Zdjęcie w tle
angello

angello

Kosmonauta
  • 35wpisy
  • 266komentarzy

Hej!


Mam na imię Paweł. Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym i Internistycznym.


Dzisiejszy wpis będzie miał tytuł: "Dajcie mi człowieka, a znajdzie się choroba.."


Ta choroba to rozdział F10-19 w klasyfikacji ICD10. Wybierzcie sobie, którą chcecie. 


Każdemu można przypisać cokolwiek, wystarczy znać mechanizmy prawne tego kraju.


Każdego można zamknąć na obserwację 2-4 tygodniową. Zmusić do leczenia. Nasrać skutecznie w papierach. W imię prawa. 


Ale od początku. 


O co właściwie chodzi z tym detoksem i dlaczego czasami przebywają na nim ludzie, którzy w ogóle nie powinni tam trafić?


Oddział Detoksykacyjny to z założenia Oddział, który ma za zadanie odtruć Obywatela, ustabilizować jego stan zdrowotny, nie dopuścić do zgonu z powodu objawów odstawiennych.


Teoria super. Obywatel jest w kilkutygodniowym ciągu alkoholowym, postanawia odstawić alkohol, trafia do nas, stabilizujemy organizm, odtruwamy, dajemy nadzieję, Obywatel wychodzi z Oddziału i szuka sobie Ośrodka Terapii Uzależnień. 


Tak to powinno wyglądać. 


Jest to niestety często fikcja i narzędzie, które coraz częściej wykorzystują żony, partnerki, mężowie, partnerzy, żeby drugą osobę odseparować, zrobić jej syfu w życiu.


No jak to tak? Człowieka zamknąć, w pasy dać, lekami karmić, ograniczyć jego wolność, w imię prawa? Nie może być! A jednak..


Wystarczy znać mechanizmy. Okrutne mechanizmy tego kraju. I wykorzystać je.


A coraz częściej robią to (niestety) przyszłe rozwódki/rozwodnicy, które/-rzy szykują sobie "grunt" pod "dobry rozwód".


Załóżmy na chwilę, że jesteś okazjonalnym alkoholikiem (nie lubię tego słowa). 


Lubisz sobie z kumplami czy rodziną raz w miesiącu, w tygodniu, wypić piwko, wódeczkę, pogadać, poplotkować, zrelaksować się.


To teraz wyobraź sobie, że kobieta podejmuje decyzję o rozwodzie 6-12 miesięcy wcześniej, niż Ty się dowiesz. 


Wydaje Ci się, że wszystko w domu jest ok. No w końcu pracujesz, pomagasz w obowiązkach domowych, nawet całusy dajesz swojej kobiecie na powitanie. 


Nie ma żadnych sygnałów ostrzegawczych. Absolutnie zero. 


Wszystko wygląda normalnie. 


Sobota, tydzień ciężki, zaprosiłeś kumpla na piwko wieczorem, siedzicie sobie w garażu, czilujecie. Jest relaks, jedno, drugie, trzecie piwko. Jest w porządku.


Kumpel wychodzi, Ty masz już lekko w czubie, ale jeszcze drink by się przydał.


Wchodzisz do salonu, Twoja kobieta życia ogląda Netflixa. Nalewasz sobie drinka. Nic nie zapowiada tragedii, prawda?


A zaczyna się niewinnie. Bardzo sprytnie. Od prostej prowokacji: "Znowu piłeś?" "Twoja mama dzwoniła..". Cokolwiek.


Lekka awantura. Trzeźwa żona/mąż podkręca piłeczkę. Coraz bardziej i bardziej. 


Najlepiej żeby był w tym czasie bezstronny świadek. Trzeźwa przyjaciółka, przyjaciel.


Atmosfera się pogarsza. Prowokacje słowne coraz gorsze.


"Wzywam policję!"


Ty w szoku. Po co? Na co?


Teraz masz dwa wyjścia: czekasz na patrol lub wychodzisz z domu. Oba rozwiązania są dla Ciebie fatalne.


Przyjeżdża patrol. Żona/mąż opowiada o awanturze domowej, przyjaciółka/przyjaciel potwierdza. 


I słowo klucz: "mąż wypowiadał myśli samobójcze, boje się że coś sobie zrobi lub mi". Przyjaciółka potwierdza. Kto to będzie badał i analizował? Dwoje dorosłych trzeźwych vs na⁎⁎⁎⁎ny maż/żona.


Patrol bada Cię alkomatem. Promil alkoholu. Myśli "S". Wezwanie Zespołu Ratownictwa.


K⁎⁎wa! Co się dzieje? Przecież to nie może być naprawdę? A jednak, machina ruszyła.


Ani policja ani ratownicy nie są kompetentni, żeby stwierdzić czy rzeczywiście nie wyhuśtasz się na lince za 10 minut, jak sobie pojadą. Poza tym boją się odpowiedzialności.


I tak lądujesz w karetce. 


Załóżmy, że jesteś grzeczny, spokojny, nie fikasz (to dla Ciebie najlepsza opcja).


Zespół Ratownictwa przewozi Cię do Szpitala. 


Z Tobą nikt nie chce za bardzo gadać. Jesteś pijany. Trzeźwa żona/mąż akurat też podjechali do szpitala.


"Taaaak, Marek ma ostatnio myśli samobójcze, nadużywa alkoholu, panie doktor pomóż".


Wypierasz się, ale co z tego? Przyjęty z artykułu 22a ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Taki dupochron dla psychiatry, szpitala.


"A jeszcze najebanego typa wypuścimy i jeszcze sobie coś zrobi? Lepiej przyjąć".


I tak proszę państwa trafiasz na oddział. Trzeźwiejesz, budzisz się na drugi dzień.


Jesteś wrakiem emocjonalnym. Nie wiesz dlaczego tak się stało, co tutaj robisz, psychiatra zaprasza Cię do swojego gabinetu.


Co robi 90% pacjentów wtedy? K⁎⁎wa, rozkleja się, bo nie rozumie mechanizmu: działania z premedytacją żony/męża, partnera, przyjaciela, polskiego prawa i obsranych lekarzy psychiatrów, którym za "byle co" grozi odpowiedzialność prokuratora, cywilna i karna, więc dla bezpieczeństwa wykorzystają wszystko, co usprawiedliwi ewentualną hospitalizację.


Psychiatra potakuje, poklepie dobrym słowem, a swoje wpisze do systemu. Możesz nawet negować myśli "S". Wuja to kogo obchodzi.


Najlepsze co Cię czeka to 7 dniowa obserwacja na oddziale.


A co się stanie, gdy żona/mąż wezwie policję do najebanego męża/żony a ten w tym czasie postanowi uciec/wyjść z domu ochłonąć? 


Policja, szczególnie gdy ktoś zgłosi alkohol+myśli S, będzie tak długo Cię szukała, aż Cię znajdzie.


Miałem wielu takich pacjentów, którzy postanowili ochłonąć od awantury domowej, a policja ich znalazła, nie daj Bóg na jakimś moście, przejeździe! Pewnie chciał skoczyć? Rzucić się pod autobus!


Wtedy Twoja sytuacja się znacznie pogarsza.


Myślicie sobie, "ale wymyślił bajeczkę!" chciałbym żeby tak było.


Jako Obywatel, będąc pod wpływem alkoholu, można zrobić z Tobą wszystko i wykorzystać mechanizmy prawne tego kraju.


Oskarżyć o cokolwiek i wszyscy to łykną, bo boją się prokuratora, odpowiedzialności. 


A wybronić się z tego bardzo trudno, jak nie masz solidnych dowodów swojej niewinności.


Także Panowie i Panie trzymajcie się tam po tych Świętach i uważajcie, żebyście nigdy nie stali się trybikiem tego mechanizmu.


A wierzcie mi, lekarz psychiatra zbiera tzw. obiektywny wywiad i jeżeli żona/mąż i "bezstronna osoba" potwierdzi, że nadużywacie alkoholu, robicie domowe awantury i nie daj Bóg napisaliście (dla żartu) SMS o treści "dziś mój ostatni dzień", "żegnaj mała" cokolwiek.


To macie przesrane.


A czy chcecie znać mechanizmy obronne? Jak się przed tym wybronić?


Mój tag do obserwowania:

#hejtoangello 


Dodaję do zasięgu

#medycyna


Pytania? 


Pozdrawiam serdecznie


ps. jeżeli rzeczywiście masz myśli samobójcze, to zgłoś się po pomoc. Jest wiele ośrodków w tym kraju, które mogą pomóc:


  • 116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, czynny całodobowo

  • 116 123 – Bezpłatny Kryzysowy Telefon Zaufania dla Dorosłych, czynny 14-22, pon-pt.

  • 800 70 22 22 – Całodobowe Centrum Wsparcia dla Osób w Kryzysie Psychicznym Fundacji ITAKA

  • 800 080 222 – Całodobowa Bezpłatna Infolinia dla Dzieci i Młodzieży, Rodziców oraz Nauczycieli.





Nota moderatora @bojowonastawionaowca : wpis polemiczny: https://www.hejto.pl/wpis/to-co-widzicie-wyzej-na-tagu-to-brednie-typowy-zmyslony-blackpill-po-pierwsze-au

Zaloguj się aby komentować

Hej!


Mam na imię Paweł. Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym i Internistycznym.


Dziś wpis pod tytułem: gdyby nie "Koleżanki"...


Pielęgniarstwo to piękny i fascynujący zawód. Serio. Codziennie poznaje się nowych ludzi.


Biednych, bogatych, nieszczęśliwych, szczęśliwych.


Przychodząc na dyżur nigdy nie wiesz "z czym i kim będziesz miał dziś do czynienia".


Zmieniłem pracę. Obecnie pracuję na O/psychiatrycznym i internistycznym.


O ile Oddział Psychiatryczny Detoksykacyjny to leczenie farmakologiczne, wymagające nadzoru i obserwacji pacjenta, o tyle internia przypomina front, wojnę, jakkolwiek by to nazwał. Pracy jest full, nie starcza czasami dyżuru żeby wypełnić swoje obowiązki.


Pacjenci? Są i bardzo sympatyczni, ale są i tacy, którzy potrafią nieźle dać w kość (choroba, niestety, zmienia ludzi..)


W naszym zawodzie przeważają starsze Koleżanki. Albo przed emeryturą albo już na emeryturze i sobie dorabiają.


Wiecie z kim się walczy na dyżurze?


Z pacjentami? Też.. opiekunów medycznych jest mało, pampersów dużo, kup jeszcze więcej. Pompy same się nie uzupełnią. Chorzy czasami chcą wychodzić z łóżka, trzeba pilnować. Ale co ja tu będę pisał...


Z kierownictwem? Też. Bo umowy nie ma, bo źle naliczona wypłata, bo problem z urlopem.


Ale najgorsze są "Koleżanki" po "fachu". Znudzone pracą, przeświadczone że "wszystko wiedzą najlepiej" i .. które "Cię nie lubią".


Potrafią 12 czy 24 godziny dyżuru zamienić w piekło. Serio.


Komentują KAŻDY krok. Głośno wyrażając swoje "zdanie". Wystarczy zapomnieć o byle pi⁎⁎⁎⁎le i jest powód do zadymy.


Te "Koleżanki" mają wyrobione swoje metody. Nie akceptują nowych sposobów nauczania. 


Jest dla nich absolutnie nie do pomyślenia, żeby przyszedł "nowy" i cokolwiek zmieniał.


Od razu jesteś ścięty i na językach.


Czy wszystkie takie są? Nie! Załóżmy, że mamy zespół pielęgniarski obstawiający jakiś odcinek. Zawsze znajdą się takie 2-3 "Koleżanki".


To one sprawiają, że człowiek nie ma humoru, że jest zestresowany, że popełnia banalne błędy.


Sprawiają, że dyżur potrafi zmienić się w koszmar i ból brzucha drugiej pielęgniarki.


Skąd się to bierze? Psychologia. Lekarze wyżywali się na nich, teraz one dostały trochę "władzy" nad młodszym personelem, który siłą rzeczy musi się przeszkolić, to wyżywają się na młodszych. Poza tym to hermetyczne środowisko. Znają się od 20-30 lat, a tu przychodzi jakaś młoda "popierdółka".


Same zapomniały jak były młode, niedoświadczone i ktoś wprowadzał je w ten świat.


Prawdziwym wyzwaniem dla młodego personelu medycznego nie jest trud pracy, ale właśnie poradzić sobie z w/w starszym personelem, który potrafi pracę zamienić w prawdziwe piekło.


Po co napisałem ten tekst? Żebyście wiedzieli, że młodszy personel nie boi się pracy, wiedzy czy pędu.


Boi się grafiku i z kim będzie miał zmianę "jutro".


Tak to wygląda w naszym zawodzie. 


Życzę wszystkim przyszłym Pielęgniarkom i Pielęgniarzom, żeby trafili do fajnej ekipy!


Ale czasami to graniczy z cudem...


Mój tag do obserwowania:

#hejtoangello 


Dodaję do zasięgu

#medycyna


Pytania? 


Pozdrawiam serdecznie

Rmbajlo

@angelio niestety taki urok jest pracy z ludźmi starszej daty. Przychodzisz młody z fajnym świeżym podejściem do spraw. Ale nie zmieniajmy nic bo już tak robimy o x lat i działa. Dlatego się człowiek nie rozwija.

Hajt

Czy na Twoim oddziale alkoholicy są trzymani 10 dni, a narkomanii 14? Jak to wygląda i czy to oddział zamknięty?

Zaloguj się aby komentować

Chciałem być szprytny i szybciejszy xD i sobie pomyślałem:

muszę mieć nowy wniosek o niekaralności, jest e-Platforma, wyślę wniosek, opłacę, będzie pewnie szybko i miło


A guzik tam https://ekrk.ms.gov.pl/ep-web/application


Musiałem pofatygować się osobiście do sądu, opłacić 30 zł i dostałem zaświadczenie w ...5 minut


Informatyzacja tego kraju to jakiś ponury żart


#ciekawostki #informatyka #technologia

a23cb7fe-4a7e-48dc-8359-8bc77fd734f0
angello

19 dzień Pani z kawką nawet nie pochyliła się nad moim wnioskiem 19 dzień! nadal status "wysłany" nawet nie ma statusu "a kierva przyjęłam", gdzie tam! Ile wydali na tą ePlatformę? znając życie to grube miliony

0989a2fa-c93f-4881-a125-e6507d934f86
VonTrupka

składałem wniosek o PKK przez epuap

po tygodniu widząc, że nic się nie ruszyło stwierdziłem że coś tu w ogóle nie gra.

Zadzwoniłem do starostwa, pani w słuchawie zaprosiła na konkretny termin w celu założenia PKK.

Sobie myślę o hói w tym wszystkim chodzi?!

Na miejscu zapytałem czemu wniosek nie został przyjęty i zatwierdzony online?


odp: "Bo my w ogóle nie mamy dostępu do tej platformy, a tak w ogóle to ten wniosek online zawiera błędy".

badumtsss.wav


czasem mam ochotę przysiąść i zapłakać nad głupotą jaka w tym kraju panuje

za to kasa, na którą nas łupie rząd jest rozpierdalana na to równiuteńko

Meverth

@angello Pech, bo ja ze dwa razy potrzebowałem i za każdym razem dosyć szybko poszło. Zakładałem specjalnie konto na którymś z serwisów, ale zdaje się, że nie na tym co ty.

Zaloguj się aby komentować

Cześć!


Czy da się w Gmail (przeglądarka) zablokować adres, żeby nie można było wysłać e-mail do konkretnej osoby/instytucji?


#technologia #informatyka

Takie tam sentymentalne


To ja, 8 stycznia 2009 roku Od tego czasu ten portalik zbanował mnie chyba ze 20 razy niepokorny chyba ze mnie typ haha


Ale przeżyłem wszystkie afery w tym dwie zbożowe


Byłem przy PREMIERZE tej strony ;(


#wykop #sentyment #kiedystobylo #wspomnieniazwykopu #ciekawostki

83908cbc-e487-418e-9096-96c5c96a46f9
ramen

@angello ja nie mam sentymentu #jebacwykop

Artic

Chłooooopie, emerytura

1051f819-5954-493f-9892-76966e14fd0b

Zaloguj się aby komentować

Hej!


Mam na imię Paweł. Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym, Chirurgicznym i Paliatywnym na południu Polski.


Majaczenie alkoholowe (delirium tremens), które zszokowało rodzinę i współpracowników naszej pacjentki.


Opiszę Wam ciekawostkę ze swojej pracy, która nie tyle co nas (pracowników) zszokowała, ale bardziej zaintrygowała. 


Pokazała, że życie to jednak ciężki kawałek chleba, a nawet rodzina i najbliżsi czasami nie wiedzą z kim mieszkają pod jednym dachem. W sensie jak bardzo jesteśmy w stanie ukrywać się.


Będę starał się zanonimizować swój przypadek JAK TYLKO się da. Więc proszę nie gniewać się, gdy złapiecie mnie na sprzeczności, gdyż z racji zawodu i charakteru pracy, nie możecie Państwo w żaden możliwy sposób dojść o kim piszę czy ustalić tożsamość pacjentki, jej przypadek. 


A więc zaczynamy.


Przyjęcie chorego jak każde inne. Nic szczególnego. Na oddział wchodzi kobieta w asyście ratowników medycznych.


Z wywiadu zebranego na izbie przyjęć: dziwaczne zachowanie w domu (w skrócie). Rodzina wezwała pogotowie, w obawie o stan psychiczny chorej.


Czemu przyjęcie na oddział detoksykacyjny? Podejrzenie lekarza przyjmującego o majaczenie alkoholowe.


Na oddziale:

- orientacja allo i autopsychiczna w normie,

- napęd psychoruchowy w normie,

- hipobulia, nastrój obniżony,

- kontakt logiczny w normie,

- mimika czy gestykulacja w normie,

- reakcje emocjonalne w normie,

- brak zaburzeń spostrzegania,

- brak zaburzeń toku i treści myślenia,

- brak myśli suicydalnych,

- afekt w normie,

- brak zaburzeń funkcjonowania poznawczego,


No hello, o co tu chodzi? Co ta pacjentka u nas robi?


Zawód: aktywny nauczyciel.


Mężatka, dwójka dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. 


Stan materialny: dobry.


Brak chorób przewlekłych, nieobciążona somatycznie. 


Od 5 dni na antybiotykoterapii (to jest najistotniejsze w całej tej historii!).


Co wydarzyło się w domu: 

Chora przeziębiła się i poszła do lekarza POZ, który zalecił 1g amoksiklav + osłonka. Chora zaczęła zażywać antybiotyk i po 2-3 dniach (z relacji rodziny) zaczęła dziwnie zachowywać się. 


Najpierw przestawiała doniczki z kwiatami. Później do nich mówiła. Później zaczęła je wyrzucać przez okno. Krzyczeć na nie. 


Przyjechało pogotowie (pierwszy raz: podało 1amp relanium 10mg domięśniowo) sytuacja uspokoiła się na trochę, ale po kolejnym dniu wszystko wróciło. Pogotowie przyjechało drugi raz podało relanium i przywiozło pacjentkę do nas.


Chora była spokojna, w miarę ustabilizowana przy przyjęciu, bo godzinę wcześniej dostała relanium. 


Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się za parę godzin.


Zapoznaliśmy pacjentkę z topologią oddziału, wskazaliśmy łóżko, wszystko wydawało się być w porządku. 


Około godziny 17:00 zaczęło się. Z racji tego, że na oddziale nie ma doniczek z kwiatami, chora zaczęła zrywać nam obrazy ze ścian. "Mówią do mnie", "patrzą na mnie", "to dyrektor mnie śledzi".


Zaczęło się (rozpędziło na chwilę uśpione!) majaczenie alkoholowe.


Pacjenta została zabezpieczona pasami bezpieczeństwa w obrębie łóżka. Stwarzała realne zagrożenie zdrowia i życia dla siebie, innych chorych i personelu.


Teraz zapytacie co się wydarzyło?


Otóż szanowni Państwo... nikt, mąż, dzieci (to jedno starsze), jej matka, ojciec, teść, teściowa, dyrekcja, współpracownicy nie zdawali sobie sprawy, że chora jest zaawansowanym alkoholikiem.


Dopiero gdy zaczęła brać antybiotyk i przestała pić alkohol na czas antybiotykoterapii (bo lekarz POZ nastraszył ją, że "nie wolno jednocześnie brać antybiotyku i pić jakiegokolwiek alkohol) organizm po nagłym odstawieniu alkoholu "zwariował".


Rodzina w szoku. Współpracownicy w szoku. No my z oddziału też trochę w "szoku", aczkolwiek niejedno już widzieliśmy.


Mój tag do obserwowania:

#hejtoangello 


Dodaję do zasięgu

#medycyna


Pytania? 


Pozdrawiam serdecznie

taxi20

@angello dawaj obu rabinów:)

wozny87

@angello pół roku nie piłem i ostatnio musiałem się jak ten debil na⁎⁎⁎ać. W Sylwka siedzę z żoną na chacie i nic poza herbatą nic w siebie nie wleję. Najgorszy i zaraz najbardziej popularny syf w tym kraju. Życzę każdemu z całego serducha odstawić dożywotnio tą truciznę. P.S. Ostatnio coraz częściej spotykam ludzi 0%.

Erebus

@angello 

Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym, Chirurgicznym i Paliatywnym na południu Polski.

współczuję

Zaloguj się aby komentować

Hej!


Mam na imię Paweł. Jestem pielęgniarzem. Pracuję na Oddziale Detoksacyjnym, Chirurgicznym i Paliatywnym na południu Polski.


Dziś będzie o dilerce alkoholowej.


Święta, święta ho, ho, ho!


Cały rok praca i w końcu grudzień. Magiczny miesiąc. Spadł pierwszy śnieg, bierzemy dłuższy urlop, pokombinowany i połączony z ustawowo wolnymi dniami i cyk, pyk mamy 10-14 dni urlopu.


Zaczyna się niewinnie. Od flaszeczki, kilku piwek... i tak urlop leci, dzień po dniu, bez trzeźwienia, opanowania, bo mi się nie należy? Pracowałem/am cały rok!


A w Święta to już dubeltowo. Bo Święta. 


I kiedyś trzeba przestać, bo za parę dni praca. No to siup, no to cyk, od jutra styk. 


Przychodzi wizja powrotu do pracy za dzień, dwa. Odstawiamy alkohol. 


Noc nieprzespana, bo organizm lepiej spał nawodniony cudowną substancją, a tu nie idzie ani zasnąć, a jak zasnę, to zaraz pobudka. 


Wory pod oczami, jakiś dziwny lęk, drżenie rąk. Kurde, gdybym mógł/a piwko albo dwa, by przeszło.


No to cyk, praca dopiero jutro. Trzecie piwko, czwarte, no to stop. Drżenie nie ustąpiło. Lęk nie ustąpił. W dodatku sąsiad mnie obgaduje a "wszyscy" chcą mnie "zabić". (objawy zwiastujące)


Tak oto, proszę Państwa, zaczyna się delirium tremens (majaczenie alkoholowe). To klasyka gatunku.


Oczywiście każdy przypadek jest inny, ale bardzo podobny. 


Halucynacje wzorkowo-słuchowe plus drżenie rąk to 80% pacjentów. 


Zaczyna się panika rodziny. Najczęściej żony/męża, która/y widzi zły stan potencjalnego pacjenta. Pojawia się obawa o utratę pracy, źródła dochodów, o zdrowie najbliższego. 


Szukanie ratunku. Najczęściej wizyta trzeźwego członka rodziny u lekarza pierwszego kontaktu (no bo przecież nie zabiorę męża/żony w takim stanie do lekarza, trochę wstyd..). I tu zonk. Musi być pacjent. A lekarz niegłupi, zobaczy chorego i widzi co się dzieje. Skierowanie na detoks.


Procedurę przyjęcia na oddział opisałem w tym wpisie: https://www.hejto.pl/wpis/hej-mam-na-imie-pawel-jestem-pielegniarzem-pracuje-na-oddziale-detoksacyjnym-chi


Pacjent trafia do nas najczęściej w złym stanie higienicznym, psychicznym i fizycznym. 


Będę pisał bardzo ogólnie. Pewnych przypadłości można by wymienić 500 stron A4, ale nie o to chodzi. Chcę żebyście mniej więcej mieli pogląd jak to z reguły wygląda.


Zacznijmy od higieny. 


Myślicie, że zły stan higieniczny to domena bezdomnych czy ludzi z tzw. niższych sfer? a guzik!


Ogarnięci ludzie, po studiach, klasa średnia i zaniedbany stan higieniczny jednego z członków rodziny? Niemożliwe! Otóż tak, proszę Państwa. Tego na 1 rzut oka od razu nie widać. Żona/mąż stwierdzili, że to chyba normalne, że po 11 miesiącach orki w pracy, należy się "trochę wypić", więc machnęli ręką na postępowanie chorego. No więc pije się to... nie myje, nie zmienia bielizny, a jak już to nie codziennie, żona/mąż śpi w sypialni mąż/żona na kanapie w salonie i ten "krótki" okres urlopu wszystko zostanie jakby niezauważone. 


A my to widzimy na oddziale, przy przyjęciu. Zaschnięty kał na bieliźnie? Norma. Siniaki, uderzenia, otarcia? norma. Brudne buty? Norma. Brudne zaniedbane paznokcie? Norma. Tłuste, niemyte włosy od kilku dni? norma. Niemyte przez kilka dni zęby? Norma. Brudne stopy, mimo że wcześniej na nich markowe buty? norma. Wstawało się rano na kacu, to cyk pyk piweczko, później do 9:00 drink dżony łolkera, to gdzie tu mowa o prysznicu?


Ile razy miałem do czynienia z chorym, który na lewym ręku miał drogi zegarek, w prawym trzymał kluczyk do BMW, a czuć było kał i mocz. Po prostu bielizna nie zmieniana, brak prysznica.


Stan psychiczny pacjenta


- napęd psychoruchowy obniżony. Zaburzone tempo działania procesów myślowych i aktywności ruchowej. Dekoncentracja, odpowiedzi krótkie po dłuższym namyśle.

- często na początku orientacja allopsychiczna i autopsychiczna jest w normie. Ten stan rychło zmienia się. Wystarczy parę godzin, żeby pacjent zaczął mówić że jest rok 1992, podawać aktualne miejsce przebywania Hamburg lub UK, kompletnie zatracić się co do własnej osoby,

- nastrój obniżony, 

- pojawiają się wyspy pamięci,

- podwyższony afekt,

- zaburzone funkcjonowanie poznawcze, a w szczególności: pamięć, koncentracja, percepcja własnej osoby, własnego zachowania.

- halucynacje wzrokowo-słuchowe (śledzą mnie, chcą mnie okraść, obgadują, chcą zniszczyć zabić, rozmowa pacjenta z członkiem rodziny, którego fizycznie nie ma na oddziale, zwolnić z pracy, zazdrość, oskarżanie bliskich o zdradę)


Stan fizyczny pacjenta

- wyraźne drżenie mięśniowe dalszych odcinków kończyn, głównie rąk. 

- podwyższone ciśnienie (najczęściej ok. 150/110 100u'),

- podwyższona temperatura ciała (najczęściej 37-37,5stC)

- odwodnienie (paradoksalnie... alkohol wypłukuje z organizmu przede wszystkim elektrolity),


I co teraz? Tu zależy od lekarza, który przyjął pacjenta. Najczęściej zlecane jest podanie 3xdziennie benzodiazepinów czy to domięśniowo czy bezpośrednio do krwioobiegu. Typowo jest to relanium 10mg ampułka albo lorabex 4mg ampułka. Nawadniany pozajelitowo pacjenta. Jak wiemy, że ryzyko zamajaczenia jest wysokie, często decydujemy się na podłączenie dwóch niezależnych wkłuć obwodowych (dlaczego? o tym niżej). Zaczyna się terapia tiaminą (wit B1).


I czekamy na rozwój sytuacji. Mijają 3-4 (czasami 2 dni) godziny i zaczyna się. Wyrywanie klamek w oknach, pacjent idzie próbuje odpalić ciągnik, bo trzeba zaorać pole, nauczycielka krzyczy "na uczniów", strażak próbuje "ratować" ludzi z "płonącego" budynku. 


Zaczęło się delirium tremens.


Następuje bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia pacjenta. Ale nie tylko. Przy okazji może on zrobić krzywdę innym chorym i personelowi.


Trzeba podjąć decyzję. Kładziemy pacjenta do łóżka, zabezpieczamy barierkami. Co z tego, "jak po 20 minutach" barierki są wyrwane, pacjent rozwalił łóżko (znowu!) i rzuca się na chorego z łóżka obok. Zabezpieczamy chorego pasami bezpieczeństwa. Powiadamiamy lekarza, rozpoczynamy oficjalną dokumentację z zastosowania środków przymusu.


W takim złym stanie pacjent może pozostać nawet i 6 dni (oczywiście pacjent jest co kilka godzin zwalniany z pasów), aczkolwiek spotkałem się z majaczeniem trwającym i dłużej. Oczywiście jest pampersowany, w skrajnych przypadkach cewnikowany. W tym czasie są podejmowane próby dopajania, dokarmiania, jeżeli stan pacjenta na to pozwala (nie krztusi się, nie pluje jedzeniem, chce w ogóle przyjąć cokolwiek bo często pacjenci zamykają usta i co zrobisz).


Prowadzimy monitoring funkcji życiowych (mega dla nas uciążliwy). Zobowiązani jesteśmy co 15 minut badać ciśnienie, temperaturę, saturację, tętno pacjenta i wpisywać to do dokumentacji medycznej. Przez cały okres zabezpieczenia pasami.


Jest zakaz odwiedzin pacjenta unieruchomionego. Jest to spowodowane nieprzewidywalnością odwiedzających, którzy mogą i mają prawo nie rozumieć co się dzieje z pacjentem, zdarzało się że na przykład rodzina próbowała nakarmić chorego winogronem i ledwo nam się udało uratować pacjenta. Więc żadnych wyjątków: żona, matka, córka, nieważne. Trzeba zaczekać aż czas zabezpieczenia pasami zakończy się.


W sytuacjach nadzwyczajnych podajemy dożylnie/domięśniowo haloperidol, clonazepam, pyralginę, paracetamol 1000mg, podajemy we wlewach KcL itd. Mimo że pacjent jest zabezpieczony pasami, w tym piersiowym, bardzo często zrywa pampersy, wyrywa sobie kaniule (dlatego zakładamy dwie, a poza tym chcemy mieć dojście na np. 0,9% NaCL w jednej i paracetamol w drugiej).


Pojawia się potliwość. Stan gorączkowy (nawet do 40 stC). Chory zwiduje koło łóżka bliskich. Twierdzi często że jest w pracy/na imprezie/w domu. Pojawia się bezsenność, która może trwać kilka dni: w tym czasie chory mówi do siebie, innych niewidzialnych ludzi, opowiadać co właśnie teraz robi w pracy (leżąc przypięty), śpiewać, krzyczeć. Krwistość w oczach, popękane naczynka. Ropa. Suchość warg. Padaczka.


I po ustąpieniu dilerum nic z tego nie pamięta. Po zakończeniu przymusu pasami jest pionizowany i rehabilitowany.


To co napisałem wyżej proszę traktować bardzo ogólnikowo. To tzw. "typówka". Natomiast każdy przypadek pacjenta jest inny i często wymaga specyficznego sposobu przechodzenia tego stanu. Mój wpis wpis należy traktować bardziej jako ciekawostkę, aniżeli wykładnię "tak jest wszędzie" bo nie jest. Ale tak jest z reguły.


Mój tag do obserwowania:

#hejtoangello 


Dodaję do zasięgu

#medycyna


Pytania? 


Pozdrawiam serdecznie

Opornik

@angello Miałem niedawno wątpliwą przyjemność przebywać sporo w ośrodku który niby nie jest paliatywny, ale w rzeczywistości to zwykła umieralnia dla starych/schorowanych osób, jakich wiele.


Szacun za twoją pracę i gratuluję życzę by ci psychika nie siadła, bo to są widoki jak z filmów o zombie.


Zaskoczyło mnie że prawie nie ma mężczyzn w tym zawodzie (widziałem tylko jednego, a byłem w ośrodkach państwowych i prywatnych), bo całe to przebieranie, mycie itd. to ciężka fizyczna praca.

Marchew

@angello A czy na oddział trafiają osoby które nie są uzależnione od substancji psychoaktywnych, a np. od internetu, gier, smartfonów?

camonday

> Brudne buty? Norma. Brudne zaniedbane paznokcie? Norma. Tłuste, niemyte włosy od kilku dni? norma.


To teraz zaczynam się o siebie martwić bo u mnie brudne buty i nie myte od kilku dni włosy to norma. Po co myć buty jak na następny dzień znowu się upierdolą od błota soli i deszczu? Włosy jak myje co tydzień to jest fajnie i nawet terapeuta mi mówi że mam sobie gratulować jak umyje co tydzień.


Nie normalne dla mnie byłoby gdyby buty były brudne od psiego gówna ale od takiego zwykłego błota czy kilka dni między myciami włosów to raczej normalne

Zaloguj się aby komentować

Następna