#latajacecycki #gif #anime
Mój ulubiony gif który jest ze mną już tyle lat xD

#latajacecycki #gif #anime
Mój ulubiony gif który jest ze mną już tyle lat xD

Mam to na żywo.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
https://www.youtube.com/watch?v=SAaTTxAv_ms&ab_channel=chillsect
#evangelion #muzyka #muzykaelektroniczna #anime #lofihiphop
Zaloguj się aby komentować
#anime #animedyskusja
Blades of the Guardians
Jednego, czego nie mogę zarzucić Panom Chińczykom, to braku konsekwencji. Temat zawsze wygląda tak samo, czy bym opisywał jakąś baje 5-10 lat temu, czy teraz, 70% treści mogę przekleić i wszystko będzie się zgadzać. Jak zwykle mamy dojebany wysokobudżetowy materiał promocyjny, pełen scen... których nie ma w bajce. Gdy widz już został zbaitowany na seans dostaje dokładnie ten sam identyczny odgrzewany w mikrofali pół-produkt, dla niepoznaki w nowym opakowaniu i inaczej przyprawiony. Recenzja chińszczyzny wygląda zawsze mniej więcej tak samo - wizualnie fajne/ok, a reszta całkowicie leży. Jak jest w przypadku Blades of the Guardians? Dokładnie tak samo.
Wielokrotnie zastanawiałem się nad przyczyną takiego stanu rzeczy. Czy te wszystkie drętwe dialogi i koślawo napisane postacie, to nie jest przypadkiem efekt słabego tłumaczenia, które nie jest w stanie przekazać niezwykle ważnych niuansów oryginału? Po zbadaniu dostatecznie dużej próbki kilkudziesięciu chińskich pozycji odrzuciłem tę możliwość, gdyż problem wydaje się leżeć zupełnie gdzie indziej. W ŻADNEJ przeze mnie obejrzanej bajce nie pojawił się w ogóle koncept nadania postaci jakiejkolwiek głębi, przekonań, ukrytych motywacji czy w ogóle pojęcia szeroko pojętego identity. Tak jak mamy chińczyka bezdusznego bio-robota poruszającego się ślepo wedle rządowych regulacji aktualnie wyświetlanych w aplikacji, tak i w animowanych rysowankach ten społeczny kolektywizm dosłownie kłuje w oczy. Żadna z postaci nie zostaje dostatecznie wyraźnie naszkicowana, ponieważ pojedyncze postacie są przecież nieistotne, nawet bycie MC nic tutaj nie daje. Dodajmy do tego pozbawiony całkowicie jakiejkolwiek zrozumiałej dla zachodniego widza ekspresji chiński język i przepis na katastrofę gotowy. Za to lubuje się nasz kitajski animator w szczodrym sypaniem tym pyłem na wietrze, a nawet wręcz w huragan przełomowych momentów historycznych i wielkich bitew gdzie w trakcie całe studio produkcyjne dostaje niekontrolowanej nacjonalistycznej erekcji i całkowicie nawet zapomina co oni tutaj właściwie robią, ale przynajmniej CHINA STRONG. A potem bajka się kończy.
Nawet nie chce mi się napisać jednego konkretnego zdania o postaciach czy fabule. I absolutnie nic nie ujmie to temu opisowi. Samurajskich tytułów z identycznymi bohaterami uwikłanymi w identyczne intrygi powstaje w Chinach przynajmniej ze dwadzieścia rocznie.
Przecież to już na reklamówce wygląda jak gówno.
Zaloguj się aby komentować
Last Exile to #anime które właściwie zdefiniowało moje poczucie estetyki.
- Diesel Punk
- Wyścigowe samoloty kurierskie i smugi wiatru reagujące na manewry.
- Lavie Head, pinupowa w estetyce, silna i niezależna w totalnie naturalny sposób. Chyba pierwsza kobieca bohaterka w którą wierzyłem i którą podziwiałem.
- Claus Valca z którym się utożsamiałem. Imponował mi swojemu oddaniu zasadom i wykorzystywaniu umiejętności by czynić to co słuszne
- Alex Row, to jest totalnie Sigma Male i moje "power fantasy" tego czym jest najlepsza wersja mnie xD
- Gildia. Potężna. Wolna. Zdeprawowana. Piękna. Pociągająca.
Nie mogę znaleźć kiedy dokładnie leciało na Hyperze, ale od kiedy usłyszałem opening i odwiedziłem ten świat towarzyszy mi pewien zawód, że nie mogę dłużej nacieszyć się tym jak działa.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Last\_Exile
Opening moim zdaniem świetnie oddaje czego doświadczymy: https://youtu.be/q6MVLxyQAZI?si=0kivk48fRRLw5unw
Kilka animacji 3D zestarzało się słabo, ale dalej #polecanko . Można obejrzeć na Crunchyroll używając VPNa przez USA (działa ExpressVPN ale niestety nie płaci mi jeszcze za reklamę)
#filmy #seriale #animedyskusja #randomanimeshit

bez VPN itp
https://freedisc.pl/Quellehir,d-1453586,last-exile-2003
zaraz jajko zniosę przy tej walce Frezera z Songoku xD
Zaloguj się aby komentować
Brakuje mi tego by Lumi miała jakieś inne skiny niż ten początkowy toż to była by kopalnia kasy.
#genshinimpact #genshinimpactkondziu #anime

Zaloguj się aby komentować
#anime #animedyskusja
W natłoku serii bezsprzecznie doskonałych, należy sobie regularnie aplikować jakiś szrot, żeby zwyczajnie zejść na ziemię, jak to Cezarowi szeptano do ucha na pochodzie triumfalnym - żeby pamiętał, że jest śmiertelny. Tym samym zasięgnąłem rady kolegi zaprawionego w bojach ze sraką z d⁎⁎y i zeżarłem krótkie Ao-chan can't study! (2019) studia Silver Link, 12 odc po 12 minut.
Niestety, przeznaczenie nie wybiera, i znowu przyszło mi oglądać skrajne arcydzieło. Cycata i śliczna Ao ciągle kuje i z nikim się nie zadaje, bo chce koniecznie dostać się na super uniwersytet, aby nie mieszkać ze swoim ojcem, autorem popularnych powieści pornograficznych. Pech chciał, że kręci się wokół niej stupid sexy Kijima, ten legendarny przystojny, ale spierdolony kolega, który ją orbituje.
Nasza bohaterka, w przypływie babskiego geniuszu, postanawia zatem ostatecznie rozwiązać kwestię kijimowską odtrącając go okrutnie, święcie przekonana o swoim wybitnym zrozumieniu relacji damsko-męskich - wszakże jej stary pisze z powodzeniem pocieruchy.
Kijima to jednak beznadziejny romantyk, a i ona po prostu się w nim zajebuje, i oglądamy iście p0lkowe mindgamesy, jak by typa skłonić do pożarcia jej żywcem, zachowując wciąż nienaruszoną maskę cnotki zafiksowanej na nauce. Kijima, głąb straszliwy, postanawia zaczekać, aż skończą liceum, zupełnie niepomny na zew psiochy swej wybranki. Śmiechom nie bywa końca.
@tobaccotobacco nie zamierzam oglądać ale podoba mi się Twoja recenzja
Zaloguj się aby komentować
Przeklęty kompleks Boga.
#anime #deathnote #kira

To było świetne anime i film też
Zaloguj się aby komentować
W końcu! Po 25 latach połknąłem "serial_experiments_lain"
I... jakie to jest dobre!!! Nie jestem jakimś miłośnikiem anime, ani mangi, ale klasyki pokroju "Ghost in The Shell", "Cowboy Bebop" czy "Mój sąsiad Totoro" oraz "Księżniczka Mononoke" mam zaliczone. Nawet "Initial D" połknięte, gdzie serial jest świetny, ale muza mnie absolutnie zmęczyła
(° ͜ʖ °) I dużo więcej, których teraz nie pamiętam.
Ale Lain to jest mózgojeb. Nie będę się rozpisywał na temat fabuły i analizowania tego dzieła, bo świetnie i wyczerpująco to opracował @AI-3_x w swoim artykule:
https://www.hejto.pl/wpis/serial-experimental-lain-czyli-jak-rodza-sie-religie-i-dlaczego-kapitalizm-wywol
Ja jestem zachwycony i szczerze polecam (° ͜ʖ °)
#seriale #anime #serialexperimentslain #ciekawostki

@Klamra "serial.
Myhmyyyy...........
@FulTun hm?
@Klamra gdzie obejrzę?
@Utylizejszyn Jest na CDA, ale odcinki są pocięte. Ja pobrałem stąd:
http://animesub.info/forum/viewtopic.php?id=259478
link podrzucił @GniezSenpai
tylko tam jest w formacie .ogm
@Klamra Nie prościej, szybciej z nyaa.si?
Taktyczny Janek do obserwacji
Zaloguj się aby komentować
Stój dumnie. Byłeś najsilniejszy.
#jujutsukaisen #manga #anime #art #ehhh

@Al-3_x Wyczuwam spoiler, oglądam, nie czytam.
Zaloguj się aby komentować
Najsilniejszy
#jujutsukaisen #manga #anime #art

Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
#anime #animedyskusja
Mam zaszczyt ogłosić kolejny nabór do nieoficjalnego serwera animedyskusji pt. dziadkon. Link poniżej będzie aktywny przez tydzień i prowadzi do pokoju przechodniego, zainteresowanych proszę o zgłoszenie się tam nickiem z hejto.
Nie prowadzimy żadnych castingów, jednak serwer, zgodnie ze swoją nazwą, gości przede wszystkim starych dziadów mangoentuzjastów, o zróżnicowanym stopniu niezrozumienia dla gustów młodzieżowych. Jeżeli rwą cię korzonki i pamiętasz chińskie bajki z RTL 7, z pewnością tu należysz.

same plusy

Zaloguj się aby komentować
Dzisiaj polecam przepiękne pełnometrażowe animowane dzieło pod tytułem Metropolis!
Metropolis (2001) to tragiczna opowieść o robocie, który nieświadom swego nieludzkiego pochodzenia marzy o tym, żeby pewnego dnia odnaleźć rodziców. Prawdziwy dramat zacznie się, gdy marzenia te legną w gruzach, a maszyna zbuntuje się przeciw ludzkości.
Anime bazuje na mandze pod tym samym tytułem, zainspirowanej kilkoma zdjęć z niemego filmu Fritza Langa z 1926 roku które Osamu Tezuka zobaczył w latach 40. XX wieku. Tezuka osobiście filmu nie widział, tak więc przedstawiona w jego mandze opowieść jest inna od scenariusza filmowego Langa. Niezmienne pozostały jednak obecność robotów oraz podział na klasę robotniczą i inteligencję.
Film dostępny na CDA.
Trailer: https://youtu.be/lj9ruL8B310
#filmy #anime #animacja
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
lol
https://www.youtube.com/watch?v=u5xt5WG7tt0&ab_channel=OtakuD50
#anime #serialexperimentslain #historia #nostalgia
Zaloguj się aby komentować
#anime #animedyskusja
Nie ma co, Mushibugyo (2013) należy się co najmniej pół laurki, i wielką niesprawiedliwością jest, że seria nigdy nie dostała ciągu dalszego, na który ewidentnie szczuła. A co my tu mamy? To raczej staroświecki shounen, umiejscowiony gdzieś w szogunackim Edo, które trapione jest co i rusz przez gigantyczne owady, zwalczane przez naszych bohaterów. To pseudo-wiedźmiństwo, mimo iż brzmi nieszczególnie ciekawie, jest fascynujące z kilku względów.
Seans napędzany jest osobą głównego bohatera – Jinbei, młodego samuraja z zadupia, wezwanego do stolicy w zastępstwie ojca na stanowisko pogromcy robaków w urzędzie ds. ich zwalczania. To niespecjalnie bystry, ale bardzo szlachetny i dobroduszny chłopaczyna, zawsze nienagannie grzeczny w mowie, jakkolwiek nachalny w uczynkach. Nigdy złego słowa nie powie i zwyczajnie nie miewa przecież tak popularnych w shounenach momentów obniżenia nastroju, tragedie wyłącznie nastrajają go bojowo do walki o dobro i piękno – i nie brzydzi się cycuchów, na które regularnie wpada. Jinbei to topowy bohater, i być może wyłącznie brak owej nuty fatalnej sprawia, że nie jest specjalnie rozpoznawalny wśród bohaterów shounenów w ogóle.
Seria wcale zresztą nie przesadza z przygnębiającymi wątkami, które Jinbei sprawnie rozbraja niemal z marszu. Kontrastuje to fascynująco z tym, jak Mushibugyo nie wzdraga się od juchy i trupa ścielącego się gęsto, a same walki z robakami bywają dość dosłowne i obrzydliwe. Nie jest to pod tym względem jeszcze poziom niesławnego Fejto, na szczęście. Jak to w tego typu produkcjach, tłuką się tu zuchy sporo i głośno, i niewątpliwą wadą seansu jest to, jak mało power-upów ktokolwiek tu dostaje poza głównym bohaterem, stąd szczególnie taki czarownik Tenma jest zwyczajnie nieciekawy.
Seria zasługuje na pół laurki, bowiem – do mniej więcej połowy serialu, skupia się na jakichś jednostkowych historyjkach wokół miasta Edo, powoli wplatając wątek niezależnych łowców robali, których cele wcale niekoniecznie pokrywają się z celami naszych bohaterów. Zostają raczej bezceremonialnie zdjęci z planszy, i natychmiast zaczyna się kolejny wielki arc, trwający już do końca serialu, a przy tym wytracający sporo z początkowej świeżości. Być może nie zgodzimy się w tym punkcie, ale naprawdę w nosie mam ten przysłowiowy fabularny ‘progres,’ i zdecydowanie bardziej podoba mi się sączenie historii przez sploty drobnych wydarzeń, niż dramatyczne parcie na ciąg dalszy.
Mushibugyo tu traci, bowiem wyprowadza bohaterów z Edo, wrzuca na ekran kilka dodatkowych postaci drugoplanowych, które niemal natychmiast zdejmuje z tapetu, wreszcie zupełnie zmienia logikę walk – o ile do tej pory walczyli nasi bohaterowie z bezrozumnymi robalami, to od tej pory stawiać czoła będą robakoludziom, samoświadomym indywiduom, niekoniecznie sprawnie napisanym. Relatywizuje się zresztą wątek ich robaczywości do granicy zainteresowania, robiąc z nich niejako po prostu jakieś figury z bajki typu sentai, tyle że z motywem robaków.
Na ratunek przychodzą OVA, znowu wspaniale przyziemne i dobrodusznie sprośne, nagroda za forsowny marsz przez finał serialu właściwego. Jeżeliby w tej konwencji wykonano choćby i kolejny cour, pewnie bym nie śmiał nawet serialu krytykować, ale inaczej się potoczyły kości. Jak najbardziej warto obejrzeć, ale też będąc świadomym, że nie będzie to już nigdy tasiemiec na pięć sezonów i trzy kinówki, tylko drobiazg do obiadu.
2/10, seans obowiązkowy.

Zaloguj się aby komentować