Zdjęcie w tle
hejtoczyta

Społeczność

hejtoczyta

210

Społeczność osób lubiących czytać książki.

#bookmeter 0+1=1


Tytuł: Drobiazgi takie jak te


Autor: Claire Keegan


Gatunek: powieść


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


No i zaczynamy nowy rok z małym przytupem


Na nocny warsztat wziąłem minipowieść, zamykającą się w niecałym 100 stronach, pochodzącą z Irlandii. Tematyka okołozimowa, czy wręcz okołoświąteczna, można nawet powiedzieć, że to uwspółcześniona wersja Opowieści wigilijnej, przypominająca o tym, że nie robiąc nic, de facto przyzwalamy na istnienie zła.


Trudno jest mówić cokolwiek o fabule, żeby nie zdradzić zbyt dużo. W każdym razie książka jest elementem rozliczenia się irlandzkiego społeczeństwa z tym, jaki koszmar kościół katolicki urządzał młodym kobietom, pozbawionym innego miejsca w świecie. Powieść krótka, treściwa, taki wręcz drobiazg — ale mi się podobała, nawet jeśli zdecydowanie wolę dłuższe formy, w których można się zatopić (chociaż może nie za okładkową cenę fizycznej książki...). Myślę, że będę wracał do książki regularnie w okresie bożonarodzeniowym.


#ksiazki #hejtoczyta

d1cb6de6-4bde-40e0-b5ba-2f035d8bf540
bojowonastawionaowca

@smierdakow Dobry pomysł To co dodaję licznik i startujemy od zera?

smierdakow

@bojowonastawionaowca no i jest super, może się kiedyś doczekamy skryptu do dodawania wpisów i zbierania wszystkiego w jednym miejscu

bojowonastawionaowca

@smierdakow Więcej osób i na pewno się taki miłośnik znajdzie

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Wąż i tęcza. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti


Autor: Wade Davis


Gatunek: reportaż


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


Wziąłem tę książkę zupełnym przypadkiem, jako że leżała na półce z książkami u moich rodziców podczas Świąt. Zupełnie nie mój klimat. Voodoo? Zombie? Tajne stowarzyszenia? No ale niewiele innego mi już tam pozostało do czytania, więc niech już będzie z braku laku.


Natomiast podczas czytania książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, a co więcej, podtytuł ku mojemu zdziwieniu jest bardzo trafny. Bo pomimo że akcja reportażu cały czas się kręci wokół tematu voodoo (chociaż autor woli określenie "społeczeństwa vodoun", jako że słowo voodoo rodzi mylne skojarzenia w związku z popkulturą), osób wstających z grobu, jak i organizacji, które gdzieś cały czas się w cieniu opowieści przewijają, to tak naprawdę jest baaaardzo szczegółowym przedstawieniem społeczeństwa haitańskiego, pozarządowej organizacji tamtejszej ludności oraz rytuałów, mocno zaczerpniętych od afrykańskich przodków ściągniętych do niewolniczych plantacji za kolonialnych czasów.


Co mi się nie podobało? Że ta książka jest okresowo zbyt dokładnym i naukowym podejściem do tematu. Nie byłem gotowy podczas okresu bożonarodzeniowego na to, że będę potrzebował aż tyle skupienia, żeby wszystko zrozumieć. Sprawę nieco ułatwia słowniczek zamieszczony na końcu książki, ale i tak wolałbym, by niektóre tematy były uproszczone i mniej zawiłe.


Podsumowując: praca etnograficzna wyśmienita, mnóstwo ciekawostek z obszaru, gdzie wstęp "normalnego" człowieka zza granicy nie jest możliwy. Jako książka "zaledwie" bardzo dobra. Uczciwie polecam.


PS. Podobno jest na podstawie tej książki również nakręcony film, ale nie oglądałem, z tego, co wiem, poszedł w stronę bardziej sensacyjną. Także nie ma co sobie zabierać tej przyjemności odkrywania tej historii w ten sposób.

218e0dfe-ad74-4111-89e4-903cea4eb7e5
bojowonastawionaowca

@lotnyfilozof Nic nie było, chociaż były dwa miejsca poświęcone nawet trochę dłużej historii odzyskania wolności przez Haitańczyków czy rebelii przeciwko kolonistom, ale było skupienie niemalże wyłącznie na ludności tubylczej i niewolniczej

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Jak wychować rapera? Bezradnik


Autor: Marcin Matczak


Gatunek: popularnonaukowa


Ocena: ★★★★★★★★☆☆


Lubię muzykę Maty. Szanuję również Profesora Matczaka i regularnie słucham jego podcastów, dlatego kiedy dowiedziałem się o premierze książki "Jak wychować rapera?", stwierdziłem, że... nie złapię się na tak chamski, clickbaitowy marketing i odpuszczę sobie lekturę. Koniec końców dałem się przekonać (jak widać), po zapoznaniu się z jednym z odcinków audycji, który polecam przesłuchać niezdecydowanym ("Czy raper będzie dobrym obywatelem?"). Co do clickbaitu, to sam autor w przedmowie przyznaje, że chciał tym zabiegiem dotrzeć do szerszego grona młodych ludzi - niech będzie, choć w moim przypadku zadziałało to akurat odwrotnie.


Od razu uspokajam tych, którzy Maty nie znają lub nie lubią - pomimo zbudowania całej struktury książki na dyskografii młodego Matczaka, to starszy Matczak gra tutaj pierwsze skrzypce, przybliżając liczne zagadnienia socjologiczne, filozoficzne i prawne. Odniesienia do utworów mają zwykle sens, choć są i takie rozdziały, gdzie wywód prowadzony jest w oderwaniu od nich, a w niektórych autor nieco nadinterpretuje twórczość swojego syna w celu przygotowania lepszego fundamentu pod merytorykę. Ilość treści bezpośrednio związanej z Matą nie przekracza 1/4 książki i jest to moim zdaniem optimum, które zadowoli fanów, a jednocześnie nie zmęczy tych, którzy sięgną po książkę bez znajomości jego utworów.


"Jak wychować rapera?" jest pozycją bardzo bogatą w merytoryczną treść, rozwijaną w kolejnych rozdziałach, składającą się na większą całość. Jednocześnie jest napisana w przystępny, stosunkowo lekki, w porównaniu do poruszanych tematów, sposób. Nie brakuje tu żartów i autoironii, co odświeża lekturę, dzięki czemu nie przytłacza ona po dłuższym czasie. Warto zaznaczyć, że duża część poruszanych tematów i sposobu ich omawiania pokrywa się z tym, co Profesor Matczak zawarł w swoich podcastach - myślę, że jest to około połowa merytorycznych fragmentów. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, było formą ponownej analizy i utrwalenia. Jednocześnie przesłuchanie kilku audycji może dać moim zdaniem dobry obraz tego, czym jest ta książka i czy zaciekawi innych potencjalnych czytelników.


Autor opiera swoje analizy i recepty na dziełach innych twórców, często uznanych filozofów i profesorów, co jeszcze bardziej podkreśla rzeczowość treści książki. Socjologia, filozofia, edukacja i prawo są tu ujmowane współcześnie, często postmodernistycznie, co mi jak najbardziej odpowiadało. Poruszane tematy polityczne, których również jest tu bardzo dużo, są akurat tymi strunami, które we mnie mocno rezonują i myślę, że podobnie jest z dużą częścią społeczeństwa, która nie rozumie działań PiS oraz ich popleczników. Poza diagnozami Profesor Matczak prezentuje również potencjalne rozwiązania, które pomimo swojej nieoczywistości, a czasem wręcz (jak się wydaje) niemożliwej realizacji, intuicyjnie potraktowałem jako właściwe.


W tej beczce miodu nie może zabraknąć łyżki dziegciu. Jestem świadomy, że nie jest to praca naukowa, będąca obiektywną analizą stanu naszego społeczeństwa i sceny politycznej, niemniej warto zaznaczyć, że argumenty i literatura dobrane są pod wcześniej przygotowane tezy. Nie wiem czy mówiłbym tu o cherry pickingu, ale byłbym w stanie takie zarzuty zrozumieć. Dodatkowo wyczuwalny jest brak konsekwencji, kiedy autor pisze o religii - traktowana jest ona odwrotnie do patriotyzmu, mimo że mogłaby być ujęta z tej samej strony, ponieważ argumenty wydają się zbieżne. Sam autor w post scriptum związanego z tym rozdziału o tym wspomina, jednak wygląda to na wytłumaczenie sklecone na szybko po sugestii zewnętrznej i mnie zupełnie nie przekonuje. Podkreślenie wagi tradycji w kontekście całości treści jak najbardziej do mnie trafia, jednak spojenie jej z religią jest moim zdaniem zbyt daleko idącym subiektywizmem i spłyceniem, który w tak rzeczowej książce zwyczajnie razi.


Pomimo wymienionych w ostatnim akapicie wad, "Jak wychować rapera?" oceniam bardzo pozytywnie. Jest to lektura o bogatej, merytorycznej treści, która jednocześnie zawiera w sobie ciekawe informacje i analizy związane z synem autora, a dodatkowo, dzięki lekkości pióra i poczuciu humoru Profesora Matczaka, czyta się ją naprawdę przyjemnie. Polecam.


(opinia zmigrowana, pierwotna data publikacji: wrzesień 2021)

20d98f3f-9f6d-49c2-8d75-afb2c03111df
tak_bylo

@zranoI muzyka maty to absolutnie asłuchalny syf, a on sam jest odrażający.

inskpektor

@zranoI O czym jest ta książka? Bo z recki się nie dowiedziałem. Po za tym że porusza tematy z socjologii, politologi i czegoś jeszcze.

zranoI

@inskpektor analiza społeczeństw skłonnych do popierania rządów autorytarnych, opis różnic i części wspólnych pomiędzy liberalizmem/postępowością a konserwatyzmem/tradycją oraz proponowane rozwiązania konfliktów pomiędzy stronami, wskazanie postaw obywatelskich niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa (np. racjonalny bunt i sprzeciw).

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Blask fantastyczny


Autor: Terry Pratchett


Gatunek: fantasy


Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆


Miałem ochotę na lekką i niezobowiązującą lekturę, a że już od jakiegoś czasu chciałem nadrobić pratchettowe zaległości, wybór padł na "Blask fantastyczny", czyli kontynuację "Koloru magii". Powieść dała mi to, czego chciałem, jednak ostatecznie trochę się na niej zawiodłem.


Bohaterowie i świat powieści zostali dobrze przedstawieni już w pierwszej części, zatem w "Blasku fantastycznym" autor korzysta z tych podwalin, co z jednej strony jest logiczne i zrozumiałe - z drugiej jednak mniej-więcej w połowie lektury zaczyna nieco nużyć. Pomaga wprowadzenie nowych postaci, jak choćby Cohena Barbarzyńcy (udana parodia znanego Conana), jednak mi to nie wystarczyło. Podobnie jest z fabułą, która nawet w tej pastiszowej formie potrafi zmęczyć. Ostatnią 1/4 część powieści czytałem już niechętnie, z niewielkim zainteresowaniem.


Nie bohaterowie, fabuła ani nawet świat są jednak w tej książce (i całej serii) najważniejszymi elementami. Kluczowy jest humor, wyśmiewanie świata rzeczywistego i światów fikcyjnych oraz lekkość pisania Pratchetta. Nie jest to ten poziom absurdu co Monty Python czy "Autostopem przez galaktykę", jednak rodzaj humoru jest zbliżony i mi się podoba, choć nie każdemu podejdzie. Brakowało mi jednak, poza tymi zabawnymi sytuacjami i dialogami, czegoś więcej.


(opinia zmigrowana, oryginalna data publikacji: wrzesień 2021)

9764be04-b087-41c9-ab1a-021bf7816492
oiron666

Kolejne części lepsze

zranoI

@oiron666 dzięki, są na mojej liście

lavinka

@zranoI O, chyba nawet czytałam. Równoumagicznienie jest też świetne z serii. I to ze śmiercią, Wiedźmikołaj, czy jakoś tak.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Damy polskiego imperium


Autor: Kamil Janicki


Gatunek: historyczna


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


Oprócz czytania internetu staram się, by chociaż raz w roku przeczytać coś ambitniejszego, nie tylko beletrystykę w stylu Jakuba Wędrowycza czy innej fantastyki albo książek o edukacji czy przyrodzie. Coś ambitnego czyli tematy polityczno-historyczne, psychologia, może jakiś mądrzejszy reportaż. Długo się zabierałam do tej książki, najpierw mi leżała na liście zakupów, potem o niej zapomniałam i w końcu partner mi ją wypożyczył z biblioteki, żebym nie miała więcej wymówek.


No i owszem, nie dziwi mnie popularność tej lektury z rok po wydaniu, kiedy była mocno reklamowana. Trochę bardziej współczesne spojrzenie na politykę "chrześcijańską", sporo prawdy o tym, jak się złotem i srebvrem urabiało papieży i jak się załatwiało dziatwie miejsce na tronie innego państwa. I jaką rolę miały w tym baby (wbrew pozorom nie jest to feministyczna książka, choć pojawiają się tam "nowoczesne" wstawki językowe typu "polityczka" ha-tfu).


Typowe książki historyczne zwykłego czytelnika odrzucają zbyt profesjonalnym słownictwem lub ujęciem naukowym. Tu jest skrót wydarzeń pisany stylem "blogowym", po kolei jak było, kto z kim i po co, trochę ubarwione stylistycznie, żeby wyobraźnia malowała kolorowe obrazy. W środku jest też sporo ilustracji co w mojej subiektywnej ocenie zawsze daje jedną gwiazdkę na plusie. Jeśli ktoś do tej pory nie kochał historii, to może celować w takie właśnie książki, lekkie stylem, proste przekazem. Jeśli ktoś pasjonuje się historią, może odczuwać niedosyt.


https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4806430/damy-polskiego-imperium-kobiety-ktore-zbudowaly-mocarstwo

f8b9089a-3edc-4202-a76d-309fc226859c
Symmachus

Czasem się zastanawiam czy Janicki naprawdę istnieje, tyle książek o kobietach w historii pisze że nie wiem czy on ma czas na sen

lavinka

@Klamra Nie mam pojęcia. Tu jest chyba bardzo mało użytkowników - może jednak chodzi o społeczność.

lavinka

@Symmachus Może pisze głosem i potem tylko poprawia interpunkcję. Tak można pisać kilka książek rocznie.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Długi taniec za kurtyną. Pół wieku Armii Radzieckiej w Polsce


Autor: Grzegorz Szymanik, Julia Wizowska


Gatunek: reportaż


Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆


Mam po tej lekturze bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony naprawdę dobry temat, czyli obecność Armii Radzieckiej na terenie Polski po IIWŚ. Wiem o tym tyle, ile słyszałem od moich przodków, ale była to wiedza bardzo ograniczona i mimo wszystko jednostronna. Dzięki tej książce dowiedziałem się naprawdę dużo o wielu aspektach tej obecności, przede wszystkim w kwestiach zwyczajnej codzienności dla tychże żołnierzy, jak i ludności cywilnej, zamieszkującej obszary położone blisko baz wojsk radzieckich. Kolejnym moim zdaniem bardzo dużym plusem było oddanie głosu niemalże każdej stronie – zarówno Polakom, czy to będącym w zasadzie sąsiadami, czy współpracującym handlowo, czy fascynatom historii, czy przeciwnikom obecności wojsk wielkiego imperium, ale również samym żołnierzom z armii radzieckiej, niekoniecznie pochodzącej z samej Rosji, ale również siłowo wcielonym do tej armii z innych republik radzieckich.


Co z minusów? Chaotyczność układu książki. Początek i koniec niby oczywiste, czyli wejście i wyjście wojsk radzieckich, ale co pomiędzy? Kompletny miszmasz, raz przechodzenie do lat 80., za chwilę lata 50., potem czasy III RP, żeby znowu wrócić do czasów sprzed kilkudziesięciu lat. Aż kusiło, żeby na koniec był obszerny rozdział o powrocie każdej z tych baz do „normalności”, będący świetnym zwieńczeniem książki, ale nie, zostało do poupychane w bardzo wiele miejsc. A alfabet, będący w dużej mierze środkiem książki, w mojej opinii był trochę nieporozumieniem. Rozumiem mnogość tematów, które w większych fragmentach nie zostały poruszone, ale upychanie na siłę jakiejś historii na 2-3 strony pod jakąś literkę? Taka objętość swoją drogą bardzo spłycała poruszane tam tematy, które zdecydowanie powinny zostać rozbudowane.


Podsumowując: jaka ocena? Najchętniej dałbym gdzieś pomiędzy 6 i 7, jako że temat został wybrany bardzo dobrze i widać solidne, wielopoziomowe i wielostronne przygotowanie materiału, natomiast sama forma i wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Pewnie można to zrzucić na karb debiutu literackiego, ale nie jestem zdania, żeby to było wystarczające tłumaczenie. Także trochę szkoda finalnego rezultatu. Ostatnie 0,5 pkt odejmuję za brak mapy, która moim zdaniem powinna być absolutnie nieodzownym elementem reportażu, gdzie przeskakuje się po kilku lokacjach. Zaglądanie co jakiś czas do map na telefonie przeszkadzało w płynności czytania. Szkoda.

cba2bc89-13fc-42ec-b1c7-2ecc852767fa
Mikry_Mike

@bojowonastawionaowca oj nie, niestety żadnej książki nie znam. Może jest ktoś z byłych żołnierzy służących w WP przed 1989, którzy mieli styczność z ruskimi i spisali takie opowieści, ale ja o niczym nie wiem.

To co opisałem to słowa dwóch byłych zetorian, którzy odsłużyli zetkę w końcu życia PRLu, jeden z nich w Kwidzynie gdzie była taka jednostka i stąd te opowieści.

Rebe-Szewach

@bojowonastawionaowca @Mikry_Mike W tym temacie było jeszcze to:

„Wojska Radzieckie w Polsce 1939–1993”


Książka jest zbiorem luźnych artykułów różnych autorów, przez co niestety wiele traci na swojej spójności.


Może zainteresuje Was dokument?

https://www.youtube.com/watch?v=VnNWE07_BlA

bojowonastawionaowca

@Rebe-Szewach Rzucę okiem na pewno, dzięki!

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: F*ck, fame & game. Co faceci robią w sieci


Autor: Elżbieta Turlej


Gatunek: reportaż


Ocena: ★★★★★★☆☆☆☆


Bolesny reportaż o mężczyznach urodzonych po 1989 i ich codzienności, którą często wypełnia tinder, patostreamy, uzależnienie od pornografii, narktotyków, pogoni za szczęściem, niekiedy znajdywanym w religii i ruchach dość nietypowych typu Rycerze Chrystusta.


Książka niezła, wciągająca, odkryła przede mną trochę świata tych wszystkich instagramowych celebrytów i ich życia na pokaz. Obraz wyłania się wstrząsający, ale jednak nie powiedziałby, że to pokolenie wyróżnia się bardzo in minus na tle poprzednich. Zwyczajnie mają przed sobą inne wyzwania, z którymi muszą się zmierzyć. I tak - ciężko być facetem w tym państwie, a jeśli się urodziłeś na prowincji i jesteś brzydki - szansa na poznanie żony jest bardzo mała.


Są lepsze i gorsze fragment, książka nierówna, stąd ocena o cyfrze sześć.

9e69e78b-5b0c-4464-97c6-27af482f8d93
DerMirker

@starebabyjebacpradem Ale dzięki nim łatwo rozpoznać serię reporterską. Czarne przecież podobnie robi.

starebabyjebacpradem

@DerMirker o Szczekocinach i Ostre cięcie też taka okładkę podobna miały stąd mi się rzuciły w oczy podobieństwa

lexico

@WielkiNos strzel sobie z 3 bombelki. Nie będziesz miała czasu na nic.

Zaloguj się aby komentować

12 grudnia nakładem wydawnictwa PISM ukazała się książka Oskara Pietrewicza "Spór o Koreę. Rola USA i Chin w kształtowaniu bezpieczeństwa międzynarodowego na Półwyspie Koreańskim".


Oskar to często występujący w mediach ekspert od tematyki Korei. Autor o książce:


W książce przedstawiam przyczyny zaangażowania USA i Chin na Półwyspie Koreańskim, ich interesy i cele, kontekst globalnego i regionalnego wymiaru ich polityk zagranicznych, środki i metody oddziaływania w stosunkach z państwami koreańskimi oraz ewolucję stanowisk wobec głównych wyzwań bezpieczeństwa na Płw.Koreańskim (problem nuklearny i ew. zjednoczenie Korei). Staram się pokazać, że „koreańskie problemy” są tak złożone, że niemożliwe jest rozwiązanie ich w sposób jednostronny, bez uwzględnienia interesów głównych zainteresowanych: .


#nowosciksiazkowe

4f07a4a3-658f-4e1f-a381-c2e8e57b6971
smierdakow

@slowalisci ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ja go znam głównie z wystąpień w TOK FM, kiedy coś się dzieje, w którejś z Korei

Żaden szur, na pewno nie zachwyca się reżimem północnym

bojowonastawionaowca

@slowalisci Od wielu lat zajmuje się Koreami pod względem naukowym, nie zna się i nie wypowiada się na każdy temat jak Bartosiak, tylko dobrze zna swój region Prywatnie też spoko człowiek, miałem kiedyś kontakt

slowalisci

@bojowonastawionaowca @smierdakow ok, dzięki, pewnie zakupie książkę do kolekcji

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Szczęściarz i pechowcy


Autor: Leonid Zawalniuk


Gatunek: literatura piękna


Ocena: ☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆


Przedstawiam wam bezsprzecznie najnudniejszą książkę świata. Trafiłem na nią przypadkowo gdy ktoś wyjątkowo perfidny i bezczelny porzucił ją w pirackiej bibliotece osiedlowego spożywczaka. To haniebnie podstępna pozycja która od pierwszej strony atakuje czytelnika dawką nudy wprost nie do opisania co paradoxalnie wywołuje niezdrowe zaciekawienie jak takie ohydztwo mogło w ogóle powstać, przejść ocenę w wydawnictwie a nawet zostać wydane za granicą. Jedyna podnieta z lektury polega na ciągłej ciekawości czy kolejna strona będzie podobna do obecnie męczonej. Tak, nie zawiedziecie się, nawet może okazać się jeszcze gorsza. I tak do końca już czekacie chociaż na zakończenie by się dowiedzieć jaki jest finał bezsensownych męczarni komunistycznego nastolatka wchodzącego w dorosłość. Nawet nie wiem jak opisać te 'przygody' - interakcje z ojcem, bratem i płcią przeciwną jako że nie da się wywieść w tych wątkach ciągu przyczynowo skutkowego a bohater wije się w paroxyzmach udręk niewiadomej proweniecji. Im więcej czasu zmarnujecie na czytanie tym większa chrapka na jakiś bonus który musi tkwić w zakończeniu... I tu nie mogę niestety zdradzić tej tajemnicy bo to byłby zbyt duży spojler. Pewnie wielu hejtowników zachęconych moją recką sięgnie po tę pozycję i boję się żę popsuje im to lekturę ... W każdym razie książkę polecam jako masochistyczne niewiarygodne męczydło dla wyjątkowych twardzieli i książkowych zboczeńców.


PS. Tytuł też jest bez sensu. Nie wiem kto tam był szczęściarzem a którzy to pechowcy ...

d5f3cc90-5112-44f8-ae86-c792a3dc48b0
Krogulec

@tmg Wahałem się dać pioruna. Szczęściarzem był autor, pechowcem czytelnik

Serek_Niehomogenizowany

Taksobiemyślężeskoroniepotrafiszstawiaćprzecinkówtorównieżspacjesąniepotrzebne.Recenzującksiążkędobrzebybyłoprzynajmniejzaznajomićsięzpodstawowymizasadamiinterpunkcjiżebyniewyjśćnakogośdelikatniemówiącmałokompetentnego.Osobyoczytanemająbowiemstatystycznietendencjędopisaniapoprawnie.Ahaiparadoksalniepiszesięprzezkspopolsku.Skądwogólepomysłżebypisaćtoprzezx?

Serek_Niehomogenizowany

@hejto fajny bug, ogarnijcie zawijanie wierszy

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Zakazana historia odkrycia Ameryki


Autor: Jarosław Molenda


Gatunek: literatura popularno-naukowa


Ocena: 8/10


To książka o faktach, poszlakach i domysłach na temat przedkolumbijskiej komunikacji morskiej pomiędzy Starym Światem, Azją, Polinezją i Ameryką. Coś jak "Zakazana Archeologia" ale w temacie odkryć geograficznych. W zasadzie jest tam wszystko: odkrycia materialne, stare mapy i dokumenty, legendy, badania i eksperymenty naukowe. Wszystko by podważyć tezę iż Krzysztof Kolumb pierwszym był.... Wygląda na to że przed nim było setki innych śmiałków którzy go wyprzedzili. Ba, kursowali do Ameryk regularnie różnymi drogami, statkami z różnych przyczyn. I to nawet tysiące lat temu w czasach kultur megalitycznych. Jak dla mnie bardzo ciekawe wątki botaniczne o których wcześniej nie miałem pojęcia (np. skąd się wzięła kokaina w mumiach egipskich). Sporo szczegółów na temat zaawansowanego szkutnictwa morskiego które pozwalało starożytnym dokonywać tak zdumiewających wyczynów. Polecam


Minusy:


  • trochę chaotyczna forma, czasem trzeba się zastanowić o co chodziło w zdaniu albo wyjaśnienie jest trochę dalej

Plusy:


  • jako ebooka można go trafić bardzo tanio (polecam upolujebooka.pl)

  • dużo źródeł

9d4f5bf7-206c-48a6-a7cf-023394b7ec84
To_Stan_Umyslu

@tmg książka fajna, ponieważ zbiera bardzo dużo informacji z różnych źródeł. Sporo nowych historii których wcześniej nie znałem.


Ja mogę polecić fajną książkę "W poszukiwaniu granic Ameryki. Wyprawa Lewisa i Clarka". O odkrywaniu kolejnych kawałków Ameryki

Lub "Wyspa niebieskich lisów. Legendarna wyprawa Beringa", jak ktoś lubi czytać o odkrywaniu Rosji.

Zielczan

@tmg pozdrawiam kolegę z #nafo

tmg

@Zielczan In #nafo we trust!

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Ludzie sierpnia


Autor: Siergiej Lebiediew


Gatunek: literatura piękna


Ocena: ★★★★★★★★★☆


Powieść zdecydowanie imponująca – jak autorowi udało się pomieścić całą Rosję czy nawet ZSRR na 400 stronach? Niepojęte, ale chyba jednak się udało. Niekiedy przytłacza, niekiedy gubi w narracji, niekiedy fascynuje alegoriami czy symbolami, ale ogółem zachwyca i nie mogę się doczekać pozostałych książek autora (a czekają jeszcze dwie na półce + jedna do zamówienia w wydawnictwie!).


Książka zaczyna się niepozornie, bo od poszukiwania przeszłości przez głównego bohatera. Przeszłości, która szczególnie w jednym punkcie jest niewyjaśniona i nawet znalezienie tajnych zapisków babci w wyjaśnieniu nie pomaga — wręcz przeciwnie, napędza bohatera do pogoni za przeszłością. Ta przeszłość będzie ciągnęła bohatera przez dosłownie całą Rosję – od kazachskich pustyń po karelską tajgę, od syberyjskiej zmarzliny po urzekające zmysły kaukaskie targowiska (i oczywiście z Moskwą, będącą centrum kraju, do której zawsze się wraca). Wreszcie od poczucia wolności i braku istnienia granic po nieustanne wrażenie całego otoczenia zamieszanego w spisek i grę i konieczności „życia wnie”– a to wszystko w zaledwie 8 lat, od puczu Janajewa w 1991 roku po pojawienie się byłego szefa KGB, Władimira Putina, na stanowisku premiera Rosji w 1999 roku. Ale przeszłość, zamiast próbować ją dogonić, tylko zaczyna gonić bohatera, bo w Rosji nie da uniknąć jej kolejnych kręgów. I więcej nie mówię, żeby za dużo nie zdradzić


Powieść moim zdaniem bardzo pomocna, jeśli chodzi o zrozumienie mentalności Rosjan, rosyjskiej władzy i ich wzajemnego stosunku do siebie. Historia Psiego Cara znakomita, moim zdaniem piękna szkatułka rosyjskiego społeczeństwa, chyba mój ulubiony fragment książki. Z literatury post-ZSRR wyżej sobie cenię reportaże Swietłany Aleksijewicz, ale pomimo zawiłej końcówki (do której chyba jeszcze raz będę chciał przysiąść, żeby lepiej ją zrozumieć) zdecydowanie ląduje wysoko na mojej prywatnej liście.

1a95f7e0-51d0-40bd-88e4-a0be2e1eb904
Opornik

@bojowonastawionaowca czytałeś może LÓD Dukaja?

bojowonastawionaowca

@Opornik Nieee, s-f to kompletnie nie moja bajka, może kiedyś się wciągnę, jak się wygrzebię z obecnej kupki wstydu (która się właśnie mooocno powiększa...) Ale dużo dobrego słyszałem o tej książce

Opornik

@bojowonastawionaowca Wspomniałem bo tam pięknie i obrazowo opisuje rosjan ich kulturę i mentalność... a przynajmniej taką jaką one były zanim czerwona maszynka do mięsa przemieliła ten kraj i zostawiła suche kości.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Drżę o ciebie matadorze


Autor: Pedro Lemebel


Gatunek: literatura piękna


Ocena: ★★★★★★★★★☆


Książka nie dla każdego – to trzeba od razu zastrzec. Bo jak to, książka o homoseksualnej miłości transwestyty do młodego bojownika walczącego z dyktatorem? W dodatku ocierająca się o wzajemność? Nie wszystkie osoby będą na tyle otwarte i wrażliwe, żeby chcieć się w książkę zagłębić. Tym bardziej że język zdecydowanie nie pomaga ze swoimi ułomnościami i nacechowaniami, o czym pisze konsultant języka środowiskowego w krótkim posłowiu, jednak moim zdaniem Tomasz Pindel jako tłumacz radzi sobie z tym wyśmienicie (i to nie pierwszy raz), chapeau bas ! Bo…


Ciotuchna, ach Ciotuchna… Zdecydowanie najbarwniejsza postać książki, napędzająca chcąc/nie chcąc, wiedząc/nie wiedząc o tym, całą akcję — a przy tym pozostająca tak bardzo ludzka, z wszystkimi jej/jego (bo i w tekście pojawia się w obu wersjach) zaletami i wadami. Miłość w czasach dyktatury — wydawać by się mogło, że niesamowicie sztampowy temat, ale właśnie przez charakterystykę Ciotuchny czyta się niesamowicie przyjemnie i książka znika nie wiadomo kiedy. Czasem aż nie da się uśmiechać, zauraczać, wybuchać śmiechem, ale i pukać w głowę czy załamywać rąk. Ot, po prostu 1) człowiek, 2) zakochany/a 3) otoczony/a brutalnością dyktatury.


Ale nie tylko Ciotuchna czyni tę książkę znakomitą. Bo czasem wplatają się również wątki dotyczące samego Pinocheta. Tyle tylko, że znowu, tu nie ma banału i pokazania walki o władzę. Oj nie, tutaj jest walka o przeżycie w „pojedynku” ze zdecydowanie zbyt rozgadaną małżonką, której monologi w zasadzie nigdy się nie kończą. Czego tutaj nie ma? Proste zabobony, zachwyt przyjacielem Gonzalem, mającym doskonałe wyczucie mody, nieustanne pretensje do męża (ach ten pistolet Hitlera), i tak dalej, i tak dalej, nieustanny terkot jak w radiu na niewyczerpujące się baterie… No ale jak to tak, współczuć człowiekowi trzęsącemu całym państwem pod znakiem terroru? Niewyobrażalne, ale Lemebel robi to znakomicie

ba4c5192-0fa9-4724-b994-ddc84e5f8ca6

Zaloguj się aby komentować

**Tytuł:** Ropa i krew. Walka o przywództwo w Arabii Saudyjskiej i wpływy na świecie


**Autor:** Bradley Hope, Justin Scheck


**Gatunek:** reportaż


**Ocena:** 7/10


(Od nowego roku trzeba będzie zadbać o liczenie opinii, żeby to funkcjonowało jak #bookmeter.)


Po książkę sięgnąłem, żeby mieć jakiś obraz tego arabskiego świata w związku z mundialem w Katarze, ale też napiętej sytuacji na linii zachód - Arabia Saudyjska, no i swoje zadanie książka spełniła. Może część historii była raczej formą ciekawostek niż szerszego obrazu kraju Saudów, ale były na tyle ciekawe, że dobrze się to czytało.


Książka jest reportażem na temat najnowszej historii Arabii Saudyjskiej, a właściwie jej teraźniejszości, a konkretnie opowiada o rządach Muhammada ibn Salmana, który w bardzo efektowny sposób przejął władzę w całym kraju na wszystkich szczeblach.


Autorzy przedstawiają drogę do władzy Muhammada, jego próby przeprowadzania reform, relacji biznesowych ze światem, relacji z innymi arabskimi krajami, USA. Jest to bardzo ciekawa postać, bezwzględny autokrata, bardzo ambitny z nieograniczonymi finansami, który chciałby kraj uniezależniać i wprowadzać zachodnie standardy, a jednocześnie twardy jednowładca, który nie potrafi się oderwać od arabskiego konserwatyzmu, który popełnia mnóstwo błędów na szczeblu biznesowym i międzynarodowym.

b84cda1d-cd21-48fc-9b7b-017fdec18991
mike-litoris

sorry, nie mogłem się powstrzymać xD

.

NSFW.

.

.

.

.


.

.


.

.


.

.


wnuczek trzyma za rękę umierającą babcię, babcia mówi "synku kochany, umieram, spełnij moje ostatnie życzenie i mnie przeleć". Wnuczek z obrzydzeniem ale spełnił życzenie babci, wlazł na nią i wyruchał. Gdy już skonczył pyta się" babciu, co to było: najpierw takie twarde i chropowate później lepkie i mokre?" Babcia na to "najpierw krew i strupy, później ropa"

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: K. Relacja z pewnych poszukiwań


Autor: Bernardo Kucinski


Gatunek: literatura piękna


Ocena: ★★★★★★★★★☆


Zrobiłem sobie większe zakupy książkowe (jak co roku w grudniu), także można się nimi z Wami w przynajmniej taki sposób podzielić


Książka o południowoamerykańskiej dyktaturze — wydawać by się mogło, że temat oklepany i przemielony na wiele różnych sposobów, tym bardziej że przynajmniej ja w ostatnim czasie przeczytałem takich książek przynajmniej kilka. Niemniej ta książka zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie. Niewielka rozmiarowo (raptem 200 stron), ale bardzo nasycona historią, emocjami, jak i punktami widzenia. Zaczyna się niestandardowo, bo od końca — wpisem do pamiętnika (?) pokazującym wszystko, o czym będzie ta książka: porwaniu córki głównego bohatera, która już na zawsze zostanie jedną z desaparecidos (jak mówi się o ofiarach dyktatur w Ameryce Południowej, które na zawsze zaginęły na ścieżkach historii), ale także o nieustannym braku spokoju ojca, nieustającego w próbach wyjaśnienia osobistej tragedii.


Z kolejnymi stronicami poznajemy kolejne elementy układanki, na którą składają się nie tylko opowieści zrozpaczonego ojca, próbującego łapać się każdej możliwości i pukającego do każdych drzwi, byleby nieudolnie odnaleźć prawdę o losach córki (tytułowe nawiązanie do Kafki nieprzypadkowe), ale również opowieści córki sprzed tragedii. Swoją drogą świetny zabieg — zabiegany i zajęty swoim życiem ojciec dopiero po zaginięciu zaczyna odkrywać, jak faktycznie wyglądało życie swojej córki — im mniejsze szanse na jej znalezienie, tym więcej zaczyna się dowiadywać. Mamy tu również spojrzenie z drugiej strony, zarówno katów, jak i sprawców porwania, ale również osób z własnej bądź przymuszonej woli współpracujących ze sprawcami, wszystko to podane w sposób, jakbyśmy zagłębiali się w relację z pewnych poszukiwań, sporządzoną wiele lat po jego "zakończeniu". Znakomity obraz całego społeczeństwa w obliczu dyktatury i tragedii dla pojedynczych osób, którą takie dyktatury nieuchronnie przynoszą.


Nie można nie wspomnieć o osobistym charakterze tej książki — co prawda nie jest to bezpośrednia historia autora, jednak bardzo mocno zakorzeniona w historii rodzinnej autora (o czym pisze na samym początku "Wszystko w tej książce jest fikcją, ale prawie wszystko zdarzyło się naprawdę", jak i na skrzydełkach okładki). Mamy wspomnienia o Polsce, a nawet o moim rodzinnym mieście, czego w życiu się nie spodziewałem po zagranicznej książce — za to dodatkowy plusik ode mnie. Książki wydawnictwa Claroscuro nie są najłatwiejsze do złapania (bo tylko na stronie ichniejszego wydawnictwa), ale już pierwsza, do której się dorwałem, zwiastuje znakomitą przygodę z kolejnymi pozycjami — o czym w kolejnych wpisach

9a71208a-acec-43ce-9b8b-90696721cc51
smierdakow

@bojowonastawionaowca dzięki za odpowiedź, będę wracał do tego komentarza

bojowonastawionaowca

@smierdakow Śmiało, jeśli chodzi o polecenia literaturowe to się polecam Już nie mam procentów od sprzedaży

alaMAkota

@bojowonastawionaowca super. Dzięki za ciekawe tytuły. Ostatnio przewalkowalam polską historię, w szczególności Kresy i historię. Muszę odbić w cieplejsze klimaty. Książki dostępne nawet w mojej bibliotece, więc podwójna radość

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Błyskawica. Historia Wandy Traczyk-Stawskiej - żołnierza powstania warszawskiego


Autor: Michał Wójcik


Gatunek: biograficzna


Ocena: ★★★★★★★★★☆


Z Panią Wandą miałem zaszczyt siedzieć w jednym wagonie pociągu - była po drugiej stronie, oddzielona tylko przejściem. Nie wiedziałem, kim jest, dopóki nie zaczęła się odzywać. Rozmawiała z młodą osobą jej towarzyszącą na trasie Wawa - Gdańsk. Jak tylko ją usłyszałem, to od razu można było poznać, że to wyjątkowa postać. Dziwne uczucie. Mówiła bardzo łagodnie, kwieciście. Inaczej niż teraz ludzie konwersują. Sporo rzeczy, które poruszyła, pojawia się w książce. Sama książka jest napisana w formie wywiadu-rzeki, który czyta się bardzo wygodnie. Niewygodne są tylko niektóre przeżycia, które ciężko sobie człowiekowi wyobrazić, ale w wywiadzie wszystko staje nam przed oczyma. Aż trudno uwierzyć. Ale są zdjęcia, rozkazy, potwierdzone relacje od większej liczby świadków... Pani Wanda w pociągu zdążyła jeszcze objechać obecną władzę (na co konduktor, żartując że jest tutaj celebrytką, skomentował "wie Pani - państwowa firma, to ja się nie wypowiem... ale posłuchać mogę"), a na sam koniec, przy wychodzeniu, zwróciła się do nas i przeprosiła, że "ona tak tyle gadała"... Nie robią już takich ludzi.

a851742f-ade4-4572-abfc-47f57a1dbde3
cotidiemorior

@Zioman a właśnie się zastanawiałem czy tu jest jakiś odpowiednik bookmetera z białkowego chlewu

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Press Reset: Ruin and recovery in the video game industry


Autor: Jason Schreier


Gatunek: biograficzna


Ocena: ★★★★★★★★★☆


Bardzo miło mi się czyta książki Szrajera Nie-frajera - gość ma niezłe dojścia w branży i chce mu się drążyć pewne tematy. Tutaj mamy zestaw sporych reportaży, gdzie coś idzie nie tak - a to wydawca upada, gra okazuje się kaszanką, hajs przelatuje przez firmę jak sraczka gościa z nietolerancją laktozy, który zjadł właśnie familijną Cztery Sery (z serem w rancie, rzecz jasna). Pokazuje, jak ludzie radzą sobie w branży z takimi motywami (chociaż Stany to dodatkowy hard mode), gdzie często pójście w indie okazuje się być złotym rozwiązaniem. Bycie na łańcuszku jakiegoś giganta giełdowego to niekiedy ciężki kawałek chleba.

36117798-4e39-4450-b20e-1ce793345024

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Inne pieśni


Autor: Jacek Dukaj


Gatunek: fantasy


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


Moją relację z "Innymi pieśniami" nazwałbym raczej "walką" niż "lekturą". Do powieści Dukaja podchodziłem cztery razy, czytałem ją w formie papierowej i elektronicznej, a połowę przesłuchałem z audiobooka. Te dwa zdania nie wskazują na to, że książka mi się podobała - skąd zatem ocena 7?


Ze względu na wolno rozwijającą się akcję, długie fragmenty przybliżające świat przedstawiony oraz liczne neologizmy, trudno było mi wejść w pełni w rytm czytania i wczuć się w klimat "Innych pieśni". Nie nazwałbym lektury łatwą, szybką i (przynajmniej na początku) przesadnie przyjemną. Wszystkie wspomniane elementy służą jednak z góry założonemu celowi faktycznego utworzenia świata fantastycznego, z rozbudowaną historią, układami politycznymi i autentycznymi bohaterami. Dodatkowo mnogość słów związanych ściśle z tymże światem dokłada kolejną cegiełkę do pełni obrazu przygotowanego przez autora. Bajania miejscami nużą i męczą, choć nie można im odmówić barwności i plastyczności. Myślę, że można tu powiedzieć o faktycznym przeroście formy nad treścią.


Właśnie - forma. Już na początku książki pojawia się cytat z "Ferdydurke" Gombrowicza, a dalej w treści pełno jest gry formą sytuacji, charakterów, miejsc czy rozmów. Te zabiegi to kolejna warstwa, która wzbogaca świat stworzony przez Dukaja, dopełnia go i zaokrągla.


Fabularnie książka nie powala, ale też nie o akcję w niej chodzi. W całej historii znalazło się kilka istotnych punktów, które główny bohater przeżywa, które zmieniają jego charakter (formę) i ta przemiana jest wyraźna, bardzo dobrze zarysowana. Nie jest to na pewno książka dla osób, które lubią, gdy wciąż coś się dzieje, a fabuła idzie do przodu.


Muszę przyznać, że były takie fragmenty powieści, kiedy słuchając w czasie spaceru, myślałem sobie: "Gdybym to teraz czytał, to miałbym dość i zakończyłbym lekturę", jednak mimo tego, patrząc na całość z dystansu stwierdzam, że "Inne pieśni" mi się podobały. Mają z pewnością zagorzałych fanów, ale nie jest to książka, którą lekką ręką poleciłbym każdemu, choć z drugiej strony - sobie samemu bym jej nie polecił, a jednak ostatecznie mi się podobała.


(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: wrzesień 2021)

b033ac59-c8d2-4c44-91d9-256633a64461

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Cień i kość


Autor: Leigh Bardugo


Gatunek: fantasy


Ocena: ★★★★☆☆☆☆☆☆


Do przeczytania "Cienia i kości" zachęciły mnie równolegle dwie rzeczy - pojawienie się serialu na podstawie książki na Netfliksie oraz wysokie oceny "Sześciu wron", czyli innej, wydanej później, pierwszej części serii osadzonej w tym samym świecie. Opisywana zresztą w tej recenzji powieść również miała dobre noty, kiedy dodawałem ją sobie na półkę. Teraz zeszła na niższy pułap, co w pełni rozumiem i do czego dokładam niniejszym kolejną cegiełkę.


Od samego początku miałem wrażenie, że książka jest skierowana do dużo młodszego ode mnie odbiorcy. Prosto, wręcz infantylnie napisana, bez skomplikowanych zdań, opisów, z dialogami prostymi, a przez to też nienaturalnymi, sztucznymi, na dłuższą metę męczącymi. Postacie przedstawione również wydają się mało autentyczne, przerysowane, ale jednocześnie na poziomie charakteru i relacji - płaskie i nijakie. Nie wykluczam, że gdybym miał 12-14 lat, tak zaserwowana powieść mogłaby do mnie trafić i nie odczułbym wymienionych wcześniej problemów, także jestem w stanie zrozumieć jej popularność wśród młodzieży.


Przedstawiony świat, polityczne zależności i "magia" mają duży potencjał, który nie zostaje w książce wykorzystany. Być może serial lepiej sobie z tym radzi - to dopiero sprawdzę. Fabularnie nie jest dramatycznie, czyta się to całkiem dobrze na poziomie samej historii, chociaż jest dość przewidywalna i czerpie garściami z innych serii, choćby z Igrzysk Śmierci. Niestety całość poskładana jest chaotycznie, jakby tylko w celu połączenia początkowo zarysowanych najważniejszych punktów. Wątki uczuciowe to całkowita porażka - cliché goni cliché, a prostota budzi wręcz niesmak. Tłumaczenie też miejscami nie pomaga, w szczególności tytuł "Zmrocza" powoduje raczej uśmiech politowania niż trwogę.


Zmęczyłem 80% książki, chociaż od mniej-wiecej 1/3 już czułem, że nie ma szans na to, że z tego brzydkiego kaczątka będzie coś więcej. Może zmienia się to w kolejnych częściach, może właśnie w "Szóstce wron". Nie wykluczam sprawdzenia tej powieści, ale dopiero po przerwie od świata griszów.


(opinia zmigrowana, pierwotna data dodania: lipiec 2021)

501a854f-2517-40c7-89e9-66dee9a67f3a
highlander

mnie serial Netflixa niestety odrzucil, ale chyba dam ksiazce szanse. jestem aktualnie po przeczytaniu Diuny na która napalilem sie po obejrzeniu filmu Denisa Villeneuve. I powiem ci ze po przeczytaniu ksiazki film duzo lepiej wypadl chociaz skonczyl sie w polowie ksiazki. Niesamowita ekranizacja. w diunie herbert wykreowal niezwykle ciekawa wizje przyszlosci ale ksiazke czyta sie tak sobie.

Req86

@highlander Diunę czyta się ciężko ... Czytałem parę lat temu, po Dzieciach Diuny miałem już dość, ale przeczytałem cykl do końca, no nie lubię pozostawiać rzeczy niezakończonych

zranoI

@highlander zgadzam się - Diuna do "pageturnerów" nie należy, acz kiedy wróciłem do niej po kilku latach (po filmie właśnie), to czytało mi się ją znacznie łatwiej i przyjemniej.

Zaloguj się aby komentować