego?
Ludzie to w wiekszosci istoty bez rozumu i autorefleksji.
@WysokiTrzmiel jest zapotrzebowanie na takie zwierzaki, trochę taniej niż z oficjalnej hodowli i karuzela się kręci....
Zaloguj się aby komentować
#jezykpolski #ortografia
Polski język być trudny😁

A kiwi kiwi kiwi
@starszy_mechanik nie kiwi kiwi tylko kwi,kwi😉
@starszy_mechanik a radio radio wideo
Leć do mego szwagra Austriaka
@tschecov akwarelista aby?
@tschecov mam szwagra Niemca i kiedys przy okazji spotkania😉 zaproponowałem żeby powiedział stół z powyłamywanymi nogami i w czasie suszy szosa sucha....dał sobie spokój po dwóch próbach....cienias😁
@Gumaturbo nawet w glowie sie ciezko czyta
Zaloguj się aby komentować
18+
Treść dla dorosłych lub kontrowersyjna
#puławy
@cebulaZrosolu będziesz 31 lipca na zamku w Janowcu i zdasz nam relację?

kolejna durna reklama. na sprzedaż nikt z sercem nie robi. kasa musi się zgadzać
Zaloguj się aby komentować
#grybezpradu
Podobno w to się kiedyś grało.....
Ktoś coś kojarzy??

@Gumaturbo PRL-owskie pachinko - grało się
Ale fajny fliper
O kurde, grałem w coś takiego u babci.
Zaloguj się aby komentować
Chyba za bardzo mnie dzisiaj przygrzało bo widziałem .....Predatora jadącego motorem
#predator
#motocykle
#heheszki
@Gumaturbo obcen
Zaloguj się aby komentować