Jakiś czas temu brałem udział w rozmowie, w której padło stwierdzenie, że zaczyna się jesień i w sklepach zmiana kolekcji i wszystko będzie teraz na szaro, a najbardziej optymistycznym kolorem będzie zgniła zieleń. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale po tej rozmowie zacząłem zwracać i faktycznie – szarość! Wszędzie szarość! No to odezwał się we mnie buntownik, a po trochu to i nawet optymista:
O szarości
Na ten czas paskudny w wiosnę się odzieję
i nie będę tego zdejmował odzienia
zanim kwiecień kwieciem znowu zakwitnieje,
będę chodził tylko w wiosennych odcieniach.
Choć październik ponoć liściami żółcieje,
wcale mnie nie ciągnie do październiczenia –
gdy się żółć rozlewa, to człowiek gnuśnieje,
a gnuśność prowadzi prosto do szarzenia.
Nic to, że w szarości cały świat odziano,
że na szaro świat ten zdaje mi się rdzewieć,
że kolory światu tak jakby zabrano,
hasło tutaj rzucam, marzę o odzewie:
nie czekaj na zmiany, sam zacznij być zmianą:
jesień zrób na szaro – wiosnę włóż na siebie!
***
#nasonety
#zafirewallem
***
Być może pomysł zapożyczyłem po części od pana Johnnego Casha, na pewno piękne określenie “październiczeć” zapożyczyłem od pana Andrzeja Poniedzielskiego.