Zdjęcie w tle
Statyczny_Stefek

Statyczny_Stefek

Gruba ryba
  • 1153wpisy
  • 2200komentarzy
Statyczny_Stefek userbar

O, dzień dobry.

LXXVI (CI) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto

#stefeksiewspina


Luźniutkie bulderowanie po wyjeździe. Masa nowych problemów, większość (zaskakujące!) bardzo pluszowa. Masa też ludzi, jakby cała okolica postanowiła ruszyć i spalić długoweekendowe grille akurat dziś. Masa też samobójców wstawiających się pod osobami, które się wspinają (a grawitacja to straszna świnia).


Ogólnie miło, bez spiny, tak akurat żeby zapracować na drugi jogurt do kolacji

4ee0a722-0b87-40c8-8e73-c24178dd5036
Statyczny_Stefek userbar

Zaloguj się aby komentować

Aaaaaa.


Umyłem sobie szyby w aucie przed długim weekendem, tak na trasę. I co? I co?! I obróciłem tam i nazad, a szyby urąbane jak po Paryz-Dakar z solidnym dodatkiem owadów.


#zakazdymjebanymrazem #zalesie #gownowpis

Statyczny_Stefek userbar
cebulaZrosolu

@Statyczny_Stefek dobra jednak jest różnica czy zrobiłeś 500km czy 5km

Jak 500 to nie wiem co się dziwisz

Statyczny_Stefek

@cebulaZrosolu Nie jestem zdziwiony. Jestem tylko nieco zawiedziony

cebulaZrosolu

@Statyczny_Stefek ja to w ogóle mam problem z myciem auta. Nie chce mi się tego robić. Ostatnio @Felonious_Gru pokazał mi jakiś gadżet kłik detajler to się postarałem raz. A tak to myjnia bezdotykowa za 4 czy max 8 zeta i elo

Statyczny_Stefek

@Modrak I niedowierzanie.

peposlav

@Statyczny_Stefek ja to mam gorzej, codziennie rano nogi myję, a prześcieradło mam brudne!

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

No dobrze, to lecimy na drugą nóżkę. Było półtora miesiąca na wyrównanie wszystkiego, to wracamy znowu w deficyt.

A skoro już poprzednio sobie zrobiłem wpis, to postaram się pisać regularnie. Przynajmniej dopóki szlag nie trafi pomysłu lub dopóki mi się nie odechce.


#stefekpatrzywtalerz <- czarnolistuj śmiało, tu nie będzie niczego ciekawego


Zaczynamy od jutra (dzisiaj jeszcze dzień na wyrównanie i odpoczynek po intensywnych dniach), schodzimy 200-250kcal w dół, docelowo chcąc zrzucić z kilogram-półtora do końca września. Tak samo jak było poprzednio: bez dramatycznego zaginania się, z priorytetem na utrzymanie formy sportowej. Październik zostawię sobie jako miesiąc wyrównania i wyjścia na zero.


Postaram się raz na tydzień się tu podsumowywać. Chyba że zapomnę.


A, waga wyjściowa: przyjmijmy 69,7kg (bo jestem trochę napchany wodą po słoneczku weekendowym i sądzę, że te 300g względem dzisiejszego porannego pomiaru to ja mam jeszcze w sobie).

Statyczny_Stefek userbar

Zaloguj się aby komentować

LXXIII, LXXIV i LXXV (XCVIII, XCIX, C) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto


Mamy to, setny dzień wspinania od powrotu wspinaczkowego rok temu! Z tej okazji, skoro można zauważyć pewną regularność moich wpisów, założę sobie tag #stefeksiewspina - pewnie i tak kto miał mnie wrzucić na czarno to wrzucił, ale może komuś się przyda. Albo nie.


Trzy dni, a w zasadzie dwa i pół (dwa pełne i ostatni powrotny, podzielony pół na pół z trekkingiem) - wyjazd wspinaczkowy na Słowację, do Sulova.


Nie byłem wcześniej w tym rejonie. Gdyby komuś się zachciało, małe podsumowanie:

  • ogólna ocena 2/5 (nie wliczam w nią czasu dojazdu)

  • skała: konglomerat (ładnie trzyma, ale bywa krucho i żwirowo)

  • obicie: głównie bardzo przeciętne - chociaż są drogi, gdzie asekuracja jest zrobiona z głową, patrząc pod kątem kogoś, kto się na niej będzie wspinał, a nie kogoś, kto ją obija. W większości dominuje jednak "historyczne" ("górskie") obicie: asekuracja służy do uniknięcia śmierci i poważnych obrażeń I nie mam tu na myśli runoutów w terenie dwójkowym, raczej runouty w terenie zgodnym ze stopniem drogi, gdzie można liczyć na długi lot zakończony pierdolnięciem w połóg na dole. I tak, wiem, że trudności psychiczne to też część wspinania, ale chyba nie tego szukam. Albo obijamy się sportowo, gdzie loty są bezpieczne (może i długie, ale bezpieczne), albo tego nie robimy.

  • jasność dróg: żeby się dobrze wspinać w skale, trzeba się dużo wspinać w skale. Niemniej jednak, nawet przy moim mizernym doświadczeniu, mogę napisać, że drogi - te które robiłem - są bardzo patenciarskie. Trzeba wiedzieć gdzie jest chwyt (która z tych nastu dziurek utrzyma, a która nie), gdzie jest klama (mamy piękną, półmetrową nierówność nad głową, ale klama jest tylko na 10 cm z tego). W całym życiu nie zrobiłem tylu strzałów w ciemno w skale jak na tym jednym wyjeździe. Strzałów. Na drogach 6a+ i słabszych. Nawet na niektórych piątkach (!) robiłem ruchy na pewno za 6b albo i lepiej, tylko dlatego, że wylosował mi się nie ten z czterech tak samo kuszących chwytów.

  • Biorąc pod uwagę wszystko powyższe: raczej tam nie wrócę. Już wolałbym na Jurę na kilka dni pojechać i ślizgać się w mydle, ale przynajmniej mieć gwarancję tego, że ringi są wbite z głową. Być może na poziomie 6c i wyższym robi się przyjemniej (bo może loty są bezpieczniejsze), może gdy będę czytał skałę lepiej - ale na razie i na długi czas: nie.

Jeśli chodzi o trudność, to celem wyjazdu miała być zabawa w skale i ogólnie rozumiana wytrzymałość. Żadnych tam patentów na trudnych drogach, tylko wspinanie po "łatwym" (hehe) i praktyka w czytaniu skały (hehe). Dróg ładnych, które faktycznie chciałbym powtórzyć było jak na lekarstwo. Ogólnie jestem zadowolony. Temperatura nie pozwoliła na wiele, lekcja "jak dziesięć stopni Celsjusza wpływa na wydolność" była bardzo pouczająca. Niemniej jednak - mimo że cyfra pozostała bez zmian (umówmy się: bez praktyki w skale i patentowania RP mój poziom OS nie wzrośnie sam z siebie szybko), to zauważam wyraźne postępy w jakości wspinania i czytania drogi.


Ogólnie wszystko na plus, dziękuję za uwagę, pozdrawiam, miłego poniedziałku.

Statyczny_Stefek userbar
boogie

@Statyczny_Stefek nigdy nie wrzucasz zdjęć Ja na początku września chyba pojadę na północ Szkocji, albo do Peak District. Dla zabawy Na Słowacji robiłeś drogi sportowe czy trad?

Statyczny_Stefek

@boogie jakoś nie jestem fanem fotografii, szczególnie że w większości mam zdjęcia albo siebie, albo fragmentu skały.

Statyczny_Stefek

@boogie o proszę, skała.

A jeszcze dopowiadając: miałem robić tez trady, ale patentowość dróg mnie zniechęciła.

01c1ff5a-bd87-441b-84b8-d87df4b2323e

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

206 383 + 15 = 206 398

Pożegnalnoweekendowy trekking na Lubań. Fajne tereny do DH na górze Wdżar (jest kilka tras i wyciąg).


Przemyła nas solidnie niewielka burza na podejściu, wszystko doschło przed Lubaniem, a na koniec 3 km zejścia przez las i 2 km pałowania po rozgrzanych Kluszkowcach (to było najgorsze). Miejscówkę polecam, ładny widok z wieży, baza namiotowa pod Lubaniem też wygląda na przyjemną. Podejście może być trochę żmudne, bo to po prostu pałowanie przed siebie prostą bez zakrętów, ale widok wynagradza trudy.

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu

#rowerowyrownik

0c9e0465-e399-409f-8118-6ac82c177825
Statyczny_Stefek userbar
ciszej

@Statyczny_Stefek hej to nie powinno być w #ksiezycowyspacer ?

Ravm

@ciszej może niósł rower , to wtedy tu i tu.

Statyczny_Stefek

@ciszej @Ravm

Oczywiście że powinno być, pomyliłem linki do sztafetastats.

Ale ostatnio nie wpisałem dojazdów po mieście, więc 15 km się zgadza, nie trzeba odejmować.

Zaloguj się aby komentować

206 123 + 81 + 73 + 106 = 206 383


Wykorzystawszy to, że Tour de Balon w zeszły weekend gościł pod Tatrami i postanowiłem odwiedzić na #rower dawno nie jechane podjazdy. Rozplanowałem wszystko według najlepszej wiedzy i - pomijając powrót w niedzielę - nawet nie stałem w korkach.


Zawodowców widziałem dwa razy: na mecie w Zakopanem i dwukrotnie (pierwszą rundę odpuściłem) w Gliczarowie. Wspaniale jest widzieć jak pierwsza grupa wciąga te 20+% jak wiadukt nad torami.

Odwiedziłem sporo podjazdów, których nie jechałem od lat, bo bardzo rzadko bywam pod Tatrami w lecie. Łapszanka (przeciwnie do trasy wyścigu), Gubałówka (zgodnie z trasą, tu mnie nie było), Ząb na dwa różne sposoby, Głodówka od Łysej Polany i Gliczarów od Białego Dunajca i od Gliczarowa Dolnego. Część tych podjazdów jechałem dawno temu na zmęczeniu, w trakcie ultra, tak że teraz wyglądały zupełnie inaczej. W szczególności podjazdy do Gliczarowa - były ciężkie, tak je zapamiętałem, ale jak się człowiek rozpuścił jak dziadowski bicz i zaczął jeździć za granicą to Gliczarów w porównaniu z takim Monte Zoncolan (że tak użyję bardziej znanego przykładu), to jedynie taki dłuższy krawężnik. Ale... jednak ujeździłem się, naoglądałem górek, zaliczyłem #kwadraty 70+, przejechałem się terenami, na których nigdy nie byłem i... kurczę, chyba muszę tam jeszcze przyjechać na rower, za dużo fajnych miejsc i widoków pozostaje do sprawdzenia. Tylko może następnym razem, za przeproszeniem, też gravel, bo jest trochę dróżek szutrowych, po których szosą nie pojadę.


Sam TdP - bo nie odpuszczę sobie opinii o #kolarstwo - to zagadka: nie wiem jakim cudem ten wyścig jest nadal w serii World Tour. Puszczanie kolarzy po ujowych asfaltach (choćby zjazd od Bukowiny przez Wierch Rusiński, gdzie lecą po 80+ km/h po ujebach, a to nie jest jedyny przykład), zabezpieczenie trasy - powinno być ukarane, a nie nagrodzone. To, że Lang jechał przed peletonem wystawiony przez szyberdach i na Gliczarowie pozdrawiał kibiców (prawie jak papież xD) było dodatkowo żenujące. Jeśli do tego dodamy pierdyliard reklam, z d⁎⁎y wzięte premie specjalne, żeby kolejny sponsor mógł się popisać i oficjalny sklepik celowany wyłącznie... zwykłych turystów (yup, można kupić zwykły kapelusz, maskotkę i koszulki - ale nic, co można by było kupić sobie pod trekking czy rower), to mamy coś w rodzaniu Tour de Władysławowo, gdzie gra muzyczka, można wygrać bon lub talon (na balon, hehe); brakowało jeszcze tylko oficjalnych hotdogów z logo na parówkach. Rozumiem, że to ma się sprzedać, rozumiem, że ma zarobić, rozumiem, że może w Bolzdze nie da się inaczej i musimy mieć nawet "Metalkas Ekstraligę", "SKS Ultrakryptex Orzechówko" i wszędzie wepchnąć nazwę sponsora, ale z zewnątrz wygląda to przaśnie, jarmarcznie i budzi pytanie o to, czy, idąc za przykładem MMA, nie będziemy kolarzom dorzucać tymczasowych tatuaży z logo sponsorów na łydkach, szczególnie sprinterzy mają dużo mięska, zmieści się nawet kod QR. I nie jest promocją kolarstwa.

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu


#rowerowyrownik

c403e1c9-254e-493c-afac-66e0d4e4b8da
dc349231-20ae-4bc9-8834-1f37bae315ed
Statyczny_Stefek userbar
Furto

Ciekawy wpis, a co do TdP, to co roku krytyka jest za to samo (głównie jakość dróg), lecz nic się nie zmienia.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

LXXI i LXXII (XCVI XCVII) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto


Znowu z kilkudniową obsuwą, w końcu pozapominam i to skrzętne liczenie (w którym na pewno pomyliłem się już kilka razy) trafi szlag. Albo szlak, skoro mówimy o wspinaniu.


Pierwsze z wyjść to lina. Objętość. Wspaniałe, przemiłe wspinanie na drogach poniżej 6b, po trzy jedna po drugiej, z naciskiem na pilnowanie poprawnej techniki szczególnie wtedy, gdy przewieszenie sugeruje, żeby tonący brzydko się chwycił. Ale tonięcia nie było, każdą z dróg zrobiłem z zapasem i co najwyżej musiałem mocniej pooddychać. Wspaniałe to było wyjście, chcę więcej.


Drugie to bulderownia, znowu zabawa na objętość, trudności 6 i w dół, chociaż, dobrze, przyznaje, siódemkę zrobiłem. Ale taką "łatwą", mniej siłową, bardziej techniczną.


#czujedobrzeczlowiek teraz czas na sprawdzenie wydolności na rowerze, kolejne wspinanko za tydzień.

Statyczny_Stefek userbar

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Akurat w temacie ostatniego naszego lingwistycznego niezrozumienia z @boogie


https://wspinanie.pl/2025/08/ojczyzna-polszczyzna-felieton-mechaniora/


#wspinaczka ale i #jezykpolski


Moja opinia, gdyby kogoś interesowała: wizja przedstawiona przez autora jest jak dla mnie zbyt pięknoduchowska i nieco przesadzona, tonem starszego pana, który chce coś skrytykować, ale jednocześnie pokazać, że wciąż łapie trendy.


Mnie też bolą takie makaronizmy, ale wynika to z faktu, że mój słowozbiór kształtował się w innych czasach, a do współczesnego słownika co najwyżej trafiam przez przypadek, a nie korzystam z niego jako formy bazowej. W szczególności w mocno zanglicyzowanym świecie internetu, gdzie zalewa nas morze filmów nagrywanych tylko w tym języku, komunikacja sprowadzona do pojęć używanych w tychże filmach wygląda na bardziej naturalną, niż przechodzenie przez język polski w rozmowie z osobą, która jest nauczona tej samej terminologii.


Czy nie rozumiem? Czasem tak i muszę się wtedy skupić.

Czy to źle? Nie wiem, zobaczymy jakie będziemy mieli zmartwienia lingwistyczne za 20 lat.

Statyczny_Stefek userbar
boogie

Mam nieco inną teorię, ale nie wiem czy chce mi się o tym pisać :) Autor faktycznie nieco odleciał :) Deklinacja nie zaniknie przez tagi :)

Statyczny_Stefek

@boogie To już nie chodzi o to czy się chce: to Hejto się domaga, a @bojowonastawionaowca chce to docenić w hejtoniusach.

bojowonastawionaowca

@Statyczny_Stefek ale o co chodzi xD

Zaloguj się aby komentować

tl;dr

Schudłem sobie, ale w moim przypadku to bardziej fanaberia, a nie konieczność - nie trzeba gratulować, w ogóle nie trzeba czytać. Nie wiem dokąd mnie ten wpis zaniesie i czy komukolwiek do czegoś się przyda.

Jeśli szukasz czegoś na pewno pożytecznego - sprawdź jedzonkowy kontent od @GazelkaFarelka


Odchudzanie jest proste, robiłem to wiele razy


W moim przypadku powyższe zdanie jest prawdą. Najczęściej był to pewien cykl typu "zrzucam masę bo wiosna i rower -> lato -> zaczynam jeść ciastka i pitce -> jesień -> no i o". Dlaczego tak? Bo, proszę państwa: ciastka są dobre, pitca jest dobra, w ogóle jedzonko jest dobre, a jak będzie trzeba, to sobie zrzucę nadmiar, nie musiałem się tym stresować. Dodatkowo nic na mnie nie wymuszało zmiany: dla roweru zrzucałem tyle, żeby nie wystawał mi brzuszek jak niektórym kolegom i by na urlopach było mi trochę lżej jadąc pod górkę. Bądźmy uczciwi: w przypadku amatorskiego kolarstwa kilogram albo nawet dwa nie mają znaczenia: ani nie brałem udziału w zawodach, ani to, że grupa mnie zerwie pod górkę to nie jest powód do cieniowania - gdybym chciał oszczędzać wagę, to zacząłbym od zabierania jednego (i mniejszego) bidonu lub zabierał łatki zamiast dętki i lżejszą torebkę podsiodłową. Dodatkowo... dla ustalenia uwagi: przy BMI 23 w wersji "po zimie" nie mam raczej konieczności pilnowania niczego. 


Więc w ogóle po co mi to? Zmieniłem sport na wspinanko i nagle masa stała się istotna, bo nie ma ze mną ani roweru, ani bagażu, za to jestem sam ja. A jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć co dla wspinacza może znaczyć waga - proszę sobie podnieść na jednym palcu pusty plecak, a potem włożyć doń butelkę wody i sprawdzić ponownie. I wyobrazić sobie, że takie obciążenie bywa robione dynamicznie i w różnych kierunkach. Stąd też silna motywacja nie tylko po to, żeby zrzucić masę, ale by pozostać w tym miejscu na dłużej: nie mam problemu z silną wolą, tylko muszę mieć jakiś cel, żeby ją utrzymywać. Ale masa to nie wszystko, ważne są i mięśnie: to, że po odchudzaniu stracę trochę siły i będę miał może trochę gorszy czas na segmencie na Stravie... - to nie jest coś motywującego. Ale już wspinanie daje bardziej realne wyzwania, a postępy (lub ich brak) można zobaczyć bez zapierdzielania jak pies z jęzorem na wierzchu przez kilkanaście minut.


Teraz trochę bliżej konkretów, czyli coś, co może komuś jakimś cudem się przyda (albo przynajmniej da pożywkę do pojechania po mnie): co zrobiłem, czego nie zrobiłem i w ogóle jaki był w tym plan.


Zaczniemy od dietetyka. Mój pierwszy kontakt z tym zawodem miał miejsce kilkanaście lat temu, gdy uznałem, że już wystarczająco naoddychałem się samodzielnością i tym, że mogę jeść co mi się podoba, bo sam za siebie płacę - i że warto sprawdzić, co zrobić lepiej. Pani dietetyk jeszcze zanim zdążyłem powiedzieć z czym przychodzę, wykrzyknęła: no chyba pan nie chce się odchudzać, pan tak dobrze wygląda! Miałem wtedy kilka ładnych kilogramów wyraźnej nadwagi, więc już po tym wstępie wiedziałem, że usłyszę dobre rady tonem cioci, u której każdy musi wyjść najedzony: nie zawiodłem się. Dostałem kilka zdań, kilka kartek gotowych przepisów z cyklu "gotowanie dla ambitnych" i polecenie pojawienia się na "kontrolę" za trzy miesiące. Podobnych historii o "dietetykach", którzy traktują pacjenta jak cielątko u weterynarza, dając po prostu losowe przepisy ze swojego excela, kilka uniwersalnych rad i do widzenia, pora na CS-a - słyszałem na tyle wiele, żeby wiedzieć, że ciężko trafić na kogoś dobrego. Trafić mi się udało. Na wizytę czekałem ze dwa miesiące, ale dostałem naprawdę dobry wykład o tym jak wygląda proces zrzucania masy, co będzie się działo po kolei, dostałem dzienniczek przepisów w formie "na miesiąc" z możliwością dowolnego mieszania posiłków między dniami i dopasowany do moich preferencji (potrafię gotować, ale skrajnie nie znoszę marnowania na nie czasu - cenię sobie proste posiłki. Bardzo proste.). Efekt był wtedy wyraźny: lepsze samopoczucie, szybka utrata masy, minusów nie stwierdzono.


Później nastąpił kilkuletni cykl jak we wstępie: dopóki pilnowałem chudnięcia, było ok, ale nie miałem ustalonej rutyny na "jedzenie na zero", więc tutaj wszystko się rozjeżdżało. Ale bez bólu, bez stresu, wkrótce wiosna, się zrzuci xD


No dobrze, to co teraz zrobiłem inaczej?

1. Zadałem sobie trud zrozumienia procesu. Przy wykorzystaniu GPT (oczywiście weryfikując jego opowieści - ale przynajmniej podrzucał mi słowa kluczowe) zrozumiałem jak wygląda cały proces zrzucania masy: jak organizm przechodzi w tryb spalania tłuszczu, z czym to się wiąże, jak wygląda powrót, jak wygląda wejście na zero itd.

2. Kalorie w apce. Zawsze uważałem to za bezsens i nie do końca miałem rację. Gdybym miał to liczyć w zeszycie lub excelu, to na pewno bym nie robił, ale pobrałem jedną z apek, które to liczą: jeśli mogę kopiować niektóre pozycje, skanować kody kreskowe (to jest gamechanger!) albo wpisywać ilości typu "łyżka [czegoś]" - to wypełnienie i sprawdzenie makroskładników za dzień jest banalne.

3. Białko. Nie korzystam od dawna z przepisów pani dietetyk, zmodyfikowałem je nieco - i wychodzi na to, że zrobiłem to nieco do d⁎⁎y. Wspomniałem już o priorytecie niespartolenia mięśni? Więc tak, mamy teraz akcję "mój stary to fanatyk skyra, pól lodówki nim zajebane". 

4. Białko, ale inaczej: gdy zwiększyłem jego ilość (pewnie do tej poprawnej), to zmniejszyło mi się uczucie głodu po posiłku. Gdy zjem (już) dobrze zbilansowany posiłek, to mogę po nim te 2-3 godziny przetrwać nawet nie myśląc o jedzeniu, wręcz przeciwnie, muszę się sam przypilnować żeby pamiętać.

5. GPT z innej strony: niektóre rzeczy w apce mają predefiniowaną wagę, ale nie wszystkie - żeby oszczędzić sobie ważenia, zadaję pytania typu "ile waży jajecznica z X jajek" czy "ile waży łyżka pestek z dyni". Może i gdzieś się tam chłopina pierdzielnie o kilka gramów, ale to nie apteka.

6. Rutyna wyjścia na zero kaloryczne. Zanim to nastąpiło, miałem przygotowany plan kaloryczny na okres przejściowy (ładowanie z powrotem glikogenu) i okres docelowy, z uwzględnieniem dni treningowych i rodzajów aktywności. 


Pierwszym sprawdzeniem moich planów i wytrwałości był wyjazd na Słowenię sprzed półtora miesiąca: przypilnowałem się bardzo, w szczególności zwracając uwagę na porządne śniadanie i rozplanowane posiłki podczas aktywności. Plus: obiadokolacja... no, kolacja, nie udawajmy że wracałem przed zmrokiem: na zmęczeniu, ale pilnowałem przygotowania i bilansu. Efekt: bez straty radości z jazdy, chodzenia głodnym, wieczorów w stylu zombie "coś jeszcze bym zjadł" udało mi się utrzymać dobrą wydajność i mimo to utrzymać utratę wagi.


Drugie sprawdzenie tychże planów właśnie trwa. Po wejściu na zero wróciłem w górę zakładany kilogram i od dwóch tygodni trzymam się w miejscu. Fun fact: to, co pani dietetyk (ta lepsza) przegapiła, to wyjaśnienie mi, że "utrata wody" na początku to glikogen, a wychodzenie na zero polega na tym, że on sobie powróci. Oszczędziłoby mi to swego czasu solidnej frustracji. ;D


Z rzeczy których żałuję: szkoda że jakoś miesiąc po czytaniu, edukowaniu się i szukaniu w necie odkryłem wspomniane na wstępie wpisy @GazelkaFarelka Pewnie oszczędziłoby mi to szukania, skoro pożyteczna wiedza jest pod ręką.


A, na koniec cyferki: czas zrzucania - ok 2 miesiące, masa zrzucona 6-7 kg.


#odchudzanie #chudnijzhejto #dieta #zlenawyki #dobrenawyki

74105479-f128-4e00-9c3b-f21941e5b421
Statyczny_Stefek userbar
Fly_agaric

Poczytałem sobie i już miałem pisać, że @GazelkaFarelka fajne opracowania wrzuca, a tu cyk na końcu widzę, że znalazłeś jednak.

Statyczny_Stefek

@Fly_agaric Uświadomiłeś mi że zamiast podrzucić coś pożytecznego, zrobiłem z tego test "kto uważnie czyta, ten zauważy". Przeniosłem więc info wyżej, żeby każdy zdążył zobaczyć zanim przeskroluje dalej.

AdelbertVonBimberstein

@Statyczny_Stefek a było pod razu wejść na twaróg.

#dobrenawyki to podstawa. Pizza? Sorry, nie jem takich rzeczy a jak już to sporadycznie. Po prostu normalne jedzenie, mało przetworzone po tym roku czy tam więcej, smakuje mi lepiej niż pizze, słodycze i inne fanaberie.

Statyczny_Stefek

@AdelbertVonBimberstein twaróg się kruszy, daj pan spokój, jedzenie musi być szybko zrobione i szybko sprzątnięte.


Nie smakują Ci słodycze? To ja nie wiem po co tak żyć.

AdelbertVonBimberstein

@Statyczny_Stefek taki plus, że nie smakują mi w Polsce. Są lujowe. Czekolady to nieśmieszny żart.

Oddając jednak polskim produktom sprawiedliwość wafelki są top: teatralny, familijne, Prince polo itd. Nigdzie na zachodzie nie potrafią zrobić takich wafelków.

GazelkaFarelka

@Statyczny_Stefek Miło mi, że komuś się jakiś wpis przydał. Zrozumienie, jak to działa to klucz do sukcesu, to jak zrozumienie mechaniki gry RPG, żeby wiedzieć jak w niej maksować staty.

Statyczny_Stefek

@GazelkaFarelka maksowanie statów to strategia, rushowanie najsłabszymi jednostkami to satysfakcja

Zaloguj się aby komentować

#chwalesie Przyszedł nowy przewodnik!


Ciekawe czy będzie tylko wyrzutem sumienia leżącym na półce, czy jednak motywacją do ruszenia tyłka na #wspinaczka w #tatry Póki co wszystkie kupione przewodniki zdarzyło mi się wykorzystać, więc trzymam kciuki za siebie i swoją motywację.


Nie ma przypadków, są tylko znaki: akurat kilkanaście minut po odebraniu książki z paczkomatu dostałem powiadomienie ze Zdjęć Google "pt. 13 lat temu" - i zestaw fotek z kursu taternickiego.

d10d63e8-e47a-4eb5-b609-a4d7b3b0dc3c
0c2a681b-6e9f-4d8c-9609-d8a45239236f
Statyczny_Stefek userbar
boogie

Ta trasa to trad czy sport?

Zaloguj się aby komentować

koszotorobur

@Statyczny_Stefek - generalnie tak.


Do przeglądania samych wpisów nie - ale do reszty rzeczy już tak.

Statyczny_Stefek

@koszotorobur I nawet tworząc taki skrypcik jak ten, który linkowałeś w tagu #hejtoapi ze trzy wpisy wcześniej, musisz się zautoryzować i być tam zarejestrowany?

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować