Zdjęcie w tle
Filozofia

Społeczność

Filozofia

28
#filozofia nad czym się zastanawiacie ostatnio?
Mielonkazdzika

@wombatDaiquiri Czy chec posiadania potomatwa to jedynie "zwierzecy" instynkt, czy lek przed niepewna przyszloscia. A moze cos jeszcze innego.

wombatDaiquiri

@Mielonkazdzika


> lek przed niepewna przyszloscia


ja mam totalnie odwrotnie. Obawiam się posiadania potomstwa ze względu na niepewną przyszłość. Ale chyba zawsze była niepewna. Wydaje mi się, że dzieci trochę nadają sens życia, są dostępnym dla każdego "dużym projektem", jeśli nie ma się możliwości podróżowania, odkrywania świata, albo jego zmieniania.

Mel

@Mielonkazdzika nic innego jak biologiczny imperatyw

VonTrupka

dlaczego "nieszczęścia chodzą parami" musi być tak prawdziwe :<

wombatDaiquiri

@VonTrupka moim zdaniem dlatego że jak masz jedno nieszczęście to spada Twoje skupienie i łatwiej się drugi raz wyjebać.

Ziemniakomat

@wombatDaiquiri


  • ze opieranie filozofii na dążeniu do prawdy to bullshit i najważniejsze są doświadczenia

  • ze nauka/technologia jako instytucja nie jest wieżą, która idzie w nieskończoność do góry, tylko w powiedzmy w przeciagu jednego pokolenia istnieje tylko pewne okno: np buszmeni wiedzieli zajebiscie duzo o roslinach, dzisiaj ludzie wiedza bardzo sporo o komputerach, ludzie sie nie zmienili tylko otoczenie

  • w nawiazaniu do powyzszego: historia to nie jest jedna ciągła linia wydarzeń, tylko że warto dostrzegać ją jako równoległą koło siebie historię środowiska i historię człowieka, ta pierwsza jest ciągle zmienna, a ta druga mocno zależna od tej pierwszej i spowolniona względem tej pierwszej (reprodukcja, mutacje genetyczne). Dystopijny kapitalizm jest uzależniony od historii środowiska i realizuje w pełni jego interesy (kumulacja kapitału, ciągłe zmiany otoczenia). Istotną kwestią byłoby ujarzmienie historii środowiska i w pełni ujarzmić go przez historię człowieka, a nie na odwrot

wombatDaiquiri

@Ziemniakomat


> opieranie filozofii na dążeniu do prawdy to bullshit i najważniejsze są doświadczenia


myślisz, że to prawda, czy opierasz to na swoich doświadczeniach? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


> w przeciagu jednego pokolenia istnieje tylko pewne okno


czy specjalizacja nie jest odpowiedzią na to? myślę, że dzisiejsi botanicy mają lepszą światomość tego jak działają rośliny i czemu niż buszmeni


> ujarzmienie historii środowiska


chętnie bym rozwinął temat, ale nie wiem co to znaczy, jak odpowiesz to odpowiem

Ziemniakomat

@wombatDaiquiri

> myślisz, że to prawda, czy opierasz to na swoich doświadczeniach? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


to sie chyba nazywa fenomenologia, ale jedyną filozofię jaką faktycznie się kształciłem to filozofia nauki (na studiach), nie potrafiłbym tego wyjasnic glebiej


> czy specjalizacja nie jest odpowiedzią na to? myślę, że dzisiejsi botanicy mają lepszą światomość tego jak działają rośliny i czemu niż buszmeni


Tak, specjalizacja, można to tak nazwać.

Nie chodzi tutaj o dojście do prawdy "jak działa roślina", tylko o to, że zdolności poznawcze umysłu ludzkiego są co do zasady bardzo podobne (pomijam tutaj ewolucję, która jest powolna), a by ten biolog mógł wiedzieć jakie substancje są w pietruszce, to jego cywilizacja musi być na takim etapie rozwoju, że poprzednia wiedza "buszmena" musi zostać zapomniana, bo nie da się utrzymać naukowców, inżynierów i innych pracowników z tropienia zwierząt. Pomijam tutaj inne czynniki, ale ogólnie, chodzi mi o to, że wartościowanie społeczeństw na podstawie zdobyczy cywilizacyjnych i rozwoju wiedzy nie ma za bardzo sensu, bo społeczeństwo zawsze musi się przystosować do środowiska wokół.


>> ujarzmienie historii środowiska


>chętnie bym rozwinął temat,


W telegraficznym skrócie, przyjmuję za aksjomaty do rozważań dwie sprawy:


  1. Człowiek istnieje w pewnym środowisku.

  2. Środowisko to cokolwiek poza bezpośrednią kontrolą człowieka. Natura, dom sąsiada, sklep, wiadomości usłyszane telewizji. Cokolwiek nie jest twoją przestrzenią osobistą, stałą lub tymczasową będzie środowiskiem.

  3. Człowiek podlega selekcji naturalnej, przetrwają najsilniejsi w danym środowisku**.**

  4. Człowiek zmienia środowisko dzięki pracy (w marksistowskim ujęciu tego słowa), bo sam biologicznie i genetycznie zmieniać się nie może, tym samym zwiększa swój "fitness" (uhhh, jak to szło po polsku: dostosowanie)


Powyższe punkty są trochę niejasne, zwłaszcza 1. i 2. Czym jest człowiek? Czy to jednostka czy może grupa ludzi? Rodzina? Naród? Gdzie postawić granicę między człowiekiem (podmiotem) a środowiskiem - też sprawa niejasna. Środowisko zależy od perspektywy człowieka, więc to też sprawa subiektywna. Zatem istnieje tyle środowisk ile człowiek-ów i w zasadzie problemem jest zdefiniowanie granicy co jest człowiekiem, co jest środowiskiem.


Punkt 3. i 4. uznaję za niezmienne.


Teraz, wracając do pierwszego mojego postu: historia człowieka, to historia (definicji) aksjomatu pierwszego, a drugiego - historia środowiska (jako suma wszystkich środowisk, każdego człowieka).


Przebieg historii dziejów, całości zdarzeń, można trochę rozumieć jako właśnie przebieg tych dwóch historii.

Napisałem, wcześniej, że "istotną kwestią byłoby ujarzmienie historii środowiska i w pełni ujarzmić go przez historię człowieka, a nie na odwrot". Otóż są dwie strony medalu, które dzieją się cały czas. Bo nawiązując do Marksa, to mamy dwie klasy, jedna która tą historię ujarzmiła i może decydować o historii środowiska: właściciele niewolników, królowie, kapitaliści, którzy mają kontrolę nad środkami produkcji. Druga klasa, to pracownicy, którzy nie ujarzmili tej historii i są podlegli definicji środowiska tej drugiej klasy. Też nie mają w pełni możliwości kontrolować środowiska - demokracja to trochę fałsz, bo nie decydujesz o wielu kwestiach środowiska.


Dawniej byłoby to bardziej możliwe do zauważenia, niewolnicy nie byli zrównywani z ludźmi, tylko uznawani za podludzi (środowisko), którymi można kontrolować.


W skrócie chyba takie dodatkowe przemyślenia w kontekście marksizmu. Trochę wyszła schizo kobyła z tego tekstu, więc nie obrażę się jakbyś to zingorował albo nie nawiązał do tego, bo pewnie miałbyś za dużo pytań, bo pierdole od rzeczy

Zaloguj się aby komentować

Ostatnie wydarzenia związane z nieudanym puczem pokazały, że filozofia pesymizmu ma jednak sens. Najlepiej nie robić są zbędnej nadziei na nic tylko na zimno oceniać sytuacje i przewidywać najgorsze. Inaczej czeka człowieka jedynie rozczarowanie, a tak może człowiek się czasem miło zaskoczyć.
#wojna #rosja #filozofia #przemyslenia
Ragnarokk

@Al-3_x

Wish for the best, expect the worst.

dsol17

@Ragnarokk : Twój powyższy wpis jest dowodem,że potrafisz jednak czasem coś mądrego napisać - choćby cytując. Jeden piorun,bo więcej dać nie mogę.

Zaloguj się aby komentować

W wolnej chwili staram się trochę poznawać i podjadać filozofii, w szczególności XX wiek oraz szeroko pojęty marksizm (ale nie będzie o pieniądzach i polityce, obiecuję). A że lubię się dzielić znaleziskami, duperelami z ludźmi to w sumie natrafiłem na ciekawego autora, sowieckiego filozofa Evalda Ilyenkova. Spokojnie, ja też o nim wcześniej nie słyszałem.
Ten oto nasz radziecki kolega rozwijał i badał między innymi materializm dialektyczny w ujęciu kosmologii. W jednej ze swoich prac wyjaśniał, że konieczny atrybut materii: myśl, stanowi nierozerwalną część przyrody. Wszechświat zmierzający do hipotetycznej "termalnej śmierci", kiedy równowaga termiczna kosmosu sprawi, że wszystko stanie w bezruchu, sprawiłoby, że cały pęd świata zostanie przerwany.
Myślące istoty, w naszym przypadku: ludzie, mieliby tym samym osiągnąć etap rozwoju tak zaawansowany w bardzo dalekiej przyszłości, że jedyną sensowną opcją byłoby stworzenie takiej chmury termalnej, wysadzenie wszechświata, drugiego Wielkiego Wybuchu, który ewentualnie dałby początek kolejnym myślącym istotom.
Ten bezinteresowny akt poświęcenia się umysłu, który miałby kiedyś nastąpić byłby zwieńczeniem materii, ostatecznym celem myśli. Trochę na myśl przychodzi mi kosmologia chrześcijańska i archetyp Boga Stworzyciela, jaki ludzkość miałaby zrealizować, ale to tylko chyba moje skojarzenie.
Ilyenkov mówi, że taka wizja nie jest niemożliwa. Skoro rozszczepienie jąder atomu tworzy ekstremalnie wielką eksplozję bomby atomowej, to zniszczenie jeszcze mniejszej struktury materii wyzwoliłoby jeszcze większą destrukcję. "Gdyby zanihilowano drobinkę kurzu, to wszechświat by przestał istnieć" powiedziałby Leibniz.
#horrorzone #filozofia #antykapitalizm #revoltagainstmodernworld #kosmos
https://pressto.amu.edu.pl/index.php/prt/article/view/30338
3b851428-e582-4b11-847a-1ebbc37ed720
Al-3_x

Straciłem zainteresowanie marksizmem już jakiś czas temu ale to jest ciekawe nawet.

Ziemniakomat

@Al-3_x szkoda! Ja planuję nadrobić w wakacje zaległości i czytanie klasykow

Zaloguj się aby komentować

zainteresowanie tematem #polityka w gronie #programowanie często kończy się na #podatki
jest to pewna ironia losu, że ludziom którzy potrafią projektować i optymalizować systemy, obecny system społeczny oferuje tylko optymalizacje podatkowe xD

Zaloguj się aby komentować

Te rzeczy, które mają tendencję do mówienia nam kim jesteśmy, mają władzę nad nami tylko jeśli uwierzymy, że koncepcja czasu jest prawdziwa. Innymi słowy, części Ciebie będą uwięzione w przeszłości, gdy wierzysz, że istnieje separacja między przeszłością a teraźniejszością.
#czas

Zaloguj się aby komentować

Jest pewna rzecz która bardzo mi się podoba w buddyźmie. Pokonać cierpienie. Bardzo piękne założenie które może być świetnym celem w życiu. Pokonanie cierpienia, znalezienie spokoju w sobie. Tego życzę sobie i wam. Abyście pokonali cierpienie w swoim życiu i byli tymi którzy pomagają je pokonać. W tym strasznym, chaotycznym i bezcelowym miejscu jakim jest ten świat są takie iskierki jak my które pokonają cierpienie, odnajdą szczęście w życiu i rozświetlą lekko mroczny chaos tej rzeczywistości w której przyszło nam żyć.
ICD10F20

ja szukam spokoju ale nie jest mi dane. mam już dość chaosu i cierpienia. nie chcę takiej rzeczywistości.

DexterFromLab

@ICD10F20 wszystko jest zrozumiałe. Swojej rzeczywistości nie jesteś w stanie zmienić, nie masz wpływu na to. Masz wpływ na samego siebie. Ty sam jesteś kluczem do swojego szczęścia i cierpienia.

Zaloguj się aby komentować

Podoba mi się koncept ciała bez organów wprowadzony przez Deleuzego. Lubie go nazywać preindywidualną formą człowieczeństwa. Choć pewnie ja sam trochę inaczej rozumiem to pojęcie niż sam Deleuze i używam go pod swoje własne teoretyczne założenia. Jestem jednak pewien, że sam myśliciel nie miałby mi tego za złe. W końcu sam robił to samo ze stoicyzmem, albo teorią monad.
#filozofia
MartwyKrolik

Jakiś tytuł do polecenia ?

Zaloguj się aby komentować

TLDR na przykładzie sytuacji społecznej w USA moje luźne spostrzeżenia o tym jak nauka uderza w podstawy społeczeństwa i czemu konserwatyści przegrywają.
Najważniejszy towar eksportowy USA to kultura. Za jego pomocą, trochę przy okazji, docierają do nas echa rasowych tarć, które i w Polsce potrafią zakwitnąć (przypomnę tylko przemarsz w Poznaniu z kładzeniem się na ziemi, na fali protestów po śmierci George'a Floyda, który w naszym folklorze wyglądał dość osobliwie).
Niezależnie jakie są wasze poglądy i na ile zgadzacie się z kierunkiem tych zmian, bądź czy w ogóle was obchodzą - warto zdać sobie sprawę z jakich podstaw one wynikają i czemu dalsze napięcia społeczne, nie tylko rasowe, wydają się nieuniknione. I co to oznacza dla nas, Polaków, wciąż dość jednorodnego etnicznie i rasowo narodu.
O czym właściwie mowa? Tarcia społeczne w USA to temat rzeka, więc zacznę w tym wpisie od względnie mało kontrowersyjnego tematu, tj akcji afirmacyjnej (ang. Affirmative action), inaczej znanej pod wdzięczną nazwą "pozytywna dyskryminacja". Jej przykładem może być priorytetowe przyjmowanie mniejszości etnicznych (przykładowo Afroamerykanów lub Latynosów) na uczelnie wyższe (czyli de facto rasową dyskryminację pozostałych). Warto wspomnieć że wiele uczelni doczekało się pozwów, określając taką dyskryminację jako niekonstytucyjną.
Z czego to wynika i czy jest to sprawiedliwe?
Jasne, po części wynika to z wielu lat opresji, jakie dotykały m.in. czarną społeczność i silnego poczucia krzywdy. Ale jest też inny powód.
Chodzi o postępujące "specjalizacje" ras. Dobrym przykładem jest np sport, gdzie w niektórych dyscyplinach widać wyraźną różnicę w wynikach z podziałem na rasy (żeby wymienić kilka: bieganie, pływanie, koszykówka). Ale na sporcie się nie kończy, bo innym sztandarowym przykładem są wyniki Azjatów w naukach ścisłych, bądź statystyczne różnice w wynikach testow IQ.
Istnieje też ciekawe zjawisko psychologiczne, w którym oczekiwania otoczenia wzmacniają wyniki jednostki (np od murzyna oczekuje się wysportowania, od azjaty umiejętności liczenia, więc w tych dziedzinach będzie im dodatkowo lepiej szło). Ale czy można tłumaczyć te różnice tylko przyczynami pozabiologicznymi? Myślę że nie, choć trwają na ten temat emocjonalne debaty, podsycane przez polityków, popierane z obu stron różnymi badaniami.
I teraz najważniejszy wniosek: jeżeli jednak istnieje biologiczna różnica między rasami (jak wspomniałem, dodatkowo wzmocniona przez różne społeczno-kulturowe mechanizmy) to nie da się tworzyć równego i zdrowego społeczeństwa poprzez równe traktowanie ludzi z różnymi potencjałami w różnych dziedzinach. Upada fundamentalny paradygmat demokracji o równym traktowaniu każdego człowieka, jako przestarzały i nieprzystający - bo wtedy różnice społeczne się pogłębiają zamiast zacierać (przykładowo skazując czarnych na pracę fizyczną i sport, zostawiając azjatom i białym pracę umysłową). Jeżeli natomiast chcemy te różnice niwelować, to musimy "pozytywnie" dyskryminować (więc np właśnie promować murzynow/latynosow w nauce kosztem białych/żółtych. Wypadałoby też mieć jakieś programy sportowe skierowane do białych/Azjatów, ale szczerze nie mam pojęcia czy takie w USA na szerszą skalę istnieją). Stąd też może dość zauważalny odgórny nacisk na mieszanie się ras, niejako atakując problem u podstaw - nie ma różnic rasowych, jeśli same granice ras będą się zacierać.
Co to wszystko znaczy? Że ludzie nie powinni oczekiwać równego traktowania i że przestaje być ono logicznie uzasadnione, przynajmniej dopóki posługujemy się lewicowymi wartościami, gdzie nadrzędnym celem jest równość. Równość szans w tym wypadku nie wystarcza. O ile jesteśmy w stanie jasno stwierdzić przyczyny danych różnic (w opisanym przypadku skupiłem się na rasach, ale przecież to nie jedyna przyczyna - są inne o podłożu genetycznym i srodowiskowym, jak wzrost, wygląd, sytuacja ekonomiczna, miejsce zamieszkania, historia chorób, ...), o tyle jesteśmy w stanie te różnice lepiej mierzyć i kompensować. A chyba nikt się nie łudzi, że z postępującą technika będzie o to trudno.
Oczywiście ktoś słusznie zauważy, że dążenie do równości ponad wszystko nie jest optymalnym rozwiązaniem - dużo lepsza byłaby specjalizacja, ale wtedy wracamy do argumentu marginalizacji i nierównego dostępu do zasobów i atakujemy inny fundament społeczeństwa demokratycznego, tj prawo do samorealizacji.
Czy jest to sprawiedliwe? Odpowiedź zależy chyba od punktu widzenia i przekonań politycznych. Jeśli wolno mi puścić wodze fantazji, to uważam, że lepszym rozwiązaniem byłaby specjalizacja, gdzie różnice z niej wynikające bylyby kompensowane o podatek hamujący rozwarstwianie się społeczeństw. To, jak i normalizowanie różnic (np podkreślanie ich losowego charakteru), zamiast nagradzania "zwycięzców" i wytykania palcami pozostałych.
#rasizm #polityka #spoleczenstwo #filozofia
cweliat

Na podstawie tylko i wylacznie wlasnych doswiadczen (takze pewnie mozna to sobie o kant dupy rozbic) stwierdzam, ze glownie kwestie kulturowe maja znaczenie. Bedac na wakacjach otoczony przez roznych “majfrendow” mam wrazenie, ze to krok cywilizacyjny za Europa, tj. widzisz osobe czarnoskora, to mozesz minimum oczekiwac, ze bedzie sie zachowywal jak przecietny europejski nastolatek, czyli jak zjeb.

Z kolei w pracy mam pewien odsetek czarnoskorych i w wiekszosci to super osoby i pracownicy, od szeregowych po managerow.

Jedyna roznica miedzy nimi to de facto to, gdzie sie wychowali.

5tgbnhy6

@pietrodolan rownosc jest wazna kiedy stawiamy czlowieka przed majestatem prawa albo decydujemy czy dac mu sie szacunek nalezny istocie ludzkiej, ale to co bedzie mial, na jakim poziomie zyl powinno zalezec od tego czy inni ludzie dobrowolnie chca zaplacic za owoc jego pracy albo przekazac swoje zasoby bezinteresownie.

Ziemniakomat

@pietrodolan Byt określa świadomość. Poprawianie warunków materialnych, znoszenie stereotypów rasowych (zwłaszcza w kontekście uczestnictwa w procesie produkcji) i wyrównywanie szans moim zdaniem jest dobrym rozwiązaniem.


"Specjalizowanie ras" czyli rozwarstwianie w jakikolwiek sposób społeczeństwa śmierdzi podziałem kastowym, którego wprowadzenie ponownie w obecnych Stanach jak wciąż poprzedni podział na panów i niewolników jeszcze nie został w pełni posprzątany, to zły pomysł. Indie wciąż też mają problem z dawnym podziałem, na Facebooku można zreportować kogoś za obrażanie za przynależność do kasty, a ją można określać bodaj nawet na podstawie nazwiska.


Oczywiście ktoś słusznie zauważy, że dążenie do równości ponad wszystko nie jest optymalnym rozwiązaniem


Zależy kto ma jaki cel. Jeżeli kierujesz się utylitarnością to może nawet i podbój innych krajów jest optymalny. Powoli, ale to bardzo powoli, zbliżamy się do momentu, że w zasadzie mamy bardzo dobrą wydajność produkcyjną, a teraz trzeba w jakiś sposób dobrze podzielić się tortem, by ci z pustym talerzem nie wywołali wojny atomowej.

pietrodolan

@Ziemniakomat racja, że wydajność nie powinna być celem samym w sobie

Zaloguj się aby komentować

Filozofowie chcieli odkryć prawdę o świecie, ale mam wrażenie, że się od niej oddalili na tyle, że zaczęli w ogóle wątpić by ona w jakkolwiek istniała. W pewnym sensie myślę, że rozwój filozofii poszedł w nie tą stronę co trzeba.
#filozofia
258a75ee-a82a-45ca-8f00-66e2be9e66c7
Ziemniakomat

Wcale nie. Filozofia z przyczyn praktycznych po prostu przekształciła się w naukę.

Macer

@Ziemniakomat filozofia zawsze byla nauką

Al-3_x

@Ziemniakomat @Macer Podbijam. TO nauka jest filozofią

Macer

@Al-3_x

zaczęli w ogóle wątpić by prawda w jakkolwiek istniała


no bo poza religią "prawda" nie jest do osiągnięcia za pomocą nauki. świat to fraktal, jak znajdziesz odpowiedz na cos to dostajesz milion nowych pytan.


rozwój filozofii poszedł w nie tą stronę co trzeba.


no a w jaką miałby iść?

zboinek

Żeby naukowiec mógł potwierdzić jakas hipotezę najpierw ktoś ta hipotezę musi wymyślić. Wydedukować na postawie obecnie znanej wiedzy. Filozofia zawsze wyprzedzała "naukę" - filozofia to również nauka - po to właśnie, żeby przedstawiać koncepty warte zbadania. Co więcej filozofia nie zajmuje się tylko fizyka ale również metafizyką, retoryką i etyką. Ostatnio opór się w to wkręciłem polecam podcast philisophize this. Filozofia bez poznania czasów, w których była tworzona jest nic nie warta

Zaloguj się aby komentować

Pedalska zasada indukcji zmieniająca #4konserwy w #neuropa
Jeżeli założymy, że każdy konserwatysta ma kolegę geja który jest spoko (w domyśle nie jak innigeje ), to mamy dwie możliwości:
  1. Kolega gej nie ma partnera. Smutne, mam nadzieję że wspieracie go w znalezieniu osoby do wspólnego mieszkania do końca życia, bo to przyjemne mieć zawsze pod ręką kogoś z kim można szczerze pogadać.
  2. Kolega gej ma partnera.
Jeśli kolega gej ma partnera, to znaczy że go szukał. Żeby koledze gejowi nie przeszkadzać w randkowaniu, musicie tolerować dodatkowego (+1) geja z jego orientacją. Z każdą kolejną randką, liczba gejów których tolerowaliście w życiu rośnie o jeden, co jest naszym krokiem indukcyjnym. W ten sposób, możemy stworzyć pewien "łańcuch gejowskiej miłości" który dowodzi, że dla nieskończenie randkującego kolegi geja jeśli tolerujecie jego partnera to generalnie nie przeszkadzają Wam geje.
Co należało dowieść. #filozofia
...i na wszelki wypadek #polityka żeby się nikt nie przyjebał xD
AmbrozyKalarepa

@wombatDaiquiri >że każdy konserwatysta ma kolegę geja który jest spoko

e0d91c23-1039-46e9-aa2b-02d7a59b1cec

Zaloguj się aby komentować

"akurat tego potrzebowałem/am" cichym głosem w głowie coś czasem zaszepta - może zwykły mem w internecie, film, napotkana osoba, lub okładka książki w księgarni, spowoduje u nas nagłe otwarcie drzwi. Drzwi, które w tym momencie powinny zostać otwarte. A my doskonale to czujemy, że to nie przypadek.
A gdybyśmy zasłuchali się kiedyś w głos taoistów lub przebrnęli przez hermetyczną, wolnomularską, a może buddyjską ścieżkę rozwoju. Czego byśmy się dowiedzieli? Jakie proste prawdy mogłyby nas uderzyć po przejściu przed długi i skomplikowany proces?
Taoiści mówili - jeśli dostroisz się do życia, życie dostroi się do ciebie. Nie inaczej.
No ale co to znaczy żyć życiem dostrojonym? Wymaga wysiłku? Ponoć nie, ponoć ma wszystko stać się łatwe. Pójście drogą wysiłku jest podróżą na przekór życiu. A co jeśli trzeba oddać ogromny wysiłek, nawet w podróży duchowej? Zawalczyć całym sobą o akceptację tej jednej chwili. Z każdym jej wdziękiem, rozterką, niedokończoną sprawą, miłością, śmiechem i smutkiem. Ba, nawet z refleksją, że to wszystko po nic. A to wszystko w obecności wewnętrznego obserwatora, który obserwuje obserwatora obserwującego obserwatora. Eh, co za burdel.
A no mówią nam wyraźnie. Daj im żyć - wszystkim rajskim ptakom i małpom i tysiącom różnych głów, które żyją wewnątrz ciebie. Niech robią, co chcą - jak chcesz wyciszyć umysł bez akceptacji tego miejsca i tego momentu? Bez tego nie będziesz w stanie wyruszyć w podróż. Podróż, która zaczyna się i kończy w tym samym momencie.
No a jak już człowiek się tak bardzo zmęczy, nawet rozwojem, może powiedzieć "Walić to wszystko. Jest, jak jest. Umarłem." Jeśli powie to szczerze i przeżyje własną śmierć równie szczerze - może okazać się, że pojmie o co w tym wszystkim chodzi.
I gdy już zrezygnuje i odpuści, może okazać się, że stoi u progu czegoś wielkiego - u progu bycia człowiekiem, tak jak drzewa są drzewami, śpiew śpiewem, a kwiat kwiatem.
#filozofia #rozwojosobisty

Zaloguj się aby komentować

Fryderyk Nietzsche przedstawił w "Tako rzecze Zaratrusta" ideę "wiecznego powrotu". Pisze tam tak:
„A gdyby tak pewnego dnia lub nocy, jakiś demon wpełznął za Tobą w twą najsamotniejszą samotność i rzekł Ci: „Życie to, tak jak je teraz przeżywasz i przeżywałeś, będziesz musiał przeżywać raz jeszcze i niezliczone jeszcze razy; i nie będzie nic w nim nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz, i każda myśl, i westchnienie, i wszystko niewymownie małe i wielkie twego życia wrócić Ci musi, i wszystko w tym samym porządku i następstwie – tak samo ten pająk i ten blask miesiąca pośród drzew i tak samo ta chwila i ja sam. Wieczna klepsydra istnienia odwraca się jeno – a ty z nią, pyłku z pyłu!”.
– Czy nie padłbyś na ziemię i nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, który by tak mówił? Lub czy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę, w której byś był mu rzekł: „Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego!”. Gdyby myśl ta uzyskała moc nad tobą, zmieniłaby i zmiażdżyła może ciebie, jakim jesteś”.
Głównym założeniem jest nastawienie czytającego. Czy zanużyłbyś się w życiu i celebrował jego nieskończoność, czy może przeraziłbyś się wizji i spojrzał na nią, jak na zło wcielone? Co byś zrobił?
Czasem dogłębna refleksja nad taką lub podobną myślą może skutkować dużymi odkryciami wewnątrz nas samych.
#filozofia #nietzche #rozmyślania
Aya

@Afterlife Człowieku nieznajomy, dzięki za ten wpis .

W obecnym momencie, wybrałabym tą nieskończoność.

ApexPredator

Pomyślałem sobie, że tak mogłoby wyglądać owo "życie wieczne".

aberotryfnofobia

@Afterlife zazdroszczę Nietzschemu że już nie żyje

Zaloguj się aby komentować

Guy Debord w 1967 roku wydał słynne już dzieło Społeczeństwo spektaklu gdzie opisywał jak politycy i media kreują fałszywą i oderwaną od realnego świata rzeczywistość która coraz bardziej wypełnia nasze życia. Nigdzie nie jest tak mocno widoczne jak na przykładzie Rosji. Zacznijmy od kwestii drugiej armii świata przed którą drżał cały świat. Dopiero teraz widać, że przywódcy bardziej tworzyli ją pod wspaniałe parady niż do walki na realnym polu walki. Z obecnej perspektywy wydaje się nawet, że więcej środków przeznaczono na propagandę by to wojsko dobrze się prezentowało niż na rzeczywistą modernizacje. Sam zresztą ich minister obrony, Szojgu jest tu ciekawym osobnikiem. Człowiek ten często był porównywany z zachodnimi ministrami obrony w memach. Prezentuje się tam jako groźny osobnik na tle wesołych zachodnich odpowiedników. Ma on też stopień generała i odznaczenie bohatera kraju. W praktyce nigdy nie służył w armii, a ta wojna dowodzi jego skrajnej niekompetencji. Po raz kolejny spektakl rozminął się z rzeczywistością. Najmocniej jednak to widać na przykładzie Putina. Od lat buduje on wizerunek silnego przywódcy, który jeździ na niedźwiedziach, walczy z tygrysami, trenuje sztuki walki, a do tego ma być geniuszem strategi. Doszło już do tego, że nie możemy nawet już postrzegać Putina jako człowieka. Prywatnie bowiem nic o nim nie wiemy. Jego przeszłość jest albo zafałszowana, albo ukryta przed światłem dziennym. On sam jest znany jako skrajny paranoik więc i o jego teraźniejszym życiu nie wiemy prawie nic. Ma mieć do tego kilku sobowtórów przez co wielu wątpi czy Putin w ogóle jeszcze żyje, albo czy jego działaniami nie sterują przypadkiem służby z ukrycia. Dlatego osobiście bardziej postrzegam go jako żywy symulakr niż prawdziwą osobę. Z pewnością jednak znowu ta wojna, jak i ogólnie fakt, że kraj któremu przewodzi pomimo ogromnego potencjału ma gospodarkę wielkości Włoch raczej ukazuje go jako kiepskiego przywódce co rozmywa się z wizerunkiem medialnym. Panowanie spektaklu jednak nie ogranicza się do Rosji. Pamiętajcie by uważać na wszelką propagandę. Również tą zachodnią.
#revoltagainstmodernworld #filozofia #rosja #socjologia #putin
cc7e5798-0c3a-4a84-80a8-d1437cdad60a
Jezyna

@Al-3_x Racja co do ostatniego zdania. Z niego samego wynika to, że nie mamy żadnych prawdziwych danych. Z jednej strony niby Rosja straciła 150k żołnierzy, a ukraina ma samych nieśmiertelnych, bo przecież rosja potrafi tylko trafić w przystanek na zadupiu

Ukrofile tutaj gęsto obecni nie dopuszczają pół słowa krytyki a co bardziej zaczadzeni zabraniają chodzić do sklepu z takim logo jak występuje w Rosji i uważnie przeglądają życiorys właściciela zanim zostawią chociażby kilka groszy.

kodyak

@Al-3_x im bardziej na wschod tym społeczeństwo jest bardziej konserwatywne i bardziej życie przeszłością, co ludzie uważają że można ją pisać jak przyszłość i totalnie ignorują te sprzeczność,


W sumie można powiedzieć że Rosja to taki poczatek skali, my jakoś nie jesteśmy od nich duzo lepsi, choćby te wydumane pierdy jak to Jarek Polskę zabawiał i ludzie to lykaja

Ziemniakomat

Czytalem Spoleczensto spektaklu. Super ksiazka.

Zaloguj się aby komentować