#poezja

8
1223

Pan Jerzy

czyli ostatni slam w Gorzowie


Od Autora


Najdrożsi Czytelnicy! Jest już sobota, czyli weekend, wobec czego – jak to w weekend – oddaję w Wasze ręce kolejną księgę tego lirycznego gniotu pisanego ku eozśmieszeniu serc, a więc trochę inaczej niż robił to pan Sienkiewicz. Zresztą, on nie pisał wierszem, to po co gościa w ogóle wspominać? Wcześniejsze zdanie – to piszę dla własnego bezpieczeństwa – to zdanie o publikowaniu w weekendy, nie oznacza jednakowoż, że jeśli Pan Jerzy do tej pory ukazywał się w miarę regularnie, to dalej tak będzie. Nie mogę tego obiecać, bo nie jestem tego pewien. Ale się postaram. Niemniej mam nadzieję, że jesteście z premiery kolejnej księgi choć trochę zadowoleni, bo choć trochę na nią czekaliście. Tak jak, mam nadzieję, będziecie na pozostałe księgi również trochę (chociaż krótko, bo tylko tydzień) czekać.


Wspaniały czeski autor, pan Jaroslav Hašek we wstępie do wspaniałego zbioru swoich wspaniałych tekstów, które pisywał do rozmaitych czechosłowackich gazet, a który to wstęp również sam napisał (jak w nim przyznał, z racji tego, że nie potrafił znaleźć nikogo, kto zrobiłby to lepiej – któż bowiem wie lepiej, co autor chciał powiedzieć, niż samże autor właśnie), zawarł myśl, że w dobrym tonie jest kiedy autor we wstępie podziękuje komuś (najlepiej redaktorowi), a w tonie jeszcze lepszym jest, jeśli wszelkie błędy weźmie na swój kark. Wobec powyższego: dziękuję za owocną współpracę redaktorowi tej księgi. Bez Ciebie nie wyglądałaby ona tak, jak wygląda i nie odniosła by takiego sukcesu, jaki być może odniesie. Wszelkie natomiast nieścisłości, pomyłki czy błędy są tylko i wyłącznie winą moją, czyli winą autora.


Ten wspaniały zbiór wspaniałych tekstów pana Haška, gdyby kogoś to interesowało, w Polsce został wydany pod wspaniałym tytułem Medytacje nad kuflem piwa. Polecam lekturę. Choć, tak mi teraz przyszło do głowy, że mogłem się pomylić i tej obserwacji nie opublikował wcale pan Hašek (nie mówię, że nie poczynił: mógł przecież poczynić, a nie opublikować), a ja czytałem to w którymś ze wspaniałych zbiorów wspaniałych felietonów wspaniałego pana Umberta Eco: Zapiski na pudełku od zapałek lub Jak podróżować z łososiem. To są te same teksty, tylko w innych tłumaczeniach. Ich lekturę również polecam.

Albo może to było jeszcze gdzie indziej? Nie jestem pewien. No cóż: późno już jest. Mogło mi się coś tam pomylić, prawda?


No właśnie: jest już późno, więc tyle tytułem wstępu. Wy pewnie, jeśli w ogóle to przeczytacie, to zrobicie to raczej rano. Mam nadzieję, że lektura tego gównianego poematu umili Wam ten Wasz poranek. Na przykład umili poranny pobyt w toalecie, które to miejsce gorąco polecam jako idealne do oddania się lekturze tego wiekopomnego dzieła pisanego, brawurowym momentami, ale jednak trzynastozgłoskowcem.


Wasz Autor.


***


Spis treści


Księga I – Zwycięstwo

Księga II – Do Grecji!

Księga III – W Grecji


***


Księga IV

Nadal w Grecji


Koniec imprezy – Noc w apartamencie – Śniadanie – Awantura


Impreza trwa na dobre: lekko już wstawieni

rzeczną wodą: tańczymy! Się przekrzykujemy:

– Jakie twoje imię? – pada gdzieś tam z sali

– wybacz mi, bom zapomniał. Chyba nam tu dali

wody prosto z Lete, rzeki zapomnienia!

Z drugiej strony: dobrze! Wyrzutów sumienia

nie będzie na myśl co my też tutaj robimy.

A więc i my, narrator, zasłonę spuścimy

milczenia na to, co też wtedy tam się działo.

Jedna tylko rzecz jeszcze: wpada bowiem śmiało

na salę dwóch gości, a wściekłość na ich licach,

zmusza mnie wręcz do tego, bo o nich napisać.

Bo w krzyk oni tak: – Jest już w pół do trzeci!

Można tak trochę ciszej? Usypiamy dzieci!

A byli to, fakt ten sam zaświadczam uczciwie,

ci panowie: @Piechur oraz @plemnik_w_piwie .

I cóż mieliśmy zrobić? Impreza skończona!

– I dobrze – tak mówi @moll – bom trochę zmęczona.

Chodźmy już do pokoju, muszę się położyć

bo inaczej do jutra to mogę nie dożyć.

Ja, w odruchu rozpaczy, pytam się jej wprost:

– W pokoju jest gorąco, nie wolisz pod most?

I argumentów mnóstwo mam jeszcze, lecz milczę

bo Pacha mi posyła spojrzenie swe wilcze.

Mówić mi nic nie musi: jeszcze słowo jedno,

nigdy już się nie przyssam – ja wiem to na pewno.


A więc znów nasz apartament, numer sto dziesięć.

Panie, to widać: zmęczone. Na sen mają chęć.

Ja natomiast przeciwnie: Pachę bym wymłócił

i – po prawdzie – to później i na @moll się rzucił.

– „A może by tak trójkąt?” – myśl przychodzi chora;

w końcu: skoro Grecja, to i Pitagoras!

No przypiliło mnie mocno, karwasz jego twarz!

Przypiliło tak, że dobry byłby nawet Splash!

– „Tak, w ramach zwiedzania, może bym spróbował

i tej miłości greckiej? Splash! Gdzieś ty się schował?!”

Nic z tego jednak! @moll , choć lekko utyka

zmierza wprost do sypiali, krokiem lunatyka.

(Z jakimś kajakarzem tak się wytańczyła,

że aż sobie kolano ciut nadwyrężyła.)

I pada na wyro! A nim dotknie pościeli,

Morfeusz i Hypnos w objęcia ją wzięli.

A ja? Patrzę na Pachę i wzrok mam maślany:

– Nie takie, miła – mówię – były nasze plany.

– No wiem. Wiem, kochany – Pacha na to rzecze –

Ale, co się odwlecze, to nam nie uciecze.

Aż nagle z sypialni, piekielnym odgłosem,

który @moll wydaje gdy, miast oddychać nosem

przez sen, uszy nasze kala: chrapać zaczyna!

– „Miały być wakacje” – myślę. – „A co jest? Kpina!”

@moll dźwięki wydaje, tak jakby w Hadesie

męki jakieś cierpiała. Albo na sedesie.

Ja z Pachą czułości wymieniamy trochę:

– Dobrze – mówię w końcu – idę spać na sofę.

A Pacha do sypialni, tam gdzie @moll tak chrapie

i usnąć tam nie może, pod pachą się drapie.

Aż nagle: chwila ciszy! Pachy sen już bliski,

ale: nic z tego! Z @moll bowiem głos niski

dobywa się, w mroczne wkraczający basy:

– MEMENTO, K⁎⁎WA, MORI! WY GŁUPIE K⁎⁎⁎SY! –

Pacha z półsnu wyrwana, zaczyna się trzęść

bo przez @moll przemówił straszny sam Pratchetta Śmierć!

– Śmierć! Chcę z nim pogadać! Jestem tego łasy! –

to krzyczy nagle Splash, wyskakując z szafy,

tak jak z Kition Zenon czy z konopi Filip.

– Dajcie, dajcie pogadać! Dajcie moi mili!

Lecz ze strony @moll : cisza. Splash: gęba niczym karp.

Nie pogada z kostuchem, jak mistrz Polikarp.

– Splash – miast śmierci, ja pytam – pojąć nie potrafię

co ty, do cholery, robisz w naszej szafie?!

– Sonet tam układam! I jeszcze wersów parę:

a zamknę rozważania! Jak Aureliusz Marek!

– To układaj – mówię. – Tylko cicho. Chcemy spać.

Tym bardziej, że – szczęśliwie! – @moll przestała chrapać.

I tak to właśnie minęła nasza grecka noc:

Splash: szafa, panie: łóżeczko, ja: sofa i koc.


Rano (o trzynastej) obudził nas śpiew cykad.

Nie żeby za oknem, tylko jakby z Cyklad

niesiony z leciutką był bryzą przez morze.

Tylko zapachu bryzy nie czuć… O mój Boże!

Bo zaraz po słuchu, z lekkim opóźnieniem

to wyrwało się ze snu i me powonienie.

Te zapachy: poezja! Rymy aromatów!

Ryb pieczonych, warzyw, przypraw… chyba z kwiatów?

Choć po spaniu na sofie trochę źle się czuję,

radość mnie rozpiera! @moll w kuchni króluje!

Zupełnie niewyspana, no i całkiem bosa,

moja Pacha wychodzi, a czubek jej nosa

robi za przewodnika. – Ryżyk daje radę

zawsze. Lecz tutaj czuję pieczoną doradę.

Musiałam, widzicie, w Grecji wylądować

żeby podniebieniu trochę pofolgować –

tak mówi. A ja na to krótko: – Moje damy,

gadać to tu nie ma co. Siadamy! Śniadamy!

I choć lewą ósemkę toczy mi erozja,

to istna się w gębie rozpływa ambrozja!

– @moll ! To było wspaniałe! Jak ci wynagrodzę

ten posiłek poranny? – A, pozmywać możesz –

tak mi odpowiada z uśmiechem złośliwym.

A i jeszcze dodaje: – Czas uczynić żywym

feminizm nowoczesny. Tak chce bowiem naród:

kobiety na traktory, mężczyźni do garów.

Ale to tylko w kwestii jest zmywania

bo się nie nadajecie nic do gotowania.

W kuchni innego pożytku z was nie ma

niechże w bój nas wiedzie Figur Magdalena!


Zaskoczony co nieco tą-że jej przemową

zmywam cicho talerze pod bieżącą wodą.

A duma moja męska katusze przeżywa

aż tu nagle myśl taka do głowy przybywa,

i zwracam się z nią do Pachy: – Moja miła!

Gdybyś tak gotować od @moll się poduczyła…

No nie dała mi skończyć, już przeszła do krzyku:

– Jeszcze jedno słowo i, jak ten od cyników,

no, jak mu? Diogenes! – dziś będziesz spać w beczce!

No? Słucham? Chciałbyś może dodać tu coś jeszcze?

– Nie – odpowiadam chłodno, jak pomnik ze spiżu –

ale, skoro o żarciu, do tematu ryżu

może byśmy przeszli? Tego, co żonie Splasha

ukrycie przesyłasz. Gdzie w tym miłość nasza?!

Gdzie są nasze śniadania, obiady, kolacje?!

Pacha, gdzie jest to wszystko? Ja cię na wakacje…

– Hola, hola! – przerywa – pamiętaj ty o tem

że też i moje ciężko zarobione złote

w kołchozie, całe DWIEŚCIE SZEŚĆDZIESIĄT CZTERY,

poszły na te wakacje! Do jasnej cholery!

– Te złote to była w konkursie nagroda! –

ja atak jej odpieram. – Nie! Nagrody szkoda

byłoby na wyjazd z takim niewdzięcznikiem,

co docenić nie umie kiedy go ryżykiem

dla zdrowia jego tylko leciutko podtuczę!

Od @moll się ucz, mi mówi! Lecę i się uczę!

Na to @moll się wtrąca: – Wiecie, ja wam z rana

gotuję, a wy? Takie, żem zakłopotana,

awantury tu przy mnie sobie urządzacie.

Serio, gdy już musicie, gdy kłócić się macie,

róbcie to sobie gdzie indziej. Gdzie? Ja tam nie wiem.

Radę dam wam tylko: nie utknijcie w gniewie.

Kłótnie wam się zdarzą, tak bywa w miłości.

Lecz gódźcie się po nich z pomocą czułości.

Mnie na to łzy w oczach niemęskie stanęły:

mało brakło a miłość diabły by nam wzięły.

Pacha jest przytomniejsza, słowa te gorące

wypowiada: – Przepraszam, me kochane słońce.

– Nie, to ja cię przepraszam – tak odparowuję

i ten wzrok już jej widzę, i że się szykuje

nam tu spięcie kolejne: kto winien przeprosić.

Tak jak i wiatr przed burzą zaczyna przynosić

na spokojne niebo znikąd ciemne chmury,

tak wieje nam tu grozą nowej awantury.

Szczęściem znowu w rozmowę @moll nam wtrąca się:

– Fajnie, że tak oboje siebie przepraszacie!

To teraz razem idźcie gdzieś pospacerować

a ja tymczasem obiad będę nam gotować.

To będzie uczta która wzruszy wasze wargi,

choć niewyszukana, jak w barze u Hargi

z najlepszymi żeberkami; w książce Mort,

pisał o nim sam sir Pratchett. Szkoda, że nie lord.

Ogromnie mi tenże @moll pomysł przypasował

więc do Pachy kieruję takie oto słowa:

– Ja przecież wiem o tym, dobrze cię znam, kochana,

ty bywasz coś rankami zwykle niewyspana

a wtedy pokazujesz drugie swe oblicze.

–„Chociaż – tak myślę sobie – „przecież na to liczę

że po nocach wysypiać ci się raczej nie dam.

Tak źle i tak niedobrze! Bieda, będzie bieda!

Mąż taki ze mnie będzie trochę pokrzywdzony:

albo się wcale przyssać nie uda do żony

albo co rano znosić jej humory będę.

I jeszcze ten ryżyk. I Splasha żona! Błędem

czyżby jednak było się na nią zdecydować?

Głupim! To moja Pacha! Umie oczarować!”

Z wnioskiem takim to z myśli monologu

przechodzę więc dalej z Pachą do dialogu:

– Wiesz, myślę, że @moll ma rację, dość już tej wojnie,

naprawdę powinniśmy pogadać spokojnie.

Dzień dzisiaj jest tak piękny, może na spacerze

wyjaśnimy tę sprawę, pogadamy szczerze?

Pacha się na to zgadza, biegnie do sypialni.

Za chwilę w outficie, prosto jak ze szwalni

w drzwiach się pojawia i zęby do mnie szczerzy:

– Ja jestem już gotowa! Gdzie idziemy, Jerzy?

Coś mi tu nie gra. I mówię: – Pacho, ma miła,

może byś tak przed wyjściem chociaż się umyła?


***


Stopka redakcyjna


Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem

Internet, 2023


@George_Stark , 2023

Redakcja: @George_Stark

Korekta: @George_Stark


#tworczoscwlasna #poezja

Zaloguj się aby komentować

Witam wszystkich serdecznie. Wychodzi na to, że moja kolej 🤦‍♂️. Niezasłużenie moim skromnym zdaniem, ale nieważne. Bawimy się dalej. Rymy na dziś: skrywana - ściana - pada - gada. Temat to sąsiad/sąsiadka. Pomysłowości!


#naczteryrymy  #zafirewallem #poezja  #tworczoscwlasna

DiscoKhan

Jest jedna taka żądze we mnie skrywana

Której spełnienie mnie dopomaga ściana

Czy raczej w niej dziurka - gdy woda pada

Z prysznica, kąpie się sąsiadka, ja łapię za gada

UmytaPacha

"Patrz Siergiej! Pyra jest tu skrywana!"

Sąsiad przyłapan blednie jak ściana.

"SKĄD?" - ostre - "GADAJ!" - z ust Władzy pada

A niech go diabli, wszystko wygada!

Piechur

Na ustach jego uśmiech, a w oczach niechęć skrywana

Odkąd zmienił dziad piętro dzieli nas już tylko ściana

Mimo to wiem - wciąż sprawdza, czy mu z sufitu nie pada

Bo słyszę jak nocami ciągle coś o rybach gada

Zaloguj się aby komentować

**PODSUMOWANIE III EDYCJI BITWY #nasonety**


Dziś zaszczyt kopnął mnie w d⁎⁎ę i mogę zrobić podsumowanie naszych sonetowych zmagań. Dlatego też nie będzie żadnego ładnego graficznego podsumowania, gdyż nie mam możliwości takowego zrobić.

Skoro robię podsumowanie, postanowiłem udzielić sobie pozwolenia na wybranie zasad co do oceniania sonetów w tej edycji, a w konsekwencji czego do wyboru zwycięzcy.


Kryteria oceniania w edycji 3 bitwy na sonety: 

Sonet z najwyższą ilością piorunów - wygrywa. 


Jeśli, ktoś napisał większą ilość sonetów miał po prostu więcej szans na zdobycie piorunów pod różnymi sonetani, co wydaje mi się sprawiedliwe. Jak komuś się to nie podoba, nic mnie to nie obchodzi. W następnej edycji kto inny ustali zasady.

Postanowiłem, też dopuścić wszystkie sonety, które zostały otagowane, także te niespełniające wymogów.


Sonety biorące udział w konkursie:

1. Mollowa di riposta - 16

2. O nocnym moll nagabywaniu - wizja mocno artystyczna - 11

3. Za chleb – wolność - 11

4. Samorozwój - 14

5. Dryfując bez bomu - 8

6. Ten dzień - 11

7. Sternik - 9

8. Jak wyobrażam sobie zżyte małżeństwa starej daty oraz do jakich wybiegów zmusza nas współczesny, pędzący świat - 9

9. Uliczna kramarka - 12

10. Wspólny poemat - 9

11. Łosiowy pozakonkursowy - 10

12. RYŻOWE POLE MIŁOŚCI - 11

13. Święta w domu - 7


Ogłaszam zwycięzcę - @moll !


Gratuluję wygranej!

Czeka Cię teraz zaszczyt napisania, bądź wybrania sonetu di proposta na kolejną edycję.


Chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom, bardzo mnie cieszy, że jest nas coraz więcej. Szczególne podziękowania dla @Moose i @moll . Mam nadzieję, że w przyszłej edycji również pokażecie na co Was stać.

Chciałbym też zaproponować, żeby poza głównym konkursem zrobić głosowanie wśród uczestników na twórcę, który Waszym zdaniem najbardziej się Wam spodobał w tej edycji. Piszcie swoje typy w komentarzach. Jak ktoś ma chęć zagłosować spoza uczestników, niech też głosuje, a co mi tam. 


To były zmagania w #poezja była tu tylko #tworczoscwlasna oczywiście w kawiarni #zafirewallem


#podsumowanienasonety

splash545

Dobra, ok, to ja oddaje swój głos pozakonkursowy na @George_Stark Jestem pod wrażeniem, że nawalileś tych sonetów więcej ode mnie. No i każdy był świetny, przypasowały mi mocno

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry drodzy Rymokleci!


Dopadły mnie na tej emigracji jakieś tęsknoty za ojczyzną – jak Mickiewicza normalnie! A że okres świąteczny, to mi się jedno z drugim jakoś połączyło. Proszę, oto poniżej moja ostatnia propozycja w bitwie #nasonety:


***


Święta w domu


Parasol w kącie stoi zmoczony

a deszcz za oknem jak szum pacierzy:

kolejny grudzień deszczem kreślony,

tęsknię za takim, co śnieżył.


Brakuje tego, co człowiek już przeżył

gdy jeszcze nie był zmęczony,

gdy jeszcze "że wszystko mogę" wierzył

w naiwność swą zanurzony.


Kiedy kolędy fałszował o świętym,

albo choinkę ubierał przejęty;

głos siostry: – Na czubek: ta gwiazdka z kartonu.


Nie brakiem potraw dwunastu jestem przejęty,

nie brakiem prezentów ogromu;

ja tęsknię za dziecka świętami w domu.


***


Dziękuję.


#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

Zaloguj się aby komentować

szybki sonet last-minute w rywalizacji #nasonety z dedykacją - wiadomo dla kogo


RYŻOWE POLE MIŁOŚCI

Zapachem ryżu z jabłkiem wiedziony

wśród potłuczonych w pasji talerzy

ujrzał przez łez swych taflę zamglony

obraz, w który - choć widzi - nie wierzy.


W cynamonowyh oparach leży

małżonka jego - pierścień zrzucony;

ryżowa skrobia wokół wciąż śnieży

i zapach śliny niesie się słony.


Pasek pomięty! Guzik rozpięty!

I brzuch kolacją wczorajszą wzdęty

zbił go na klęczki jak tknieniem gromu.


Zdrady sztyletem na wskroś przecięty

Nie chcąc na drodze stawać nikomu

Z żalu swe serce wyrwał ostrzem łomu.


#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

splash545

@UmytaPacha No nie wierzę w to co tu widzę

DiscoKhan

@UmytaPacha literówki popraw.


Wiedziony, potłuczonych - w dwóch pierwszych wersach.

Zaloguj się aby komentować

Z radością obserwuję, że dziś wysypało wierszami jak przedszkolaka ospą, niemniej czterowiersze to obowiązek obywatelski jest!

Z @moll na remisie tako postanowiono:

RYMY: wiecie-szczecina-wygina-świecie

TEMAT: boczek

zasady: link


#naczteryrymy #poezja i #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

psalek

Powiem coś czego zapewne nie wiecie.

Czasem gdy jadę nocnym do Szczecina,

Z boczku na boczek ciało się wygina.

Nie jest to najprzyjemniejsze na świecie.

George_Stark

O Afrykańskim Pomorze Świń być może nie wiecie,

nie jak mój kolega, Jarzyna. On z rodzinnego Szczecina

by tylko boczuś móc wcinać, już za granicę wygina.

Nic mu to nie da przecie! Embargo na całym jest świecie!


Niby świńsko, ale jakoś tak bez seksu. Tfu! Bez sensu! SENSU!

George_Stark

No i jeszcze, tradycyjnie, coś w związku ze Związkiem:


Tak tajny był plan Stalina, że pewnie o nim nie wiecie.

– „Skoro ze słoni słonina, to czemu ze świni szczecina?”

pomyślał następca Lenina patrząc jak naród z głodu wygina

– „Nakarmię was przecie! Oto mongolska słonina! Najlepsza na całym świecie!”

Zaloguj się aby komentować

Nowy poemat zatytułowany "Post Grudniowy" - zapraszam do oceny. W ramach zanęcania do przesłuchania nie daję ostatniego wersu tutaj.


Takie oto przykazanie święte

Musisz znaleźć se kobite

Boś bez tego chory, blady

Jeszcze przyśnią ci się zady

Chudsze baby obracaj po poranku

Najlepiej takie w skąpym wdzianku

Tłustsze takie kreatury

Ćwicz aż zmaleją ich kontury

Litości miej nad konuskami

Co wyprostowane stoją pod biurkami

Tytanice z głowami w chnurach

Z nimi przeżycia opisują aż na murach


Szersze, węższe

Wyższe, niższe


(Wers niespodzianka tylko w wersji audio)


https://on.soundcloud.com/kwxKG


#zafirewallem #poezja

Zaloguj się aby komentować

DEMENTI


Szanowni Państwo!


W związku z pojawiającymi się uderzającymi w moją skromną osobę kalumniami, żem erosoman i że tylko balony mi w głowie, poniżej przedstawiam dowód na to, że nie jest do prawda. Owszem, staram się poruszać w tematyce wszelakiej, również poniżej pasa (ale i powyżej też, o czym niech zaświadczy poniższy utwór). Tak więc, zaspokoiwszy potrzebę trzewi, przechodzę do potrzeby serca. Było o miłości fizycznej, będzie o miłości emocjonalnej. Tylko ona gdzieś tam po drodze – niestety – zaginęła.


***


Wspólny poemat


W młodości razem poemat natchniony

pisaliśmy, otwarci na siebie i szczerzy.

W nim miłość naszą na cztery strony

głosiliśmy światu. Nie wierzył.


Pierścionek dałem ci przy wieczerzy

ze słowy: niż ty, ja nie chcę mieć innej żony.

I ślub był. I dziecko - a dziś do młodzieży

nasz synek może już być zaliczony.


Lat kilkanaście nie czuliśmy mięty:

ty byłaś zajęta, ja byłem zajęty –

dotyk obojętności syndromu.


I wspólne życie, jak ołówek pęknięty,

gdy wyszło, że pisać nie ma już komu.

Poemat? Nie będzie drugiego tomu.


***


Dziękuję.


#poezja #nasonety #tworczoscwlasna #zafirewallem

moll

Smutne to mimo pięknego początku

splash545

2 sonety jednego dnia, a to niby ja jestem hurtownikiem

Ale wrzucaj jak najwięcej, bo są świetne!

Co tu dużo mówić, widać, że odnajdujesz się i w erotyku i na poważnie i w tematyce vomitnej. Szacuneczek

Zielczan

@George_Stark przypomina mi to treścią kawałek Pezeta https://www.youtube.com/watch?v=v8ESR8Hi5-4

Zaloguj się aby komentować

Najmilsi!


Ponieważ


obudziłem się później niż zwykle

wstałem z łóżka, w radiu była muzyka;

najpierw zdjąłem koszulę, potem trochę tańczyłem

i przez chwilę się czułem jak dziewczyna świerszczyka


to muszę sobie z tą poranną ochotą jakoś poradzić. A jakież może być lepsze remedium żeby spuścić z siebie trochę porannego ciśnienia aniżeli poezja? No to machnąłem taki sonet i niech on będzie kolejną moją propozycją w bitwie #nasonety


***


Uliczna kramarka


Handlarka zabawek, w stroju zielonym,

w ulicznym kramie towar jej leży.

Ach! Czegóż tam nie ma! Kolejki! Wagony!

I nawet z ołowiu żołnierzyk!


Na ramię spoglądam: bez żadnych łupieży;

włosy śliną przygładzam i chuch do dłoni:

upewniam się, że oddech mój świeży.

Jest okej! Ruszam więc ku niej i w takie tony


uderzam (na głos się silę namiętny:

za Casanovę chciałbym być wzięty):

– Wybacz, o pani, że bez pardonu


twój spokój zakłócam święty.

Nie kupię tego z ołowiu plutonu,

daj tylko dotknąć balonów!


***


Dziękuję.


#poezja #tworczoscwlasna #zafirewallem

koszotorobur

@George_Stark

Rano wstaję,

Zęby myję,

Wkurza wszystko mnie.

Ranne ptaszki pozabiję,

Spać ja tylko chcę.

Nocne marki hej do boju!

Swój postulat mam.

Niechaj sowy rządzą światem!

Będzie lepiej nam!

Zaloguj się aby komentować

Drodzy!


Moje drugie podejście do bitwy #nasonety . Tym razem będzie nieco lżej niż ostatnio. Choć – być może – narażę się męskiej większości bywalców naszej kawiarni zdradzając damskiej mniejszości sekret tego, dlaczego mężczyźni tak mocno przeżywają każde najmniejsze przeziębienie. No ale, poeta przecież musi mieć odwagę mówić prawdę. Inaczej nie byłby poetą, prawda? To, że ubiera ją w piękne słowa, to tylko efekt uboczny.


***


Jak wyobrażam sobie zżyte małżeństwa starej daty oraz do jakich wybiegów zmusza nas współczesny, pędzący świat


Coś mnie ostatnio wzięło i jestem przeziębiony.

I w gardle mnie drapie, i nosa nieżyt:

doprawdy, mój żywot jest zagrożony!

Termometr podaje mi żona: nie wierzy,


co słupek rtęci czerwony wymierzył:

on bowiem tkwi niewzruszony.

– Patrzcie go! Chłop taki! Z katarkiem leży! –

próbuje mnie podejść z tej strony.


I maścią końską naciera mi pięty,

i sok z kapusty podaje skiśnięty,

a stan mój wciąż bliski OIOM-u.


Lecz gdy się odwraca, ja uśmiechnięty:

pomimo mych zajęć całego ogromu

nareszcie mogę pobyć z nią w domu.


***


A, jeszcze formalności: d_i proposta_ od Splasza, autorstwa pana Asnyka, tutaj . Inne risposty na tagu #nasonety . Polecam!

A tagi tutaj: #tworczoscwlasna #zafirewallem , czyli coś jakby #poezja


Dziękuję za uwagę.

splash545

Sympatyczny Literówka się wkradła *podaje

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry wieczór!


Ponieważ wychodzi na to,że jak pisze @moll jest remis z @plemnik_w_piwie


Rymy: rybka-szybka-woda-szkoda


Otrzymany temat: klaustrofobia


#poezja w zabawie #naczteryrymy czyli #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

DiscoKhan

Na kolację była konserwowa rybka

Niezbyt świeża, do toalety podróż szybka

Z zapchanej porcelany wciąż się leje woda

Drzwi zatrzaśnięte! Utopię się! Tylko psa szkoda...

Magister_Ludi

W czterech wyrazach, moja wyobraźnia uwięziona jak rybka

Myśli płyną z wolna, ale olsnienie już z szybka

Boję się tych czterech ścian, chyba będzie lana woda

Dziś rymowanka przestraszona, cóż za wielka szkoda

Zaloguj się aby komentować

"Sternik"


Od wielu godzin żeglując, jestem lądu spragniony.

Czy moja mała łajba, bezkresną toń tą przemierzy?

Pod czarną kopułą zmierzchu, stałem się zagubiony.

Ile jeszcze zostało? Los mi się z tego nie zwierzy.


W dali widzę światełko, po trudzie cud się należy.

Widok podziałał jak bryza, czuję się ocucony.

Budzę krzykiem załogę, przydadzą się pomagierzy.

Wnet widać Zanzibar, witają nas wiązów korony.


Cumę przejmuje bosman, jachcik zostaje wciągnięty.

Szepce do mnie dyskretnie, sąsiadów to macie męty.

Taki to właśnie naród, sprawcy to Żydów pogromu.


Wyciągam śląską i grilla, wcale nie jestem przejęty.

Teraz walka z Krakenem, nie pijem dziś samogonu.

Rano bardziej od wody, potrzeba mi ibupromu.


Żeby nie było, że mnie znów fantazja ponosi i jakieś pierdoły pisze. Powyższy sonet jest wiernym opisem rejsu wyczarterowaną łodzią motorową(bez patentu), z portu Skłodowo do portu Zanzibar na Mazurach. A na Mazurach jak to na Mazurach - pełno jest Niemców i niezbyt ich tam lubią. Dialog z bosmanem złagodzony


#poezja w bitwie #nasonety czyli #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

Piechur

Aż poczułem w nozdrzach mazurską bryzę! Świetnie Ci to wychodzi

Zaloguj się aby komentować

#poezja #muzyka

https://www.youtube.com/watch?v=oxSMRkE4RDU


Ojciec, Syn i Duch

Zamknięci na klucz

A okna i drzwi

Z ciała i krwi

Wszystko w szumie fal

Wszystko w oczach psa

W mistycznym ciele

To w pijanym śnie

Każdy bawić się chce

Każdy cieszyć się chce

Kto ma płakać więc

Nie dostrzega się łez

Woła świat, cały świat

Kochaj mnie

Kochaj mnie

Kochaj

Komuś bardzo źle

Więc patrzy na drzwi

I nie otworzy nie nikt

Dlaczego nie

Ktoś biedny i sam

Kto chleba mu da

Więc słuszny gniew

Zaciskaj pięść

Każdy bawić się chce

Każdy cieszyć się chce

Kto ma płakać więc

Nie dostrzega się łez

Woła świat cały świat

Kochaj mnie

Kochaj mnie

Kochaj

Ojciec Syn i Duch

Zamknięci na klucz

A okna i drzwi

Z ciała i krwi

Wszystko w szumie fal

Wszystko w oczach psa

W mistycznym ciele

To w pijanym śnie

Każdy bawić się chce

Każdy cieszyć się chce

Kto ma płakać więc

Nie dostrzega się łez

Woła świat cały świat

Kochaj mnie

Kochaj mnie

Kochaj

Dane nam jest

Wielkie zło

I wielkie dobro

Dane nam jest

Wielkie miasto

Pustynia

I jak ogromna łza

Chorągiew powiewa nad nami

I jak ogromna łza

Chorągiew powiewa nad nami

Chorągiew powiewa nad nami

Chorągiew powiewa nad nami

Chorągiew powiewa nad nami

tomwolf

@rebe-szunis wolę "Triodante", ale "Legenda" to prawdziwa legenda. Cudna płyta

Zaloguj się aby komentować

Siema,

Nie mogę pisać w dzień, więc piszę w nocy - oto di riposta na sonet di proposta . Rytmicznie trochę jeszcze kuleje, ale trudno, chcę już spać.

P.S. Nie ja jestem podmiotem lirycznym.


----------


Ten dzień


Dom mój - już stary i trochę zniszczony

Do niego ja, nie on do mnie należy

A czas, choć pozornie dawno miniony

Tutaj powraca i kły swoje szczerzy


I znów obraz, z którym muszę się mierzyć

Umysł bezsilny wspomnieniem duszony

Im mocniej walczę z tym, co w duszy leży

Tym przeszłość okrutniej zaciska szpony


Ojciec, na ziemi, w konwulsjach wygięty

Próbuję mu pomóc, syn nieugięty

W mych rękach odchodzi Pan tego domu


Ten jeden rozdział, nadal nie domknięty

Dużą jest częścią życia mego tomu

Tego jak boli - nie zdradzę nikomu


----------


Różna #tworczoscwlasna , choć głównie #poezja i bitwy #nasonety , w kawiarence #zafirewallem

Piechur

Sonet dedykuję tacie - może mu kiedyś pokażę, ale raczej nie.

George_Stark

Nadrabiam kawiarenkowe zaległości i pragnę oświadczyć, że te dwa wersy:


Dom mój - już stary i trochę zniszczony

Do niego ja, nie on do mnie należy


to jest coś, co zupełnie uwielbiam. Takie odwrócone spojrzenie na rzeczy, zupełnie niepotrzebnie i bez sensu.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry wieczór!


(nie)fartownie się złożyło, iż moja rymowanka została najwyżej wypiorunowana, tak więc dziś tylko podaję co poniżej, gorąco kibicuję i piorunuję (ale nie popiszę ).


Rymy: rubieże - pochodnia - manierze - bliskowschodnia

Temat: kolędnicy


Miłej zabawy


#poezja w zabawie #naczteryrymy czyli #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem


dodałam raz jeszcze, bo nie ta społeczność xD

UmytaPacha

Znów kolędnicy wtargnęli na moje rubieże!

Ah, zaraz ich tyłki osmoli moja pochodnia!

Dowiedzą się wnet po mej zapalczywej manierze,

Że krew płynie we mnie nie polska, a bliskowschodnia!

splash545

Przebieżeli kolędnicy przez rubieże

W rytm kolędy podskakuje pochodnia

No i śpiewają w dziwacznej manierze

Bo to taka tradycja bliskowschodnia

moll

@dsol17 @plemnik_w_piwie Panowie, remis macie

Zaloguj się aby komentować

Najmilsi mi Artyści! Posiadający wiele różnych talentów!


Takie mam dziś dla Was zadanie:


rymy: piórko - podwórko- zaszaleje - zemdleje 

temat: wąsy


Bawcie się dobrze


#poezja w zabawie #naczteryrymy czyli #tworczoscwlasna w kawiarence #zafirewallem

splash545

Wąs męski atrybut, jak dla sokoła piórko

Ma być oryginalny, tak pozna go podwórko

Przystrzygę swój jak Adolf, tak se zaszaleje

Jak matka mnie zobaczy, od razu zemdleje

UmytaPacha

Wąs mój puszysty jako kurze piórko

sławny jest tutaj na całe podwórko!

A kiedyś dla hecy tak o zaszaleję:

zetnę na Hitlera aż babcia zemdleje!

Piechur

Chociaż lekkim niczym piórko

Zna już całe mnie podwórko

Która z wąsem zaszaleje

To z rozkoszy wnet zemdleje

Zaloguj się aby komentować

Siedząc wygodnie, sługi odpalają mą fajkę

Instrument rozbrzmiewa używany przez grajkę

Harfa gra mi do humoru

Nie ma ona innego wyboru

Naraz jakiś raban większy jest u wejścia

Sługi idą na bok, bo posłaniec nie ma przejścia

- KTO ZACZ PRZED MAJESTAT MÓJ PRZYBYWA?!

Wszyscy zlęknieni siedzą cicho, każdy zgrywa

Ćwoka albo i żadnego aktorstwa w tym ni ma

Jeden zausznik wielce cicho do mię szepce

- szpieg twój - klepnałżech go w podzięce

Siedzę cicho, nowoprzybyły się nadyma

I tako do chana swego rzecze:

- władco dyskotek Kitaju!

- Mistrzu ogłady i obyczaju!

- Panie światły jak żarówka pięćsetka!

- O wielki, twoja jest każda kokietka..!

Tytuły moje wymieniał jeszcze przez sto godzin

Aż jeden z moich synów doczekał się urodzin

Jednak jakom niecierpliwy tom mu przerwał

Choć honorów tylko pięć procent wymienił

- Starczy! Po coś przybył?! - wyraz twarzy mu się zmienił

- o słońce jaśniejące nad stepem! - nalewał

Wina mi do czaszy sługa gdy tamten dalej:

- znamy lokację wroga! - starczy, nie lej

Mi więcej. - wino prawie ciekło z pełnej czary.

Skinąłem by przemawiać kontynuował

Lekko przestraszon czym nic nie insynuował

Mówiłże następnie, nie widząc żadnej kary

- Miasto tej co w Rzymie Minerwą ją zwą

Tam go dostrzegł! - dostarczył wiadomość niezłą


Posępnie brwi zmarszczyłem

Jeszcze mu nie wybaczyłem!

Szpiega odprawiłem...


Rozpryskus, żółciciel skóry mej namiotu!

Ten któren doprowadził mnie do wymiotu!

Stopy które mi się cały czas w solach moczyły

Wzniosłem do osuszenia przez urocze dziewoje

Gdym ja zaczął wytężać swego mózgu zwoje

Ryknąłem aż naczynia i sługi podskoczyły


- SIODŁAĆ SŁONIE! BO JAK NIE..!


---++---


Oczywiście moja intruzja jest na razie zerowa i nieśmiałbym rzeczywiście ingerować w wyśmienitą twórczość użytkownika @George_Stark i jego sławetną sagę "Pan Jerzy, czyli ostatni slam w Gorzowie". Aczkolwiek zawsze lubiłem Szwarcenegera jak i też szwarccharaktery zaś co to za przygoda kiedy nie ma żadnego zagrożenia?


Oczywiście tutaj i tak się mocno zagalopowałem i ani mi się śni sobie brać wyłączność na to jak ten wątek ma się potoczyć i czy w ogóle się z wydarzeniami Pana Jerzego ma się rzeczywiście powiązać. Zwłaszcza, że oczywiście moja jakość jak i, rzecz wstydliwa, długość nie jest tak imponująca jak u Pana Jerzego. Zresztą inna rzecz, że postać użytkownika @splash545 też tam nie musi za specjalnie długo bawić a słonno z Mongolii do Grecji jest przecież kawał drogi.


Także rozjaśniwszy sytuację taguję: #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

Zaloguj się aby komentować

Będzie krótko, bo dziś chyba przedawkowałem rymowanie.


Oto przystępuję do bitwy #nasonety w kawiarence #zafirewallem prezentując swoje dzieło w kategorii #tworczoscwlasna z gatunku, powiedzmy, #poezja


Nie wiem skąd mi przyszła do głowy inspiracja, ale przyszła i jest nią (dość luźno) postać Jan Valjeana z monumentalnej powieści Nędznicy pana Victora Hugo. Oto i proszę:


Za chleb – wolność


Pod połą płaszcza chleb niesie skradziony.

Ukradł, bo dotarł do głodu wybrzeży.

Wraca szczęśliwie do dzieci, do żony

a za nim strach ukryty gdzieś bieży.


– Doprawdy, udało się! – naiwnie wierzy

bo nie wie jeszcze, że został zdradzony,

że sąd sprawiedliwość jemu wymierzy

i że na galery zostanie wsadzony.


Siłą na okręt on będzie wciągnięty,

spod prawa ten człowiek – biedny – wyjęty,

żyć zawsze już będzie z tym piętnem sromu.


I ból, ból w mięśniach tak niepojęty!

I łza, jak list z najniższego okrętu poziomu

przez morze niesiony: jak tam wam w domu?

Piechur

Wyszło fenomenalnie, to chyba do tej pory najlepszy sonet jaki został opublikowany na tym tagu Czapki z głów!


Tylko Javerta to nie wzruszyło

9a40cbb7-fa54-47c4-862a-55736428b710

Zaloguj się aby komentować

Cześć hejtowe poetki i poeci!


Przybywam do Was z takim oto zadaniem:


Rymy: rzewne – niszę – cieszę – barwne

Temat: Bollywood


Zapraszam wszystkich do zabawy


#naczteryrymy #zafirewallem #poezja #tworczoscwlasna

plemnik_w_piwie

@bernsteinka 

żona i dzieci już po mnie mają myśli rzewne,

Ja w sobotnią noc znowu w swoją zmierzam niszę.

Z kolegami w knajpie śliski ryj swój cieszę.

Łeb niech jutro boli! Wódę lej i drinki barwne!

koszotorobur

@bernsteinka

Rzewne wylewam łzy,

Niszę zastąpisz Ty,

Ciszę wypełnią bez trud,

Barwne takty Bollywoodu.

Magister_Ludi

Wszędzie rozpacz, łzy rzewne

Ja wesoły tworzę swoją niszę

Myśl że coś napiszę i się cieszę

Humor bollyłódzki, wersy barwne

Zaloguj się aby komentować

Pan Jerzy

czyli ostatni slam w Gorzowie


Od Autora

Całkiem poważnie się Wam, drodzy Czytelnicy przyznam, że kiedyś miałem (a w zasadzie dalej mam, tylko nic już w tym kierunku nie robię) marzenie żeby napisać powieść. Ba! Nie tylko żeby napisać, ale i opublikować! I to nie własnym nakładem! Zawsze dość sporo czytałem i niezmiernie bawiło (i dalej bawi) mnie w tym czytaniu wiele rzeczy. Jedną z nich jest właśnie tytułowanie wstępu słowami, jakich zdecydowałem się tutaj użyć, to jest zwrotem „od autora”. Zwrotem, który logicznie sugeruje to, że cała pozostała część od autora nie jest. W zasadzie to jednym z powodów tego, że powieść chciałem opublikować jest przemożna chęć podzielnia się tą właśnie powyższą refleksją. Powieści raczej nie będzie, więc – z czego bardzo się cieszę – dzielę się nią z Wami tutaj.


Spełniwszy choć w części swoje marzenie oto oddaję do rąk Waszych kolejną część tego wspaniałego poematu, który tworzę w ramach radzenia sobie z problemem zbyt dużej ilości wolnego czasu w moim życiu. Możliwe, że mógłbym wykorzystać go inaczej, np. napisać 4 reportaże o perspektywach rozwoju małych miasteczek (znacie wiersz pana Andrzeja Bursy Sobota? – jeśli nie znacie, to sobie przeczytajcie; to jeden z moich dwóch ulubionych). Na wszelki wypadek, gdybyście Wy mnie nie pochwalili (proszę się nie krępować) to sam się pochwalę tym, z czego w tej księdze jestem szczególnie dumny: bardzo podoba mi się mianowicie rozwiązanie fabularne w postaci nagłego greckiego deszczu. Podoba mi się też kilka innych rzeczy, ale o nich nie będę pisał. Na wszelki wypadek zostawię Wam trochę pola do pochwał.


Dziękuję za uwagę i zapraszam do lektury treści właściwej. Ona również jest od autora.


Autor


Spis treści

Księga I

Księga II


***


Księga III

W Grecji


Księgarnia – Spotkanie – Hotelowe problemy – Impreza


Cóż zrobić przy okazji takiego spotkania?

I u mnie, i u Pachy różne zachowania:

ja to może i nawet bym udawał Greka:

– Przyleciała tutaj? Niech se w krzakach czeka!

Pacha zaś, z wielkim, jak u mongolskich słoni,

sercem, ku @moll zmierza, z sercem tym na dłoni

– Cumpelo! – mówi. – Chodź! Usmażysz nam kotleta!

A później przenocujesz u nas na waleta!

Ja – z miną na mej twarzy jak siedem nieszczęść,

bom z wieczora do Pachy przyssać się miał chęć –

a tu: dwie baby na raz! Wizja mnie pochłania:

ileż to dziś wieczorem będzie tam gadania!

A @moll – kobieta jest to współczesna, a zatem

stawia sprawę szybko: krótkim komunikatem

oznajmia: – Nie! Niech kotlet chwileczkę zaczeka,

chcę sobie kupić najpierw po grecku Pratchetta!

A później, bo gotowanie jednak chwilę trwa,

miast kotleta, może kebab? Obok wszak Turcja!

Pacha na te słowa w oczy mi spogląda

namiętnie. I na całkiem szczęśliwą wygląda.

Głaszcze mój policzek, z brodą moją szorstką:

– To jest świetny pomysł! Wiesz? Ja lubię na ostro

kebaba opędzlować! Weźmy mnóstwo sosu!

Tak, że aż nam wszystkim para pójdzie z nosów!

Ustaliwszy więc plan w sprawie zajadania,

ruszyliśmy samotrzeć na poszukiwania

księgarni. @moll się zatrzymuje, z nadzieją

wrzeszczy: – Widzę napis! Brzmi on: Βιβλιοπωλείο!

Wchodzimy. Nie na oczy zwykłego człowieka

to, co widzę w środku. Bowiem, dla mnie: greka!

Niczego nie pojmuję! Choć żem Satyr świński,

to wolę – jak Faun jednak – alfabet łaciński.

@moll w tym czasie: szał! W półki jak nie ruszy!

A Pacha? Jak to zwykle: stoi i się puszy.

@moll książkę znalazła, z okładki zawijas

czyta nam (znasz grekę?!): – Το Χρώμα της Μαγείας!

Mam! Mam! Mam! Nareszcie! Znalazłam to, co chciałam!

Teraz chodźmy na kebab! Trochę już zgłodniałam!


Docieramy na agorę. Jest! Dobra nasza!

Stoi tam buda dumna! Nazwa? „Kebab Pasza”.

Głodni, a więc prędziutko, śród greckiego żaru,

zmierzamy raźnym krokiem wprost do kontuaru.

Lecz, nim spytam: „na co macie, moje panie, chęć?”

Patrzę: któż to tam za ladą?! @splash545 ?!

– Co ty tu robisz, stary?! – ten widok mnie wzruszył.

– Wiesz, dopadł mnie ostatnio gang proletariuszy.

Puściły mnie, hamy, w skarpetkach i gatkach!

Odkuć się teraz muszę, pracując na saksach!

– Racja! – rzuca @moll gromko i zaraz cytuje:

– Pieniądze to są ważne, kiedy ich brakuje!

Tak pisał pan Pratchett, w tym swoim tomisku,

co tytuł nosi taki: Nauka Świata Dysku.

Na to wtrąca się Pacha: – Przerywać nie chciałam

tej ciekawej rozmowy, ale tak zgłodniałam,

że nie wytrzymam dłużej! Zanim więc do sprawy

przejdziemy, proszę!, błagam! weźmy te kebaby!

Tak czas nam upływał w tym antycznym mieście

na gadce przy kebsie. Ostrym, w cienkim cieście.

Rozmowa była przednia, a, się nagadawszy

i kałduny tym zacnym posiłkiem napchawszy,

uderzam w te słowa: – Splash, mój przyjacielu,

czas już będzie na nas, albowiem do hotelu

natychmiast powinniśmy zacząć się kierować

ażeby na spokojnie tam się zameldować.


Próbę, przed samą bramą hotelu naszego,

podejmuję powrotu do tego swojego

pomysłu wieczorem do Pachy się przyssania.

Jaram się od samego już fantazjowania!

Słowa takie kieruję ku przyzwoitce @moll:

– A może byś tak jednak, turystycznie, jak troll,

pod most spać se poszła? W końcu, ja tam nie wiem,

co to jest za różnica? Grecja czy Kociewie?

@moll nie odpowiada, a Pacha we wrzask: – No wiesz!

Nie jak Dżordż się zachowujesz, lecz jak jakiś jeż!

co tylko kolce stroszy: byle do samicy!

Co, @moll ci nie pasuje?! Sam śpij na ulicy!

I nagle: Trach! Piorun! Grom z nieba jasnego!

To sam Zeus docenił błyskotliwość tego

komentarza Pachy. Ja: – „Trudno! No to będę” –

myślę sobie tak – „nie sam, lecz ze swym popędem,

spał dzisiaj na sofie. I, zgiąwszy tam kolana,

bo sofa ciut przykrótka, męczył bakłażana.”

Naprzód jednak dopełnić musim formalności:

wpisać się na recepcji do rejestru gości.

Przed samym wejściem @moll , bo będzie waletować,

pod pachę Pasze jakoś próbuje się schować.

Nie wychodzi to wcale, a ja, no bo moknę,

(nagle deszcz zaczął padać) mówię: – No to oknem

wejdziesz trochę później, gdy będzie już po wszystkim.

– Dobrze – mówi @moll – okno całkiem jest mi bliskim.

Pratchett to o oknie w książce Prawda pisał,

idę więc szukać okna – gdyby ktoś się pytał.

Rozdzielamy się: @moll pod okno, my do środka.

Naraz Pacha blednie i jej postawa wiotka

jakoś dziwnie się staje. – W porządku, ma droga?

Pytam, bo widzę, że coś niepewnie na nogach

stoisz. – W tym kebabie, to coś nieświeżego

być musiało – mówi mi. – klozetu jakiegoś

pilnie potrzebuję! A recepcja jest pusta!

– „Nic jej tu nie pomoże, nawet usta-usta!” –

myślę sobie. Myśl moja troszeczkę nieczysta:

bo – z braku laku – i z ust bym skorzystał.

– No dobrze, kochana – tak mówię – całe szczęście,

powiedzieli nam, w którym apartamencie

mieszkać tutaj będziemy. Wprost tam się udamy

i może gdzieś po drodze obsługę spotkamy?

Docieramy pod drzwi nasze, numer sto dziesięć

a przed drzwiami nikt inny, jak @splash545 :

hotelowy uniform, pęk kluczy za pasem.

Stoi tam i macha dumnie srebrnym swym ku⁎⁎⁎em.

Milion pytań przychodzi, nawał ich ogromy,

w kryzysie ja jednak pozostaję przytomny:

– Kolego! – mówię prędko. – Później pogadamy!

Wpuść do pokoju! Pilna potrzeba mej damy,

czekać już nie może! Splash w mig drzwi otwiera,

a Pacha – o mój Boże! – jakby u sprintera

nauki pobierała, tak przestrzeń pożera!

Dwie sekundy i już! Już siedzi w klozecie!

– Co za ulga – mówi – na czas w toalecie!

Dajmy jej tam spokoju, chociażby i po to,

by tam, gdzie to i sam król chodzić zwykł piechotą,

bez stresu mogła sobie załatwić co trzeba.

Ja tymczasem do Splasha: – Tyś tu? Wielkie nieba!

Splash mi rzecze na to: – Widzisz Dżordż, ja do chaty,

szybciutko chciałbym wracać. Stąd te dwa etaty.

Tym bardziej że tam sama siedzi moja żona.

Boję się, że utyje, ryżykiem karmiona,

co to go jej Pacha, za moimi plecami

przesyła łącząc wraz z miłości listami.

Może bym się i kapnął, po tymże wyznaniu

że jest coś dziwnego w tym jej wysyłaniu,

że coś tu jest nie tak, że związek mi się wali,

gdyby nie okrzyk z kibla: – Auu! Jak mnie pali!

A, na dodatek, gdy brzmią stamtąd Pachy płacze,

Głos się inny rozlega: – A wiecie, że Pratchett…

To ona! @moll tutaj do nas dostała się oknem!

– Hej! Nie mogę już dłużej tam czekać, bo moknę.

Ja, zły jak jasna cholera: tako do niej gadam:

– Deszcz to na wiedźmę, jak Pratchett pisał, nie pada.

Ja też umiem Pratchetta cytować, gdy trzeba,

to było z książki Kapelusz pełen nieba.

@moll się zrobiła smutna, przesadziłem teraz,

no i trochę zepsuła się nam atmosfera.

Tym bardziej, że i zapach doleciał – niestety –

gdy Pacha otworzyła drzwi od toalety.

I w całej tej sprawie jedna rzecz jest miła,

bo wyszła stamtąd z okrzykiem: – Przeżyłam!

Sytuację tę marną – uff! – uratował Splash,

mówiąc: – Ej! Jest tu impreza! Pacha, ty ich znasz!

Okazja druga taka prędko się nie zdarzy

zjazd ma dziś tutaj bowiem Związek Kajakarzy!


Wkraczamy na salę, w strojach wręcz galowych.

Pan prezes woła gromko: – Przynieś wódę, młody!

Nagle: głos mu zamiera. Pachę zauważa!

– Ty?! Ty tutaj?! – zdziwiony – se nie wyobrażam

takiego wieczoru bez, jak kocham blask monet,

poezji! Sonet! Pacha! Wyrecytuj sonet!

Pacha wkracza na scenę, pięknie się tam kłania

i gładko przystępuje do recytowania,

a też i bez spóźnienia, co mnie trochę dziwi.

Recytuje jak Homer. Chociaż przecież widzi!

My zaś tam we trójkę, trochę tak, jak jelenie

stoimy obok Pachy – tej gwiazdy na scenie.

I, choć tutaj jest Grecja, to jesteśmy teraz

w tym importowanym świetle Jupitera.


***


Stopka redakcyjna


Oficyna Wydawnicza Kawiarnia #zafirewallem

Internet, 2023


@George_Stark , 2023

Redakcja: @George_Stark

Korekta: @George_Stark


#tworczoscwlasna #poezja

splash545

W ogóle imponuje tu ilość detali. Niech przykładem będą takie hamy, co są przez h pisani Widać postaranko


A gdyby, jednak z tą powieścią Ci się udało, to ja kupuję egzemplarz w ciemno

Zaloguj się aby komentować