Zdjęcie w tle
Kawiarnia "Za Firewallem"

Społeczność

Kawiarnia "Za Firewallem"

72

"Mnie to się marzy, żeby ona była miejscem wszelkich swawoli słownych" @George_Stark #naczteryrymy #nasonety #naopowiesci #klubczytelniczy

@George_Stark zainspirował i jako niegdysiejszy autor serii erotyków w kawiarni #zafirewallem nie mogłem nie zareagować. Nie jest to część zabawy #nasonety ale jest to sonet. Jest o #penis więc uwaga! Nie daję #przecinkow ale występowałyby one po #tagach więc nie chcę zepsuć tagów. Co tu jeszcze powiedzieć...? Nie #wiem zapraszam na:


PENIS


Mogłabyś być Justyną Steczkowską

Mógłbyś być kotletem schabowym

Lecz prędzej bym poszedł w dyktaturę stalinowską

Niż taki pomysł by wpadł mi do głowy


By oddać mego penisa kochanego

Być oddać mego przyjaciela jedynego

By oddać mą miłość po grób

By kiedyś pozwolić, by zamknąć mu dziób


Bo penis to ciekawa sytuacja

Jakoś tak jest, że obcego się brzydzisz

Choćby należał do apostołów dwunastu


Własnemu się należy stojąca owacja

Temu się rozpisuję. Lecz to sonet, trybisz?

Jak Dżordżi nie, to ja się zmieszczę w czternastu

I pół wersie


#tworczoscwlasna #poetolitosci


Poeto, litości - pamiętaj o społeczności.

Umypaszka

@RogerThat pani Justyna dzwoniła, jednak możesz se go zachować

Zaloguj się aby komentować

Szanowni Państwo,


trochę później niż obiecałam (ale to chyba dobrze, bo dzięki temu kolega @George_Stark mógł nam umilić sobotni ranek opowieścią o tym, że zaczął dzień od myślenia o penisie) zamykamy dziewięćdziesiątą edycję zabawy #nasonety , czas więc na #podsumowanienasonety


Udział wzięło dwóch uczestników:


Kolega @fonfi z wierszem Bo ja proszę pana...


oraz


Kolega @George_Stark z wierszami: Grudziądzki wiking czyli Powrót kajakiem (w którym powrócił do cyklu grudziądzkiego, co nas ogromnie cieszy) oraz O rozmachu języka polskiego (który nie jest sonetem, ale kolega twierdzi, że w ramach sonetu nie zmieściłby się ze swoim penisem).


Oddaję głos woli ludu, zwycięża więc kolega @fonfi !


Koledze gratulujemy i oddajemy w jego ręce organizację edycji numer dziewięćdziesiąt jeden!


#zafirewallem

fonfi

@KatieWee dopiero dotarłem do jakiegokolwiek ekranu. Dziękuję. 😅

Zaloguj się aby komentować

Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, no to obudziłem się dziś rano z myślą o penisie. Myśl ta nie dotyczyła jednak organu jako takiego, nie odnosiła się do samej tego słowa semantyki, ale, zupełnie niewinnie, dotyczyła wyłącznie jego deklinacji. Przypomniało mi się bowiem, że usłyszałem kiedyś o tym, że gramatyka języka polskiego dopuszcza w bierniku (kogo?; co?) dwojaką tegoż słowa odmianę. W związku z powyższym oba zdania, tak Natychmiast schowaj ten penis!, jak i Natychmiast schowaj tego penisa!, z gramatycznego punktu widzenia będą całkowicie poprawne i dopuszczalne:


***


O rozmachu języka polskiego


Polszczyzna. Mowa nam niby znana,

a takie na co dzień sadzimy byki:

aspekty, forma niedokonana,

tryby, przydawki i rzeczowniki.


A już przypadki? Miecz gramatyki!

Bywają nieraz problemem dla nas:

jakieś wołacze, inne bierniki –

jak choćby słowa „penis” odmiana.


I synonimy! No! – to są czary!

Możesz używać miana fallusa,

członka, siusiaka albo fujary

i mnóstwo innych słówek wyszukać.


Choćbyś polszczyźnie składał ofiary,

rozmach języka nikogo nie wzrusza;

padnie pytanie: – Przepraszam, stary,

chodzi ci tutaj o zwykły k⁎⁎as?


***


#zafirewallem ;

trochę #nasonety , no bo od sonetu wyszedłem, ale w czternastu wersach za nic nie udało mi się tego mojego penisa zmieścić;

no i chyba jeszcze #wpustejszklancepomarancze , bo, jeśliby ktoś spytał: No dobra, ale czemu z tym penisem to tak jest?, to nie odpowiem mu standardowym A c⁎⁎j wie, ale odeślę do wyjaśnienia , jakie w sprawie tej swoistej dualności penisa podała pani profesor Katarzyna Kłosińska z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry się z Państwem,

Przyznam się Państwu, że czasami jestem zaskoczony jak daleki potrafi być efekt końcowy mojego dłubania w rymach od pierwotnego założenia i pomysłu. I takie zaskoczenie towarzyszy mi właśnie dzisiaj w trakcie pisania tych słów. Zaskoczyłem się, ponieważ poniższy wytwór (do lektury którego Państwa zachęcam) jeszcze wczoraj w nocy, jak kładłem się spać, miał tytuł "Nie jestem gotowy na jesień", zaczynał się od słów "Kolejna kartka z kalendarza zerwana..." i jak łatwo się domyślić traktować miał o pięknej jesieni, którą mamy tego lata.


Otóż nie tym razem.


Najwyraźniej nie jestem jeszcze gotowy na zachwyty nad jesienią. I to zarówno tą literalną, jak i - jak można przeczytać niżej - tą metaforyczną. W każdym razie życzę Państwu miłej lektury i miłej końcówki tygodnia.


Bo ja proszę pana...


Pochwalę się panu, że ja, proszę pana,

Chociaż na głowie mam srebrne kosmyki,

A w kościach mnie łamie od samego rana,

To wcale nie czuję tych lat z mej metryki.


I może pan powie, że brak w tym logiki,

To u mnie w głowie wciąż, proszę pana,

Są żarty, swawole, hulanki, wybryki,

Choć trzeszczy coś żona. I czasem kolana.


I niech tam pesel twierdzi żem stary,

Gdy mnie rock'n'rolla gra ciągle dusza,

Bo ja, proszę pana, to wciąż jestem jary...


Lecz przerwał słowotok głos sanitariusza,

Co rzekł - endoskop biorąc i okulary:

Niech pan się wypnie i przez chwilę nie rusza.


PS

Dla tych z Państwa, którzy są ciekawi jakie pokrętne spięcia neuronów zaprowadziły mnie od jesieni do kolonoskopii, załączam obrazek. I czy miał z tym coś wspólnego "wikary". Być może...


#zafirewallem #nasonety #diriposta

dce15a64-d077-47eb-82a8-bc2eaa21f6e8
George_Stark

Ostatnio szukałem nawet tego wydania "Cierpień młodego Wertera" z 1832 dla

@George_Stark

@George_Stark@George_Stark

i to jest już niemożliwe do nabycia.


Jeśli rzeczywiście tego szukałeś, to ja pragnę poinformować , że nie mam pojęcia czy takie wydanie w ogóle kiedykolwiek było wydane. Obrazek mi ładnie do narracji pasował, to je do opowiadania wpisałem, licentia poetica w końcu.


EDIT: A sam wiersz kapitalny, uwielbiam taką przyczajoną ekspozycję i zaskoczenie z tej ostatniej strofy.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry.

Uroczyście oznajmiam moją wygraną.

Podziękowania dla wszystkich, którzy się przyczynili do tego.

A zatem, zadanko na dziś:


Temat: nieszczęście


Rymy: pech - zdechł - mucha - ucha


Zasady:

  • Masz podany temat i rymy

  • Ogarniasz wierszyk w tej tematyce i z podanymi rymami.

  • Oczywiście rymy mają być użyte z zachowaniem podanej kolejnosci

  • Szerzysz radość z tworzenia

  • Et voilà

#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem


Ps. Nie zapomnij o społeczności bo ta zapomni o Tobie.

PaczamTylko

W alkowie wielki pech

mówię wstawaj, a on zdechł

może pomoże hiszpańska mucha?

szepcze kochanka mi do ucha

Piechur

Zjawiła u mnie się kostucha, a plany miałem, taki pech

Wyzionąć przyjdzie mi więc ducha - urodził się chłop i chłop zdechł

Opuszcza pierś ostatni dech, na mętnym oku siada mucha

Z oddali dziecka głośny śmiech nie dotrze już do tego ucha

jakibytulogin

Co za straszny pech!

Mister Fiutin zdechł!

A do tego jedna mucha

Narobiła mu do ucha.

Zaloguj się aby komentować

Skazani na Showszłyk


Noc ucieczki Andy'ego była jak sen – ciężkie chmury, deszcz lejący się strumieniami, huk grzmotów zagłuszający każdy dźwięk. Gdy pełzał przez cuchnącą rurę kanalizacyjną, wiedział, że dzieli go od wolności już tylko kilka metrów. 


Gdy z wysiłkiem wychodził na zewnątrz, woda dudniła o ziemię tak mocno, że nie usłyszał kroków. Strażnicy, którzy patrolowali teren po nocnym alarmie, dostrzegli ruch w ciemności. Jeden z nich oświetlił latarką jego wychudzoną sylwetkę, umazaną błotem i fekaliami.


- Tam!- krzyknął.


Andy rzucił się do ucieczki, ale był zbyt wycieńczony. Kilka sekund później został powalony na ziemię. Uderzenia pałek wybijały rytm do tańca błyskawicom, a w głowie dudniło mu jedno pytanie: "czy naprawdę wierzyłem, że uda mi się oszukać Shawshank?".


Związany, wlokący się przez dziedziniec, poczuł triumfalny wzrok naczelnika Nortona. Ten nie powiedział nic- tylko lekko skinął głową. Jakby chciał przekazać: "Nigdy nie miałeś szansy".


Od tamtej chwili życie Andy'ego zamieniło się w długą, powolną torturę. Norton uczynił z niego swój symbol - przykład dla innych, co czeka każdego, kto pomyśli o ucieczce. Andy godzinami przepisywał nikomu niepotrzebne dokumenty, tylko po to, by następnego dnia zostały podarte. Bywało, że kazano mu czyścić latryny, w których cuchnący odór przypominał mu o nieudanej nocy ucieczki. Odseparowany od innych, osamotniony.


Najgorsze były jednak słowa naczelnika, wypowiadane z zimnym uśmiechem:

- Widzisz, Dufresne, Shawshank to twój dom. I choćbyś próbował pełzać przez tysiące rur, każda zaprowadzi cię tutaj.


Andy gasł z dnia na dzień. Zniknęła jego pewność siebie, spojrzenie, w którym kiedyś tliła się iskra pełna nadziei. Została tylko cisza i powolne godzenie się z losem.


Kilka miesięcy później strażnik znalazł go w celi - Andy powiesił się na prześcieradle przywiązanym do kraty. Obok, starannie złożona kartka.


List, który miał być jego ostatnim słowem.


---------


Przez lata kłamałem wszystkim. Byłem przekonany, że jeśli będę powtarzał tę samą wersję historii wystarczająco długo, sam w nią uwierzę. Ale nie da się uciec przed prawdą.

To ja zabiłem moją żonę i jej kochanka.

Nie z przypadku. Nie w afekcie. Zrobiłem to z zimną krwią, bo nie mogłem znieść myśli, że mnie zdradziła. Siedziałem godzinami w samochodzie, czekając, aż światła w jej domu zgasną. Kiedy wyszli razem na taras, wiedziałem, że muszę to zrobić. I pociągnąłem za spust. Raz, potem drugi. To była ulga, a jednocześnie pustka, która po chwili mnie pożarła.


Na sali sądowej udawałem niewinnego - bo łatwiej było wmówić sobie, że system się myli, niż przyznać, że to ja byłem potworem. Shawshank stało się moją sceną, na której odgrywałem rolę ofiary. Wszyscy uwierzyli. Nawet Red.


Prawda jest jednak taka: nie zasługuję na wolność. Moja kara nie polegała na cegłach i kratkach. Kara siedziała we mnie od pierwszej chwili, kiedy nacisnąłem spust.


Wierzyłem kiedyś, że nadzieja mnie ocali. Ale nadzieja to tylko kłamstwo, którym karmiłem siebie i innych. Tu, w Shawshank, zrozumiałem jedno: czasem więzienie jest dokładnie tym miejscem, na które się zasłużyło. A ja zasłużyłem na każdy dzień spędzony w tej celi.


Dlatego odchodzę. Bo wolność nigdy nie była dla mnie. Zostawiam wam tylko jedno - nie wierzcie w nadzieję. To najokrutniejsze z kłamstw.


----------


Kiedy Red przeczytał list, ręce mu drżały. Poczuł, jakby ktoś wyrwał mu serce i rzucił je do tego samego ścieku którym nie tak dawno brnął Andy. Wspomnienia rozmów, chwil, w których dodawał mu otuchy, nagle stały się ciężarem. Każde słowo, które kiedyś dawało sens, teraz brzmiało jak szyderstwo.


Bo Shawshank nie tylko więziło ciała. Shawshank więziło też wiarę. A Andy, którego wszyscy uważali za symbol nadziei, okazał się największym kłamstwem tego miejsca. I wtedy Red zrozumiał coś jeszcze. W Shawshank nie ma bohaterów. Są tylko winni i złamani.


#naopowiesci #zafirewallem #tworczoscwlasna #skazaninashawshank

George_Stark

No i to jest opowiadanie, które poniekąd pokazuje to, jak widzę świat w chwilach rozsądku, choć staram się jednak dopuszczać rozsądek do głosu wyłącznie wtedy, kiedy już nie ma innej możliwości.


Ale wizja świata przedstawiona kapitalnie.

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci


  • To jest profesor Rafał Wilczur!

Po sali sądowej rozszedł się szmer. Podobieństwo oskarżonego do zaginionego przed wieloma laty chirurga, mało kto jednak dostrzegał. Niewielu wiedziało jak w ogóle wyglądał ten słynny medyk, a nawet jeśli ktoś go znał, szmat czasu zdążył zniekształcić obraz. Poza samym Dobranieckim oraz Marią Wilczur nikt nie zdawał się być poruszony tą rewolucyjną deklaracją. 


  • To jest wybitny autorytet w dziedzinie medycyny! - skandował rozentuzjazmowany lekarz.

Z uwagi na narastający gwar, sędzia uderzył kilkukrotnie młotkiem i zarządził uspokojenie się zebranej gawiedzi. 

  • Przypominam - sędzia zwrócił się do Dobranieckiego - że przyszedł pan tu wydać opinię na temat działalności Antoniego Kosiby, wioskowego znachora, a nie wykrzykiwać ogłoszenia, niczym z Kuriera Porannego. 

  • Ale przecież to jest ogłoszenie na miarę Kuriera Porannego! Oto po latach spoglądamy na człowieka, po którym słuch zaginął przed dekadami! Jakżesz tego nie manifestować!

  • Niech się pan uspokoi, bo zaraz każę pana wyprowadzić! - następnie sędzia zwrócił się do oskarżonego - Czy to prawda? Czy jesteście z wykształcenia chirurgiem?

Siedzący na ławie zarośnięty chłop chwilę milczał. Odchrząknął, podrapał się pod pachą i zaczął powoli odpowiadać:

  • Panie sędzio, ja jestem Antoni Kosiba, parobek ze młyna. Ja w mieście jestem pierwszy raz, odkąd sięgam pamięcią. Nie jestem znanym chirurgiem ani nie posiadam specjalistycznej wiedzy medycznej. 

  • Rafał! Co ty wygadujesz? Przecież poznaję cię! - pieklił się profesor Dobraniecki. 

Sędzia, tak jak zapowiedział wcześniej, zarządził wyprowadzenie biegłego z sali. Ten jeszcze próbował się wyrywać i coś krzyczeć, lecz silne ramiona strażników uniemożliwiły mu to skutecznie. Dobraniecki został ukarany mandatem za sianie zamieszania podczas rozprawy, dostał też mocnego kopa, gdy wyrwawszy się straży, próbował siłą wedrzeć się z powrotem na salę sądową. Przemoc fizyczna ostudziła jego rozpalenie i pokornie opuścił budynek sądu.

Maria Wilczur, która obserwowała całe zajście próbowała skanalizować kłębiące się w jej zabandażowanej głowie emocje, powstała i zapytała, czy oskarżony jest w istocie jej ojcem, lecz głos ugrzązł jej w gardle, zoperowany ośrodek mózgu jeszcze w pełni nie został zrehabilitowany, przez co z jej ust wydał się tylko cichy bełkot. Zniecierpliwiony zamieszaniem sędzia, po raz kolejny zaczął tłuc młotkiem i wszystkich obecnych.


  • Ostatni raz zapytam - czy oskarżony ma tu coś do dodania? - podniesionym tonem pytał rozsierdzony prawnik, celując do tego młotkiem w znachora.

  • Nic już dodać więcej nie zamierzam, ponad to, co już wcześniej wypowiedziałem - zaanonsował Antoni Kosiba.

Rezultatem procesu sądowego była kara pieniężna, na którą oskarżony przeznaczył złote monety, które to wcześniej otrzymał od młynarza za przywrócenie władzy w nogach Wasylkowi. Po rozprawie, wspólnie powrócili furmanką na wieś, zubożali, ale mimo wszystkim usatysfakcjonowani, że nie skończyło się batożeniem lub celą.

Wieczorem, jak to młynarz Prokop miał w zwyczaju, zasiadł na ławce przed chałupą, tuż obok Kosiby, który palił tytoń i kontemplował zachodzące za widnokręgiem słońce. 


  • Powiedzcie mi Antoni - zaczął gospodarz - czy wy rzeczywiście jesteście uznanym chirurgiem?

  • A pewnie, że tak. Tylko widzisz, Prokop, sale operacyjne szpitala uniwersyteckiego nie dla mnie. Nie dla mnie fartuchy, cylindry, dorożki i fraki. Nie dla mnie sprowadzane z Paryża drogie alkohole lub jaja jesiotra na kolację. Ja w sercu prosty jestem chłop, a nie dystyngowany dżentelmen. Widzisz przyjacielu, życie w mieście różni się od tego na wsi. Tam cię baba może zostawić z dnia na dzień i czmychnąć w ramiona innego chłopa. W mieście po nocy nie możesz spacerować w czystym odzieniu, bo zaraz się męty przypałętają, ograbią i gębę stłuką. Pośród zaufanych przyjaciół znajdą się knujący szubrawcy, co podstępem pozbawić cię próbują i statusu, i pracy, i reputacji. Nie przystoi ci w mieście, Prokop, jeść kiełbasy i wycierać mordy w rękaw. Nie uchodzi za eleganckie napicie się wody prosto z wiadra i splunięcie na ziemię. W towarzystwie, ważyć trzeba mowę, by nie uchodzić za prymitywa i ostrożność zachowywać należytą, aby ohydy nie zasiać i wstydu sobie nie narobić w grupie. Nikt ci, drogi druhu w mieście nie pomoże bezinteresownie! Choćbyś zdychał w rynsztoku, jedyne na co możesz liczyć to flegma i pomyje. Nie podwiezie cię dorożkarz ani nie pochowa klecha, jeśli wcześniej kilku monet mu do łapy nie wciśniesz. Nie ma już ratunku, a z każdym kolejnym rokiem, było coraz gorzej. 

W tym momencie Kosiba odchrząknął głośno i splunął przed siebie w trawę. Rozmówca nie pozostał w tyle i także wypuścił pocisk śliny w pokrzywy. 


  • U ciebie, Prokop, ja znalazłem spokój ducha, i poczciwe życie, i wszystko, czego uczciwemu człowiekowi potrzeba. Praca we młynie jest ciężka, mąką, którą wyprodukujemy, najedzą się ludzie w okolicy. Ręce może i bolą od targania worów, ale myśl, że potem można usiąść sobie na ławie, wycharkać się pod stopy, zapalić sobie i popatrzeć na wróble, sprawia, że jestem człowiekiem szczęśliwym.

  • Ale Antoni! Przecież tam była twoja córka! Ta dziewka, której głowę otworzyłeś i ją do żywych przywiodłeś na powrót, jesteś przecież jej ojcem! To tak nie przystoi!

  • Daruj, Prokop. Nie psuj pięknej chwili.

Siedzieli w milczeniu jeszcze z godzinę, co chwila cmokając przy zaciąganiu się papierosami i spluwając pod nogi.

763e54c1-99dd-49b7-a741-7a62c734e413

Zaloguj się aby komentować

No tak to się nie bawimy, nie po to wstawiam wierszyk po czasie aby wygrywać

Ale skoro już się udało, to wybierzemy się razem za zwrotnik raka - co jest dzisiejszym tematem.


A zatem! Na południe od zwrotnika raka

Rymy: Dołu - stołu - przygoda - doda


- Rymujemy używając powyższych słów, mniej więcej na zadany temat.

-Wygrywa osoba, która będzie miała najwięcej piorunów do jutra do 20 i ona rozpocznie jutrzejszą edycję.


#naczteryrymy #poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

PaczamTylko

Wyszedłem zmachany z dołu

by zasiąść na drugiej półkuli do stołu

fest była podczas przekopki przygoda

z kangura burger siły mi doda

pingWIN

Wpadłem do dołu,

Gdy spadłem ze stołu

Super była to przygoda,

Bo w dole śpiewała Doda

Kronos

Na zwrotnik raka spoglądam od dołu

Z mieszkańcami Brazylii zasiadam do stołu

Potem w lesie deszczowym czeka mnie przygoda

To jest moja do do takich pięknych przygód oda.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry się z Państwem,

Dzisiejsza scenka rodzajowa pod PWP:


– Kolego, kolego poczekaj?!

– Shit, zaraz będzie chciał kasę - pomyślałem widząc idącego w moją stronę pana żula

– Kolego, zgubiłeś coś?

Mój mózg potknął się przygotowany na zupełnie inne pytanie, i jedyne na co się zdobyłem, to elokwentne:

– Eee??

– No bo pisałeś coś na kartce i wieszasz na ścianie. Może pomogę?

– A to! To nie... to tylko wiersz.

Teraz mózg pana żula napotkał error:

– Eee?

– No wiersz, poezja, bo to jest Punkt Wymiany Poezji. Można przynieść i przyczepić wiersz albo poczęstować się jednym z tych co tu wiszą.

– I każdy może sobie wziąć, tak po prostu?

– Pewnie.

Pan żul przyjrzał się kartkom, po czym krzyknął do czekającego za rogiem kolegi:

– Andrzeeeej, chodź tutaj, coś ci pokażę! Ziomek napisał wierszyk o mosznie!


No i przez to wszystko dałem ciała. Bo wiersz pod ramką (niestety tylko jeden) obfotografowałem, swój na fiszce nabazgrałem i pod ramką powiesiłem (jak widać powyżej, ku radości pana żula) ale przez całą tę scenkę zapomniałem powiesić kartki z Centralnej Dystrybucji, o czym uświadomiłem sobie - oczywiście - już parę przecznic dalej.


No nic, ale skoro już je przygotowałem i powieszę (obiecuję) w drodze powrotnej, to pozwolę je sobie i tak poniżej zamieścić. Najpierw te spod ramki.


——————————


(tu wpisz swój tytuł................)


Zabił Ptaka w ciasnej celi

myśli tłukących się od ściany do ściany

z żalu... strachu...

że odleci.


Autor: A.S.


——————————


Mosznoplastyka


Nie mówi się o tym - bo nie wypada,

Jak jajka ułożyć gdy na rower wsiadam?

Czy bardziej na lewo, czy może na prawo?

Przekładam, poprawiam, oglądam z obawą,

I zmieniam spodenki, siodełka dobieram,

Lecz jajko w nogawce niezmiennie uwiera,

I kiedy po jeździe znów z bólu są syki,

To zostać pionierem chcę mosznoplastyki!


Autor: fonfi


——————————


Oraz dwa wiersze z "centralnej dystrybucji":


——————————


Kontakt


Kontakt się urwał

zgasło mi światło

i choć tkwiłam w ciemności szponach,

znalazłam nowy.

Nie było łatwo,

lecz teraz jestem

znów oświecona


——————————


Uduszona różą


Moja dusza zamknięta na klucz krzyczy

A ten klucz w moim sercu skryty

Woła błagalnie o otwarcie

Lecz serce głuche i uparte

Klucz powoli zanika

Serce bluszczem odrasta

Zamek wciąż łzy wylewa

Czy dusza ma wolności się doczeka?


——————————


Spójrz w górę

Na niebo

Słodki obłok

Tam spotkają

Się oczy nasze

I unikniesz:

Jesteś!

Choć Cię nie ma

Da się?


——————————


#zafirewallem #punktwymianypoezji - tag do czarnolistowania

47594c25-aeb8-4a60-a17c-74f6cc681ae2
5f60750b-e517-4635-99a2-044a7787ab3d
8261e337-a267-4062-9fb1-e2e9717fa774
c1c4ba03-1112-41df-8113-de0c7d07a978
splash545

@fonfi ja juz gdzieś ten wierszyk o mosznie widziałem. A sama scenka xd

Zaloguj się aby komentować

Wygrali Panowie @Piechur i @wiro , czynię honory w zastępstwie:


Temat: świat podwodny

Rymy: morze - łoże - taka - raka


Zasady:

wiersz niech będzie napisany,

wers niech kończy rym podany,

gdy kolejność też w porządku -

witaj w kawiarnianym kątku!

#zafirewallem #naczteryrymy

18cc546f-7596-4278-9809-c5bf2ee0e3b6
FodiJoster

muszlę do ucha przylożę i mam szumiące morze

słucham i się położę, na pachnące miękkie łoże

będzie znów jak za dzieciaka, naszła mnie myśl taka

gdy za oknem nów, a ja mam ostatnie stadium raka.

pingWIN

Nie straszne mi morze

To znane mi podłoże

Bardziej morska krowa taka

Od jej słów dostajesz raka

onpanopticon

@pingWIN

Na brzegu siedzi pingwin mały,

humor ma dziś doskonały,

nic mu figla dziś nie spłata,

no chyba że ten ryj manata.

jakibytulogin

Piękne to bałtyckie morze,

Na dnie jego stoi łoże.

Na nim ryba leży taka,

Co to lubi puknąć raka.

Zaloguj się aby komentować

FodiJoster

Grill gorzki jak Yerba, zwęglona cała kiełba

na ziemi patyki i smakołyki na szaszłyki

monolog mój memła i paruje mi ze łba

rozlany gin, toniki, za dużo o dwa łyki.

plemnik_w_piwie

@splash545

Duża rybka, kaszaneczka, potem też klasyczna kiełba,

Uwędzone pomidorki, karkóweczka i szaszłyki.

Pojedynek, teść już odpadł mi pot ciurkiem leci ze łba

A do mety zawałowej pozostały piwska łyki

jakibytulogin

Najpierw kiełba

I szaszłyki.

Smutki ze łba.

Piwka łyki.

Zaloguj się aby komentować

Kronos

Już wyczekuję babiego lata

Nie pójdę już łowić w tym roku okoni

Z każdym dniem jesień mój nastrój oplata

Nie będą już dla mnie grać swoich gam oni.

pingWIN

Komar koło głowy lata

Głośny jak stado koni

Trąbką szyję mi oplata

Nienawidzę tych gamoni

PaczamTylko

Jak to samochód lata?

mocą mechanicznych koni

za skok będzie mandatu opłata

lecz nie powstrzyma to gamoni


https://youtu.be/HJn-27RNNpU?si=0bjBvsPmtM73IHpv

Zaloguj się aby komentować

W kawiarni naszej, kawiarni #zafirewallem, króluje ostatnio motyw niedoczasu. Motyw ten, jak na króla przystało, jest nagi, poczułem więc potrzebę, ażeby go w słowa ubrać:


***


Szybko!


Szybko!

Bo czas ucieka.

Szybko!

No rób coś!

Rób i nie zwlekaj.


Rób coś natychmiast

bo, trzeba przyznać:

- w portfelu malizna;

- wzywa ojczyzna;

lub grozi grzywna

albo golizna.


I znajdzie się jeszcze milion powodów

żeby się spieszyć:

byle do przodu,

zamiast się cieszyć.


I ile nie zrobisz, nic to nie zmienia

bo ciągle jeszcze

masz coś do zrobienia;


więc żyj człowieku

w wiecznym pośpiechu:

szybko!


A spieszcie się:

szybko!

Spieszcie, jeśli musicie

kompanio krewka!


Szybko

niech mija wam życie

szybko,

po łebkach.


***


No i w kwestii inspiracji, to, jak na kółko wzajemnej adoracji przystało, wymieniłbym jeszcze niezwykle celne życzenie koleżanki @KatieWee z tego wpisu: Zachęcam do zabawy i rymowania oraz do cieszenia się i radowania z życia. Jeżeli ktoś ma na to czas oczywiście oraz wspaniały wers kolegi @RogerThat pochodzący z tego wiersza: Muszę coś, muszę szybko, cokolwiek, bo czas goni.


Miłej, powolnej, zahaczającej wręcz o leniwość niedzieli!


#wolnewiersze

KatieWee

@George_Stark

Danuta Wawiłow,

Szybko!


Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!

Szybko, szybko, stygnie kawa!

Szybko, zęby myj i ręce!

Szybko, światło zgaś w łazience!

Szybko, tramwaj nam ucieka!

Szybko, tata na nas czeka!

Szybko, książki swoje sprzątaj!

Szybko, kładź się, już dziewiąta!

Szybko, szybko, bez hałasu!

Szybko, szybko, nie ma czasu!


Na nic nigdy nie ma czasu…


A ja chciałbym przez kałuże

iść godzinę albo dłużej,

trzy godziny lizać lody,

gapić się na samochody

i na deszcz, co leci z góry,

i na żaby, i na chmury,

cały dzień się w wannie chlapać

i motyle żółte łapać

albo z błota lepić kule

i nie spieszyć się w ogóle…


Chciałbym wszystko robić wolno,

ale mi nie wolno…

George_Stark

@KatieWee O! Nie jestem sam na świecie z wrażeniem, że jest on całkowicie popierdolony!

splash545

@KatieWee świetny, aż musiałem do niego wrócić i go sobie zapisałem.

Zaloguj się aby komentować

Chodzę na miasto tylko gdy chmury widzę i zaraz ma padać

Słońce wywiera na mnie zbyt dużą presję, nie potrafię wtedy działać

To dziwne, bo przecież jestem jak roślina, bez fotosyntezy hibernuję

Weź mi nie tłumacz, że to niemożliwe, wiem, bo z chemii miałem tróję


Mam mocne wrażenie, że przebiłem płuco, więc wypatruję latarni

Przebiegłem bez przerwy cztery kilometry, a teraz siedzę na palarni

Zdrowy tryb życia to moje motto, papierosa odpalam drewnem

I prędzej niż dotknę używek to na pięćdziesiąt procent sczeznę


Niebo niebieskie, a chmury białe, trawa za to zielona

Woda przezroczysta, to moje marzenia, że tylko marzenia szkoda

Ale coś za coś, w zamian za szarość mogę w końcu wyjść na miasto

Na swoje nieszczęście nie mam dokąd pójść, dlatego wolałbym światło


Ciemno i zimno, wieje i pada, mam pełny pakiet doświadczeń

Mamy sierpień i dwanaście stopni, bóg pogody dzisiaj popił strasznie

Ja ledwo po pracy, jeden dzień wolnego, więc dlaczego wychodzę nie wiem

I obym wrócił dzisiaj do domu, chyba że weźmiesz mnie do siebie


Lepiej brzmi pod melodię, którą mam w głowie. Wie ktoś, jak coś tanio nagrać?

Trochę #poezja a trochę #piosenka ale na pewno #tworczoscwlasna którą będę od dziś sobie tagował #poetolitosci

#zafirewallem


Poeto, litości - pamiętaj o społeczności.

kopytakonia

Więc modlę się o deszcz

Jak młodzieniec który modli się o seks

RogerThat

@kopytakonia jo, dzisiejsza pogoda mnie nastroiła tak, że właśnie ta piosenka mi się przypomniała, a lubię ją bardzo

Zaloguj się aby komentować

No i kogo ja chciałem oszukać? Przecież to było jasne, że Cykl Grudziądzki się nie zakończy. Jeszcze nie teraz. Swój powrót zresztą, powrót kajakiem, w zeszłym tygodniu zapowiedziałem. No to wracam:


***


Grudziądzki wiking

czyli Powrót kajakiem


Zeszły tydzień to był dramat –

susza, rodem jak z Afryki,

jak na Wiśle w Wiśle tama,

jak upadek Ameryki.


Lecz ciągnie nurt Rzeki, nurt Rzeki dziki,

ciągnie weń każda istota wessana,

bym sławił wodę – grudziądzki wiking –

moja osoba została wskazana.


Więc wciągam głęboko rzeczne opary,

i woda mi się w płucach porusza

i chyba grają już gdzieś mi fanfary


bo wracam – wcale nie muszę się zmuszać;

więc: wiosła na sztorc! – tak jak sztandary!

i znów kajakiem na Wisłę ruszam.


***


#nasonety

#zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

Ech. Okazuje się, że Żydzi rzeczywiście stoją za wszystkim i nawet nasza kawiarnia #zafirewallem nie jest od ich wpływów wolna. No i ustawili wczorajszą edycję zabawy #naczteryrymy i wrobili mnie w zwycięstwo. I co ja mogę na to poradzić?


Temat: władza

Rymy: władzy - komuna - Tel-Awiw - fortuna.


Proszę bawić się dobrze!

CzosnkowySmok

Absolutna rządza władzy

Kapitalizm i komuna

Moskwa, Paryż czy Tel-Awiw

Gilotyną ich fortuna

NooT

Mam dość głupiej władzy,

Bo jak wschodem komuna,

Zachodem rządzi Tel-Awiw.

Smutna jest dziejów fortuna.

PaczamTylko

Wojtku, dlaczego


Naćpana narkotykiem władzy

zdeprawowana to komuna

jej kwaterą jest Tel-Awiw

przewodniczy zaś Wojtek Fortuna

Zaloguj się aby komentować

Proszę Państwa,

oto rozpoczynamy dziewięćdziesiątą edycję zabawy #nasonety !

Jako wiersz #diproposta chciałabym Państwu zaoferować wiersz doskonale odzwierciedlający mój stan ducha w ten weekend:


Wiktor Gomulicki

Ogródek na przedmieściu


Od zachodu — wielka, biała ściana,

Od południa — złote słoneczniki,

Od północy — bluszczowa altana,

A od wschodu — czarny szczyt fabryki.


Tłum rzuciwszy i uliczne krzyki,

Miło tutaj zapach róż pić z rana,

Na murawie czytać Bukoliki

Lub brać czułą Filis na kolana.


Lecz gdy goniąc idylliczne mary,

Z miejsc tych wzlecisz w światy Wirgiliusza,

Nagle z nieba cię strąca — świst pary...


Tak gdy w czyśćcu zabłąkana dusza

Zbyt oddali się od miejsca kary —

Wrzask ją czartów do powrotu zmusza!


*

Zachęcam do zabawy i rymowania oraz do cieszenia się i radowania z życia. Jeżeli ktoś ma na to czas oczywiście.


Edycję zakończymy w piątek późnym wieczorem.


#nasonety #zafirewallem

7a3b6f2d-3780-4a9e-ac13-d1f626e3c710
George_Stark

Jej, ale ładny ten wiersz! A spuentowanie zachęty na końcu wpisu jeszcze chyba ładniejsze.

Zaloguj się aby komentować

W wyniku bezsenności, w oczekiwaniu na kolejną edycję naszego konkursu sonetowego:


W skorupie zaklęte

Bogactwo wielkie

Zgubione, odkryte

W małej muszelce


Odkryte, zgubione

Nieodnalezione

Złapane, skłębione

Nienazwane


Nieskłamane

W myśli

Zaczarowane


W baśni

Odczarowane

Niech się przyśni


#zafirewallem

#wolnewiersze

George_Stark

Najlepsze rzeczy mogą się przyśnić

po płynie z przefermentowanych wiśni.

- A gdy nie zadziała? - ktoś może spytać;

odpowiem: - To wtedy tylko już ferment żyta.


EDIT:

Cholera! Myśl właśnie naszła mnie taka,

że zapomniałem coś o ziemniakach!

ErwinoRommelo

Noo to co przysnione, nierealne

Wiecej warte niz codzienne, banalne

Z zycia szarego wydarte, ja wciaz snie

Lecz moje oczy otwarte, szeroko zwarte

Powieki odcedzaja to co nic nie warte

fonfi

@KatieWee Pani organizatorko, ale dziwnie otagowany ten sonet "diriposta"

KatieWee

@fonfi nie, ten ma rymy jakieś takie nie do zabawy, dajcie mi jeszcze chwilę

Zaloguj się aby komentować

W wyniku bezsenności, w oczekiwaniu na kolejną edycję naszego konkursu sonetowego, jak również pod wpływem mojej spontanicznej i nieprzemyślanej odpowiedzi na komentarz kolegi @fonfi , która to odpowiedź przywiodła mi na myśl kilka następujących wersów z Piosenki spóźnionego na kolację pana Piotra Bukartyka:


Co ci powiedzieć, nie wiem sam

czy jakichś kumpli jeszcze mam?

O tak, widzę ich gdy myślą sięgam w przeszłość

jak rozmawiamy podnieceni

o świecie, który mamy zmienić,

aż dziw, że go to jakoś nie obeszło


oraz przywiodła również i tytuł innego utworu tegoż autora, tytuł brzmiący Niestety, trzeba mieć ambicję , no tak mi się z tej starości i braku ambicji ulało, choć udało się chociaż puentę zachęcająco-motywującą z tego wszystkiego jakoś wyciągnąć:


***


Wiersz starego pryka


I jakoś tak bywa: szaro i buro

i życia tak jakby coraz mniej w nas

jak gdyby pod pomarszczoną skórą

gdzieś coraz głębiej chował się czas.


Ten czas, co mamy go mało lub mniej

bo praca, bo żona, bo dzieci…

Hej!

Nie marudź – czas jest bezwzględny: leci.


Choć kiedyś mieliśmy, owszem, ambicje,

kiedyś się świat nam chciało zmieniać;

teraz zmieniają się tylko edycje –

wierszydła pisać! I się z nich śmiać!


***


#zafirewallem

#wolnewiersze

splash545

Wezmę odpowiem, choć nikt nie pyta

Wiek to nie wyrok tylko metryka

Choć młodszy nie jestem i bolą gnaty

To żyję bardziej, niż choćby, przed paru laty

Jak to zrobiłem? Zmieniłem narrację!

Odeszły w kąt smęty, ubiłem frustrację

George_Stark

@splash545 O! To jest bardzo ładnie napisane. Tak treściowo, jak i technicznie.

splash545

@George_Stark dziękuję.

Zaloguj się aby komentować