Zdjęcie w tle
hejtoczyta

Społeczność

hejtoczyta

210

Społeczność osób lubiących czytać książki.

19+1=20


Tytuł: Jak Pisać. Pamiętnik rzemieślnika


Autor: Stephan King


Gatunek: autobiografia


Opis książki


Ocena: ★★★★★★★★☆☆


Prywatny licznik: 1+1=2


Książka tak naprawdę składa się z dwóch części. Pierwsza połowa jest autobiografią Kinga, druga zaś traktuje już o samym pisaniu- znajdziemy tam głównie rady czego unikać i czego się trzymać.


Biografia jest jak dla mnie napisana idealnie, nie ma tam męczących, nic nie wnoszących opisów, każda anegdotka trzyma w napięciu, tempo jest szybkie, a poczucie humoru autora strasznie do mnie trafiło ( najczęściej były to głupkowate uwagi wtrącone w nawiasach :).


Od tego rozdziału nie mogłem się oderwać i przy codziennych obowiązkach, myślałem tylko o tym by jak najszybciej skończyć i wrócić do lektury.


Przy poradniku nie było już tak kolorowo. Myślę, że osoba która rzeczywiście chcę się dowiedzieć więcej o tym rzemiośle, może być dalej tak samo zafascynowana jak ja, przy wcześniejszym akcie, natomiast mnie, w ogóle to nie interesowało ( co można zauważyć po tym wpisie) i czytało mi się to dobrze- co jest wielkim plusem, skoro czytam o czymś, czym nie jestem zainteresowany-ale już nie doskonale. Mimo wszystko rozumiem, że głównym targetem książki są właśnie przyszli pisarze (i niespełnieni) dlatego nie obniżyłem oceny i dałem solide 8.


Jest to pierwsze dzieło Stephana za które się wziąłem i chętnie niedługo sięgnę po jego lektury grozy


#bookmeter


#ksiazka


#czytanie

Zielczan

@Negative pamiętam, że King mówił, że którąś powieść (chyba Cujo) napisał na haju, a potem w ogóle nei pamiętał, co w niej było. Ja ogólnie S.Kinga bardzo lubię, mam z 20-30 jego książek, ale tego pamiętnika nie czytałem akurat.

Negative

@Zielczan Rzeczywiście wspomniał o tym, że nie pamięta jak napisał cujo.


I jak wygląda sprawa z poczuciem humoru i opisami w jego książkach grozy? Strasznie polubiłem jego styl po tym dzienniku, ale obawiam się, że w w/w gatunku nie ma miejsca na żarty.


Możesz też polecić z jakim tytułem powinienem zacząć:)

Zielczan

@Negative trudno mi odpowiedzieć, bo raczej go nie ma, a nie wiem, co pokazał w pamiętniku. Raczej tak jak mówisz, nie ma specjalnie miejsca na to.


Dużo tego będzie, ale jakbym miał taką absolutną trójkę wymienić to będzie to: Lśnienie, Bastion, Ręka mistrza.

Zaloguj się aby komentować

W panu jest tyle demona, ile trucizny w zapałce… I wcale pan nie posiada szampańskich własności… Pan ma raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów… B Prus Lalka

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 12+1=13


Tytuł: Przemiana


Autor: Franz Kafka


Gatunek: literatura piękna


Ocena: ★★★★★☆☆☆☆☆


Prywatny licznik: 0+1=1


Jest to książka o Gregorze Sams, który przechodzi tytułową przemiane w robaka. Lektura porusza temat alienacji, braku zrozumienia własnej pozycji czy odrzucenia przez bliskich poprzez przedstawienie losów w domu rodzinnym po metamorfozie bohatera .


Szkoda, że robi to dla mnie w ku⁎⁎⁎⁎ko nudny sposób .


#ksiazki #czytajzhejto

Negative

@maximilianan To chyba najdziwniejsza rzecz jaką przeczytałem....

maximilianan

@Negative na reddicie jest tego (niestety) więcej xD

Negative

@problemat opis jest krótki, bo nie za dobrze działa mi hejto na przeglądarce w telefonie.Dodatkowo książka za bardzo mnie zanudziła by o niej więcej powiedzieć, niestety mam tak z całą twórczością kafki

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 11+1=12


Tytuł: Stoicyzm na każdy dzień roku. 366 medytacji na temat mądrości, wytrwałości i sztuki życia


Autor: Ryan Holiday


Gatunek: filozofia


Ocena: ★★★★★★★★☆☆


Już niemal dwa lata towarzyszy mi ta książka, dzień w dzień, każdego poranka czytam kolejną krótką stoicką lekcję z komentarzem. Najczęściej chwilę później zapominam, co przeczytałem, ale wyrobiłem sobie nawyk.


Ludzie jej zarzucają, że lekcje są ekstremalnie krótkie, a sama nauka maksymalnie uproszczona, jednak uważam, że jako minutowa lektura sprawdzają się znakomicie, szczególnie dla ludzi, którzy z filozofią nie mają zbyt wiele wspólnego. Pomogła mi przetrwać trudne chwile kowidu, za co jestem jej szczególnie wdzięczny. Dzisiaj jestem znacznie bardziej spokojnym, zdystansowanym i doceniającym ulotność chwili człowiekiem. Serdecznie polecam. #ksiazki #czytajzhejto

a53fd6e8-b883-4bc0-8f33-4f53712e10b7
Marekaureliusz

@tmg ja bym bardziej stwierdził, że to jest obowiązek ( ͡~ ͜ʖ ͡°). Bez codziennej praktyki pewne rzeczy będą nam uciekać tak jak piszesz. Często można znaleźć porównanie do siłowni i tego, że tylko regularnością jesteśmy w stanie osiągnąć oczekiwany rezultat. Obserwuję to na sobie i widzę doskonale to samo co Ty. To co robi z naszą głową chociaż kilka dni przestoju od praktyki stoickiej. Odkąd prowadzę dziennik oraz stoicką praktykę porannych i wieczornych przemyśleń to widzę, że jest to jedyna możliwość zapanowania nad tym. Trzeba sobie wyrobić odpowiedni nawyk. Journaling dla mnie to gamechanger.

DerMirker

@Marekaureliusz dostać odpowiedź od samego Marka Aureliusza, to duża nobilitacja dla każdego stoika. Dziękuję ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Marekaureliusz

@DerMirker cieszę się ( ͡° ͜ʖ ͡°) co do samej książki to też ją mam i jest fajnym dodatkiem do porannej praktyki.

Ja sobie dodatkowo zapisuję rok przy każdym dniu, żeby widzieć:

  1. Ile lat już do tego wracam

  2. Pominięte dni jeśli są

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: 7 Ew


Autor: Neal Stephenson


Ocena: 9,5/10


Książka z mojego ulubionego gatunku fantastyki: socjologicznej. Obraz niemalże całkowitej zagłady ludzkości, prób jej przetrwania i odrodzenia. Książka Stephensona składa się z trzech części, a u podstaw fabuły leży tajemnicza katastrofa kosmiczna. Księżyc rozpada się na kilka dużych kawałków, co początkowo wywołuje u ludzi tylko oczywiste zaciekawienie. Szybko jednak okazuje się, że odłamki wskutek zderzeń ze sobą dzielą się na coraz mniejsze, a niektóre powstałe w trakcie tego procesu meteoryty spadają na Ziemię. Naukowcy nie mają wątpliwości, że w ciągu kilkunastu miesięcy postępujący coraz szybciej proces doprowadzi do kosmicznego bombardowania Ziemi, które będzie trwało co najmniej kilka tysięcy lat i całkowicie zniszczy życie na planecie.


Akcja powieści dzieje się w bliżej nieokreślonej pierwszej połowie XXI wieku, kiedy znajomość mechaniki orbitalnej, a także procesów reprodukcji życia jest trochę lepsza niż współcześnie. Pozwala to na ewakuację niewielkiej części ludności ziemi (po jednej parze z każdego kraju) do budowanej na orbicie "Arki w Chmurze". Opowiada o tym pierwsza część, ale, moim zdaniem, najważniejszy w nim jest opis zachowań ludzi wobec nieuchronnej, zbliżającej się zagłady. To niezwykle inspirujące pytanie - jak wyglądałby świat, gdyby ludzie dowiedzieli się, że wszystkim im został rok, góra dwa życia?


Zagłada przychodzi, ale na orbicie nie wszystko idzie po myśli twórców "Arki" i ludzkość jest o krok od całkowitego wyginięcia. Próby uniknięcia tego to temat części drugiej. W trzeciej zaś przedstawiona jest wizja ludzkości, która przetrwała w dwóch orbitalnych, zwaśnionych państwach i siedmiu rasach. Rozwój technologii pozwolił na usunięcie reszty księżycowych odłamków z orbity i rozpoczęcie odbudowywania życia na Ziemi. Czy jednak ludzie przetrwali tylko na orbicie, czy nikt nie mógł przetrwać na powierzchni? Tak się wydaje mieszkańcom orbitalnego pierścienia... W trzeciej części szczególnie pasjonująca jest refleksja nowych ludzi nad ich przeszłością, która każe zastanowić się nad mechanizmem powstawania mitów. Oto pierwotni mieszkańcy "Arki w chmurze" byli nagrywani w każdej swojej czynności, nagrania te się zachowały i po wielu latach i kilkudziesięciu pokoleniach stanowią mityczny epos, analizowany naukowo, a jedną z nisz badawczych jest kwestia pornografii oglądanej przez ostatnich, którzy urodzili się na Ziemi. Inni, którzy przetrwali, uczą się na pamięć Encyklopedii Britannica, świętej księgi jednej z ras. Jeszcze inni za najważniejszy gest uznają specjalne ułożenie ręki, symbolizujące robienie zdjęcia.


Szkoda tylko, że wątek odbudowy życia na Ziemi został przerwany w najciekawszym momencie. Aż się prosiło o czwartą część, która opowiedziałaby losy ludzkości po kolejnych kilkuset latach. Poza tym, każdy znajdzie tu coś dla siebie - miłośnicy hard science fiction wyczerpujące opisy techniczne, wielbiciele fantastyki socjologicznej całe spektrum ludzkich postaw, a każdy, kto tę książkę przeczyta, zapewne zastanowi się nad tym, czym właściwie są nasze społeczne zachowania.


#bookmeter #ksiazki #hejtoczyta

d3d3a0a4-dcc0-47aa-9232-d3ae2fac8e4d

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Życie i los


Autor: Wasilij Grossman


Ocena: 10/10


Po przeczytaniu "Cichego Donu" nie myślałem, że istnieje lepsza powieść napisana w języku rosyjskim. Myliłem się. Wczoraj skończyłem czytać "Życie i los" Wasilija Grossmana. To powieść, której akcja koncentruje się wokół wydarzeń bitwy stalingradzkiej, ale fabuła toczy się zarówno w Stalingradzie, jak i w innych rosyjskich miastach, a także w łagrze, getcie, obozie koncentracyjnym oraz... na Kremlu i w kwaterze głównej Hitlera. Losy rodziny Szaposznikowów i ich znajomych posłużyły autorowi do przedstawienia dylematów jednostki wobec totalitarnego państwa. Grossman mistrzowsko ukazał, jak władza państwowa łamie charaktery, i że wolnym zarówno w stalinowskim Związku Sowieckim, jak i w hitlerowskich Niemczech mógł być tylko ten, kto nie dbał o swoje życie. Wolny był ten, który zginął za odmowę budowania komory gazowej, ten, który nie splugawił na życzenie partii własnego dorobku naukowego, ten, który nazwał przełożonego, który uderzył jeńca łajdakiem, i ta, która dała kawałek chleba pokonanemu Niemcowi. Przywódcy, wielcy dowódcy, oficerowie, czekiści, więźniowie i zwykli ludzie - wszyscy są dla Grossmana przede wszystkim ludźmi. Wilka na okładce książki dla dzieci bał się i Adolf Hitler, i żydowski chłopiec zamordowany w komorze gazowej. "Życie i los" nazywane jest "Wojną i pokojem XX wieku" i nie miało żadnych szans ukazać się legalnie pod rządami komunistów. Zbyt wiele w nim jest dowodów na to, że nazizm i komunizm to bliźniacze systemy. Arcydzieło.


#hejtoczyta #ksiazki #bookmeter

78856652-d4ba-49ff-a58c-667d348d6d23
az5tcxo4-niekibicujepilkarzom

@smierdakow @pol-scot Polecam, ponad 800 stron ale ciężko się oderwać, dobrze tylko sobie na początek jakoś rozrysować relacje rodzinne głównych bohaterów, bo autor tylko bardzo pobieżnie wspomina kto jest córką, synem kogo itp., chociaż wokół tych relacji jest osnuta duża część fabuły

pol-scot

@az5tcxo4-niekibicujepilkarzom spoko, żeby jeszcze dodruk zrobili bo tania nie jest

az5tcxo4-niekibicujepilkarzom

@pol-scot No przydałoby się, ja za swój egzemplarz też dałem trzycyfrową sumę

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 10+1=11


Tytuł: Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci


Autor: Jacek Hołub


Gatunek: reportaż


Ocena: ★★★★★★★★★☆


No i druga recka dzisiaj, ale ta książka dużo mocniejsza i trudniejsza. 5 opowieści matek, które poświęciły swoje życia po to, żeby ich niepełnosprawne dzieci mogły żyć w miłości. Nie były świadome zagrożenia życia dla nich, czasem przez brak uświadomienia choroby genetycznej przez teściową, czasem przez brak badań prenatalnych, czasem przez niekompetencję lekarzy, a czasem przez... bo Bóg tak chciał? Coś przekazać? Czymś zawiniły w przeszłości? A może po prostu tak się zdarzyło?


Z czasem to już i tak bez znaczenia, liczy się tylko przetrwanie dziecka. W tym celu walczą, kłócą się, dociekają, zbierają, szukają pomocy, gdzie tylko się da. Bo Polska po prostu w tej kwestii zawodzi. Pięć przejmujących i bolesnych historii, których w skali całego kraju są tysiące. Ich zmagań wewnętrznych, ale i zewnętrznych: z lekarzami, nauczycielami, biurokratami, psychologami, sąsiadami, a także i rodzinami, dziadkami, teściami, małżonkami, rodzeństwem, a przede wszystkim samymi dziećmi.


Ile tak można, kiedy nadziei praktycznie brak? Co potem? Najczęściej nie ma czasu na myślenie o tym, liczy się tylko dziś. Ale jeśli już się taki czas pojawia, to w głowie pojawiają się słowa. Słowa, których nigdy w życiu nie powiedzą na głos, bo narażą się na zbytni ostracyzm, choć w każdej z nich one siedzą i kołaczą. Żeby umarło przede mną.


#ksiazki #hejtoczyta #polska #niepelnosprawnosc #childfree

a59526bc-bf8b-4786-b239-9b8722d883f0
moll

@Zielczan nie, to znaczy, że osoby świadome występowania chorób genetycznych w rodzinie męża udawały, że wszyscy zdrowi, wszystko ok, a o tym, że zdarzają się jakieś dolegliwości dziedziczne informują dopiero na etapie ciąży (jak się wysypie coś złego w badaniach) albo wychodzi to dopiero po porodzie.


A jest to nazwane oględnie jako "teściowa" dlatego że zwykle to kobiety mają największe rozeznanie co komu dolega w rodzinie i zwykle to baba babie powie, albo zatai, bo są też matki, co tają przed własnymi dziećmi takie rzeczy i potem nie wie tego ani syn, ani synowa i oboje są wpuszczani w kanał pt. niepełnosprawny potomek

bojowonastawionaowca

@Zielczan Dokładnie w tym przypadku jest jak napisał @moll, teściowa była świadoma choroby genetycznej w rodzinie, ale nie przekazała takich informacji ojcu. A dokładnie ta choroba genetyczna pojawiła się najpierw u jednego dziecka, a potem u drugiego (poczętego jeszcze przed tym, jak u pierwszego pojawiły się pierwsze objawy).

Zielczan

@bojowonastawionaowca ok, ok, no nie pasowało mi, że mowa o teściowej, jak matka dziecka też może mieć chorobę genetyczna po swojej linii, czaję

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 9+1=10


Tytuł: Porządek dnia


Autor: Eric Vuillard


Gatunek: powieść, reportaż, esej


Ocena: ★★★★★★★★☆☆


Książka trudna do zakwalifikowania gatunkowo, bo każdy z 16 rozdziałów ma w sobie coś z powieści, coś z reportażu, ale też coś z eseju. Pokazuje moment powstawania III Rzeszy i stopniowego doprowadzania do wojny, ale nie z punktu widzenia makro, z którym mamy do czynienia na lekcjach historii czy w większości książek historycznych. Tutaj każda z 16 miniopowieści skupia się człowieku bądź jakiejś niewielkiej grupie ludzi, chociażby na przywódców takich jak Adolf Hitler czy Neville Chamberlain, czy na niemieckich przedstawicieli wielkich przedsiębiorstw. Każda z tych osób podejmowała małe decyzje, które łącząc się ze sobą, nieubłagalnie prowadzą do wieloletniego konfliktu, pochłaniającego dziesiątki milionów ofiar.


I tak zaczynamy od spotkania 24 postaci, będących szefami niemieckich koncernów przemysłowych, którzy dobrowolnie na spotkaniu z Göringiem i Hitlerem zobowiązują się do złożenia datku na nazistowską partię przed wyborami w 1933 roku. Później przechodzimy przez wizyty i kontakty między wysokimi urzędnikami niemieckimi i angielskimi, budujące niemiecką bezczelność w działaniach politycznych, wywieraniu nacisku na austriackich przywódców, by dokonać anschlussu tego kraju, niemiecką niezawodną machinę wojenną (która akurat podczas wkraczania do Austrii bardzo zawodziła), aż po reakcje austriackiej ludności i pewność francuskiego przywódcy, że dzięki kolejnym ustępstwom udało się uratować pokój. A to wszystko okraszone niekiedy spojrzeniami w przyszłość, gdzie m.in lądujemy na rozprawie w Norymberdze, czy są wspominane korzyści, jakie niemieckie koncerny uzyskały za wspieranie Hitlera. Ale chyba najwięcej dają pewne uniwersalne prawdy, wyciągane w prawie każdym rozdziale. Jakie? To już odeślę do książki, bo jest warta przeczytania. Szczególnie dla każdego miłośnika tematyki politycznej i wojennej ubiegłego wieku.


No i jeszcze wyróżnię okładkę, która pięknie się komponuje z taką jedną aferą ostatnio


#ksiazki #hejtoczyta #historia #iiirzesza #niemcy

7f65a683-8427-4b08-bb74-2095c2d81160

Zaloguj się aby komentować

18.01 w wydawnictwie PWN ukaże się książka Zawód: historyk, będąca biograficznym wywiadem z Andrzejem Friszke. Cena ok. 90 zł, miękka oprawa.


Andrzej Friszke (ur. 1956), historyk, prof. dr hab., członek Polskiej Akademii Nauk, autor ponad dwudziestu książek o historii Polski w XX wieku, przedstawia swoją drogę życiową od dzieciństwa aż do dzisiaj. Jest to niezwykła opowieść o patriotycznej tradycji rodzinnej, o młodych latach spędzonych w Olsztynie, o pierwszych zainteresowaniach historią, studiach na Uniwersytecie Warszawskim,opozycji przedsierpniowej i posierpniowej, pracy w „Tygodniku Solidarność”, Klubie Inteligencji Katolickiej i „Więzi”, a także w archiwach londyńskiej emigracji.


Autor wspomina swe kontakty z wybitnymi postaciami – Mazowieckim, Bartoszewskim, Michnikiem, Giedroyciem, Ciołkoszową. Opowiada o środowisku historyków, którzy rozwinęli badania nad dziejami PRL, o warunkach ich pracy, dyskusjach i dokonaniach.


To biografia historyka, który przez całe życie nie tylko prowadził z pasją badania naukowe, ale też pozostawał aktywny jako obywatel w walce o demokratyczną Polskę.


#nowosciksiazkowe


#ksiazki #hejtoczyta #historia

ab9910a6-2a71-4dc7-8d92-9c4e9466c39f
bestrongclarence

coś mam wrażenie, że za rok dwa będzie to latać po tanich książkach jak wywiad rzeka z Daviesem

smierdakow

@bestrongclarence wtedy może kupię, bo cena z kosmosu, ogólnie ciężki czas dla wydawnictw nadchodzi, bo niektóre wznowienia to ceny prawie 2 razy większe

100lem

Cena to horrendum. Zaczekam aż będzie za piątkę w koszu w Auchanie.

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Vatran Auraio


Autor: Marek Huberath


Gatunek: Powieść


Ocena: 9/10


Dzisiaj chciałem polecić Wam powieść "Vatran Auraio" autorstwa Marka Huberatha, którą można potraktować jako pozostającą na pograniczu science fiction i fantasy. Książka składa się z tytułowej powieści i dwóch opowiadań, a łączy ją motyw podróży międzyplanetarnych i tworzenia dzięki nim nowych cywilizacji na nie zawsze gościnnych planetach. Huberath, który jest moim zdaniem jednym z mistrzów fantastyki socjologicznej, znakomicie ukazał w tej książce specyfikę ludzkiej natury w warunkach, których nie możemy doświadczyć zwykle w realnym świecie - wyjątkowej kruchości życia, śmierci jako warunku przetrwania gatunku, pamięci o przeszłości, której nie da się utrwalić. Sam "Vatran Auraio" moim zdaniem trochę za szybko się kończy i pozostawia niedosyt, podobnie jak końcowe opowiadania "Maika Ivana". Mogłoby ono stanowić podstawę osobnej, obszernej powieści. Świat tajemniczych Sysunów, którzy przyjęli wiarę w chrześcijańskiego Boga, a tych, którzy ją przynieśli, ludzi, uznaje za diabłów, jest niezwykle inspirujący. Znakomita książka, która skłania do refleksji nad tym, co warunkuje ludzkie zachowania, zwyczaje i normy prawne oraz moralne.


#bookmeter

40e60dbb-35cf-4dc3-af0c-da9d700fe521

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 7+1=8


Tytuł: Śmierć Viveka Ojiego


Autor: Akwaeke Emezi


Gatunek: powieść


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


Powieść pochodząca z Nigerii, która zdaniem licznych mediów zagranicznych została uznana za najlepszą książkę 2020 roku. Czy ja bym tak powiedział? Zdecydowanie nie, bo sama książka nie jest wybitna, chociaż jak najbardziej rozumiem aktualność i ważność tematyki książki. Bo i tematyka, zwłaszcza w ostatnich latach, stała się ważniejsza niż cokolwiek innego, jeśli chodzi o docenienie książki nagrodami i wyróżnieniami. Troszkę szkoda. Na przykład nie rozumiem niektórych elementów historii czy celu dodania niektórych rozdziałów do książki. Przynajmniej w polskim tłumaczeniu nie zostało to w żaden sposób wytłumaczone. Może w oryginale było inaczej? Nie wiem, w każdym razie za to mniej przychylnie oceniam tę książkę.


Niemniej, pomimo powyższego braku mojego entuzjazmu nie da się powiedzieć, że nie jest to bardzo dobra i wciągająca lektura. Niby z zupełnie innego kręgu kulturowego, ale jednak podobieństwa nieraz wręcz uderzające. Polskich podobnych przykładów niestety mamy bez liku, mniej i bardziej głośnych. O śmierci Viveka Ojiego dowiadujemy się zarówno z okładki, jak i pierwszego zdania książki. Powód jest prosty — bohater nie pasował: do świata, do rodziny, do wizji rodziców jak powinien wyglądać i się zachowywać jedyny potomek rodu. Wraz z kolejnymi stronami powieści przechodzimy zarówno w przeszłość, jak i w przyszłość, żeby zrozumieć co doprowadziło do śmierci Viveka, a także do czego ta śmierć doprowadziła. A to wszystko w świecie, gdzie każdy musi postępować według patriarchalnych i mocno tradycyjnych norm — norm, których absolutnie nikt nie respektuje, tyle że co najwyżej we własnym zaciszu. Bo pokazanie tego światu mogłoby się wiązać z linczem. I w starciu z takim światem i z brakiem wsparcia najbliższych tytułowy bohater finalnie traci życie.


Książka, jak mi się wydaje, warta miejsca na półce. Nie tylko dlatego, że literatury nigeryjskiej w Polsce nie wydaje się za dużo, a tego rodzaju książki pomagają zrozumieć inne kultury i podejście do świata. Ale także dlatego, żeby pamiętać, jak tragicznie może się kończyć nakazywanie komuś jak powinno się układać jego życie. Czy warto jest ponosić taką cenę za poczucie prawa i sprawiedliwości ()? Chciałbym, żeby jak najwięcej osób dochodziło do wniosku po tego typu lekturze, że nie.


#ksiazki #hejtoczyta #nigeria #lgbt

069ef607-c948-42be-825b-66120fe8674e

Zaloguj się aby komentować

Ogólnie hejto jest spoko ale musi być aplikacja (ios) bo na przeglądarce poprzedni post od następnego jest zbyt słabo oddzielony i ciężko się czyta.


Jeszcze reklamy dobijają

biker

@KUROT też zauważyłem, że jak odświeża stronę i nic nie klikam to samo kliknie „odpowiedz” i klawiatura się wysuwa xd

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 4+1=5


Tytuł: Nic tu po was


Autor: Kevin Wilson


Gatunek: literatura piękna


Ocena: 6/10


Pierwsza ukończona przeze mnie książka w tym roku. Przyswoiłam ją w formie audiobooka (świetna lektorka - Laura Breszka). Do słuchania zazwyczaj wybieram książki mniej wymagające, żeby można było słuchać podczas codziennych czynności. Tej książki się bardzo fajnie słuchało, napisana prostym, ładnym językiem, interesująca treść, fajni bohaterowie. A o czym opowiada? Madison i Lilliana były nierozłącznymi przyjaciólkami w szkole choć dzieliło je wiele różnic. Po tym jak Lilliana została wydalona ze szkoły nie widywały się z Madison ale podtrzymywały kontakt listownie. Po kilku latach Madison, która została żoną senatora zaprasza do siebie Lillian (pracującą na kasie i mieszkającą na strychu u swojej matki) oferując jej pracę. Na miejscu okazuje się, że mąż Madison ma dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa i dzieci te mają pewną przypadłość - kiedy są pod wpływem silnych emocji ulegają samozapłonowi. Ogień nie robi im krzywdy ale mogą wywołać pożar. Madison chce by Lillian została opiekunką dzieci.


Ten jeden fantastyczny element nie jest tak na prawdę ważny dla treści książki. Ta skłonność dzieci do samozapłonu jest metaforą. Oto ważny polityk ubiegający się o ważne stanowisko ma dzieci z pierwszego małżeństwa ze "wstydliwym" problemem. Ważniejsze w książce są relacje między bohaterami i to jak cała sytuacja zmieni ich życie.


Ogólnie polecam


#ksiazki #hejtoczyta

fc946196-f53d-466d-a5dc-77fe79a92efc

Zaloguj się aby komentować

#bookmeter 2+1=3


Tytuł: Mireczek. Patoopowieść o moim ojcu


Autor: Aleksandra Zbroja


Gatunek: literatura polska


Ocena: ★★★★★★★☆☆☆


Książka i autorka, która debiutując w zeszłym roku, otrzymała całkiem sporo wyróżnień na polskiej scenie wydawniczej. Opowieść o człowieku, którego wielu z nas zna, którego niezauważenie mijamy co jakiś czas: o żulu, kloszardzie, pijaku, menelu, moczymordo, obszczymurze, i tak dalej, i tak dalej, tych określeń mamy w polskim języku niemalże tyle, ilu przedstawicieli tego "gatunku". Ale również o ojcu autorki. O tym, jak przez całe jej życie był nieobecny wtedy, kiedy powinien być, ale był też obecny wtedy, kiedy lepiej, żeby go nie było. Historia, jak na polskie warunki, zdaje się dosyć częsta (bo kto nie zna chociaż jednego alkoholika z rodziny, niech podniesie rękę do góry), choć tu urastająca do skrajnych, patologicznych rozmiarów.


Swoją drogą, uwielbiam momenty, kiedy książki uświadamiają mi o czymś, czasem oczywistym, ale przeze mnie niedomyślonym, albo może niezwracającym uwagi. Bo takich ludzi mijamy na swojej drodze dziesiątki, setki, tysiące. Ale każdy taki przypadek to jest najprawdopodobniej czyjś zawód: rodziców, dziadków, może żony/męża, może nawet dzieci. Odrobinkę to uczłowiecza ludzi, o których najchętniej zapomnielibyśmy w sekundzie, kiedy ich widzimy, słyszymy, czy szczególnie czujemy.


Wracając do historii: ojciec, żul, menel, znany również jako Mirek czy tytułowy Mireczek (szczególnie po alkoholu) w końcu umiera, śmiercią "normalną", jak na alkoholika przystało. Ot padł gdzieś, pewnie zasnął. No, nie tym razem. Moment, o którym autorka, a zarazem osoba opowiadająca od dawna marzyła czy też się go spodziewała. Nigdy go nie było tam, gdzie potrzeba, zawsze był "gdzieś", teraz nie będzie go tylko trochę bardziej, bo już nigdzie. Ale to jest też moment, od którego bohaterka zaczyna szukać powodów tej nieobecności. Bo coś kiedyś się musiało stać, że ten alkohol w życiu się pojawił. Czy był to moment 5, 10, 15, 20, 25,... lat temu? Czy może moment urodzenia córki? A może służba wojskowa i być może Afganistan? A może ślub? A może pierwszy melanż? A może przeprowadzka do Warszawy? A może...? A może...?


Widać, że gdzieś już ta utrata patoojca została przez autorkę przepracowana, emocje nieco ugładzone, co moim zdaniem wyszło na lepsze, niż gdyby było ich zbyt dużo. Doceniam otwartość autorki na pokazanie wszystkiego tego, z czym (nie)obecność takiego członka rodziny się wiąże, włącznie z własnym trybem postępowania awaryjnego. Bardzo mnie ciekawi i rozczarowuje niemalże nieobecność w opowieści osoby matki, która wcale wiele lepsza od patoojca nie była (bo również została pozbawiona praw rodzicielskich), a mimo to jej miejsce w książce jest zaledwie epizodyczne. Cóż, podejrzewam, że poglądy autorki i potrzeba zilustrowania pewnego problemu społecznego były silniejsze. Niemniej ważna książka, pozwalająca na poruszenie bardzo ważnej debaty alkoholizmu w rodzinach.


#ksiazki #hejtoczyta #alkoholizm #polska

bbf62382-aa63-42c2-be18-54e7c443d610
bojowonastawionaowca

@zuchtomek Ajj, to niestety nie ode mnie zależy, ale mam nadzieję, że będzie! Przynajmniej się o niego postaramy

smierdakow

@zuchtomek potrzeba kogoś, kto umie takie coś zmontować, zobaczymy czy wykopowi twórcy tego tagu będą zainteresowani.


Szkoda, że @tszmiel usunął konto na wykopie, on tam świetnego bota stworzył

Voltage

@bojowonastawionaowca

Mireczek


ojciec wykopek ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować