Kapitulacja Trumpa wobec Rosji
Pete Hegseth (szef Pentagonu):
-
powrót do granic Ukrainy z 2014 r. nierealistyczny;
-
członkostwo Ukrainy w NATO nierealistyczne;
-
Ukraina powinna dostać gwarancję bezpieczeństwa, w postaci europejskich wojsk jako sił pokojowych. Siły te powinny jednak zostać wysłane na Ukrainę NIE jako misja NATO, a tym samym art. 5 nie powinien mieć do nich zastosowania.
Trump rozmawiał dzisiaj telefonicznie z Putinem na temat Ukrainy. Według Trumpa była to bardzo "produktywna" rozmowa. Trump i Putin mieli podkreślić, że oba narody (amerykański i rosyjski) walczyły po tej samej stronie podczas IIWŚ. Zgodzili się na natychmiastowe rozpoczęcie rozmów pokojowych - Trump na poinformować Zełeńskiego o szczegółach. Pojawił się też pomysł wzajemnych wizyt - Putina w USA i Trumpa w Rosji.
Przy negocjacyjnym stole Amerykę reprezentować będą: Marco Rubio (sekretarz stanu), John Ratcliffe (szef CIA), Michael Waltz (doradca ds. bezpieczeństwa narodowego), Steve Witkoff (specjalny prezydencki wysłannik ds. Bliskiego Wschodu). Co ciekawe brak w tej grupie gen. Kelloga - specjalnego wysłannika ds. Rosji i Ukrainy, który opowiadał się za kontynuowaniem wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Wygląda na to, że Kellog de facto stracił swoją pozycję głównego negocjatora na rzecz Witkoffa, który kilka tygodni temu wynegocjował układ Izrael-Hamas.
Powiedzmy sobie szczerze. Wraz z powrotem Trumpa było wiadome, że USA będzie chciało - w taki czy inny sposób - szybko zakończyć wojnę na Ukrainie. Nikt się jednak nie spodziewał, że Trump przyjmie politykę tak dużych ustępstw wobec Putina. Bo jeśli spojrzymy na dzisiejszą deklarację Hegsetha to mamy pełną kapitulację USA wobec Putina w temacie Ukrainy. Kijów nie wejdzie do NATO i nie dostanie żadnych gwarancji bezpieczeństwa od USA. Amerykanie przerzucają ciężar gwarancji na Europejczyków, dobrze wiedząc że Europejczycy sami nie będą w stanie nic zaoferować Ukrainie i żadnych "europejskich sił pokojowych (bez mandatu NATO)" nie będzie.
Jest jeszcze oczywiście kwestia sankcji nałożonych na Rosję itd. Jeśli jednak Trump idzie na tak duże ustępstwa wobec Putina w temacie Ukrainy, to i na szerszym, sankcyjnym polu, też nie będzie miał pewnie problemu żeby dać Putinowi tego co ten żąda.
Trump chce pokoju. Pochwalić się, że to ON ZAKOŃCZYŁ wojnę na Ukrainie. Szczegóły go mało interesują.
Tyle, że - parafrazując marszałka Focha - to nie jest pokój. To jest zawieszenie broni na 10 lat, po którym Ukraina wpadnie w rosyjską orbitę wpływów. Ale Trump to ma gdzieś. On wtedy i tak już nie będzie rządził, więc nie będzie to miało dla niego żadnego znaczenia. Najwyżej - tak jak w kwestii Afganistanu - zrzuci odpowiedzialność na następców (pokój był dobry, tylko następcy nie byli w stanie go wyegzekwować).
Największym przegranym jest oczywiście Europa, która dobrze wiedziała że ryzyko powrotu Trumpa i porozumienia USA-Rosja (ponad głowami Europejczyków) jest bardzo wysokie. I nic z tym nie zrobiliśmy. Europa całkowicie przespała ostatnie 3 lata. Padało dużo buńczucznych deklaracji (czy ktoś jeszcze pamięta zapowiedzi Macrona o wprowadzeniu wojska na Ukrainę?), ale ich realizacja stoi na żenującym poziomie.
Europa sama zgotowała sobie ten los. Niestety obawiam się, że nawet los Ukrainy, nie spowoduje refleksji u europejskich przywódców. Co najwyżej ponarzekają sobie jaki to Trump jest zły.
#rosja #ukraina #lagunacontent #usa #niepopularnaopinia
