@binarna_mlockarnia jak patrzę na to jak prowadzi, jakby grał na strzałkach w NFSa, to przypomina mi się jeden kretyn którego kiedyś znałem. Gość specyficzny, ale jako ziomek za małolata taki normalny chłopak. My z ziomkami od samego początku jak się pojawiły dłubaliśmy sami swoje fury, ustawialiśmy sobie niby-tory na placach, oglądaliśmy filmy od rajdowców o technikach jazdy itp. Kumple mieli kaszlaki do KJSów i w ogóle, zajawka, jeździliśmy na różne zawody po kraju, jeździliśmy na niesławne rybitwy na ćwiartkę itp. Przyznaję, nieraz się łamało przepisy, ale nie w tak debilny sposób i nie stresując innych uczestników ruchu - co z tego że ty nie popełnisz błędu jak ktoś inny spanikuje. Ale to trzeba mieć minimum wyobraźni i jakiejś odpowiedzialności. Jest ruch, nie robimy dziadostwa.
Ale był ten jeden typek spoza naszego grona, który lubił zapierdalać i chyba uważał się za świetnego kierowcę, gdzie my zawsze staraliśmy się szkolić i jeździć coraz lepiej zdając sobie sprawę że do zawodowców jeszcze nam brakuje. Budując swoje graty uczyliśmy jak działa mechanika, bo jeśli zdajesz sobie sprawę jak twoje działanie przekłada się na mechanikę, to nie pozwolisz sobie choćby zgrzać hamulca.
A tamten typ zapierdalał zupełnie bezrefleksyjnie. Póki robił to starą Astrą 1.4, to jeszcze pół biedy. Kiedyś pożyczył od brata świeżą wtedy e90, odwiózł go gdzieś na wesele, zajeżdża na centrum wsi xD i mówi że chujowe ma hamulce, że mu przestała hamować pod koniec. Patrzę, tam zestaw EBC więc do cywilnego auta raczej więcej nie potrzeba. Jakiś czas później odezwał się do mnie i ziomka jakoś wieczorem, że skoczymy sobie może gdzieśtam nad zalew. Jadę z nim jego Alfą, i jakieś trzy skrzyżowania dalej spierdoliłem go, że albo będzie jechał spokojnie, albo kurwa zacznie hamować silnikiem bo ja tego nie wytrzymam i wysiadam, ja po prostu cierpiałem razem z tymi hamulcami. No i już wiedziałem czemu zagotował dobry hamulec w Becie, typ w ogóle nie hamował silnikiem xD
Nie wiem co się stało z tamtym autem, bo na tym etapie już miałem z nim sporadyczny kontakt, ale później starzy kupili mu Merca bodajże MLK chyba zakładając że taką furą w automacie może nie odjebie nic głupiego. Wydachował nim dwa razy XDD dobrze że nikogo tam nie uszkodził. Na koniec dostał Astrę 1.4, tym razem nową, żeby już nie miał czym cisnąć. Nie wiem co było później, ale tacy ludzie bez wyobraźni to największe zagrożenie na ulicy, i samemu nie będąc świętym, nigdy nie miałem szacunku do takich typów. Chcesz się nauczyć pokonywać zakręty to rób to na torze, odludnym placu, zamkniętej drodze, etc. Sam dopiero po paru latach sam przed sobą przyznałem że jeżdżę w miarę dobrze, szczególnie jak patrzyłem na pierwszy rok czy dwa posiadania prawka. Samochód to nie zabawka, skosić człowieka na chodniku to jest sekunda.
Do tego to poniekąd pokazuje jak zmienił się streetracing w Krakowie. Dekadę temu to byli głównie entuzjaści modyfikujący swoje fury, spotujący się gdzieś na odludziach. Później jak zaczęły się spotkania pod Krokusem, to zrobił się taki trochę lans bardziej niż performance, ale dalej można było spotkać fajnych ludzi. A parę lat później to już same "bananowe" drogie zabawki się ścigały, z przeciętnym, ale fajnie zdłubanym autem, nie było co się pokazywać. Ludzie się zgadywali ekipami np. fanów danego modelu, żeby nie być kojarzonymi z tymi "oficjalnymi" zlotami gdzie ludzie bez pardonu zapierdalali autami po pół bańki w tę i z powrotem. Liczyło się kto ma więcej kasy. I to zabiło ten stary klimat miłośników krzesania mocy, którzy nierzadko przecierali ścieżki i opisywali to na racingforum czy na forach swoich marek, aczkolwiek też nie jestem w pełni obiektywny bo w którymś momencie po prostu sobie odpuściłem - możliwe że z czasem wyklarowała się jakaś fajna grupa pasjonatów, ale mnie to już ominęło. Niemniej nieraz spotkałem się z podobnymi opiniami co moje.