#jesiennewyzwania


Pokaż zdjęcie ze swojego dzieciństwa i opisz idącą za nim historię


Zdjęcie z roku około 1985, jestem na nim ja w wieku około 3 lat z moim tatą.


Jak widzicie nie jestem zbytnio zadowolony z tej przejażdżki, tata nie wygląda na zbytnio tym faktem przejętego...


Z ojcem miałem trudne relacje, kochałem go ale jednocześnie wszyscy w domu się go bali. Spędzaliśmy razem mało czasu, bo wracał późnym wieczorem, a dźwięk klucza w zamku powodował w domu panikę: pies zbiegał z kanapy i leciał na swoje posłanie, mama biegła zmywać, dzieciaki po kapcie i ja do nauki. Bo od wejścia byłby opiernicz, wiec każdy już wyprzedzał wydarzenia.


Większość moich wspomnień z nim to negatywne emocje. Naśmiewał się że jestem za chudy "klata jak lej po bombie", nigdy mnie nie pochwalił, za to jak go kiedyś w czymś pokonałem i byłem z tego strasznie dumny to był to koniec wspólnego grania np. w szachy. Wspólne jakieś prace to były zawsze męczarnie. Oczywiście świeciłem sobie a nie jemu, przynosiłem złe śrubokręty, źle trzymałem i wszystko zawsze źle.


Pamiętam jak raz kazał mi pomagać sobie z zrywaniu literek z folii z samochodu który miał iść na sprzedaż. Było zimno, parę stopni. Klej mocno trzymał, folia się rwała a ja to zrywałem paznokciami. Spod paznokci leciała mi krew ale bałem się coś powiedzieć...


Naśmiewał się też ze za szybko mówię i nie może mnie zrozumieć, a ja po prostu tak się cieszyłem z tej chwili jego uwagi i bałem się że jak będę mówił za długo to ją stracę, że starałem się jak najwięcej powiedzieć w tym krótkim czasie...


Gdy umierał jak miałem 18 lat i na łożu śmierci we łzach mu powiedziałem "kocham cię" to odpowiedział... "wiem"... Ale cóż na pewno na swój sposób mnie kochał. Dopiero później się dowiedziałem, że opowiadał z dumą o mnie swoim znajomym. Ja nie pamiętam pochwał, ani miłych słów.


Pamiętam jeszcze jak na jakiejś imprezie stał z moją kuzynką i strasznie jej zazdrościłem że rozmawia z moim tatą. Tak normalnie, że ona coś mówiła, on coś mówił, śmiali się. Ja nigdy z nim nie rozmawiałem w taki sposób. Zawsze to był stres, stanie na baczność i przesłuchanie bardziej niż luźna rozmowa...


Oczywiście ojciec był dla mnie wzorem, sam chciałem być taki jak on. Dopiero wiele lat później zrozumiałem że to wcale nie był najlepszy człowiek na świecie. Zobaczyłem jego błędy, te wszystkie beznadziejne zachowania, jak np. awanturnictwo, robienie ludziom na złość.


Gdzieś wyczytałem że "chłopiec staje się mężczyzną gdy zabije w sobie swojego ojca". Ja to zrobiłem jakoś przed 30tką. Ojciec już nie żył z 10 lat a ja dopiero się zebrałem aby to sobie wszystko w głowie ułożyć.


Napisałem długi list do taty, wypomniałem mu wszystkie złe rzeczy które mnie od niego spotkały, co czułem i co czuję z tego powodu. Na końcu napisałem że mu wybaczam, że robił to co myślał że jest najlepsze, że nie jest idealny i nie jest to jego wina bo każdy ma swoje problemy, wady, popełnia błędy. I że ja jestem inny i będę szedł swoją drogą, a nie drogą wyznaczoną przez jego wzorzec, że nie będę starał się dorównać temu co myślę że on by chciał.


Po czym list spaliłem.


Od tamtej pory czuję się wolny od tego cienia i ciężaru.


A sam jako ojciec wiem że popełniam błędy i na pewno córka mi kiedyś je wypomni, ale przytulam ją, mówię że ją kocham, że jestem z niej dumny i że wyrosła na super osobę. I wiem że mnie się nie boi, chociaż czasem w kłótniach to nie jest na moją korzyść


Wiem, że mogło być gorzej, nie było alkoholu czy przemocy, nie narzekam że miałem tak źle, wydaje mi się że co by nie było to zawsze dziecko wchodzi w dorosłość z jakimś bagażem i zawsze w ramach stawania się dorosłym musi sobie z nim poradzić. Albo nigdy nie staje się dorosłym, tylko zostaje dużym dzieckiem.

cfc74ddc-d9db-405b-96e6-8fdc39008695

Komentarze (52)

zomers

@NatenczasWojski czasem mieć dobrze średni wzorzec Ojca, aby być lepszym Tatą - celowo tak piszę, bo jest różnica dla mnie między, jednym a drugim - np. mój jest dla mniej Ojcem, nigdy nie był i nie będzie Tatą, którym staram się, chociaż jest ciężko przez to jak byłem wychowany, dla nich być. No właśnie, trzeba dzieciaki zatrudnić do zrobienia za mnie wyzwania

Wrzoo

@NatenczasWojski ojej, nie wyobrażam sobie, co musiałeś czuć jako dziecko. Relacja z ojcem nie powinna tak wyglądać. Dobrze słyszeć, że ją przepracowałeś i wyciągnąłeś z tej pracy to, co najlepsze dla siebie i córki. Za to czapki z głów, bo być może Twój ojciec nie potrafił tego zrobić, budując relację z Tobą jako synem. Czapki z głów.

NatenczasWojski

@Wrzoo może to zabrzmi słabo ale łatwiej sobie ułożyć relacje z ojcem po jego śmierci. Bo moje słowo było ostatnie, a on już nic na bieżąco nowego złego nie zrobi.


Z drugiej strony oczywiście fajnie by było mieć ojca i dobra z nim relacje. Może teraz po 25 latach by miał inne podejście i sam by się zmienił. A może dalej byśmy się kłócili i miałbym ciągle zadrę w duszy...

Wrzoo

@NatenczasWojski być może byłby taki sam, ale widziałbyś, jak rozwija się jego relacja z wnuczką. A jest szansa, że po prostu był stworzony nie do bycia ojcem, a dziadkiem.

NatenczasWojski

@Wrzoo to samo mówię żonie. Ona ma tez trudna relacje z ojcem, do dziś ma na nią wpływ jak wyzywał ja w dzieciństwie od debili, nieudaczników, że skończy na ulicy itp. Ale dziadkiem jest innym.


Generalnie bycie dziadkiem to takie easy mode. Nie musisz się stresowac że rozpiescisz, nie ma odpowiedzialności za to jak sobie poradzi w życiu. Możesz cieszyć się chwilą, uśmiechem dzieciaka i jego radością z drobiazgów.


Ale i człowiek w pewnym wieku ma bardziej poukładane niż rodzic 20-30 lat.

Opornik

@NatenczasWojski
>jak wyzywał ja w dzieciństwie od debili,

Nie wiem jak można takie rzeczy córeczce kochanej gadać.

madhouze

@Opornik akurat mój przyszły niedoszły teściu, to ludzka chu*oza. Rzeczy, które ot tak mówił do mojej dziewczyny, nie słyszałem nawet u najgorszej patologii. Straszne potrafią być takie skurw*ysyny, które nawet nie widzą winy w sobie.

Opornik

@madhouze ba, oni nawet czasami nie wiedzą że to robią, ot, odruch.

madhouze

@Opornik najsmutniejsze jest w tym to, że oni wprawiają własne dzieci w poczucie winy i nawet w dorosłym życiu, zamiast pomyśleć - "co to za wariat?", to się zadręczają, co źle zrobiły, że są tak traktowane.

Opornik

@madhouze owszem, ja tak miałem, nawet czasami się jeszcze takiego duch u mnie pojawi - samojebania

3cik

Mocny wpis. Wielki szacun za szczerość.

Alawar

Ech pamiętam te czasy. Ja miałem trochę lepiej bo mój stary jeździł ciężarówkami i cały tydz nie wracał. Ale przemoc alko to był porządek dzienny. W wieku 16 lat coś pękło rozjebałem mu ryja że wyleciały mu te spróchniałe zęby. W wieku 20 była poprawka i skazano mnie za znęcanie psychiczne i fizyczne i dostałem kuratora ale warto było. Wyprowadziłem się z rodziną w wieku 24lat i do dzisiaj zero kontaktu z nim. I widzę skurwiela raz w miesiącu to mnie ciary przechodzą. Że takie chwasty żyją tak długo!

edit
To nie był mój ojciec tylko ojczym oprawca.

Piechur

Dziękuję Ci za ten szczery, głęboki i mocny wpis

Precell

80% tego co napisałeś mogę w sumie przekleić do swoich relacji z ojcem... To chyba takie roczniki. Sami mieli jeszcze bardziej przejechane relacje.

NatenczasWojski

@Precell pewnie tak bo faktycznie wiele osób z którymi rozmawiam z tych roczników opowiada podobne historie. Czyli np. motywacja wyzwiskami czy naśmiewanie się. Brak bliskości, uczuć czy zauważania dziecka jako osobę.


Dziadkowie wydają się super ale nie wiemy jacy byli jako rodzice i jakie traumy naszym rodzicom przekazali.


Ja to nazywam odwiecznym kręgiem spierdolenia, przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Może dopiero nasze to przerwie ale tylko dzięki dostępowi do wiedzy ale też dobrobytowi który daje nam czas na takie myślenie a nie ciągła walka o to żeby było na jedzenie.


Dlatego ciężko mi winić ojca za to jaki był.

paulusll

@NatenczasWojski Również wchodziłem z buta w dorosłość w wieku 18 lat. Ojca miałem fajnego, tylko te wspomnienia się u mnie zatarły, pamiętam że gdy byłem w sanatorium w Rabce to był telefon na te śmieszne karty i mogłem wykonać jedną dłuższą rozmowę, zawsze do taty czy przyjedzie do mnie na weekend. Byłem jedynym dzieckiem do którego co weekend przyjeżdżali rodzice. No ale gdy miałem 13 lat, zaczęła się choroba i karczemne awantury w domu. Schizofrenia wywołana przez brak wątroby która została zjedzona przez żółtaczkę, długo by opowiadać, no ale tak sobie żyłem przez 4/5 lat i to mi się utrwaliło w głowie. Mam żonę gorąco krwistą i się nie kłócimy, jak już przesadzi i się nakręci kończę stwierdzeniem nie przy dzieciach i wychodzę, zazwyczaj gdy wracam zdąży sobie wszystko przemyśleć i jest już wszystko ok.

NatenczasWojski

@paulusll kłótnie przy dzieciach to fundowanie im nerwicy w dorosłym życiu. Poczucie bezpieczeństwa w domu jest bardzo ważne a trudno się czuć bezpiecznym jak dwie najbardziej kochane osoby ze sobą walczą...

paulusll

@NatenczasWojski Ochrzan mocniejszy dostają moje lvl 4 i 7, zawsze ode mnie i czują szacunek. No ale 30min boczenia, przytulas i pytanie. Nie będziesz już swojej siostry bił ciupagą? Nie tata, trochę przesadziłem. Tłumaczę im, że są rodzeństwem i będą ze sobą przez całe życie, mają sobie pomagać i siebie bronic nawzajem.

Opornik

@NatenczasWojski ja bym takiego ojca szczerze znienawidził, ale może sam tak był chowany na tej wsi i nie umiał inaczej, bo skąd miał by umieć. Z drugiej strony co to za wymówka.


Dopiero później się dowiedziałem, że opowiadał z dumą o mnie swoim znajomym

Ja podobnie miałem z matką. Zawsze je⁎⁎⁎ie nigdy nic pozytywnego, uznawałem to za normalne i naturalne, aż ktoś mi zwrócił uwagę, że sam tak robię swojemu potomstwu, wtedy przestałem.

Może za dobry człowiek jesteś.

Piechur

@Opornik Z tymi wspomnieniami to jest w ogóle ciężko, bo negatywne łatwiej się zapamiętuje i uwierają w duszy. Boję się czasami, co zapamiętają moje dziewczyny z dzieciństwa - człowiek się stara, tu jakaś wycieczka, czytanie bajek, śmieszne kolacje, bliskość, a potem wyjdzie, że pamiętają głównie jak "ciągle" im czegoś zabranialiśmy, albo dostawały ochrzan xD

Opornik

@Piechur To prawda... no ale jednak sporo pozytywnych rzeczy pamiętam. Może to jest tak że najpierw wypamiętujesz negatywne, a jak starych zabraknie to wychodzą na wierzch te pozytywne.

NatenczasWojski

@Piechur zawsze będzie coś źle. Za mało miłości, za dużo miłości, za mało uwagi, nadopiekuńczość, nie dostałem co chciałem, miałem za dużo itp itd.


Ciężko wypośrodkować a poza tym dziecko inaczej ocenia to co się dzieje, szczególnie jak nie ma porównania z innymi bardziej traumatycznymi rzeczami. I na przykład tragedia się staje że kiedyś chciało jakaś zabawkę i jej nie dostało.


Więc wydaje mi się że trzeba robić co możemy i liczyć że jakoś to będzie

Piechur

@NatenczasWojski Amen. Z tego samego założenia wychodzę

NatenczasWojski

@Opornik to jakieś wakacje na wsi były, dziadkowie z obu stron już miastowi od wojny. Ale wiadomo że pokolenie wojenne inaczej wychowywało dzieci niż my...


Natomiast co do nienawisci. To silne uczucie które dużo kosztuje osobę która to czuje. Dużo stresu i niemiłego samopoczucia. Można to traktować jako zemstę na tej osobie której się nienawidzi ale jak ona nie żyje, albo o tym nie wie, to przecież to żadna Zemsta, chyba że na samym sobie i swoim zdrowiu.


Więc świadomie wybrałem wybaczenie, łagodna wyrozumiałość i akceptację aby nie mieć złych emocji na to co było, już się nie zmieni. Nie usłysze żadnych słów przeprosin czy zrozumienia. Nie otrzyma żadnej "kary" dzięki temu że będę miał złe emocje do niego.

RogerThat

@NatenczasWojski dobry ten cytat, prawda to.

ten_kapuczino

@NatenczasWojski miałem bardzo podobne doświadczenia, tylko jeszcze alkoholizm - za dzieciaka rzadkie i krótkie ciągi, potem za nastolatka coraz częstsze i już tygodniowe, w czasie, gdy byłem dorosły nawet kilkumiesięczne... Dosyć szybko się odizolowałem od niego - przeprowadzka do innego miasta, ale przez długie lata siedział w mojej głowie jego cień. Ten cień zabierał wiarę w siebie, potęgował naturalne lęki przed wyzwaniami i nie pozwalał dostrzec tego, że sukcesy (które też w moim życiu się pojawiały) to nie jest kwestia fart, tylko mojej pracy.

Ta metaforyczna śmierć ojca o której wspominasz nastąpiła jakoś po mojej 30-tce, kiedy sam wszedłem w rolę ojca. Parę lat później umarł naprawdę (przez alkohol)... Po jakimś czasie dotarła do mnie prosta prawda, że to był zwykły gostek, który się pogubił. Był dzieckiem swoich czasów - jego ojciec był jeszcze bardziej surowy; wszyscy jego kumple pili; rola faceta była zdefiniowana społecznie inaczej niż dziś... Jest masa okoliczności, które trzeba wziąć na jego usprawiedliwienie. Ale fakt jest faktem, całościowo nie dał rady jako ojciec. Poza zapewnieniem bytu materialnego, w życie rodzine angażował się mało. Niech spoczywa w spokoju.

Afterlife

O takie Hejto nic nie robiłem. Quality content. Dzięki za podzielenie się ważną historią!

Felonious_Gru

@NatenczasWojski który jest który?

PanNiepoprawny

Jeździłeś na motorze z Freddim Mercury? Najss

Afterlife

Ciesze się, że ktoś zrobił dobry pożytek z listu do taty. Oh, ważna to rzecz. Powiedz mi, czy sam koncept zaczerpnąłeś skądś - warsztaty, książka? Czy przyszedł naturalnie? Pytam, bo sam pisałem jako owoc pewnych warsztatów.

NatenczasWojski

@Afterlife chyba z jakiejś książki, kiedyś dość mocno się wkręciłem w te tematy samorozwoju. Widać była potrzeba i się udało , bo potem mi przeszło. Ale warto sobie głowę poukładać.

Pstronk

Teoretycznie to zdjęcie mogłoby być moje bo i stodoła, i wueska a nawet ojciec podobny xD Na szczęście aż tak ciężko z ojcem nie miałem ale to co opisujesz to w pewnym stopniu przypadłość wszystkich ojców wychowanych w głębokiej komunie. Twarda ręka, małe zainteresowanie wychowaniem dzieci, często alkoholizm. Całe szczęście dzisiaj wygląda to całkowicie inaczej. Dzisiaj ojciec bawiący się z dziećmi czy po prostu zajmujący się nimi to nic dziwnego. Sam staram się być jak najlepszym tatą wiedząc jak średnim był mój. Można powiedzieć że w jakimś stopniu jestem wdzięczny ojcu za tę lekcję.

b905

Chociaż pewnie trudno może być to przyjąć, to jest to opis domu przemocowego (przemoc jest nie tylko fizyczna). Co by się stało, gdyby ktoś nie uległ "opierniczowi"? Przykro mi.

NatenczasWojski

@b905 tak, nie była to jakaś skrajność, ale jednak domowa przemoc psychiczna, skoro się bałem ojca. Nie wiem jak siostra, ona chyba to inaczej odbierała, jak ojciec zmarł to ona miała 12 lat i nie wyszło jej to na dobre.


Została grubą starą panną mieszkającą z mamą i swoim psieckiem.


Mama zawsze nadrabiała ojca przemoc swoją dobrocią, miłością i wybaczaniem wszystkiego. I jak zabrakło ojca to zabrakło też osoby która by kopnęła siostrę w dupę żeby zaczęła sama żyć swoim życiem a nie ciągle przyklejona do mamy.


Być może ojciec był jaki był, bo wiedział że matka jest za miękka dla dzieci i starał się to rownoważyć. Kiedyś też u siebie zauważyłem takie ciągoty, ale udało mi się żonę przekonać żeby była twardsza, bo nie chcialem być tym złym policjantem...

Hasti

@NatenczasWojski Mam idealnych rodziców i miałem idealne dzieciństwo a sam nie jestem idealny. Jestem słabym ojcem a nawet bardzo słabym i po części wiem w czym jest problem. A czy ty wiesz dlaczego był taki a nie inny?

NatenczasWojski

@Hasti nie wiem, mogę się domyślać, niektóre rzeczy u siebie widziałem podobne ale reagowałem bo widziałem że to w złą stronę prowadzi.


Wierzę że ojciec chciał dobrze dla nas i robił to aby nas motywować albo korygować, ale nie umiał inaczej. Poza tym na pewno miał wiele problemów. Finansowych bo lata 90 nie rozpieszczały. Zdrowotnych też, wieczne zgagi.


Pamiętam że wiecznie był nerwowy, ale jak nie być nerwowym jak kasy na życie dla rodziny brakuje. Ja bardzo przeżywam gorsze okresy finansowe i też chodzę podminowany.

Hasti

@NatenczasWojski Widzisz i to jest to. Dobry ojciec to spełniony zawodowo ojciec, który nie musi się martwić o finanse. Ja niestety cały czas jestem przez to nerwowy a moja żona może i praktycznie nie wydaje pieniędzy co jest ewenementem u kobiet ale zarabiać też ich ku**** mać nie potrafi a już o zarządzaniu czasem nie wspominając.

Hasti

@NatenczasWojski A czasami wręcz czuje się jakbym miał kule u nogi a nie drugą połówkę.

NatenczasWojski

@Hasti dobrze rozumiem co czujesz. Generalnie my faceci mamy jakieś wieksze poczucie odpowiedzialności za finanse rodziny, może to kwestia narzucona przez społeczeństwo a może sami sobie narzucamy ale myślimy o finansach rodziny i jej bezpieczeństwie właśnie także finansowym. I nie w horyzoncie dwóch dni ale tygodni, miesięcy czy nawet lat.


A kobiety to jak coś potrzebują i mają do kogo po to pójść to uważają że wszystko jest ok i nic więcej nie trzeba.


Moja kiedyś bardzo mocno wydawała, próbowała leczyć swoje kompleksy drogimi markowymi ciuchami i torebkami. Oczywiście nie pracowała. Na szczęście moja długa praca nad nią przyniosła efekty i poszła do roboty, zarabia dobrze, ale dalej wydaje bardzo dużo. O tyle lepiej że teraz na konie a nie ciuchy ale dalej wydaje wszystko co zarobi na swoje cele a nie na wspólne.


Więc utrzymanie, budowa domu, życie - to wszystko ja muszę.


I ona zarabia te 8000zl miesięcznie i wydaje na siebie wszystko, a ja mam wyrzuty sumienia jak sobie kupię grę za 200zl raz na parę miesięcy...

NatenczasWojski

@Hasti miałem taki okres w życiu że czułem jakby żona była moim wrogiem, który niszczy wszystkie moje próby wyjścia z problemów finansowych. Ciągle coś kupuje, zamiast oszczędzać. Chce spędzać ze mną czas, kiedy ja muszę pracować.


Miałem wrażenie że wszystkie moje starania są przez nią niszczone i że te moje nerwy i obawa o przyszłość to jej wina.


Potem sam wyjechałem do UK na dwa lata. Zacząłem dobrze zarabiać, nikt nie wyciągał ode mnie kasy. Oszczędzałem.


I chodziłem sam po mieście, oglądałem ładne rzeczy i tylko myślałem żeby z nimi tu przyjechać i im to koniecznie pokazać. Przylatywalem do Polski na weekendy jak tylko mogłem a w tygodniu nie żyłem tylko przeczekiwalem do kolejnego przyjazdu.


Spędzałem sam Sylwestra, kładąc się wcześnie spać żeby tylko mi szybciej minęło. Dostałem od nich paczkę na urodziny, było w niej oprócz moich ulubionych słodyczy z Polski, także zdjęcie córki. Otworzyłem ja w autobusie, siedziałem i płakałem.


Tęskniłem jak pies.


I to mnie wyleczyło. Już się nie złoszczę.

Hasti

@NatenczasWojski Jakbym o sobie czytał.

WysokiTrzmiel

chłopiec staje się mężczyzną gdy zabije w sobie swojego ojca


Stałem się mężczyzną w wieku dziesięciu lat. Smutne to w chvj.

NatenczasWojski

@WysokiTrzmiel smutne, ale z drugiej strony są niektórzy co mają 60 lat i boją się swojego rodzica że powie coś niemiłego...


Każdy dźwiga swój krzyż...

WysokiTrzmiel

@NatenczasWojski To tylko świadczy o jakości rodzicielstwa w Polsce. Mam nadzieję, że nasze pokolenie lepiej się spisze w tym najważniejszym wyzwaniu. Oby nasze dzieci lepiej wspominały młodość.

NatenczasWojski

@WysokiTrzmiel ja często pytam córki, mówi że ma fajne dzieciństwo.


Ale wiadomo że nie można do końca wierzyć. Może mówi tak bo nie chce mnie martwić.

DexterFromLab

@NatenczasWojski niedawno dzieliłem się swoimi problemami. Pamiętam że ty zawsze byłeś jedna z tych osób która coś wniosła i czytałeś moje wpisy. Teraz ja czytam twój i widzę że nasze historie są bardziej podobne niż mogłem przypuszczać. Nie oceniajmy już tych którzy odeszli. Oni żyli w innym świecie i starali się radzić sobie jak umieli. Dzisiaj świat stawia wyzwania nam. Zadbajmy lepiej oto abyśmy zasłużyli swoim życiem na to aby kiedy przyjdzie nasz czas, stsnaneli godnie w panteonie tych którzy dali światu więcej niż wzięli. Spokoju ducha życzę.

NatenczasWojski

@DexterFromLab staram się na wszystkich patrzeć że współczuciem bo jak się człowiek przyjrzy to kazdy dźwiga swoj krzyż i się rzuca w tym życiu, próbując spełnić oczekiwania swoje, innych, nadać swojemu życiu sens, poradzić sobie z przemijaniem, zaspokoić swoje potrzeby, pragnienia i marzenia, ale i uspokoić lęki i kompleksy. Idziemy przez życie z ciężarami i czasami po prostu nie mamy siły i umiejętności sobie z nimi poradzić.

jarezz

@NatenczasWojski ehhh... ja zrozumiałem, że część rzeczy, które mój ojciec robił, to owszem była jego wina ale wynikała z zachowań mojej matki. Nie usprawiedliwiam matką jego alkoholizmu ale to, że się pogłębiał, aż doprowadził do śmierci to w jakimś małym procencie jest jej wina. Cieszę się z tego, że zdążył poznać moją córkę. Sam wychowuje ją w ten sposób, żeby wiedziała, że był ale nie robię z ojca "dziadka idealnego".


Kilka lat przed jego śmiercią poprawiłem z nim kontakt. Zrozumiałem, że mama ma sporo toksycznych zachowań. Zrozumiałem to, kiedy wróciłem na urlop do Polski i zamiast (wg niej) zostać w domu rodziców, to wpadłem na 3h, zabrałem trochę swoich gratów i pojechałem na puste mieszkanie, które kupiłem. Matka myślała, że dam je pod wynajem i zostanę u nich. Z miesiąc czasu była obrażona.

Dodam tylko, że wtedy moja kobieta była już w 3 miesiącu ciąży.


Na szczęście moja partnerka i ja mamy takie same podejście. Wspierać siebie i dzieci na wzajem, wychowywać je na przyzwoitych ludzi. Dla mnie mega ważne jest w domu, że nawet jeśli dziecko coś wywinie, to nie gnoić go, tak jak zdarzało mi się oberwać, a nawet opierdzielu nie daję przy obcych i tu rozumiem wszystkich, którzy nie są domownikami, włączając krewnych.

NatenczasWojski

@jarezz bardzo wiele z tego jaki ktoś jest to wynik reakcji na to co go przez całe życie spotykało. Oczywiście są predyspozycje i przynajmniej w teorii wolna wola ale ile tak naprawdę w nas jest nas, a ile tego wszystkiego co zgarnęliśmy od innych idąc przez życie. Idziemy i wszystko się do nas przylepia, albo mamy siły żeby się otrząsnąć albo idziemy dalej coraz bardziej brudni i zmęczeni. Słowami innych, tym co nam zrobili, tym co nam się nie udało, wspomnieniami o porzuconych marzeniach, myślami o zmarnowanym życiu...

Alembik

@jarezz Ja mam pretensje do matki o to, że dwa razy ożeniła się z ludźmi, którzy mieli zbyt duży negatywny wpływ na mnie. Nie udał mi się zarówno ojciec jak i ojczym.

Ten pierwszy chociaż ma ze mną teraz poprawne relacje. Trochę jego choroba je pogłębiła, zrozumiałem, że mogę stracić starego.

A ojczym? Gryzie glebę od dwóch lat. Nie cieszę się, ale nie płaczę po nim. Najgorsze jest to, że nie mogę go teraz spytać, czy mnie w chuja robił, jak mi mówił, że Nazistka mnie lubi xD

jarezz

@Alembik nazistka czyli rodzicielka? Sorry ale nie mogę spać i nie łapię do końca.

Wiesz, ja z matką po śmierci ojca nie rozmawiałem ponad rok. Kwestie majątkowe I nie związane z ojce wcale. W sumie z nią też. Powiedzmy, że jestem nieoficjalnym wykonawcą ostatniej woli kuzyna, Nasze matki to siostry i ciotka generalnie chciała wychujac swoje wnuczki. Historia na kilka wpisów.

Teraz mam z nią kontakt poprawny. Nauczyłem matkę ja I moja kobieta, że ma się nie wpierdalać. Nie chcę, żeby moja córka przez kłótnie dorosłych nie miała kontaktu z babką. Ja tak miałem.

Matka też lekko się ogarnęła, bo ma chłopa. Facet wydaje się w porządku. Przez pewien czas na początku, chyba bal się wchodzić do mojego domu, bo odkryłem, że siedział w samochodzie kiedy matka była u nas. Teraz nas odwiedzają, on bardzo dobrze traktuje moja córkę.

Jedyny plus z tego całego syfu to jest to, że jak myślę o czymś, co chciałbym zróbic I nagle wchodzi mi myśl, że byłoby to jak u mnie w dzieciństwie to od razu wiem, żeby tego nie robić.

Co do ojca, pamiętam jak w reichu robili nie pił jeszcze. Kiedyś przyjechał do domu, a ja na ostatnie dwa dni jego pobytu darłem się, żeby jechać do kuzynów. Kiedy go odwiezlismy, to wieczorem płakałem, że pojechał. Matka mi pocisnęła, że mogłem siedzieć w domu jak był. Minęły 33 czy 32 lata, a ja kurwa do tej pory żałuję, że wtedy nie zostałem.

Alembik

@jarezz Nazistka to dziewczyna z ochrony za którą tęsknię.

To czy moja matka mnie lubi mam w dupie.

Zaloguj się aby komentować