Pani lekarz oddziału mi kazała iść do zabiegowego żeby mi wenflon zdjęli, poszedłem, powiedziałem grzecznie i powiedział mi typ - pielęgniarz z tonem w ogóle jakim uniesionym jakbym mu przeszkadzał że se gra na telefonie… ja panu wenflonu nie zakładałem to panu nie zdejmę xDDD znów mam dymac na SOR żeby mi zdjęli, no ale przecież jestem już na oddziale, a nie na SORze więc LOL, to Pan se idzie na dół na SOR bo ja panu nie zakładałem, no to mówię, ze na SORze mają ważniejsze rzeczy niż zdejmowanie wenflonów, a tym powiedział że oni zakładali to oni zjednują, to powiedziałem a to se w domu ściągnę, a on na to - no to fajnie i zapraszam xDDDD ale mnie wkurwil typek, siedzi z jajkami na kanapie i od tego jest, ale w sumie lepiej bo od takiego chujka niechciałbym żadnej pomocy, więc mam se wenflon już w barłogu i aż korci żeby se tam strzykaweczką jakiegoś siuwaksu do żył nalać, nwm domestos jakiś moze i wtedy człowiek by se zdechł (tam mózg mi myśli). Udało się wyjść i zamknąć sprawę jeszcze przed północą, wszytko na debesta, dobra wizyta była, lepiej się czuję ale nos nadal zatkany jak jest bo lepiej nie będzie na tą chwilę, głowa nie boli, oko już otwarte nie ma ucisku, tylko ten pielęgniarz dziad, a reszta personelu legancko. Dużo usprawnili i wszystko ładnie pięknie w tym szpitalu hula nie to co 2 lata temu… z dojazdami od 18:30 do 23:30 ogarnięte lic, jutro telefon ma być i może uda się mnie wepchnąć na luty na stół pod nóż.