#rosliny

56
926

Dzisiaj rano stwierdziłam, że mam lukę na półce i przydałby mi się tam jakiś wyższy kwiatek dla zachowania proporcji.

Co się okazało:


  • mam dziś imieniny, których za bardzo nie obchodzę, więc logiczne że o nich zapomniałam

  • i akurat dziś, po dość długiej przerwie wpadliśmy do rodziców na obiad, którzy pamiętają że mam imieniny, więc czekał na mnie mały prezent

  • zjadłam dobry obiad i już mam kwiatek w miejscu luki ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kurde blaszka, co ci rodzice to ja nawet nie ʕ•ᴥ•ʔ

Mam nadzieję że nie zdechnie xD


#rosliny #chwalesie i trochę #pokazpsa bo jakżeby inaczej

c30d29db-6b02-4a47-a2f0-d246858662a2

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@PlatynowyBazant20 tak, dlatego tak trudno o owoce u nas w kraju bo figi wcześnie pąki puszczają i przemarzają :(


Chyba turkey Brown się u nas najlepiej sprawdza, w naszym klimacie

PlatynowyBazant20

@cebulaZrosolu ten mały w tle był 3 sezony w ziemi, obmarzal i startował z korzenia, zlitowałem się nad nim i wsadziłem do doniczki, ten duży kupiłem w poprzednie lato, już z owocami, opadły jak wiało, ale urósł nowe kilka udało się skonsumować ;)

ee0074bf-b388-4cd7-b652-b782bb01d712
ZygoteNeverborn

Figa z makiem z tego będzie.

Zaloguj się aby komentować

Neq

@DerMirker a może " cień ostrego krzewu"

dradrian_zwierachs

tak jak mówią ostrokrzew. pytanie co go opierdalało przed zimą, bo wygląda na nadgryziony.

DerMirker

@maximilianan, @dradrian_zwierachs to jednak dąb. Pod nim leżą żołędzie

9271d389-9646-42a8-9179-1448f670a7f5

Zaloguj się aby komentować

BajerOp

@DzialaczWiejski to bardzo ciężka roślina do utrzymania w domu, do tego ma charakterystyczny okres wzrostu gdzie gubi liście od dołu i potrafi mieć jednego małego zielonego listka i to nic nadzwyczajnego. Do tego nie może mieć za ciepło, lepiej jej jak ma poniżej 20 stopni, gleba lekko wilgotna, ale cały czas, bez okresów przejściowych. Najlepiej kupić taką kule do nawadniania i zostawić, pamiętać o keramzycie na dnie doniczki.

DzialaczWiejski

@BajerOp dzięki, dobra zakupie taką i zobaczę co się dzieje dalej

Porsze

To jeszcze tak, wieje od okna źle, kaloryfer włączony źle, przestawiasz go często źle, wilgotność za niska źle, popryskasz woda źle xD

galencjusz

@DzialaczWiejski Trzymam kciuki, bo u mnie to jedna wielka umieralnia zawsze :/ tylko biedny skrzydłokwiat przetrwał remont i przyszedł z nami na nowe, zapylony gładzią, podlewany gdy się całkiem wykłada. On to chyba lubi, bo wszystko inne padało mimo, że troszczyłem się jak o jajeczko xD Ale podejmę jeszcze kolejną próbę roślin w domu

DzialaczWiejski

@galencjusz ja mam w ogrodzie raj, wszystko się przyjmuje, Jabłonki rosną, sosny i inne drzewa też, hibiskusy całe i zdrowe, sukulenty nawet zimują sobie i nawiane jak nowe, tylko w domu wszystko pada d

SUM

@DzialaczWiejski No bo w domu sztuczne środowisko dla roślin wymagających konkretnych warunków.


W ramach pewnego nurtu politycznego próbowano uprawiać ryż w Puławach, chociaż szkoda, że pola doświadczalne zniszczyli.

Zaloguj się aby komentować

Bukiecik jako wiadomość W wiktoriańskiej Anglii, w której floriografia osiągnęła szczyt swojej popularności, szczególne miejsce wśród modnych kwiatowych akcesoriów zajmowały bukieciki zwane posy, nosegay lub tussie-mussie. Były to niewielkie bukiety, które mogły być noszone w miniaturowych, wydłużonych, najczęściej metalowych flakonikach trzymanych w dłoni, przypinanych do ubrania lub wpinanych we włosy. W skład takich bukiecików często wchodziły kwiaty o określonym znaczeniu symbolicznym, dzięki czemu bukiet mógł stać się swego rodzaju komunikatem lub nawet sekretną wiadomością przeznaczoną dla konkretnej osoby.


Tradycja noszenia przy sobie małych pęczków kwiatów i ziół sięga czasów średniowiecza, w których powszechne było przekonanie, że przyjemne zapachy pomagają odpędzać „złe powietrze” powodujące choroby. Pachnące rośliny maskowały przy okazji nieprzyjemne wonie, których w średniowiecznej codzienności nie brakowało stąd też nazwa nosegay, oznaczająca mniej więcej „ozdobę, która cieszy nos lub nozdrza”. Pęczki kwiatów zabezpieczano przed zbyt szybkim więdnięciem, owijając ich łodygi wilgotnym mchem działającym na zasadzie mokrej gąbki florystycznej, co z kolei dało początek innej nazwie bukiecików: tusmose, która w późniejszych czasach przekształciła się w tussie-mussie.


Tussie-mussies, spopularyzowane przede wszystkim przez królową Wiktorię, stały się szczególnie modnymi akcesoriami w latach 30. XIX wieku. Z czasem zaczęły je nosić nie tylko wysoko urodzone damy, ale także przedstawicielki klasy średniej przyjęło się też, że poprzez takie bukieciki można było wyrażać to, czego nie wypadało lub nie chciano powiedzieć na głos. Określone kwiaty, a nawet ich kolory tworzyły komunikaty dotyczące nastroju lub intencji noszącej je osoby.


Bukieciki miały też istotne znaczenie podczas zalotów. Na początku znajomości mężczyzna zwykle wręczał swojej wybrance tussie-mussie – jeśli kobieta przypięła podarowane kwiaty przy dekolcie, oznaczało to, że mężczyzna może liczyć jedynie na jej przyjaźń; jeśli przypięła bukiecik do sukni kwiatami do dołu, oznaczało to odrzucenie; jeśli z kolei przypięła go kwiatami do góry i do tego na sercu, oznaczało to, że zalotnik może liczyć na jej przychylność.


#ciekawostki #historia #rosliny #kwiaty

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

dbcc611c-f5a4-4722-9308-ec54e8916b62
Mr.Mars

@Apaturia Za dużo do myślenia było z tymi bukiecikami.

moll

@Mr.Mars szachy 3D edycja kwiatowa

Zaloguj się aby komentować

Hanakotoba to japońska wersja języka kwiatów Jej korzenie sięgają podobno okresu Heian (lata 794 – 1185), o czym mogą świadczyć wzmianki w literaturze, jednak nabrała szczególnej popularności w kulturze japońskiej znacznie później, bo dopiero pod koniec XIX wieku.


Hanakotoba znalazła odzwierciedlenie w wielu aspektach kultury i sztuki japońskiej. Jednym z nich jest ikebana, czyli sztuka układania kompozycji kwiatowych, w której symboliczna wymowa roślin miewa istotne znaczenie.


Popularnym kwiatem, któremu według założeń hanakotoba przypisywano różnorodne znaczenia, jest kwiat kamelii japońskiej (Camellia japonica). Czerwona kamelia miała symbolizować piękno skromności, a także wytrwałość w obliczu przeciwności losu z uwagi na fakt, że zaczyna rozwijać swoje kwiaty w samym środku zimy. Ponieważ jednak kwiaty kamelii mają tendencję do opadania na ziemię w całości, bez oddzielania się poszczególnych płatków, bywały też kojarzone ze śmiercią, stratą, upadkiem, a nawet ze ścięciem głowy. Przyjmuje się, że nie powinno się dawać kamelii w prezencie osobom zmagającym się z chorobą, nie powinno się też przynosić tych kwiatów w miejsca, gdzie odbywają się zawody.


#ciekawostki #przyroda #rosliny #zwyczaje #japonia #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

d7080769-431a-47c0-b3d3-08e8706b69e9

Zaloguj się aby komentować

Floriografia, popularnie określana jako język kwiatów, to sztuka tworzenia wiadomości, w których wykorzystywane jest symboliczne znaczenie różnych gatunków i odmian kwiatów Choć jest typowo kojarzona z kulturą europejską i amerykańską XVIII i XIX wieku, była praktykowana w różnych formach także w innych regionach świata i w innych epokach.


Pierwszą znaną popularyzatorką języka kwiatów, która prawdopodobnie zapoczątkowała ten trend w Europie, była lady Mary Wortley Montagu, żona brytyjskiego ambasadora w Turcji. Podczas swoich wypraw z mężem na terytorium Imperium Osmańskiego, lady Mary miała okazję zapoznać się z wieloma aspektami kultury i życia codziennego kobiet Orientu. Zwyczajem, który najbardziej ją zafascynował, był tak zwany sélam „powitanie”. Z jej opisu wynika, że był to rodzaj gry wykorzystującej symbolikę kwiatów, która miała wywodzić się jeszcze z czasów średniowiecza i być szczególnie popularna wśród kobiet w haremach. Polegała ona na tym, że kochankowie w sekrecie przesyłali sobie wiadomości składające się z kwiatów i innych drobiazgów zawiniętych w chusteczkę. Znaczenie wiadomości można było odczytać, dobierając słowa rymujące się z nazwami tego, co znajdowało się w chusteczce. Zwyczaj ten opisał nieco później także francuski kolekcjoner i podróżnik, Aubry de La Mottraye.


Po śmierci lady Mary jej listy zostały opublikowane to częściowo dzięki nim idea „sekretnego języka kwiatów” zakorzeniła się później w trendach epoki wiktoriańskiej. Pewną rolę w rozpowszechnieniu mody na floriografię odgrywał zapewne także fakt, że postrzeganie kwiatów jako symboli było od zawsze ważnym elementem kultury europejskiej, popularnie pojawiającym się między innymi w literaturze i sztuce.


W XIX wieku floriografia przeżywała prawdziwy rozkwit, przede wszystkim w Anglii, Ameryce Północnej i we Francji. Wtedy też zaczęły ukazywać się pierwsze drukowane „słowniki kwiatowe” opisujące znaczenie rozmaitych kwiatów i ich wymowę w różnych kontekstach – jak na przykład popularny Le Langage des fleurs autorstwa Charlotte de La Tour.


#ciekawostki #historia #kwiaty #rosliny

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

cb3436fb-24af-4d0a-87c0-8b369081dd63
bori

@Apaturia A jakie kwiaty można by potraktować jako groźbę lub życzenie śmierci?

Apaturia

@bori Hm, częściej wymieniane są kwiaty, które oznaczają ogólnie zagrożenie, niebezpieczeństwo, niedobre intencje - np. różowy kwiat różanecznika olbrzymiego albo oleandra to wiadomość w rodzaju "zagrożenie, strzeż się", tamaryszek - "przestępstwo", oset albo koniczyna - "odwet", kolcolist - "gniew". Kwiaty związane ze śmiercią są, przynajmniej według najpopularniejszych wersji floriografii, łączone raczej z żałobą niż z życzeniem śmierci.


Zawsze jednak można odwołać się do klasycznej symboliki roślin i zrobić bukiet z kwiatów roślin trujących - tojadu, naparstnicy itp. Przesłanie będzie zapewne jasne

bori

@Apaturia Dziękuję! W sam raz na piątek 🤭

Zaloguj się aby komentować

Smak nie z tej ziemi Jak się okazuje, rośliny uprawiane poza Ziemią smakują trochę inaczej niż ich ziemskie odpowiedniki, które rozwijają się w bardziej sprzyjających warunkach. Dla przykładu, wyhodowana na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) czerwona sałata rzymska miała, zgodnie z opinią astronautów, nieco gorzkawe liście i trochę przypominała w smaku rukolę. Jak to możliwe?


Ziemskie organizmy z zasady nie są dobrze przystosowane do życia w warunkach mikrograwitacji. Rośliny, które kiełkują i rosną na stacji kosmicznej, rozwijają się w nieustannym stresie, co powoduje, że ich mechanizmy obronne są przez cały czas uaktywnione. Na Ziemi reagowałyby w ten sposób na atak szkodników, pogorszenie warunków, w których rosną i podobne stresujące sytuacje. Na orbicie reagują tak na stan nieważkości.


Sałata, cykoria i pokrewne im rośliny produkują pod wpływem stresu więcej związków chemicznych znanych jako laktony seskwiterpenowe, które normalnie występują w nich jedynie w niewielkich ilościach. W większych natomiast działają jako repelenty i nadają liściom zestresowanych roślin gorzkawy smak – pomaga im to bronić się przed zagrożeniami, na przykład zniechęca owady i zwierzęta, które mogłyby próbować się nimi pożywić.


Jednak nawet, jeśli „kosmiczna” sałata jest bardziej gorzka niż powinna, astronauci przebywający na stacji kosmicznej wyczuwają różnicę w smaku trochę inaczej, niż wyczuwaliby ją na Ziemi. Przebywanie w stanie nieważkości zmienia przepływ płynów ustrojowych w ludzkim ciele, co w konsekwencji powoduje zatkanie zatok i przytępienie zmysłu zapachu i smaku – trochę tak, jak podczas przeziębienia.


#ciekawostki #przyroda #rosliny #kosmos #nauka

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

c3f8b1a3-8296-4c03-8a6b-5c21875fbfba

Zaloguj się aby komentować

Podłoże z Księżyca Powierzchnia Księżyca jest pokryta kilkumetrową warstwą tak zwanego regolitu – miałkiej, rozdrobnionej, zwietrzałej skały. Księżycowy regolit bardzo różni się od ziemskich gleb, jest bardzo ubogi w składniki odżywcze i zdecydowanie nie brzmi jak idealne podłoże dla ziemskich roślin. Postanowiono jednak sprawdzić, czy mimo wszystko coś może na nim wyrosnąć.


W 2022 roku współpracujący z NASA badacze z University of Florida przedstawili wyniki eksperymentu z wykorzystaniem księżycowego regolitu, który pobrano i przetransportowano na Ziemię dekady temu, jeszcze w trakcie misji Apollo 11, 12 i 17. Z tych zapasów wydzielono szereg próbek o wadze jednego grama. Następnie rozmieszczono je na tacach do wysiewu, zmieszano je z wodą i dodano do nich nasiona – do eksperymentu wybrano nasiona rzodkiewnika (Arabidopsis thaliana), niewymagającej rośliny zielnej często używanej w eksperymentach botanicznych. Na tych samych tacach po przeciwnej stronie wysiano też grupę kontrolną, umieszczając nasiona rzodkiewnika na ziemskim podłożu z popiołem wulkanicznym.


Na koniec tace z próbkami umieszczono w specjalnych pojemnikach, w których rośliny miały zapewnione optymalne warunki do rozwoju. Próbki były regularnie podlewane i doglądane, codziennie dostarczano do nich roztwór z odżywką.


Po dwóch dniach nasiona zarówno na ziemskim, jak i na księżycowym podłożu wykiełkowały, a młode rośliny zaczęły rosnąć. Początkowo nie było między nimi znaczących różnic, jednak po około szóstym dniu eksperymentu zaczęło być widoczne, że rzodkiewniki rosnące na księżycowym regolicie (na zdjęciu po prawej stronie) nie radzą sobie najlepiej. Ich tempo wzrostu było spowolnione, ich liście i korzenie były słabo rozwinięte, na dodatek na niektórych liściach zaobserwowano czerwonawe przebarwienia. Wszystko to świadczyło o potężnym stresie.


Dalsze badania przeprowadzone już po zebraniu roślin wykazały, że rzodkiewnik zareagował na księżycowe podłoże w podobny sposób, jak na inne niegościnne podłoża zawierające zbyt dużo soli lub metali ciężkich. Dał sobie radę i wyrósł, jednak z dużym trudem. Ustalono również, że rośliny różnie radziły sobie na różnych próbkach księżycowego regolitu – najsłabiej rosły na podłożu pobranym podczas misji Apollo 11.


Po co w ogóle badać, czy coś wyrośnie na księżycowym podłożu? W przyszłości, jeśli ludziom przyjdzie wybrać się gdzieś dalej w kosmiczną podróż, uprawa ziemskich roślin na podłożach pozyskiwanych z księżyców lub z powierzchni innych planet może stać się koniecznością, żeby minimalizować ilość surowców koniecznych do rozwijania upraw na większą skalę. Być może badania nad rozwojem roślin na księżycowym regolicie pozwolą na odkrycie, jak można przystosować ziemskie rośliny do tego rodzaju podłoży – lub odwrotnie, w jaki sposób można sprawić, by podłoże o podobnych właściwościach stało się bardziej przyjazne dla ziemskich roślin.


#ciekawostki #kosmos #nauka #rosliny #przyroda

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

fb744216-aead-4840-929f-329889e1365e
motokate

Po co ryzykować zatrucie konsumpcją roślin z takich upraw, skoro istnieje hydroponika? Chyba że chodzi o inne cele niż spożywka.

Apaturia

@motokate Hydroponika czy aeroponika to jak na razie domyślne systemy upraw, jeśli mówimy o planowanych wyprawach w kosmos - ale stworzenie roślinom optymalnych warunków w takich systemach też wymaga zużycia określonych surowców. To nie tylko woda z odżywką, ale też pojemniki czy urządzenia kontrolujące przepływ wody.


Wiedza o tym, jak spożytkować "obce" podłoże pod uprawy, może przydać się ludziom - choćby tylko jako możliwa opcja B w sytuacji, jeśli np. podczas pobytu na jakiejś planecie lub księżycu zastosowanie hydroponiki, zwłaszcza na większą skalę, z jakichś powodów nie będzie możliwe.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Powierzchnia Księżyca to niegościnne miejsce, w którym w normalnych warunkach żadna ziemska roślina nie będzie w stanie przetrwać. Co jednak, jeśli zapewnilibyśmy jej odpowiednią osłonę i wspomaganie? Chiński eksperyment przeprowadzony w 2019 roku wykazał, że pomimo licznych przeciwności można sprawić, by na Księżycu coś wyrosło… przynajmniej na krótko.


3 stycznia 2019 roku chińska sonda kosmiczna Chang’e 4 po raz pierwszy w historii wylądowała na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca, na obszarze znanym jako basen Biegun Południowy – Aitken. Lądownik przetransportował wówczas na powierzchnię Księżyca ważącą około trzy kilogramy, szczelnie zamkniętą biosferę zawierającą drożdże, nasiona takich roślin, jak ziemniaki, pomidory, bawełna czy rzodkiewnik (Arabidopsis thaliana), a także jajeczka jedwabnika i muszki owocówki. Biosferę zaopatrzono w różnego rodzaju systemy mające utrzymywać wewnątrz warunki zbliżone do ziemskich.


Eksperyment, zaprojektowany przy udziale dwudziestu ośmiu chińskich uniwersytetów, miał wykazać, czy w takiej biosferze – w warunkach zbliżonych do ziemskich, ale przy sześciokrotnie niższej grawitacji – mogą na Księżycu wykiełkować rośliny i wykluć się owady. Zakładano, że owady będą poprzez oddychanie produkować dwutlenek węgla, a kiełkujące rośliny poprzez fotosyntezę będą uwalniać do pojemnika tlen – co stworzy wewnątrz prosty, miniaturowy ekosystem. Zamontowany w biosferze aparat miał dokumentować przebieg eksperymentu.


15 stycznia 2019 roku poinformowano, że w biosferze wykiełkowały nasiona bawełny, co czyniłoby ją pierwszą ziemską rośliną w historii wyhodowaną na Księżycu. Niestety, bawełna rosła przez zaledwie dwa dni i obumarła przez zmiany temperatury – podczas księżycowej nocy temperatura na zewnątrz pojemnika spadła poniżej -170ºC. Owady nie wykluły się w ogóle, a pierwotnie rozplanowany na sto dni eksperyment trzeba było z konieczności skrócić do dziewięciu.


#ciekawostki #rosliny #kosmos #nauka #ksiezyc #przyroda

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

2a5f347f-e7a7-45f7-804c-b5e571846e1f
JanPapiez2

Znając komuchów to c⁎⁎ja tam wyrosło i jeśli cokolwiek dowieźli to uszkodzone i nawet tego nie rozłożyli

Chrabonszcz

@JanPapiez2 komunis, kwiiii

kitty95

Wyszedł eksperyment typu "czemu na Antarktydzie nic nie rośnie?". A mogli w zwykłym zamrażalniku sprawdzić.

irbis9

Zbieracze bawełny - Uff...

Zaloguj się aby komentować

Sałatka na ISS Przez długi czas rośliny uprawiane w ramach eksperymentów na orbicie ziemskiej nie były przeznaczone do konsumpcji – astronauci mieli jedynie opiekować się nimi, prowadzić obserwacje dotyczące ich rozwoju i okazjonalnie pobierać z nich próbki.


Po raz pierwszy astronauci spróbowali wyhodowanych przez siebie roślin w 2003 roku. W tym czasie po rosyjskiej stronie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) prowadzone były eksperymenty z uprawą karłowatej odmiany zielonego groszku w systemie Łada. Łada to najstarszy system do uprawy roślin z komorą przypominającą miniaturową szklarnię – został zainstalowany na ISS w 2002 roku i działa także obecnie. Rosyjscy astronauci nie tylko prowadzili obserwacje rozwijających się tam roślin, ale także konsumowali część zbiorów.


Pierwszą rośliną, która została wyhodowana i skonsumowana poza Ziemią za przyzwoleniem NASA, była czerwona sałata rzymska (Lactuca sativa L. var. longifolia) odmiany Outredgeous, uprawiana na ISS w systemie Veggie. 10 sierpnia 2015 roku astronauci Scott Kelly, Kjell Lindgren i Kimiya Yui otrzymali oficjalne zezwolenie na zebranie i spożycie sałaty – przed konsumpcją każdy liść musiał jednak zostać przetarty ściereczką dezynfekującą nasączoną środkiem na bazie kwasu cytrynowego. Część liści astronauci zostawili dla swoich dwóch kolegów z Rosji, którzy w tym czasie odbywali spacer w przestrzeni kosmicznej, a pozostałą część zbiorów spakowali zgodnie z wytycznymi jako próbki.


#ciekawostki #jedzenie #kosmos #nauka #rosliny #warzywa

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

2b3bf154-ae2a-45d3-b4a9-1a6b2fac5899
e4de1f0b-1413-446b-8654-2ef72151eaa6
Rzeznik

@Apaturia sądząc po minie Scotta to smak był kosmiczny

moll

@Rzeznik biorąc pod uwagę jedzenie wszystkiego z paczki to była pewnie miła odmiana xD

lurker_z_internetu

Dziwi mnie, że NASA użyła światła blurple (niebieskie i czerwone LEDy).


O ile z punktu widzenia efektywności fotosyntezy zdaje się mieć to pozorny sens (zielone światło praktycznie nie bierze udziału w fotosyntezie), to sałata rozwija się znacznie gorzej bez światła zielonego. Ma to związek z regulacją hormonalną roślin.


Tutaj przykładowy eksperyment: https://youtu.be/W39rWLGcMJM

LaMo.zord

@lurker_z_internetu dla ogromnej większości roślin światło typu full spectrum jest lepsze na wzrost.

Apaturia

@lurker_z_internetu Z tego, co się orientuję, system Veggie wykorzystuje czerwone, niebieskie i zielone LEDy - tak wygląda cały panel widziany od spodu, a przynajmniej wyglądał na zdjęciach wykonanych jakiś czas temu:


Warto pamiętać, że Veggie nie jest supernowoczesnym systemem, ma już swoje lata i od czasu jego instalacji na ISS badania nad wpływem różnych rodzajów światła na rozwój roślin poszły trochę do przodu. W 2017 roku na ISS zainstalowano nowszy, w pełni zautomatyzowany system do uprawy roślin, Advanced Plant Habitat (APH) wyposażony w czerwone, niebieskie, zielone i białe LEDy, czyli jednak coś się po drodze zmieniło

6aa36a8d-221c-4288-96bd-f2de49270fc9
kitty95

Słaba ta kosmiczna dieta. Nie spotkałem się nigdy z szacunkami ile i czego trzeba by było uprawiać, żeby 1 człowiek nie umarł z głodu i miał zapewnioną samowystarczalność.

Apaturia

@kitty95 Do tego, żeby wyżywić człowieka w kosmosie samymi uprawami z kosmicznego "ogródka" jest jeszcze bardzo daleko.


W poradnikach dotyczących permakultury można znaleźć różne informacje - np. o tym, że około 372 metry kwadratowe obsiane odpowiednimi gatunkami roślin są w stanie zapewnić jednej osobie przetrwanie, ale to odnosi się do warunków na Ziemi i to przy założeniu, że gleba będzie wyjątkowo urodzajna, a okres wegetacyjny będzie wynosił co najmniej pół roku. Do tego trzeba doliczyć powierzchnię potrzebną na magazynowanie i przetwarzanie zbiorów, no i założyć, że nigdzie po drodze znaczna ich część nie zostanie utracona.

lurker_z_internetu

@Apaturia gdyby fani Elona Muska i jego pomysłu kolonizacji Marsa w ciągu najbliższej dekady umieli myśleć to byłoby im bardzo przykro przez to co napisałeś.

Zaloguj się aby komentować

Jeszcze w temacie #rosliny

To wstawiłem dzisiaj do piwnicy opuncje, karłatkę i oliwki na kiełkowanie. Na parapecie nie chciały ruszyć, zobaczymy w piwnicy przy grzaniu żarówka dla gadów.


Ps: @myoniwy wago a nie chińskie złączki xD

46725c14-cef7-4be3-aaf3-e549c80067f0
dcf2a1c7-7b88-4b17-ad83-e39d1c426fc9

Zaloguj się aby komentować

Kosmiczne kwiaty Chyba najsłynniejszymi jak dotąd kwiatami, które rozkwitły poza Ziemią, są cynie (Zinnia) wyhodowane pod koniec 2015 roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Cynie były wówczas częścią eksperymentu dotyczącego uprawy roślin w warunkach mikrograwitacji w tak zwanym systemie Veggie (The Vegetable Production System). System Veggie to coś w rodzaju kosmicznego ogródka znajdującego się na ISS – jest dość prosty, nie wymaga znacznego zasilania i docelowo ma umożliwiać astronautom uprawę świeżych warzyw, które potem będą mogły zostać włączone do ich diety.


Eksperyment z cyniami rozpoczął się 16 listopada 2015 roku, kiedy to zostały zasiane. Niestety, pod koniec grudnia „nie wyglądały zbyt dobrze”, jak ocenił ich stan jeden z astronautów, Scott Kelly. Nie chcąc, żeby cynie padły do końca, Kelly zaproponował obsłudze naziemnej wprowadzenie pewnych zmian do procedur związanych z dbaniem o rośliny:


Wiecie, myślę, że gdybyśmy polecieli na Marsa i uprawiali różne rośliny, bylibyśmy odpowiedzialni za decydowanie, kiedy te rośliny potrzebują wody. Trochę jak w moim ogródku, patrzę na niego i mówię „O, może powinienem dzisiaj podlać trawę”. Myślę, że tak właśnie powinno się to załatwiać.


Ekipa odpowiedzialna za działanie systemu Veggie zgodziła się z nim i opracowała zestaw bardziej ogólnych wytycznych dotyczących opieki nad cyniami, pozostawiających astronaucie więcej swobody w podejmowaniu decyzji – opracowanie to nazwano The Zinnia Care Guide for the On-Orbit Gardener.


Kelly był zdeterminowany, żeby przywrócić cynie do formy. Jego wysiłki zostały w końcu uwieńczone sukcesem: dzięki jego opiece kondycja roślin wyraźnie się poprawiła, pojawiły się na nich pąki, a 12 stycznia 2016 roku pierwszy z nich zaczął się rozwijać, ukazując płatki kwiatu.


W Walentynki 14 lutego 2016 roku, kiedy cynie zaczęły już przekwitać, Kelly zebrał ich kwiaty w mały bukiet, a następnie sfotografował je w Kopule ISS na tle Ziemi i widocznej dookoła przestrzeni kosmicznej. Do zdjęcia dodał komentarz:


Pielęgnowałem #KosmiczneKwiaty aż do dziś i teraz wszystko, co pozostaje, to wspomnienia.


#ciekawostki #rosliny #kwiaty #nauka #kosmos #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

b0008968-a5df-48a6-94dc-6b5e55edebf5
8063e639-b4b8-4aeb-a088-dff2531c458a
kitty95

A tak jeszcze, w nieważkości dużym problemem są wszelkie mikrocząstki unoszące się w powietrzu. Nie wiem czy Cynia pyli, ale jakby taki kwiatek mocno pylił, to literanie przekichane. Stąd bez rozwiązania problemu wytwarzania sztucznej grawitacji nie ma co marzyć o kwietnych ogrodach w kosmosie.

Apaturia

@kitty95 W przypadku eksperymentu z cyniami odnotowano, że cynie normalnie wyprodukowały nasiona, więc gdzieś po drodze w warunkach mikrograwitacji musiało dojść do zapylenia. W systemie Veggie były też uprawiane inne rośliny, które z czasem wytwarzały kwiaty (w celu uzyskania owoców astronauci musieli przenosić pyłek między kwiatami) i jak dotąd nie odnotowano, żeby obecność pyłku oddziaływała negatywnie na urządzenia czy na ludzi.


Inna sprawa, że chyba raczej nie sadzi się tam roślin intensywnie pylących, z wymienionych przez Ciebie względów Podczas przebywania w kosmosie układ odpornościowy człowieka i bez tego dostaje mocno w kość.

Zaloguj się aby komentować

Rzodkiewnik na orbicie Początkowo misje kosmiczne nie trwały na tyle długo, by rośliny zabierane w kosmos w ramach eksperymentów miały czas wyrosnąć z nasion i wytworzyć kwiaty. Pierwszą rośliną w historii, która zaliczyła cały swój cykl życiowy w stanie nieważkości, był rzodkiewnik pospolity (Arabidopsis thaliana) z rodziny kapustowatych (Brassicaceae).


Rzodkiewnik ten, znany również jako rzodkiewnik Thala, to niepozorna, jednoroczna roślina zielna o małych, białych kwiatach, którą często można spotkać na przydrożach. Ze względu na swoje niewielkie rozmiary, odporność, stosunkowo krótki cykl rozwojowy i prostą budowę materiału genetycznego jest często wykorzystywany w botanice, w tym w badaniach nad genetyką roślin, jako roślina modelowa.


Jak rzodkiewnik znalazł się w kosmosie? W 1982 roku jego nasiona zabrano na stację kosmiczną Salut 7 – była to ostatnia załogowa stacja kosmiczna wysłana na orbitę w ramach sowieckiego programu Salut. Stację Salut 7 wyposażono w sześć różnych systemów służących podtrzymywaniu roślin przy życiu, przydatnych podczas przeprowadzania eksperymentów z uprawą roślin. Nasiona rzodkiewnika trafiły do systemu hydroponicznego o nazwie Fiton-3, składającego się z plastikowego pojemnika o objętości około siedmiuset centymetrów sześciennych, zaopatrzonego w otwory wentylacyjne, pięć rezerwuarów z pożywką i wyposażonego w lampę o mocy światła siedmiu tysięcy luksów.


W trakcie trwającego sześćdziesiąt dziewięć dni eksperymentu przebywający na stacji astronauci zasiali nasiona rzodkiewnika w pojemniku, włączyli lampę, która miała stale je doświetlać, i przeprowadzali obserwacje dotyczące wzrostu i rozwoju roślin. Rzodkiewnik nie tylko zdołał w tym czasie wyrosnąć, ale także wydać kwiaty i nasiona – stając się pierwszą w historii rośliną, która zakwitła poza Ziemią.


Po przerwaniu eksperymentu zabrano pojemnik z powrotem na Ziemię, wraz ze znajdującymi się wewnątrz siedmioma w pełni rozwiniętymi egzemplarzami rzodkiewnika. Badania wykazały, że dwie rośliny wytworzyły owoce pozbawione nasion, reszta natomiast wytworzyła normalne owoce i ponad dwieście dojrzałych nasion.


#ciekawostki #nauka #przyroda #rosliny #astronomia #kosmos #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

ed4f3614-ae7b-487a-ae1f-2532a38be16a

Zaloguj się aby komentować

Moon Trees – czyli Drzewa Księżycowe – to drzewa, które wykiełkowały z nasion zabranych w kosmos w ramach misji Apollo 14 w 1971 roku. Misja Apollo 14 była ósmą w historii załogową wyprawą amerykańskiego programu Apollo, trzecią, podczas której odbyło się lądowanie na Księżycu i pierwszą, w ramach której wylądowano na obszarze wyżynnym Księżyca. Na pokład statku, w ramach eksperymentu, zabrano nasiona pięciu gatunków ziemskich drzew: sosny taeda (Pinus taeda), platana zachodniego (Platanus occidentalis), ambrowca amerykańskiego (Liquidambar styraciflua), sekwoi wieczniezielonej (Sequoia sempervirens) i daglezji zielonej (Pseudotsuga menziesii).


Inicjatywa wysłania nasion w podróż w kosmos narodziła się po tym, jak jednym z astronautów wybranych do misji Apollo 14 został Stuart Roosa. Na początku swojej ścieżki zawodowej Roosa pracował jako tak zwany smoke jumper – specjalnie przeszkolony strażak-skoczek spadochronowy, wysyłany na pierwszą linię w czasie akcji gaszenia pożarów na rozległych obszarach leśnych. Edward Cliff, ówczesny szef amerykańskiej Służby Leśnej, znał Roosę z czasów jego pracy w tym zawodzie i kiedy dowiedział się, że Roosa został jednym z członków załogi Apollo 14, skontaktował się z nim i zaproponował eksperyment: zabranie nasion drzew w kosmos.


Nasiona, wyselekcjonowane przez Stana Krugmana z Służby Leśnej, zostały posortowane i szczelnie zamknięte w plastikowych torebkach, a następnie dodatkowo zabezpieczone w małym metalowym pojemniku. Spędziły poza Ziemią dziewięć dni – Roosa miał je przy sobie i nosił je ciągle w swoim zestawie osobistym, kiedy w lutym 1971 roku statek okrążał Księżyc.


Niestety, po powrocie na Ziemię, podczas realizacji procedur dekontaminacji, torebki przez przypadek pękły i nasiona rozproszyły się po komorze próżniowej. Podejrzewano, że działanie próżni nieodwracalnie je uszkodziło. Próba wykiełkowania niektórych z nich, podjęta w Houston przez Stana Krugmana, zakończyła się jedynie częściowym powodzeniem – nasiona co prawda wykiełkowały, ale młode rośliny nie przetrwały długo z uwagi na brak odpowiednich warunków. Pozostałe nasiona przetransportowano do ośrodków w Gulfport i Kalifornii i tym razem udało się nie tylko wykiełkować wiele z nich, ale także utrzymać sadzonki w dobrej kondycji.


Większość Drzew Księżycowych została rozdana w latach 1975 i 1976 stanowym organizacjom związanym z gospodarką leśną, by zostały zasadzone w różnych miejscach w kraju w ramach obchodów dwusetnej rocznicy ogłoszenia niepodległości USA. Część drzew trafiła także do innych krajów, między innymi do Brazylii i Szwajcarii, a jeden egzemplarz został podarowany cesarzowi Japonii. W związku z tym, że nie śledzono dystrybucji Drzew Księżycowych w sposób systematyczny, do dziś znane są lokalizacje tylko niektórych z nich i wciąż zbierane są informacje o pozostałych.


W 2022 roku przybyło Drzew Księżycowych – kolejne nasiona drzew zostały zabrane w kosmos w ramach misji Artemis I i spędziły poza Ziemią dwadzieścia pięć dni. Wyhodowane z nich drzewka w 2024 roku zostały zasadzone w dwustu trzydziestu sześciu lokalizacjach na terenie USA, między innymi przy uczelniach, muzeach i budynkach instytucji rządowych, i zapewne będzie ich jeszcze więcej. Akcja sadzenia „nowej generacji” Drzew Księżycowych ma, zgodnie z planem, potrwać do jesieni 2025 roku.


#ciekawostki #nauka #rosliny #przyroda #drzewa #kosmos #historia

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

2fdb85e2-d39b-4c45-b05a-8cc0cec3536e
36e2149b-4f31-45fa-b679-47106d874c08
Shotsel

@Apaturia moze i w USA maja drzewa z kosmosu, ale to my mamy papieskie deby! xD

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/D%C4%85b_papieski

Apaturia

@Shotsel Żeby tylko papieskie W moim mieście jest cała aleja pamiątkowych dębów, bo co przyjedzie ktoś znaczniejszy, to już czeka na niego sadzonka do wkopania i tabliczka pamiątkowa.

kitty95

@Apaturia czemu niby nieważkość miałaby zaszkodzić nasionom? Rozumiem, jakby je w próżni na zewnątrz trzymali.

Zaloguj się aby komentować

Słoik z odzysku, piasek został z filtracji, kamienie i drewno plażowe, parę szyszek, kuktasów i nie trzeba mi przypominać co pół roku... Ziuuu i cieszy oko.

Ps. Samuraje od chińczyka pilnują żeby sie robactwo nie lęgło.


Trochę #chwalesie i #diy #rosliny #kaktusy

d0a75679-e06a-4e2d-a8c4-c89faa3f562a
8680a791-1245-4823-8089-166256cd2e8a
225eeb8a-90e9-42c5-8257-beca1f3fba8a
Atuannauta

@Sofie podziękował, najtrudniejsze w tym było sie zebrać do roboty

Sofie

@Atuannauta to zawsze jest najtrudniejsze, ja mam taki kącik do posprzątania już dwa miesiące się do tego zbieram

SpokoZiomek

Czy ja tam widzę mech? Mech lubiący dużo wilgoci i mało światła? Obok kaktusów lubiących mało wilgoci i dużo światła?

Atuannauta

@SpokoZiomek dokładnie tak niech schnie testujemy obserwujemy, może upcham zamiennie obok shreka chrobotka jasnego

Half_NEET_Half_Amazing

fajne

jaszczurki tam brakuje do kompletu

albo węża

Zaloguj się aby komentować

Trucizna i afrodyzjak Trudno współcześnie wyobrazić sobie kuchnię bez pomidorów, czy to świeżych, czy w jakiejkolwiek innej formie – a jednak Europa nie od razu poznała się na pomidorze, nie od razu też umiała się z nim obchodzić.


Pierwsze pomidory przywiezione w XVI wieku na nasz kontynent miały prawdopodobnie kolor żółtopomarańczowy. Włosi nazywali je pomodoro, czyli „złote jabłko”, Francuzi – pomme d’amour, która to nazwa powędrowała dalej na północ i dała podobno początek starej angielskiej nazwie pomidora: love apple, czyli "miłosne jabłko". Skąd się wzięły te miłosne konotacje? Małe, żółtopomarańczowe pomidorki najwyraźniej skojarzyły się mieszkańcom Europy z żółtymi owocami mandragory. Mandragora była w przeszłości wiązana z miłością i miała wzmacniać płodność, co wpłynęło na to, że często postrzegano ją jako afrodyzjak – pomidor mógł więc niejako przejąć te skojarzenia poprzez podobieństwo.


Jako pierwsi wprowadzili pomidory do europejskiej kuchni Hiszpanie, jednak na niektórych talerzach zagościły one dopiero po upływie kilku stuleci od ich sprowadzenia z Ameryki. Dlaczego? W XVI wieku pomidor został sklasyfikowany jako krewniak mandragory i pokrzyku wilczej jagody, rośliny powszechnie znanej jako silnie trująca. Nie był to błąd, ponieważ zarówno mandragora i pokrzyk, jak i pomidor rzeczywiście należą do tej samej rodziny – psiankowatych (Solanaceae). Niemądra pomyłka sprawiła jednak, że w literaturze zaczęto opisywać pomidora jako równie trującego jak jego krewniacy. Pogląd ten rozprzestrzenił się szczególnie mocno w Wielkiej Brytanii i na terenach brytyjskich kolonii w Ameryce Północnej, których mieszkańcy bardzo długo nie mogli przekonać się do spożywania pomidorów.


Śmiertelne w skutkach zatrucia po spożyciu pomidorów podobno rzeczywiście miały miejsce, szczególnie wśród zamożniejszych przedstawicieli społeczeństwa. Dopiero po jakimś czasie odkryto, co mogło być tego przyczyną – w zamożnych domach używano cynowych naczyń. Serwowane na cynowych talerzach pomidory, z uwagi na zawarte w nich kwasy, wyciągały znajdujący się w stopach cyny trujący ołów, co mogło czynić je rzeczywiście trującymi. Fakt, że w Mezoameryce pomidory były konsumowane powszechnie i bez szkody dla zdrowia starano się tłumaczyć tym, że pomidor nadaje się do jedzenia, jeśli jest uprawiany w gorącym klimacie – ale w chłodniejszych stronach jest już trujący i dlatego może być tam uprawiany tylko jako roślina ozdobna.


W Polsce pomidory – czy może raczej „tomaty”, jak je początkowo nazywano – pojawiły się prawdopodobnie na przełomie XVIII i XIX wieku. Nie cieszyły się wtedy jednak dużym zainteresowaniem i dopiero po pierwszej wojnie światowej zaczęły zdobywać jako taką popularność, a po drugiej upowszechniły się na dobre.


#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #pomidory #ogrodnictwo #historia #ciekawostkihistoryczne

tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych

79c17c28-a7c7-4b99-bf72-6012b09a06a8
jomazafaka

Nie moglbym zyc bez pomidorow, wiec dziekuje tym ktorzy przywiezli je do Europy i tym ktorzy wprowadzili je do naszej diety.

aerthevist

@jomazafaka pomidory pomidorami ale bez pomidorowej zycie straciloby smak

Zaloguj się aby komentować

MostlyRenegade

@Zielczan piękny Fakulec, ten trzeci ( ͡° ͜ʖ ͡°)

paulusll

@MostlyRenegade od lewej czy od prawej?

radidadi

@Zielczan bez przesady

f8f7152e-982a-4bc5-b871-60b2347148b5

Zaloguj się aby komentować