No dobra Kasie i Tomeczki, piątek wieczór to dobry moment, żeby zacząć #ciagbezalkoholowy ile piorunów tyle dni bez alkoholu i żeby nie było, że to puste słowa, to będę zdawał Wam relacje każdego dnia jak mi idzie i jakie widzę różnice w psychice i organiźmie.
W czym rzecz? Zaraz minie rok od czasu jak zacząłem walkę z sadłem pozbywając się 16 kg, teraz czas na pozbycie się nawyku drineczka bo stres, drineczka bo radość, czy drineczka bo smutek. Może nie było to nadużywanie ale zacząłem łapać się na tym, że coraz częściej ten drink mi towarzyszy. Pora powiedzieć stop, a nic tak nie motywuje, jak deklaracja na forum, tak więc czas na dziennik:
dzień 1 - dawno nie było piątku wieczór bez szkalneczki dobrej whisky, w sumie na co to komu, komu to potrzebne, chociaż dziwnie tak na czysto celebrować początek weekendu, czas start!