Najpopularniejsze artykuły

Zyskujące popularność

Zobacz więcej

Gorące dyskusje

Zobacz więcej
Z racji ogromnego wsparcia, jakie mi okazaliście przy wpisie o chorobie mamy, jestem wam winien opisania dalszej części tej historii. Niestety bez happy endu. W dniu urodzin mamy, mój brat, który był z nią na miejscu, dał mi znać, że z mamą jest już bardzo źle. Postanowiłem więc (również za waszą namową), że rano wsiadam w auto i lecę do Niemiec się z nią pożegnać. Tak też zrobiłem. Z mamą faktycznie było źle, dostawała już w zasadzie tylko morfinę i kroplówki, bo jeść już nie mogła, ale w miarę jeszcze kontaktowała, mimo silnego naćpania morfiną i nie wyglądało na to, że jest to już koniec. To była środa. W międzyczasie padł pomysł o przewiezieniu jej do Polski, do hospicjum. Cała rodzina zaangażowała się, aby znaleźć transport i hospicjum tu u nas. I udało się, wszystko już było w zasadzie załatwione, więc w piątek postanowiłem wracać. Niestety nowotwór miał inne plany i w poniedziałek, tym razem w swoje imieniny, zmarła. Zaoszczędziła sobie więc „podróży” w karetce do Polski, o którą bardzo się obawiałem, bo mama była okropnie obolała i bałem się, że może tej podróży nawet nie przeżyć. Podróż była, ale już niestety w urnie. W tę sobotę odbył się pogrzeb u nas w Polsce. Cieszę się jedynie, że nie cierpiała, jak to często bywa, miesiącami, bo na wyleczenie w tym stadium i tak nie było co liczyć. Jeszcze raz serdecznie dziękuję wam za słowa wsparcia i kopa w d⁎⁎ę, abym nie zwlekał, tylko ruszał do niej. #choroby #bezhappyendu #zalesie

Popularne artykuły

Zobacz więcej