#sting

0
25

Zaloguj się aby komentować

zed123

Mnie najczęściej przypomina się taka piosenka.

https://www.youtube.com/watch?v=C3lWwBslWqg

Zaloguj się aby komentować

496 + 1 = 497


Tytuł: Sting. Opowieści z Newcastle 

Autor: James Berryman

Kategoria: wspomnienia

Wydawnictwo: Dobre Historie 

Format: książka papierowa

ISBN: 9788363667931

Liczba stron: 308

Ocena: 7/10


W końcu udało mi się przeczytać zalegającą na półce biografię Gordona Sumnera, czyli Stinga, choć "biografia" to dla mnie zdecydowanie zbyt szumne określenie jak na tę książkę. Jest to raczej zbiór anegdot i dykteryjek, które zgromadził i wydał wieloletni (choć z przerwami, jakkolwiek to brzmi) przyjaciel Stinga, James Berryman.


Nie znajdziemy tu szczegółowych informacji o pochodzeniu Gordona Sumnera, ani o rodzinie, ani nawet o jego wspinaczce po drabinie sławy. Za to znajdziemy wspomnienia Berrymana z czasów szkolnych oraz z licznych pobytów Stinga w Anglii już po uzyskaniu statusu gwiazdy.


Książka zawiera krótkie, zaledwie 3-5 stronicowe rozdziały, które są jakby oddzielnymi historiami. Wiele z nich jest naprawdę komicznych. Mamy tu opowiastki z katolickiej szkoły św. Kutberta, do której uczęszczali panowie Sumner i Berryman i kilka wspomnień z czasów gdy o tym pierwszym dopiero zaczynało być głośno. Ponad to jest tu sporo wątków autobiograficznych autora, które mniej lub bardziej wiążą się z osobą Stinga.Wszystko to nasycone angielskim humorem i napisane ze swadą. Można wręcz odnieść wrażenie, że Berryman siedzi z czytelnikiem nad kuflem piwa i opowiada te wszystkie barwne historie. Tyle tylko, że choć okładka głosi, ze jest to biografia Stinga, to w moim odczuciu za mało jest w tym wszystkim Stinga...


Całość podszyta jest sarkazmem, a złośliwe uwagi autora nasuwają myśl, że cholernie bolała go pewna część ciała z powodu bogactwa, sławy i splendoru, jakim otoczony był i nadal jest tytułowy bohater. Mimo wszystko jest to taka przyjacielska złośliwość, bo jakby nie było jednak i Berryman'owi skapnęło troszkę z tego rogu obfitości...


Cieszę się że tę książkę przeczytałam. Dawno się tak nie cieszyłam ;). Podejrzewam, że w prawdziwej biografii, takiej opisującej życie artysty od początku do teraz, nie znalazłabym podobnych odniesień np. do czasów szkolnych, do przygody z bukmacherką czy wakacyjnej pracy dorywczej przy piszczących zabawkach (nie będę pisać o co chodzi, chętni sobie przeczytają).


Odniosłam też wrażenie, że ta książka powstała po to, by Berryman, bezrobotny bukmacher mocno klepiący biedę, mógł sobie trochę zarobić... Z resztą... jakie by pobudki nie towarzyszyły powstaniu tej publikacji to i tak jestem zadowolona, że miałam styczność, choćby tylko literacką, z obydwoma panami. Setnie się ubawiłam i polecam z całego serca. Dla mnie bardzo fajna odskocznia od ciężkiej literatury, którą czytam na co dzień.


Tutaj pozwolę sobie wstawić krótki fragment dotyczący szkolnej dyscypliny i choć mnie rozśmieszył nad wyraz, to skłonił też do refleksji : „W momencie gdy jako czwartoklasista otrzymałem swoje ostatnie lanie, miałem d⁎⁎ę twardą jak głaz. Moim przewinieniem było spytanie ojca Boyle'a, czy szatan ma k⁎⁎⁎sa. Dzięki zdobytej odporności w ogóle nie odczuwałem razów. Po dziś dzień, jeśli ktoś mnie o to poprosi, mogę tyłkiem miażdżyć orzechy. Rzecz w tym, że takie prośby słyszę niezwykle rzadko.”


#bookmeter #wspomnienia #sting #ksiazki


PS wrzucam stare recki, które gdzieś tam wrzucałam swego czasu. Może się przydadzą

f21548c3-fd71-4c0a-b9d4-0b607f3b9c4f
deafone

@Kaligula_Minus Na koncert jedziesz?

Kaligula_Minus

@deafone nie jestem jakąś fanką Stinga. Lubie posłuchać bo dobre ma kawałki. Nawet nie wiem, że jest jakiś koncert

deafone

@Kaligula_Minus Założyłem, ze jak ktoś czyta biografię artysty to jest jakimś tam fanem - błędnie. Koncerty są nawet dwa.

Zaloguj się aby komentować

Wiecie co?

Po raz pierwszy, od chyba lat 20 nie płakałem za moim pierwszym owczarkiem. Jak miałem te lat naście, prawie dwadzieścia, to usypiałem psa przy akompaniamencie tej muzyki (i ta muzyka powoduje, że się rozklejam), bo akurat leciała w radiu w lecznicy. To było straszne pies się zerwał i próbował ostatni w życiu łyk powietrza załapać. Czasem ciężko ocenić jak pies odejdzie. jeden z moich następnych po prostu zasnął. Mam to w głowie do dziś. moje psy, są częścią rodziny i zawsze tak było. Utwór, który moim zdaniem jest majsterstykiem muzycznym i idealnie pasuje do klimatu filmu (btw)... po prawie 20 latach nie powoduje u mnie płaczu. Jeszcze rok temu, jak to usłyszałem, to płakałem jak dziecko. Tak silne odczucia u mnie spowodował i to nie tyle sam utwór, ale sytuacja. Dzisiaj się trochę budzę. Ale minęło 20 lat.... ale to jest po⁎⁎⁎⁎ne.

#psy #psychologia

https://www.youtube.com/watch?v=QK-Z1K67uaA #sting

Rudolf

kto tego nie przeżył na własnej skórze tego nie zrozumie, mi przyszło jechać usypiać psa który był zemną od 5 albo 6 lvlu i też łatwego odejścia z padołu łez nie miał ale moment jak było już po wszystkim przyszła mi ogromna ulga że już się nie męczy i ma spokój na jaki zasługiwał. A brać pod swoje skrzydła psa i nie traktować go jako część rodziny? tego to ja nie pojmuje.

also wtrącę że to młodemu mi też ugruntowało wcześniej niepewny stosunek do eutanazji, potem oglądanie ludzi których trawiły choroby mnie zradykalizowało tylko

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

pol-scot

@deafone tak dobre jak film

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

e5aar

@deafone Fun fact, Sting uslyszal spiew tego goscia i uznal, ze chce miec z nim piosenke, nawet nie rozumial o czym spiewa itp, po prostu spodobal mu sie vibe.

Kubilaj_Khan

@e5aar fun fact ten Chab Mami był chyba oskarżony o jakieś molestowani seksualnej czy coś (dokładnie nie pamiętam). Piosenka ganialna. Puszczałem córce i mq zajawkę na tę piosenkę.

e5aar

@Kubilaj_Khan Haha dobry fun fact. Mnie rowniez ojciec wkrecil w Stinga jak i cala ta plyte

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Następna