i dostaniesz tylko minusy i komentarze, że według kogoś tak jest ok, u niego działa i inne nonsensy bo linux super jak śmiesz coś złego na jego temat powiedzieć
@artur200222 aaah tak, community pingwina Zawsze pomocne i wyrozumiałe... Ale spokojnie- zawsze mogłeś trafić gorzej Dużo gorzej. W czasach istnienia blogów śledziłem taki jeden gościa, który kontrybuował kod do repo linuxowego. Łebski facet, pokazywał różne ciekawe niuanse. Nooo i pewnego razu "śmiał śmieć" i "obraził śmiertelnie" znaczy skrytykował dziwne rozwiązanie czegośtam, już nie pamiętam. W gentoo. I jego community zjebanych psychofanów wystąpiło na ścieżkę wojenną. Wyobraź sobie mieć tak chujowe życie, że pozwalasz się samemu sobie zmienić w zaślepionego fanatyka jebanego linuxowego distro i zmawiasz się z innymi takimi, żeby doxxować gościa i wysyłać mu groźby śmierci. Bo ci bożyszcze łobrazili. Minusy na reddicie to przy tym jest serio małe piwo. A no i najważniejsze- psychozjeby wygrały, bo gość po tym się całkowicie wycofał z rozwoju pingwina twierdząc, że po całej tej akcji już nie czuje do tego więcej żadnej pasji (kogoś to dziwi?), a im nikt nic nie zrobił.
Natomiast co do open/libre offica to dosłownie jakbym sam siebie czytał. 2025 rok, a to gówno dalej wygląda jak kiepska podróba Offica 2000. Z braku dobrego określenia na to "wyglądanie" zawsze używam słów, których raz użył mój kumpel kiedy gadaliśmy o tym temacie- to jest po prostu... interfejs, który śmierci open sourcem. Patrzysz na to i od razu wiesz- ło, to jest na stówę open source, ulepiony w jakimś GCC, QT albo innym kurwa gnomie w JSie. Lata mijają, programy ewoluują, a te opensourcowe interfejsy dalej zostają takie same. Dalej stoją w miejscu, przekonane, że osiągnęły szczyt. Tak samo stare, brzydkie, odstające i z tymi charakterystycznymi wypukłościami co za czasów XP, ohydnym beżowo/kremowym tłem z ziarnem i ikonami pasującymi do interfejsu jak pięć do nosa. Żadnego konkretnego UXowca te projekty na oczy nie widziały, albo widziały i gość po zobaczeniu z czym ma dealować strzelił samobója byleby tylko się z tego wymixować.
I tak, w dużej mierze open sourcowy odpowiednik może zastąpić wiodący program komercyjny... pozornie. Bo jak się bliżej przyjrzeć, to z jakiegoś powodu tak się nie stało, tak się nie dzieje i nie zanosi się na to, żeby się tak stać miało. I jest ku temu konkretny powód i nie mam tu na myśli szeroko pojętego "rynku", bo tam korpo umacniają swoją pozycję non stop choćby tak prozaiczną rzeczą jak wsparcie, a nie "hehe macie forum i terminal hehe resztę se sami dopiszcie bo wszystko jest otwarte hehe", ale mentalność zwykłych użytkowników. Przegrali wojnę o rząd dusz długoletnim wąchaniem swoich pierdów w zamkniętym kółeczku i życiem w przeświadczeniu o swojej zajebistości. Bo ja powiem na swoim przypadku- jak mam się męczyć z używaniem programu, to po prostu wybiorę coś innego, nawet jak będę musiał za to zapłacić. Nawet przez chwilę się nie będę miał dylematu, ani mi nie będzie żal. Czemu? Bo to program ma być moim narzędziem, a nie ja jego sługą. Tak to już działa.
I nieważne czy to jest LibreOfficowy odpowiednik Worda/Excela czy ten nieszczęsny Gimp- wszędzie jest ta sama śpiewka. Odpalam Worda, chcę, formatuję dokument moimi zdefiniowanymi i zapisanymi stylami, dokument sam mi to w sumie robi, robię sobie przypisy, buduję spis treści, ustawiam obramowania, marginesy, wyrównania, nawet jakieś turbo boomerskie rzeczy jak korespondencja seryjna się nie zastanawiam, a robota sama idzie. Excel? Siadam, odpalam i robię co potrzebuję- tabele, nazwane zakresy danych, formuły mające po kilka linijek, tabele przestawne, wykresy, walidatory danych oparte o dropdowny, dropdowny zależne od siebie, nawet w VBA którego szczerze nienawidzę coś jestem w stanie wyklepać na swoje potrzeby, niech to będzie formatowanie albo przeliczanie całego pliku, albo robienie nowego pliku w oparciu o dane z pliku istniejącego i wysyłka mailem. Nawet w Photoshopie, którego używam od wielkiego dzwonu, nie muszę się w ogóle zastanawiać co gdzie robić, interfejs jest spójny, przejrzysty i nieważne czy robię jakiś durny obrazek do shitpostowania, czy coś poważniejszego albo dla zachcianki mojego hobby, co ma 50 warstw, maski, filtry, poziomy i transformacje, nieważne czy siadam do wersji z tego roku czy sprzed 20 lat, nieważne czy miałem 5 dni przerwy, czy 5 miesięcy- nie ma tego poczucia przytłoczenia. Wszystko jest jasne.