Zdjęcie w tle
Dalian

Dalian

Osobistość
  • 106wpisy
  • 448komentarzy

Krótka historia o tym, iż przed użyciem należy zapoznać się z treścią ulotki dołączonej do opakowania, lub skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą itd.


Odkąd pamiętam moja matula, gdy tylko pojawiał się u nas kaszel, to podawała Nam lek o nazwie PECTOSOL, jako środek przeciw kaszlowi. Kurestwo, strasznie nie dobre ale przecież, jak to śpiewa Anna Jurksztowicz w piosence "Na dobre i na złe" "Gorzki lek najlepiej leczy".


I tak trwając w tym przekonaniu, ilekroć pojawiał się u mnie kaszel to sięgał po to niedobre ciulstwo.


Tak było też i wczoraj, gdyż od czwartku zmagam się z jakąś zarazą, którą jednym z objawów jest właśnie uporczywy, suchy kaszel. Więc łykam to cholerstwo, niedobre i mówie do siostry, która przyjechała do Nas na długi weekend, że mam wrażenie iż po tym całym lekarstwie to jeszcze bardziej się męczę z tym kaszlem.


Na jej pytanie o to co biorę, odpowiadam zgodnie z prawdą że PECTOSOL. Ona wyraziła zdziwienie i powiedziała, iż zawszę była przekonana że to lek wykrztuśny. Na co odpowiadam, że odkąd pamiętam to mam Nam go podawała jako przeciw kaszlowy. Na co wtrąciła się moja mama, że tak Jej mówiła jej mama, na co moja babcia (która notabene również była u Nas) odpowiedziała że przecież tak jest.


Jako że miałem przywiezioną, świeżo zakupioną butelkę tego świństwa to schowałem dumę Polaka, który to ulotek nie czyta i oderwałem etykietę razem z ulotką by przekonać się na własne oczy że całe życie byłem w błędzie/okłamywany (wybierz jedno) i cholerstwo jest rzeczywiście lekiem wykrztuśnym a nie przeciwkaszlowym.


Także Tomki i Atomówki, czytajcie ulotki, konsultujcie leki z lekarzem i farmaceutą i byćcie zdrowi.


Ps. Audycja zawierała lokowanie produktu.


#medycyna #gownowpis #zdrowie #lekarz #drugs

Zaloguj się aby komentować

Jeszcze jedna patologia z Naszej służby zdrowia.


Teść miał wylew, trafił do szpitala (pomijam już fakt że pogotowie za pierwszym razem odmówiło zabrania go, bo stwierdzili że jest nabombiony, ponieważ na stole leżała butelka po piwie). Był to czas gdy panował covid, kwarantanny etc.


Po szpitalu trafił do zakładu opieki leczniczej, ponieważ nie mogliśmy mu znaleźć nigdzie miejsca w senatorium. Trafił tam na pobyt prywatny. I tu zaczyna się zabawa.


Rehabilitacja. Znalazł się jeden ośrodek, który w przeciągu 14 dni znalazł by mu miejsce, ale problem polegał na tym że pobyt prywatny liczony jest tak jakby pacjent przebywał w domu a z racji covid mają zakaz przyjmować pacjentów z domu. To że trafił na zol bezpośrednio ze szpitala i to że przed przyjęciem na zol miał robiony test na covid nie zmieniało nic. Odcinek komercyjny to to samo jak dom.


Lekarz pierwszego kontaktu. Skoro nie udało się w jednym ośrodku, próbowaliśmy gdzie indziej ale do tego potrzeba skierowanie. W zakładzie opieki leczniczej, dwa razy w tygodniu przyjeżdżał lekarz. Ale on nie mógł wypisać takiego skierowania, ponieważ jak pisałem wcześniej, pacjent prywatny to tak jakby przebywał u siebie w domu i trzeba kierować się do przychodni POZ, do której teść należy. I tu znów odbicie od drzwi. Pani doktor, pomimo całej dokumentacji ze szpitala nie może wypisać skierowania, ponieważ nie widziała pacjenta, nie ma możliwości jego zbadania i skierowania nie wypisze. I tu nawet konsultant z infolinii rzecznika praw pacjenta skapitulował i potwierdził to co powiedział lekarz POZ. W skrócie, teść został bez lekarza podstawowej opieki.


W końcu lekarka z zakładu opieki leczniczej, zlitowała się nad nami i nad teściem i wzięła go pod opieke do przychodni w której pracowała.


#nfz #medycyna #zalesie #gownowpis

Zaloguj się aby komentować

Mój szkodnik, lvl 3 drugi dzień z rzędu ma gorączkę prawie 40 stopni. Dzwonię wczoraj do przychodni, umówić go do jego lekarki.


Po piątej próbie na dwa telefony, w końcu sukces i odbiera pan rejestrator z przychodni. Mówię że chciałem zarejestrować dziecko do pani doktor X. Pan odpowiada że pani doktorowa ma już na dziś komplet dzieci i każe dzwonić w poniedziałek i wtedy spróbować go zarejestrować.


W takim razie proszę o zarejestrowanie go do jakiekolwiek lekarki, która dziś da radę to przyjąć. Na to pan odpowiada, że nie może tego zrobić bo doktorowe, nie życzą sobie przyjmować dzieci, które nie są zapisane do nich na stałe.


Tłumacze, że dziecko ma wysoką gorączkę i nawet Nurofen na przemian z paracetamolem nic nie daje. Pan rejestrator na to odsyła mnie z dzieckiem na SoR.


Rozumiem że sezon grypowy i covid i jakiś wirus ale dla mnie to przesada że księżniczka nie przyjmie pacjenta bo na codzień do niej nie chodzi.


#medycyna #covid #zalesie #dzieci

Zaloguj się aby komentować

Moja żona pracuje w sklepie, trochę mniejszym od Biedronki. Roboty dużo ale zarobki w miarę ok. Ale największe xD dla mnie to premia 300 zł za brak L4 w miesiącu.


Tuż przed świętami jedna z dziewczyn, która robi z moją żoną się rozchorowała. Mimo wysokiej gorączki postanowiła iść do pracy bo nie chciała by przepadła jej premia za brak L4 a urlop wykorzystała już w całości.


Nie minęły dwa dni, dziewczyna rozchorowała się na całego, nie obyło się bez wizyty w szpitalu i kroplówki. Niestety od niej zaraziła się kolejna dziewczyna i moja żona.


A jak sytuacją wygląda dziś? Z 10 osób zatrudnionych na sklepie pracują dwie plus kierowniczka sklepu oraz szefowa, która właściwie zajmuje się papierkową robotą. Reszta na l4.


Mąż owej szefowej ma drugi sklep, ale oddalony ok. godzinę drogi samochodem, autobusem dojazd to trzeba dołożyć jeszcze z pół godziny. Proszą pracowników, którzy mają dzień wolny by za dodatkową opłatą zgodziły się pomóc na tym drugim sklepie. Oczywiście zapewniają transport bo z wioski w której jest sklep autobus jedzie rzadko.


Oczywiście ta obsada nawet z zastępstwem jest zbyt mała, nie nadążają z wykładaniem towarów, przez co półki świecą pustkami.


I tak zamiast zapłacić te 300 zł pracownikowi, mimo że poszedł na l4 to muszą dopłacać ludziom by zrezygnowali ze swojego wolnego dnia, dowozić ich i odwozić. Dosłownie Janusze Biznesu.


#januszex #praca #gownowpis #pracbaza

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Nie ma to jak szacunek do klienta. Historia znajomego elektryka.


Pewnego razu udał się na zakupy do jednej z hurtowni, w której czasami się zaopatrywał gdy np. nie po drodze było mu jechać przez całe miasto do "głównej" hurtowni. Potrzebował kupić skrzynkę na bezpieczniki. Zdjął jedną z półki po czym wziął drugą do porównania i zdecydował się właśnie na model nr 2.


Gdy już wziął skrzynkę, postanowił dobrać do niej esy, przewody i parę innych pierdół. Gdy pan handlowiec (specjalnie z małej litery) zaczął go kasować, on pomału zanosił zakupione graty, a trochę się tego narobiło, do samochodu. Przez zwykłą nieuwagę wziął również rozdzielnie, którą wcześniej oglądał a co do której się rozmyślił.


Fakt ten zauważył dopiero gdy wypakowywał graty u klienta, na robocie i upewniwszy się że nie ma jej na fakturze, stwierdził że i tak do domu wracać będzie drogą, obok tej hurtowni, więc spokojnie po robocie może im to zwrócić.


Gdy po skończonej robocie wsiadł do samochodu (telefon zostawił w samochodzie przed robotą) zobaczył na wyświetlaczu 10 połączeń i jednego sms o treści "Oby Ci łapy usłchy, kurła złodzieju" wszystko od pana handlowca.


Oczywiście pojechał spowrotem oddać rozdzielnie, którą przez przypadek zabrał, ale była to jego ostatnia wizyta w tamtym przybytku a zostawiał tam miesięcznie, duże pieniądze, mimo że tak jak mówił nie była to jego główna hurtownia.


Ps. Oczywiście zgłosił skargę do kierowanika tamtej hurtowni, ale tamten "wytłumaczył" kolegę zdenerwowaniem, bo gdyby elektryk nie zwrócił tej skrzyni to pan handlowiec musiał by za nią zapłacić. I to 50 zł (tyle kosztowała taka skrzynia), oraz fakt że kolega nie odbierał telefonu tak bardzo rozsierdził pana handlowca.

Zaloguj się aby komentować

No dzień dobry,


Ok. roku temu, trochę więcej zacząłem się uczyć Fińskiego z Duolingo. No ale po zmianie layoutu, totalnie straciłem chęć do nauki z tą aplikacją. Nie chce się tu rozwodzić nt tego co mi się nie podoba, bo każdy ma swój gust i być może innym ta zmiana odpowiada.


I tu kieruje do Was pytanie, czy znacie jakąś aplikację do nauki fińskiego, gdzie konto premium było by opcjonalne (tak jak w Duolingo) oraz lekcje były dobrze objaśnione (w Duolingo trzeba było polegać na comunnity i komentarzach). Nie koniecznie musi być pol-fin, nawet lepiej jeśli była by ang-fin.

Zaloguj się aby komentować

Czy i5 12gen + GTX1650 + 16gb RAMu starczy by zagrać Wiedźmina 3 w full detalach i dobrych fps?


Marzyłem o RTX jakimś, no ale plany pokrzyżowała stara grafika, która nie chciała działać na nowej płycie głównej, mimo że powinna.

Zaloguj się aby komentować

Sobota, godzina 6 rano. Rozlega się dzwonek do drzwi. Zaspany teść idzie otworzyć. Za drzwiami stoi młoda dziewczyna narodowości romskiej (dalej zwana cyganką). Uprzejmie pyta czy mogłaby skorzystać z łazienki i nie czekając na odpowiedź, ładuje się do mieszkania.


Teść, pokazuje jej drzwi do łazienki.


Chwilę później rozlega się ponownie dzwonek do drzwi. Teść otwiera a tam druga starsza cyganka. Pyta (a właściwie nawija jak Peja na majku) czy nie widział jej córki, bo ona widziała jak tu wchodzi do bloku. I tak stoi i nawija.


Podczas gdy ta stara zajmuje teścia gadką, młoda wychodzi z łazienki i kieruje się do kuchni (drzwi z łazienki są naprzeciw drzwiom wyjściowym, więc teść nie mógł jej widzieć bo stał tyłem do łazienki).


Całe szczęście, moja żona akurat była wtedy u ojca na weekend i słysząc najpierw jeden, potem drugi dzwonek do drzwi i nieznane głosy, wyszła z pokoju, akurat w tym samym momencie jak młoda wchodziła do kuchni.


No więc, moja żona idzie za nią (matka młodej dalej nawija makaron na uszy teściowi) i pyta się czego szuka. Młoda się speszyła, ponieważ jej wcześniej nie zauważyła. Zaczyna się tłumaczyć że chciała się tylko napić. Moja dopytuje, kto je wpuścił do klatki. Ta milczy. Żona grzecznie zaprasza by wypierdalały z bloku.


Teść po tym dostaje burę od żony (chociaż i tak go to nic nie nauczy).


Ps. Jakiś czas wcześniej w dokładnie ten sam sposób, właśnie cyganki okradły sąsiadkę z bloku obok. Zwinęły jej ok. 5 tysięcy, które miała schowane gdzieś w pokoju.

krokodil3

@BillyFuckboy słyszałem patent, że ładuje się ktoś do mieszkania coś naprawić i pyta klienta (zwykle starszą kobiete która jest sama) czy nie ma czegoś ze złota bo ma jęczmień na oku, no i obrączka itp znika razem z z tym panem

Zaloguj się aby komentować

Cześć,


Mam kolejne pytanie z kwestii komputerów a właściwie to chodzi o monitor.


Zastanawiam się czy zakrzywiony monitor to rzeczywiście game changer (chyba nie bo za dużo na rynku tego nie ma) czy po prostu wydmuszka marketingowa.


Mam jeszcze dużo czasu nim kupię monitor i po prostu zastanawiam się czy taki "detal" jak zakrzywienie ekranu w ogóle rozważać.

Nebthtet

@Dalian mam od lat, bardzo sobie chwalę. Do użytkowania innego niż projektowanie, czy klepanie czegoś w CAD (gdzie krzywizna może utrudniać życie) jest w pytę.

ZmiksowanaFretka

@Dalian Nie powiedziałbym, że takie podzielone. Dostałeś oczywiste oczywistości, że im szerszy monitor tym ma to większy sens, w telewizorach się to nie sprawdziło, bo zalety zakrzywienia są widoczne tylko wtedy gdy siedzisz na wprost ekranu co nie jest najczęściej możliwe dla osób oglądających tv.


Każdy kto ma curved to raczej go poleca, ciężko znaleźć nieprzychylne opinie. Ale gamechanger to to nie jest w żadnym stopniu, przyjemniejsze dla oka i tyle. W biurze mamy płaskie i mam wrażenie, że bardziej męczą mi się oczy.

Roark

Z zakrzywionych korzystałem zarówno z 24" 16:9 jak i obecnego 34" 21:9 i przy tym pierwszym zakrzywienie było kompletnie zbędne, wręcz zakłamywało trochę obraz (chyba że siedziało się z monitorem 40 cm od oczu...), natomiast przy ultrawide zakrzywienie jest wręcz pożądane.

Ogólnie wiele też zależy od stopnia zakrzywienia, bo przy zbyt mocnym (w czym przoduje m. in. Samsung, choć nic dziwnego, bo są jednymi z głównych producentów matryc) może być jeszcze gorzej niż bez zakrzywienia.

Warto też pamiętać o zakrzywieniu gdy chce się mieć więcej niż jeden monitor. Niełatwo jest dobrze ustawić zakrzywiony z niezakrzywionym lub nawet innym zakrzywionym.

Zaloguj się aby komentować

Tomeczki, mam pytanie. Może mnie ktoś oświeci.


Kupuje towar jako firma od producenta i dostaje na niego rok gwarancji. Odsprzedaje ten towar, osobie prywatnej na paragon, w tym momencie ma ona rok gwarancji + rok rękojmi. Mija rok, moja gwarancja u producenta skończyła się a po kolejnym pół roku przychodzi osoba, która kupiła ode mnie towar na paragon i żąda gwarancji/rękojmi?


Co teraz?


Sytuacja nr 2. Kupuje towar od producenta, załóżmy w styczniu i mam rok gwarancji. Towar leży na półce u mnie do czerwca. W czerwcu sprzedaje towar do klienta, na fakturę i klient od tego czasu zyskuje rok gwarancji z tym że ja mam już tylko pół roku gwarancji u producenta.

walus002

@Dalian jesteś sprzedawcą więc to Ty musisz zagwarantować gwarancję

Armo11

@Dalian działa to trochę inaczej. Jeśli kupujesz towar od producenta celem dalszej odsprzedaży, podpisujesz z nim umowę, że gwarancja biegnie od chwili kiedy ty sprzedaż towar.

stfor

@Dalian klient ma 2 lata rękojmi. Póki się nie skończy rękojmia klient nie będzie korzystał z gwarancji bo to było by bez sensu, rękojmia daje więcej praw na przykład rękojmia nakazuje wymianę lub naprawę od ręki bez czekania. Gwarancja która nie jest dłuższa od rękojmi oznacza w praktyce brak gwarancji.


Gwarancja zwykle liczy się od daty na paragonie i oferuje ją producent, a sprzedawca nie ma z nią nic wspólnego. Towar na gwarancję odsyła się do producenta lub zawozi do wskazanego przez producenta serwisu na naprawę a nie do sprzedawcy. Sprzedawca odpowiada tylko za rękojmię.

Zaloguj się aby komentować

Quake

@Dalian twoje przekonania nie mają tu nic do rzeczy, komputer składa się tak żeby spełniał twoje indywidualne potrzeby

Dalian

@Quake Ok ale dalej nie wiem co w tym zestawieniu z Komputronika było złe. Prócz RAMu, który już zmieniłem na dwie kości po16gb.

Nebthtet

@Dalian obie marki są dobre - generalnie jak sobie składałam maszynę w tym roku, to wyglądało to tak, że jak chcesz taniej, ale całkiem spoko, to bierzesz AMD, jak kasa nie jest wyznacznikiem to do procesów wielowątkowych (CAD, rendering itp) AMD, a do grania intel (no ale to mowa o prockach powyżej 1K PLN).

Zaloguj się aby komentować

Pamiętam, że jak byłem małym szkodnikiem w gimnazjum, to odkupiłem od nauczycielki z angielskiego telefon (pamiętam do dziś Siemens C60). W tym czasie w szkole panowała plotka, że owa nauczycielka ma romans z innym nauczycielem. Nie żeby to było coś złego bo obydwoje młodzi, wolni etc. tylko, po prostu dzieciakom w szkole się nudziło to wymyślały głupie historie.


No i właśnie, gdy odkupiłem ten telefon to okazało się, że są w nim sms'y między Panią od Angielskiego a rzeczonym wyżej Panem nauczycielem. Zarówno zwykłe rozmowy, jak też bardzo "pikantne" (Czasem jak się mi przypomni co gość pisał to aż cień żenady mnie przechodzi). Nie usunęła ich, bo myślała że zapisują się na karcie SIM (dodatkowo w tym błędzie utwierdził ją taki klasowy geek komputerowy). Zanim mnie tu zjedziecie w komentarzach, to będąc w wieku jakim jestem obecnie to po prostu usunąłbym wszystko i tyle ale wtedy bylem mały, głupi no i zwyciężyła ciekawość.

gryzli

@Dalian where pikantne smsy?

Dalian

@gryzli Nie ma. Nawet nie pamiętam co się stało z telefonem.

Zaloguj się aby komentować

Tomki, Tomkinie mam pytanie. Po aktualizacji do Androida 12, każda aplikacja Googla tak wygląda. Oczywiście, jak zmienię kolor to tło się także zmienia, ale nie jest czarne. Da się to jakoś zmienić. Nie umie się do tego przyzwyczaić.

3041bac9-8946-45d3-a176-caa79c87a66b
Dalian

@Cybulion @Bodzias1844 No właśnie, Panowie Tomeczki, nie. Ochrona wzroku jest wyłączona. @Isitiah No właśnie tę opcję mam wyłączoną. Mam "ręcznie" ustawiony jeden kolor.

NiebieskaGumaBalonowa

@Dalian a przypadkiem najnowszy andek nie dopasowuje koloru aplikacji do wybranej tapety?

Krogulec

Od A12 bierze średnią x pi z kolorów tapety i googlowskie apki maja ten odcień. Niektóre fony, chyba te z czystym A12, w opcjach mają możliwość zmiany zakresu danego akcentu. Jeszcze niedawno jak miałem OP 9pro to była apka w sklepie, gdzie można było ręcznie zmienić ten kolor, niezależnie od aktualnej tapety, ale nigdy nie będzie to czysty biały, czy czarny/szary.

Zaloguj się aby komentować

Odkryłem nowy ficzer na #hejto . Jak dasz plu...pioruna, to obok pojawia się liczba piorunów. Kliknij w liczbę i widzisz kto zapiorunował wpis. Nie wierzysz? Sprawdź sam.

Dalian

@Frasad Ciii. Nie psuj zabawy!

yourgrandma

@Dalian odkryłem to jak chciałem dać pierwszego pioruna, bo zamiast dania pioruna wyświetliła mi się lista piorunujących i kombinowałem, jak to zrobić właściwie xd

Zaloguj się aby komentować

Swego czasu moja mama pracowała w butiku w pewnej galerii handlowej. Pewnego razu, mama zabrała się za zmianę wystawki na manekinach, które stały pomiędzy oszklonym frontem sklepu a ścianką przebieralni. By się dostać do wspomnianych manekinów trzeba było zamknąć przeszklone skrzydło drzwi od butiku (oczywiście druga strona została otwarta).


W pewnym momencie, gdy mama zajęta była przebieraniem wystawki, nagle usłyszała jak coś uderzyło w zamknięte drzwi a te się lekko poruszyły. Szybko wyszła by zobaczyć co się stało. Przed zamkniętymi drzwiami stała kobieta, która trzymała się za nos a na jej czole zaczynał wyrastać guz. Jak się można domyśleć Pani nie zauważyła zamkniętych drzwi ze sklepu (mimo metalowego uchwytu na długość prawie całych drzwi) i zamiast wybrać otwartą cześć drzwi, wlazła z całym impetem w zamknięte skrzydło drzwi.


Po udzieleniu jej niezbędnej pomocy, pani zaczęła się awanturować. Została wezwana najpierw ochrona, a potem na życzenie Pani nawet dyrekcja galerii. Pani wygrażała, żądała odszkodowania od galerii, gdy jednak nic nie wskórała, obrażona wyszła z budynku i skierowała się do lekarza na obdukcję a potem do prawnika, złożyć pozew o odszkodowanie, o czym moja mama i jej szefowa dowiedziały się kilka dni później. Long story short: Pani sprawy nie wygrała, ponieważ sąd uznał obdukcję lekarską za bardzo naciąganą (pewne obrażenie miały się nijak do tego uderzenia).


Mimo wszystko, kilka dni po zajściu, cała galeria dalej żyła sprawą tej kobiety, a do mojej mamy przyszła jedna z Pań, która zajmowała się utrzymaniem porządku w budynku, by jak to powiedziała, usłyszeć relację z pierwszej ręki.


Mama opowiedziała wszystko jak na spowiedzi, co Pani sprzątająca skwitowała słowami:


  • No jak można nie widzieć zamkniętych drzwi, jak jeszcze klamka na cała długość?

Po czym odwróciła się i wyszła. Jakiś czas później moja mama postanowiła się udać za potrzebą do łazienki. Zamknęła drzwi, powiesiła na uchwycie od nich dużą, czerwoną kartkę, formatu A4 z napisem ZARAZ WRACAM i poszła. Gdy wróciła chwilę później na drzwiach zobaczyła odbicie czyjejś głowy.


Z wyjaśnieniem tego pospieszyła "sąsiadka" z butiku na przeciwko. Okazało się że gdy mama była w łazience, Pani sprzątająca, która z Nią wcześniej rozmawiała, chciała się coś dopytać i nie zauważywszy dużej, czerwonej kartki, wlazła w drzwi, rozbijając przy okazji czoło.


Jak widać można było nie zauważyć dużych, metalowych uchwytów oraz nawet dużej, czerwonej kartki, z dużym napisem "zaraz wracam".

sullaf

Nikt nie zginął? Szkoda. Nic tak nie ożywia akcji jak trupy.

Zaloguj się aby komentować

AMBER PIORUN 


  1. Piorunujesz post 

  2. Piorunujesz wszystkie komentarze 

  3. Dopisujesz swój komentarz

  4. Reszta piorunuje Twój komentarz 

  5. Stonks


Każdy kto weźmie udział zyskuje i nic nie traci!!!!

9772c970-2c1c-4e7b-ac10-d3ab6d6f4e0f
5tgbnhy6

@arcy Ty masz w nosie, ale może inni nie mają, a plusując gównokontent psujesz zabawe innym i w sumie powodujesz, że te rangi są bez sensu, więc po co twórcy hejto w ogóle je stworzyli? Jednocześnie jestem przeciwnikiem zabraniania tego przez regulamin i prób ukrócenia takich praktyk przez modów, dlatego powinniśmy jako użytkownicy trochę się zastanowić czy to co piorunujemy to ma jakiś sens.

arcy

@5tgbnhy6 Plusy, piorunki i inna forma docenienia nie funkcjonuje w Internecie w celu oceny dobrego, wartościowego kontentu, tylko aby docenić to co danemu użytkownikowi się podoba w danej chwili.

Dziś plusuję gównokontent, jutro zaplusuję wykład profesora Meissnera, a pojutrzę teledysk OSTRego. Do tego to wszystko służy.

Na YouTube też widzisz problem, bo użytkownicy plusują filmy Ekipy i innych patologi, więc po co twórcy YouTuba stworzyli łapki? I Ci którzy to plusują psują zabawę innym użytkownikom YouTuba? Nie kupuję tej argumentacji ani trochę.

Łapki, piorunki, rangi i osiągnięcia są bez sensu w założeniu, nie mówią nic o niczym, a są tylko wyrażeniem uznania lub dezaprobaty pod daną treścią rozdawaną w przypływie impulsu i bez głębszego zastanowienia. Tak to działa w całym Internecie, gdzie byś nie spojrzał. Nie wiem skąd masz oczekiwania, że te wszystkie formy uznania będą funkcjonować tylko w odniesieniu do wartościowych treści. Znasz choć jeden portal gdzie tak się dzieje?

Zaloguj się aby komentować

Pomyślałem że podzielę się z Wami taką historią z pracbazy, która pokaże że kłamstwo ma krótkie nogi.


Miałem w pracy takiego klienta, którego na potrzeby wpisu nazwiemy "Przyjemniaczek". Pan Przyjemniaczek był Naszym stałym klientem, tak zabieganym że nigdy nie miał czasu wypełnić dokumentów dot. tzw. kredytu kupieckiego, prościej ujmując by móc brać rzeczy na "przelew" z odroczoną płatnością.


Pewnego razu Przyjemniaczek, przyjechał by zamówić rozdzielnie elektryczną, co ważne dla historii, na taką "skrzynie" trzeba było poczekać ponieważ była wykonywana pod indywidualne zamówienie. Tak się składało że termin realizacji tego zamówienie miał przypadać akurat wtedy gdy moja przełożona, która zajmowała się tematem Pana Przyjemniaczka, miała być na urlopie, bez dostępu do służbowego komputera oraz telefonu, bo wiadomo, urlop rzecz święta.


Oczywiście, nie stanowiło to problemu. Ustaliliśmy z Przyjemniaczkiem, że gdy tylko rozdzielnia zejdzie z produkcji i przyjedzie do Nas na hurtownie to zadzwonię do Niego, on przyjedzie z pieniędzmi ja wystawię fakturę i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie. Pan niechętnie, ale przystał na taką propozycję (jakby miał inne wyjście).


I tak od tamtego momentu, wesoło minęły dwa tygodnie. Szefowa, wypoczęta wróciła z urlopu, by już na wejściu do firmy otrzymać telefon od Pana przyjemniaczka:


  • Gdzie jest, kurła, moja skrzynia?

No właśnie gdzie. Przez to iż przez 2 tygodnie, byłem sam jak palec na oddziale i musiałem robić za dwóch to całkowicie wypadł mi z głowy temat nieszczęsnej rozdzielni. Nic to, biorę telefon w łapkę i dzwonię do producenta, dowiedzieć się o co chodzi, dlaczego tak długo. I tu słyszę coś co zmroziło mi krew żyłach:


  • No przecież to już dawno wyjechało do Was.

  • Jak wyjechało dawno, skoro ja tu u siebie tego nie mam. - Odpowiadam

  • No, bo to poleciało bezpośrednio na budowę - odpowiada mi przemiła Pani

  • Jak, kurła, na budowę jak miało to trafić na hurtownie i stąd klient miał to odebrać

  • Nie wiem. To trzeba rozmawiać z Panem X on jest od Waszych zamówień.


Więc dzwonie do Pana X, wyjaśniam po co dzwonię:


  • Dalian: Cześć, tu Dalian z hurtowni X dzwonię odnośnie Naszego zamówienia.

  • Pan X: No przecież to już na budowie dawno stoi.

  • Dalian: No jak na budowie, jak na zamówieniu, stoi jak byk że dostawa do oddziału.

  • Pan X: No ale dzwonił do mnie ten Wasz klient, poprosił o dostawę bezpośrednio na plac budowy i że wszystko ustalał z Panią X (moja przełożona).

  • Dalian: Jak mógł ustalać jak X była na urlopie, bez dostępu do służbowego telefonu. Dzwoniłeś do Niej, potwierdzałeś to?

  • Pan X: No, właśnie miała wyłączony telefon...


Dalszego przebiegu rozmowy już nie będę streszczał. Poprosiłem go jeszcze o numer listu i kto odbierał zamówienie na miejscu a w międzyczasie dzwonie do Przyjemniaczka. Ten jednak wszystkiemu zaprzecza. Nigdzie nie dzwonił z nikim nie rozmawiał, gdzie jest moja skrzynia.


No więc sprawdzam na liście, kto odbierał zamówienie. Nazwisko, którego nie znam. Nie myśląc długo zamykamy z szefową drzwi, naklejamy kartkę zaraz wracam i dawaj na plac budowy, który mieścił się parę ulic dalej od hurtowni. Zajeżdżamy na miejsce i oczywiście Naszym oczom ukazuje się poszukiwana rozdzielnia. Już gotowa, wkopana, podłączona.


Tutaj włączył mi się tryb W11 i niczym Maciej Friedek postanowiłem poszukać śladów. Akurat nieopodal, przechadzał się Pan ochroniarz więc postanowiłem zadać mu parę pytań.


I tak okazało się że rozdzielnie podłączał nie kto inny, jak pan Przyjemniaczek a tajemnicze nazwisko odbiorcy na liście to nazwisko inwestora, do którego trochę nie chętnie Pan Cie... ochroniarz Nas zaprowadził. Ten z początku wypierał się wszystkiego, ale gdy tylko szefowa zagroziła zgłoszeniem sprawy na Policję, dość szybko zaczął współpracować. Okazało się że Pan Przyjemniaczek obiecał mu dużo taniej rozdzielnie (nawet poniżej ceny naszego zakupu), jeśli tylko ten nie będzie potrzebował faktury. Inwestor na to przystał a resztę już znacie.


Coby, nie przedłużać, daliśmy panu Przyjemniaczkowi czas do zachodu słońca (no, do konkretnej godziny, ale do zachodu słońca brzmi bardziej poetycko) na przyniesienie pieniędzy. Jeśli nie to zgłaszamy sprawę na Policję. Pan próbował się tłumaczyć że te pieniądze zainwestował w inną robotę i jak tylko ją skończy to pieniądze dostaniemy, na co szefowa rzuciła mu: "to weź chwilówkę" i się rozłączyła.


Pan Przyjemniaczek, przyjechał dosłownie w ostatniej chwili (szefowa już sięgała po słuchawkę by dzwonić bezpośrednio do dyrektora sprzedaży w Naszej firmie), obrażony rzucił pieniędzmi i nawet na fakturę nie poczekał. I wierzcie mi że trochę "popłynął" na tej swojej próbie przekrętu, bo cena jaką podał inwestorowi, różniła się dość sporo od ceny za jaką kupił rozdzielnie.

S2k0

Jak byłem w szkole to myślałem, że na studiach będę miał doczynienia z poważnymi ludźmi i że będą mnie traktować jak normalnego człowieka, na studiach myślałem, że w pracy każdy będzie chciał się dogadać bo robotę trzeba zrobić i koniec końców każdy chce zrobić swoją robotę. Podsumowując dobrze ,że poszedłem na studia bo nie doznałem szoku poznawczego i twardej szkoły życia bo to co się w pracy odwala czasem przeczy całkowicie logice

SCC

@Dalian jeden skład budowlany, z jakim pracuję, ma ubezpieczenie i oni mogą i ze trzy miesiące czekać na zapłatę. A jeśli nie dostaną pieniędzy, to zgłaszają to ubezpieczalni i ubezpieczalnia ściga cwaniaczków, a oni się tym już nie przejmują.

A przynajmniej takie odniosłem wrażenie, z tego co zasłyszałem. Podejrzewam, że taki myk nie jest zbyt tani.

Dalian

@SCC Tak większość hurtowni ma takiego ubezpieczyciela. Sęk w tym że klient musi najpierw wypełnić papierologie, wymaganą przez ubezpieczyciela. Natomiast, Panu Przyjemniaczkowi nie chciało się czegoś takiego wypełniać (zasłaniał się brakiem czasu).

Druga sprawa w tym przypadku, takie ubezpieczenie nie dałoby nic, ponieważ klient nie podpisał faktury ani WZ na dodatek twierdził że towaru nie dostał.

Tutaj winę ponosi handlowiec producenta, który bez potwierdzenia ze strony hurtowni (czyli Nas) przekierował zamówienie na adres podany przez Pana Przyjemniaczka. I gdyby nie to, że plac budowy był prawie za rogiem to wyjaśnianie tej sprawy zostawiłbym producentowi.

Zaloguj się aby komentować

Opowiem Wam historię jak moja babcia dostała "bana" na wyjazdy typu pokaz garczków. I nie od Nas jako rodziny, ale od organizatorów tego typu pokazów.


Jako że moja babcia już jakiś czas siedzi na emeryturze, to by


nie nudzić się w 4 ścianach znalazła sobie hobby jakim były wyjazdy na pokazy.


Jeździła głównie przez wzgląd na to, że za ok. 50 zł (czasem mniej), mogła


pozwiedzać różne miasta zarówna w Polsce jak i na Słowacji lub Czechach, zjeść


dobry obiad (często w restauracji), również na koszt organizatorów i w


autobusie poplotkować z innymi emerytami.


Pewnego dnia wybrałem się z Nią na tego typu wyjazd. Po


zwiedzeniu miasta i zjedzeniu obiadu, nastąpiła prezentacja "super ekstra garnków,


w których nie możliwe jest przypalenie czegokolwiek". Po pierwszej części,


w której to Pan akwizytor piał z zachwytu nad w/w garnami, nastąpiła cześć


druga i Nasz "showman" zaprosił chętną osobę z widowni na praktyczny


pokaz.


Ręka mojej babci wystrzeliła w górę, ledwie tylko prezenter


skończył zdanie. Ucieszony Pan akwizytor zaprosił ją na scenę i wskazał na


garnek, w którym to już gotowały się ziemniaki i na drugi pusty i stojący obok


karton z mlekiem. Babcia została poproszona o wlanie i ugotowanie mleka.


Zrobiła posłusznie co gość kazał, a ten w między czasie, znów zaczął swoje


przemówienie na temat doskonałości owych garnków.


W tym momencie, mojej babci włączył się tryb małego dziecka


poznającego świat i zaczęła zasypywać prowadzącego pytaniami. Z jakiego


materiału są zrobione garnki, gdzie produkowane, jaka jest gwarancja. Po prostu


grad pytań, na które oczekiwała odpowiedzi a prowadzący sam musiał zerkać na


kartkę dołączoną do naczyń, bo nie umiał odpowiedzieć.


Po chwili mleko zaczęło kipieć, tu jestem pewien, że to spryt


babci a nie przypadek, ale prowadzący razem z Nią stali tyłem do kuchenki, na


której gotowały się ziemniaki oraz mleko i Nim ten zorientował się co się


dzieje to można by rzec "mleko się rozlało" ale nie tylko rozlało,


ale i przypaliło a zaraz po chwili też i ziemniaki (gotowały się już jakiś czas


w małej ilości wody).


Prowadzący próbował obrócić to w żart, iż babcia należy chyba do


osób, które nawet wodę w czajniku elektrycznym potrafią przegotować, jednakże


na nic się to zdało po pod koniec pokazu bilans zakupionych garczków wyniósł


okrągłe zero.


Z późniejszych opowiadań w autokarze, niektórzy opowiadali, że


to nie jeden pokaz, w którym babcia udowadniała, że coś co reklamowane było


jaki doskonałe, wcale takie nie było. Jednakże, nigdy na taką skale.


Od tamtej pory, mimo iż zaproszenia na pokazy dostawała to przy


późniejszej telefonicznej rejestracji, w której to wyrażała chęć na takie


wyjazdy to nagle okazywało się, że po podaniu danych nagle brakowało już miejsc


(mimo że np. jej koleżanki rejestrowały się później i miejsca były).


FIN

Nebthtet

@Dalian super babcia - takich ludzi trzeba więcej.

Pumeks

@Dalian te przekręty z garnkami, kołdrami itp. przyszły z zachodu i tutaj to także była plaga wśród emerytów, ale się skończyło, bo emerytom powoli pieniędzy zaczęło brakować i przestali kupować. A tak poza tym to gratulacje dla babci!

Dalian

@lizakoo Tak, to wszystko świadomie. Ona nawet jeśli znajdzie coś co jest jej potrzebne to wcześniej, zakup konsultuje z kimś z rodziny by nie dać się naciąć.

Zaloguj się aby komentować