@Mario_Puzon A już Ci opowiadam historię z warszawskiego podwórka. W jednym z Dzielnicowych Biur Finansów Oświaty siedział sobie jeden chłopaczek. Wszyscy go chwalili, znał przepisy itd.
Az pewnego razu okazało się, ze w jednej ze szkół jest zatrudnione kilka fikcyjnych osób. A okazało się w ten sposób, że się ktoś zainteresował dlaczego woźna otrzymuje za nadgodziny... kilkanaście tysięcy złotych. Same nadgodziny. Ktoś zaczął grzebać i okazało się, że jest więcej takich przypadków.
Tytan intelektu i mistrz przekrętu wymyślił sobie, że dobrym pomysłem będzie upchanie kilku fikcyjnych etatów w JEDNEJ szkole. Mało tego - numery kont, na które leciały przelewy za fikcyjnych pracowników należały... do członków rodziny naszego myśliciela. Gość wyprowadził w ten sposób około 700 tys. zł. Zwinęli go i nie wiem jak wygląda sprawa przeciwko niemu ale za to wiem, że DBFO dla tej dzielnicy było i jest nadal obsrane, a wszyscy patrzą im bardzo dokładnie na ręce.