@Cybulion nic tylko zostaje płakać. Ze śmiechu. Że ta miernota myślała, że miała szanse. Szczególnie po tym co ostatnio odjebał i nomen omen sam sobie upiłował gałąź na której siedział. Czaj to. Wiadomo, że wszystko co ma w nazwie "polski związek" to złodziejskie kurwy, które upasały się przez dekady swoją nietykalnością. Wiadomo, że przez to od dekad zawodnicy chuja mają, ćwiczą praktycznie za swoje i na swoim, co wyszło w Paryżu, gdzie zawodnicy stroje dostali dzień wcześniej z wielką łachą, rowery podobno pierwszy raz zobaczyli w momencie zawodów, fizjoterapeuta robił za wór kartofli w jakimś przytułku, bo nawet nie chcieli go brać, a związkole nie dość, że sobie zarezerwowały pięciogwiazdkowy hotel, to jeszcze wciągnęły do tego swoje rodziny i praktycznie wszystkich znajomych co chcieli. Takie wakacje za frajer. No i wreszcie, po tylu latach pojawiła się propozycja ustawy, żeby zawodnicy mieli swoich przedstawicieli w tych związkach, żeby coś z tym zrobić, bo świnie się pasą na kasie, która powinna iść na zawodników, a potem jest wycie o braku efektów i "po co w takim razie ich finansować". Ustawa poszła pod głosowanie w sejmie. I głosowanie o dziwo przeszło i to nie jakąś minimalna różnicą- na "nie" było coś koło 20 posłów, reszta głosowała "za". Już samo to wiele mówi.
I co dalej? No... formalność. Znaczy długopis bierze długopisa i gotowe... tyle że nie. Bo Dupa powiedział, że nie i chuj. Nie podpisze bo nie. Czemu? Ano temu, że za związkolami stał również przychlast Piesiewicz, ten od wyginania się na sesjach zdjęciowych do wspomnianej olimpiady w Paryżu. Czemu? Ano bo te 2 półmózgi się dogadają, że Piesiewicz będzie lobbował za wciśnięciem Dudy do MKOLu właśnie, a Duda będzie go "bronił". A że Piesiewicz jest w tym samym worze co związkole (no bo jakby inaczej), to ta nasza krynica mądrości też wybrała stronę związkoli, a nie zawodników. Plot twist? MKOL jednak patrzy na to jak dane kraje traktują zawodników, więc jakby wannabe rezydent podpisał ustawę, to mam wrażenie, że nie trzeba by było nawet lobbowania Piesiewicza, bo by się sami na jego kandydaturę zgodzili, "bo w końcu zrobił coś dla dobra zawodników". A teraz wyszło, że typ sam się wyruchał w dupę bez wazeliny, spalił za sobą wszystkie mosty i jest pszypau, bo opcje się kończą bardzo szybko.