Sobota, godzina 6 rano. Rozlega się dzwonek do drzwi. Zaspany teść idzie otworzyć. Za drzwiami stoi młoda dziewczyna narodowości romskiej (dalej zwana cyganką). Uprzejmie pyta czy mogłaby skorzystać z łazienki i nie czekając na odpowiedź, ładuje się do mieszkania.
Teść, pokazuje jej drzwi do łazienki.
Chwilę później rozlega się ponownie dzwonek do drzwi. Teść otwiera a tam druga starsza cyganka. Pyta (a właściwie nawija jak Peja na majku) czy nie widział jej córki, bo ona widziała jak tu wchodzi do bloku. I tak stoi i nawija.
Podczas gdy ta stara zajmuje teścia gadką, młoda wychodzi z łazienki i kieruje się do kuchni (drzwi z łazienki są naprzeciw drzwiom wyjściowym, więc teść nie mógł jej widzieć bo stał tyłem do łazienki).
Całe szczęście, moja żona akurat była wtedy u ojca na weekend i słysząc najpierw jeden, potem drugi dzwonek do drzwi i nieznane głosy, wyszła z pokoju, akurat w tym samym momencie jak młoda wchodziła do kuchni.
No więc, moja żona idzie za nią (matka młodej dalej nawija makaron na uszy teściowi) i pyta się czego szuka. Młoda się speszyła, ponieważ jej wcześniej nie zauważyła. Zaczyna się tłumaczyć że chciała się tylko napić. Moja dopytuje, kto je wpuścił do klatki. Ta milczy. Żona grzecznie zaprasza by wypierdalały z bloku.
Teść po tym dostaje burę od żony (chociaż i tak go to nic nie nauczy).
Ps. Jakiś czas wcześniej w dokładnie ten sam sposób, właśnie cyganki okradły sąsiadkę z bloku obok. Zwinęły jej ok. 5 tysięcy, które miała schowane gdzieś w pokoju.