#ciekawostinwestycyjne

130
226

Czy wiesz, że…


… standardowy kod PIN składa się z 4 cyfr tylko dlatego, że był to najdłuższy ciąg liczb, jaki żona wynalazcy bankomatu była w stanie zapamiętać?


John Shepherd-Barron urodził się w 1925 roku w Indiach, które wówczas były jeszcze częścią Brytyjskiego Imperium. Jego ojciec był głównym inżynierem Komisji Portowej w Bengalu, a matka była utytułowaną tenisistką. Można więc śmiało powiedzieć, że pochodził z dobrze sytuowanej, inteligenckiej rodziny.


Mężczyzna, zaraz po II Wojnie Światowej, w której brał czynny udział jako żołnierz 159. Pułku Spadochronowego, zaczął pracę dla De La Rue, tj. dla brytyjskiej firma produkującej fizyczne rozwiązania do ochrony towarów, handlu i tożsamości. Karierę zawodową rozpoczął jako stażysta, ale w szybkim tempie awansował do pozycji dyrektora.


John, już jako dyrektor w De La Rue, pewnego dnia spóźnił się do banku, co uniemożliwiło mu wypłatę gotówki tego dnia. To bardzo go poirytowało. Myśl o niemożności wypłaty własnych pieniędzy nie chciała odpuścić i prześladowała go przez cały dzień. W pewnym momencie, relaksując się podczas kąpieli w wannie, wpadł na genialny pomysł (eureka?).


Nasunęło mi się, że musi być sposób, aby wypłacić swoje własne pieniądze, gdziekolwiek na świecie czy w Wielkiej Brytanii. Wpadłem na pomysł automatu z czekoladą, ale zamiast czekolady wydającego gotówkę


Tak też zrobił, i w 1967 roku przed Barclays Bank w Enfield stanął pierwszy De La Rue Automatic Cash System, czyli dzisiejszy bankomat. Początkowo urządzenie działało za pomocą jednorazowych żetonów, przypominających swoim wyglądem czeki. Co kontrowersyjne – pierwsze takie czeki były nasączone radioaktywnym węglem-14. „Musiałbyś zjeść 136 000 takich czeków, żeby miało to na ciebie jakikolwiek wpływ” – tłumaczył John Shepherd-Barron.


Początkowo PIN składał się z 6 cyfr, jednak żona Johna stale miała problemy z ich zapamiętaniem. Z tego powodu ciąg liczb skrócono do czterech. W pewnym momencie bankomaty zaczęły rozprzestrzeniać się po świecie (pierwszy bankomat poza Wyspami Brytyjskimi powstał w Zurychu), a że były one kopiowane 1:1, to idea 4-cyfrowego PIN-u rozniosła się po świecie i weszła niejako do standardu.


Historia ta niesie w sobie tyle ciekawostek, że aż ciężko powiedzieć, która z nich najbardziej mnie zaskoczyła. Radioaktywne czeki, bankomaty jako tak nowy wynalazek, czy też może fakt, że 4-cyfrowy PIN nie jest wynikiem badań na temat bezpieczeństwa naszych pieniędzy, a jest wyłącznie wynikiem preferencji użytkowych jednej osoby! A co was w tej historii najbardziej zaskoczyło?


#ciekawostinwestycyjne

65db0ac1-4de6-4b65-8440-9e2b5a903c8c
kuba-brylka

Fajna ciekawostka, ch⁎⁎⁎wa grafika, pozdrawiam

sireplama

Lol... śmiechem z grafiki:) Piorun ode mnie :]

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… można utopić pół miliona złotych w piramidzie finansowej dla wartego tysiąc złotych telewizora?


Witold W. to biznesmen i polityk, który w końcowym etapie swojego politycznego życia był członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Czynnym politykiem został już w 2006 roku, kiedy to po raz pierwszy objął stołek radnego sejmiku wojewódzkiego. Funkcję tą pełnił nieprzerwanie przez 3 kadencje. W 2007 i 2011 roku startował do Sejmu, jednak dwukrotnie nieskutecznie.


Jako biznesmen początkowo zajmował się wyłącznie handlem samochodami poleasingowymi. W późniejszym czasie jednak rozszerzył działalność o kredyty, leasingi itp. Gdy jego biznes zaczął nabierać wiatru w żagle, całkowicie przerzucił się do branży pożyczkowej, gdzie udało mu się zbudować ogólnokrajową rozpoznawalność. W. miał jednak apetyt na władzę, z tego powodu utworzył gazetę „Po Prostu Informacje”. Gdy tworzenie gazety od zera nie poszło mu najlepiej, postanowił przejąć dobrze funkcjonujący lokalny tygodnik „Komu i Czemu”. I tym razem przedsięwzięcie to zakończyło się klapą – ludzie widocznie nie chcieli kupować gazety od polityka. Ten zmuszony niskim popytem na pismo – najpierw obniżył jego cenę o połowę, a następnie zaczął rozdawać je za darmo. Wówczas to zaczęły się pierwsze problemy finansowe mężczyzny, któremu powoli brakowało pieniędzy na wypłaty dla swoich pracowników.


Na jego nieszczęście chwilę później na świecie wybuchł również wielki kryzys finansowy, który wydawał się być gwoździem do trumny polityka. Na jego skutek Getin Bank, partner Witolda w jego pożyczkowym biznesie, wypowiedział mu umowę na pośrednictwo finansowe. W. został więc bez środków do życia. W później czasie – podczas śledztwa – biegli rewidenci ustalili, że w tym okresie życia mężczyzna miał niemal 2,5 miliona długu i praktycznie zerowe przychody. A przecież z czegoś trzeba żyć, prawda?


Z tego założenia wyszedł W., który poszedł po linii najmniejszego oporu i założył jedną z najbardziej prymitywnych piramid finansowych w historii Polski. Śledczy nie mogli mieć wątpliwości, że działalność polityka nie jest legalna, pomimo tego pozwolili mu prowadzić ten biznes przez niemal 6 lat i oszukać kilkudziesięciu ludzi na łączną kwotę ponad 6 milionów złotych.


Zaćmiło mnie, zanosiłem mu te pieniądze, chociaż mogłem podejrzewać, że to się źle skończy, w sumie 569 tysięcy złotych. W reklamie zobaczyłem, że ci, którzy wpłacą wystarczająco dużo, otrzymają w nagrodę telewizor. Taki za tysiąc złotych, ale płaski, nowoczesny. Jak poszedłem tam pierwszy raz, to rzeczywiście te pudelka z telewizorami stały. Wcześniej straciłem spore pieniądze na akcjach. Zobaczyłem reklamę, potem rozmawiałem ze znajomym, który pożyczył mu pieniądze. On powiedział, że to radny sejmiku wojewódzkiego z PiS, że co niedzielę chodzi do kościoła. Zostawiłem u niego 569 tysięcy złotych, nie licząc odsetek wynikających z umów. Śni mi się to po nocach. To było kilka miesięcy po Amber Gold, ale ten znajomy tak dobrze o W. opowiadał, był zadowolony, a ja chciałem się odbić. Kupił mnie tymi procentami, przyznaję. Zeznania w komendzie policji składałem już kilka razy. Policjantom powiedziałem to samo co panu, pokazałem te same dokumenty. Nie stać mnie na założenie sprawy, bo musiałbym wpłacić 5 procent kosztów sądowych od sumy, którą jest mi winien Factor. To prawie 30 tysięcy, a ja mam zaledwie kilka tysięcy na koncie. Wiem, że jestem frajerem. Myśli pan, że odzyskam pieniądze?

- pytał jeden z poszkodowanych przez Witolda inwestorów.


#ciekawostinwestycyjne

5ac3be04-a0cc-4372-a1e9-a436928e30b8
kermelanik

Zatrzymałem się na "radny z PiS". Zaskakujące.

jajkosadzone

Mam nadzieje, ze to jest wymyslona historia, no nie mowice ze nie.

I ten argument z kosciolem- no k⁎⁎wa to soe nie dzieje naprawde

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… na darmowych butach można nieźle zarobić?


W 2006 roku Blake Mycoskie wybrał się na wakacje do Argentyny. Tam spotkał wolontariuszkę, która rozdawała buty biednym dzieciom. Dowiedział się wówczas, że brak obuwia jest jednym z głównych czynników chorobotwórczych wśród dzieci. Przejęty ich losem, Blake zaoferował swoją pomoc. W tym celu zaprojektował proste buty-espadryle*, które zamierzał sprzedawać na rynku amerykańskim. Zarobione w ten sposób pieniądze planował przeznaczyć na pomoc dla biednych dzieci z rozwijających się krajów Ameryki Południowej.


Niesiony szczytną ideą, Amerykanin po powrocie do kraju założył firmę TOMS Shoes z nietypowym modelem biznesowym: „one for one”. Oznaczało to, że firma sprzedawała nie tylko buty, ale i obietnicę, że podaruje potrzebującym dzieciom taką samą ilość par butów, jaką tylko uda się jej sprzedać. Pomysł chwycił i w pierwszym roku funkcjonowania firma sprzedała 10 tysięcy par butów i tyle samo też podarowała biednym dzieciom w Argentynie. Do 2012 roku firma rozdała ponad 2 miliony par butów w krajach rozwijających się.


Do tej pory wszystko wygląda kolorowo, jednak prawda nie zawsze jest tak słodka, jak wygląda na pierwszy rzut oka. Otóż na firmę spadła fala krytyki, zarzucając TOMS Shoes skapitalizowanie cierpienia biednych dzieci. Fala ta nasiliła się w 2014 roku, kiedy Blake Mycoskie sprzedał 50% udziałów w firmie za sprawą transakcji opiewającej na 625 milionów dolarów (z czego 300 trafiło bezpośrednio do majątku Blake’a)!


Jednak nie był to jedyny argument osób krytykujących model „one for one”. Okazało się bowiem, że model ten potępiły również osoby czynnie zaangażowane w pomoc krajom rozwijającym się. Uznały one, że model TOMS Shoes jest zaprojektowany nie po to, by walczyć z podstawowymi przyczynami ubóstwa, ale by sprawić, że konsumenci firmy będą się czuli dobrze. Jedno z badań mówiło: „darowizny rzeczowe mogą wykazywać negatywne efekty zewnętrzne na psychikę odbiorców, nieumyślnie zwiększając poczucie zależności od zewnętrznych darczyńców”. Badanie to wykazało również szkodliwy wpływ modelu „one for one” na lokalne rynki obuwnicze.


Ostatecznie, pod falą krytyki i nie sprzyjającej firmie prasie naukowej, TOMS Shoes zdecydowało się odejść od modelu biznesowego „one for one” w 2019 roku. Co prawda, nigdy nie udało się znaleźć żadnego statystycznie istotnego wpływu TOMS Shoes na poprawę sytuacji w krajach rozwijających się, ale z pewnością udało się poprawić sytuację założyciela firmy, Blake'a Mycoskie, który dzięki temu modelowi biznesowemu stał się multimilionerem…


#ciekawostinwestycyjne


*Espadryle to buty wynalezione prawdopodobnie w Hiszpanii. We wczesnych latach dwutysięcznych były one niezwykle popularne w Argentynie, zwłaszcza że koszt ich wyprodukowania nie był wygórowany. Dziś espadryle można spotkać niemal wszędzie na świecie. Całkiem możliwe, że główną rolę w popularyzacji tego rodzaju obuwia na świecie odegrał właśnie Blake Mycoskie.

e8840189-8b37-4272-b3c7-caa591725d99
VonTrupka

No tak, dzieciakom bez butów na pewno lokalni producenci odpalą parkę za frajer.

A jak nie, to na pewno uciułają na zakup butów.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… niemal połowie wszystkich średnich miast w Polsce grozi depopulacja?


W Polsce za miasto średniej wielkości uważa się ośrodek, który gromadzi ponad 20 tysięcy ludzi. Wyjątek stanowią miasta na prawach powiatu; w tym przypadku wystarczy, że zamieszkuje je ponad 15 tysięcy ludzi, by włączyć je do grona polskich średnich miast.


W 2017 roku powstała analiza Polskiej Akademii Nauk dotycząca miast tracących funkcje społeczno-gospodarcze. Jej autorem jest profesor Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN.


W raporcie tym możemy przeczytać, że w Polsce obecnie znajduje się 252 średnich miast, z czego aż 122 grozi depopulacja i utrata funkcji społeczno-gospodarczych. Wśród pierwszej piątki miast najbardziej zagrożonych znajdują się: Prudnik w województwie opolskim, Hajnówka w województwie podlaskim, Bartoszyce i Kętrzyn, oba z województwa Warmińsko-Mazurskiego, oraz Przemyśl w województwie podkarpackim. Całą listę można znaleźć pod tym adresem: https://samorzad.pap.pl/kategoria/praca/122-miast-srednich-tracacych-funkcje-spoleczno-gospodarcze .


Jeśli miasto pięciotysięczne, a jest takich w Polsce wiele, straci 3 tysiące mieszkańców, absolutnie nic mu się nie stanie. Ale jeśli w mieście pięćdziesięcio- czy stutysięcznym liczba ludności spadnie o 30 procent, będzie to olbrzymi kłopot. W takie miasto zainwestowano w infrastrukturę, sieci komunikacyjne i kanalizacyjne. To wszystko zostało skrojone na te 50, 100 tysięcy ludności. Jeśli drastycznie ubędzie mieszkańców, okaże się, że jest za dużo szkół, dróg i tak dalej. Tego nie da się zlikwidować; trzeba utrzymywać, restrukturyzować, zmieniać funkcje na inne, a to jest bardzo kosztowne. Dodajmy do tego starzenie się populacji. Z czego mamy dochody gminne? Z podatków. Gdy mniej ludzi pracuje, bo więcej jest na emeryturze, wpływy maleją. Z czego więc utrzymać infrastrukturę?

 – pyta profesor Śleszyński.


#ciekawostinwestycyjne

68133a0f-cc83-4992-90ed-6b6baa4b3c05
Daewoo_Esperal

Mojego 47 tysięcznego nie ma na liście :) co prawda co roku piszą, że się wyludnia ale to gówno prawda, ludzie przeprowadzają się do okolicznych wsi a mieszkania wynajmują więc trudno oszacować faktyczną liczbę

bimberman

to zdanie troche chyba nieprawdziwe:

 Z czego mamy dochody gminne? Z podatków. Gdy mniej ludzi pracuje, bo więcej jest na emeryturze, wpływy maleją. Z czego więc utrzymać infrastrukturę?

od kiedy emeryci nie płacą podatków ? gminy pobierają podatki od nieruchomości itd

czy o czymś zapomniałem ?

https://www.infor.pl/prawo/gmina/abc-gminy/252128,Dochody-Gminy.html

DeGeneracja

@CiekaowstkInwestycyjne Artykuł z 2017 roku

Zaloguj się aby komentować

Hej, obiecuję, że dziś już ostatnia ankieta. Więcej już spamować na tqagu nie będę ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ


Tradycyjnie 24h i dostosuję się do zwycięskiej opcji.


#ciekawostinwestycyjne

Ciekawostki z...

63 Głosów
Mikel

Dla mnie te obrazki AI właśnie nadają cały klimat tym ciekawostkom. Przyciągają moją uwagę, a o to teraz chodzi w mediach. Jeżeli obrazek jest na temat i przyciąga uwagę, to jest to chyba lepsze niż clickbaitowy tytuł, który robi z czytelnika debila?


Nie rozumiem bóldupienia, bo komuś nie podoba się Twój styl wpisów. Odwraca uwagę? I dobrze, taki jest cel - a nie robisz tego nachalnie czy kontrowersyjnie, dlatego dla mnie to bezpodstawny bólduping. Po prostu obrazek wygenerowany przez AI, który przedstawia z pewną dozą artystycznej interpretacji, sytuację którą opisujesz.


I tak na początku wpisów zadajesz 'clickbaitowe' pytania, choć trudno mi to nazwać clickbaitem. Artykuły onetu/wp mają clickbaitowe tytuły - budząc ciekawość zmuszają do czytania ale w ogóle jej nie zaspokajają bo celem jest zatrzymanie czytelnika a nie przedstawienie informacji o której szukał. Natomiast u Ciebie cały ten tekst jest odpowiedzią na pytanie, które zadajesz na początku. To też bardzo szanuję.

Zaloguj się aby komentować

Hej, jako że coraz częściej pod ciekawostkami pojawiają się nieprzychylne komentarze dotyczące postowanych obrazków generowanych przez AI, krótka ankieta. Chcecie żebym kontynuował ciekawostki z obrazkami generowanymi przez AI, czy może z prostą grafiką "Ciekawostki Inwestycyjne", którą zapostuje w tym wpisie?


Głosowanie potrwa 24 h po których dostosuję się do opcji, która wygra w ankiecie ; -)


#ciekawostinwestycyjne

657ebdd9-fc79-42a2-a665-7dc4d5130daa

Ciekawoskti z...

75 Głosów
hellgihad

@CiekaowstkInwestycyjne Dobrze jest, nie wiem kto się przywala do tego. Zdecydowanie wolę jakiś obrazek nawet mało związany z tematem niż taką planszę za każdym razem. W końcu tu chodzi o wrzutę i tekst a nie jakąś ilustracje, lol.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… wydalenie z seminarium może mieć ogromny wpływ na życie wszystkich fanów pizzy na świecie?


Z pewnością historia Toma Monaghana nie wpłynęła na świat do tego stopnia, co losy pewnego austriackiego akwarelisty, który po niedostaniu się do akademii sztuk pięknych wybrał inną, mniej artystyczną ścieżkę kariery. Niemniej jednak, wpłynęła ona na fanów pizzy na całym świecie, gdyż sieć pizzerii założona przez Toma dzisiaj operuje w około 90 krajach!


Wszystko to mogłoby nie mieć miejsca, gdyby nie wydalenie Toma z seminarium duchowego z powodu serii naruszeń dyscypliny. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jakie to były przewinienia. Wiemy jednak, że Tom nie znalazł się w seminarium przez przypadek, gdyż nawet po nim mężczyzna całe swoje późniejsze życie kierował się katolickimi zasadami. Po przejściu na emeryturę zrzekł się nawet większości swojego majątku na rzecz różnych katolickich inicjatyw edukacyjnych.


Ale po kolei. Tom Monaghan urodził się w 1937 roku w niezbyt zamożnej rodzinie. Kiedy miał zaledwie cztery lata, zmarł jego ojciec. Na skutek tego wydarzenia trafił do sierocińca prowadzonego przez zakonnice, z którego wyciągnęła go matka dopiero po sześciu latach. To w sierocińcu jedna z zakonnic przekonała chłopca do dedykowania swojego życia Bogu. Wówczas nikt nie mógł przypuszczać, jak duży wpływ na jego późniejsze życie miała ta obietnica.


Gdy dorósł, postanowił wstąpić do seminarium duchownego i zostać księdzem. Po wydaleniu z seminarium, nie mając większych planów na życie, Tom postanowił wstąpić do wojska. Odsłużył tam trzy lata, nim wrócił w rodzinne strony. Po powrocie postanowił zostać architektem i zapisał się na Uniwersytet w Michigan. Mężczyzna jednocześnie studiował i pracował jako dostawca pizzy. To podczas jednej z dostaw poznał swoją przyszłą żonę, z którą ma dziś czwórkę dzieci.


W pewnym momencie, wraz z bratem, zdecydowali się na zakup pizzerii od swojego szefa. Prawdopodobnie decyzja ta była motywowana obawą utraty pracy po zamknięciu pizzerii. Tom postanowił więc sam spróbować swoich sił w tym biznesie. Jak mu poszło? Początkowo nie najlepiej. Pizzeria przynosiła ogromne straty, co zmusiło Toma do zrezygnowania ze studiów. Ironia losu: mężczyzna postanowił rozwozić pizzę, żeby mieć z czego utrzymać się na studiach, a ostatecznie musiał rzucić studia, żeby rozwozić pizzę.


W tym przypadku jednak nie było tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bowiem niedługo później pizzeria zaczęła odbijać się od dna i zaczęła przynosić zyski. Mniej więcej tym okresie z prowadzenia biznesu wycofał się brat Toma, który nie chciał poświęcić swojego etatu listonosza na rzecz rozwijania niepewnego biznesu. Sam Monaghan był jednak nieustępliwy. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę i pierwsze zyski z pizzerii przeznaczył na otworzenie dwóch kolejnych lokali, tym razem już pod zmienioną nazwą, obowiązującą do dziś, tj. Domino's Pizza. Reszta to już dobrze znana historia.


Dziś Domino's Pizza jest warta około 14 miliardów dolarów. Sieć posiada około 20 tysięcy lokali na całym świecie i generuje rocznie ponad 4 miliardy dolarów obrotu.


#ciekawostinwestycyjne

9ac8f659-ce65-463a-b036-ce92fb9009b5
em-te

Obrót nie ma znaczenia. Jaki jest zysk?

Kremovka

A braciszek nie odezwał się po swoje jak interes zacząć przynosić zyski?

jajkosadzone

Pizza z parowkami w brzegach.

Super sprawa.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… na skutek działań Saddama Husajna zbankrutował jeden z najnowocześniejszych zakładów konstrukcji stalowych w Polsce?


W latach 70. ubiegłego wieku w Radomsku, w województwie łódzkim, rozpoczęto budowę Mostostalu. Zakład, który miał tchnąć w miasto nowe życie, okazał się jednym z najbardziej pechowych przedsięwzięć w Polsce, głównie ze względu na ramy czasowe, w których powstawał.


Mostostal Radomsko osiągnął pełnię swoich możliwości dopiero pod koniec lat 80., czyli w momencie, gdy w Polsce doszło do istotnych zmian ustrojowych. Wówczas zakład zatrudniał ponad 1600 pracowników, zaangażowanych w produkcję konstrukcji stalowych dla… Związku Radzieckiego. Niestety, nie bez powodu w tamtym okresie krążyło powiedzenie, że „ruble są jak wróble”, co miało oznaczać ich niską, wręcz znikomą wartość. Bowiem w latach 90. zaczęły królować te firmy, które produkowały na zachód i zarabiały w dolarach.


Z tego powodu Mostostal w Radomsku szybko popadł w problemy finansowe i już w 1990 roku rozpoczęły się chwilowe przestoje w pracy i kłopoty z wypłatami pensji. W momencie, gdy wydawało się, że sytuacja jest już nie do odratowania, nastąpił cud. Zakładowi udało się uzyskać duży kontrakt w Iraku, co najważniejsze – płatny w dolarach.


Nie było nawet czasu na świętowanie. Cały zakład błyskawicznie powrócił do pracy, aby jak najszybciej ukończyć zlecenie i znów stanąć na nogi. Niestety, 2 sierpnia 1990 roku wybuchła pierwsza wojna w Zatoce Perskiej. Saddam Husajn napadł na Kuwejt, co poskutkowało międzynarodowymi sankcjami na Irak. Polska do tych sankcji się przyłączyła, pozostawiając Mostostal Radomsko z pełnymi magazynami gotowych konstrukcji, za które jednak nikt nie miał zamiaru zapłacić…


Może brzmi to nieprawdopodobnie, ale zakład, którego majątek szacuje się na sto dwadzieścia miliardów starych złotych, zajmujący powierzchnię czterdziestu hektarów, posiadający 519 mieszkań zakładowych i hotel robotniczy, upadł. Był zbudowany na potrzeby ZSRR, a rozpad tego systemu przyczynił się do upadku firmy. Do tego dołożyły się sankcje wobec Iraku.

~ 1993 rok, Grzegorz Zbroja, przewodniczący Komisji Zakładowej „Solidarność”


#ciekawostinwestycyjne #ciekawostinwestycyjne

d1a14038-b7da-41fb-974b-d883a129da15
Artic

Sto dwadzieścia miliardów starych złotych to 1,2 miliona na dzisiejsze

Kemot

Czy obecna firma budowlana Mostostal Warszawa to jakaś pochodna wspomnianej firmy?

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… istnieje profesor, który otrzymał pokojową nagrodę nobla za stworzenie banku udzielającego pożyczek oprocentowanych na 20%?


Dziedziczenie biedy to proces, w którym ubóstwo jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, utrwalając się w strukturze społecznej rodziny lub społeczności. Jest to zjawisko wynikające z kombinacji wielu czynników, takich jak brak dostępu do edukacji, niskiej jakości opieki zdrowotnej, czy też braku kapitału startowego.


Tematem tym w latach 70. ubiegłego wieku zainteresował się profesor Muhammad Yunus, który postanowił wyruszyć w teren, do biednych, hinduskich wiosek, i na własnej skórze przekonać się jak z tą biedą naprawdę jest. Podczas swoich badań poznał on wiele przedsiębiorczych ludzi, którym do wyrwania się z biedy brakowało jedynie odrobiny kapitału, którego nikt nie chciał im jednak pożyczyć. Przypadkiem takim była między innymi Sufiya Begum, która produkowała meble z bambusa, a której do wydostania się z cyklu biedy brakowało… 27 centów. To właśnie dla takich przypadków, Muhammad postanowił otworzyć Grameen Bank.


Grameen Bank to instytucja bankowa mająca na celu walkę z ubóstwem poprzez udzielanie małych pożyczek dla najbiedniejszej warstwy społecznej. Co ważne, te pożyczki udzielane są każdemu z jakimkolwiek pomysłem na wyjście z biedy, bez potrzeby posiadania jakiegokolwiek zabezpieczenia finansowego. Na pierwszy rzut oka taki biznesplan zdaje się prosić o bankructwo, dlaczego więc tak się nie dzieje?


Otóż istnieje kilka wymagań, które jednak trzeba spełnić, żeby móc starać się o pożyczkę. Zdaję się, że najbardziej znaczącym jest to, że Grameen Bank nie pożycza pieniędzy bezpośrednio pojedynczym osobom, a tylko grupom ludzi. Tak więc, jeżeli chcesz się starać o pożyczkę, musisz znaleźć minimum 4 inne osoby w lokalnej społeczności, które także są nią zainteresowane. Dopiero zebrani w taką „grupę wsparcia” możecie starać się o indywidualne pożyczki. I choć żadna z osób nie jest odpowiedzialna za dług kogokolwiek ze swojej grupy, to na skutek braku spłaty zadłużenia przez kogoś z grupy – tracisz możliwość wzięcia kolejnych kredytów w Grameen Banku. Nie dzieję się to jednak zbyt często, gdyż aż 97% ludzi oddaje na czas pożyczone pieniądze.


Innymi metodami, które mają zwiększyć liczbę osób oddających pieniądze są m.in. konsultacje biznesowe podczas zawierania pożyczki, oraz regularne kontrole osób zakredytowany, które mają sprawdzić jak idzie im rozwój ich biznesu i ewentualnie wspomóc radą. Oprócz tego każda osoba starająca się o kredyt zobowiązana jest do złożenia przysięgi, w której m.in. obiecuje, że pośle wszystkie swoje dzieci do szkoły (jeden z głównych powodów dziedziczenia biedy). Ponadto osoby starające się o kredyt są zachęcane do brania udziału w wyborach.


Jak więc wygląda działalność Grameen Banku w liczbach? Otóż od momentu powstania do dnia dzisiejszego bank udzielił pożyczek w wysokości niemal 37 miliardów dolarów. Pożyczek tych udzielił niemal 11 milionom obywateli, z których aż 97% stanowiły kobiety. Bank ze swoimi pożyczkami działa w ponad 81 tysiącach hinduskich wiosek, co stanowi 94% całości. Całkiem nieźle jak na biznes, który przez wielu oceniany był jako niedorzeczny i nie mający szansy przetrwania.


#ciekawostinwestycyjne

85740575-8616-48fc-b091-ee1b3b66286e
KLH

"Przykłady negatywnych efektów pożyczki w Grameen Bank, jak i krytyka postępowania instytucji jest zawarta w filmie dokumentalnym Fanget i mikrogjeld produkcji Norsk Rikskringkasting. Idea Yusufa Muhammada i zasady działania Grameen Bank mogą być traktowane z jednej strony jako utopia, a z drugiej – jako zawoalowana humanitarnymi ideami chęć osiągania zysków na niewiedzy kredytobiorców. Ze względu na częsty analfabetyzm i niemożliwe przez kredytobiorców zrozumienie umowy kredytowej oraz wysokie oprocentowanie >60% pożyczka zamiast wyciągać z ubóstwa pogłębia je.

Niepłacenie rat powoduje naciski: pobicia, groźby, a nawet zajęcie domu.

Według badań zaledwie pięciu rodzinom na 60 udaje się polepszyć swoje życie. 2/3 rodzin nie zauważa zmiany, a standard życia pozostałej części uległ pogorszeniu. Thomas Ditcher przeprowadził na ten temat badania trwające kilkanaście lat. Wynika z nich, że tylko niewielkiej części udaje się efektywnie wykorzystać środki. U większości ludzi pożyczki znacznie utrudniły życie pożyczkobiorcom.

Grameen Bank skutecznie unika płacenia podatków posługując się kreatywną księgowością.

Firma chwali się tysiącami klientów, którym udało się polepszyć komfort życia, jednocześnie unikając podania liczby klientów (których szacuje się w milionach), którym komfort życia po zaciągnięciu kredytu znacznie się pogorszył."

CiekaowstkInwestycyjne

@KLH udało mi się znaleźć tylko taką polemikę: https://www.spiegel.de/international/business/microfinance-guru-under-pressure-muhammad-yunus-fights-to-save-his-reputation-a-734650.html

https://www.telegraphindia.com/world/hasina-hits-yunus-breaks-silence/cid/458735


Niby miało być jakieś śledztwo, więc wydaję mi się, że sprawa by się już wyjaśniła po 13 latach, gdyby coś rzeczywiście było na rzeczy.


Ciężko mi też uwierzyć w taką narracje, w sytuacji gdy bank działa już 50 lat i jest obecny w 94% wioskach w całym kraju. Ludzie by już chyba dawno temu przejrzeli na oczy, gdyby to co zacytowałeś było prawdą.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… można wymopować sobie lepszą przyszłość?


W 1989 roku Joy Mangano była rozwódką z trójką dzieci. Musiała godzić pracę na pełen etat z samotnym wychowaniem dzieci. Nic więc dziwnego, że w wolnym czasie chciała jedynie zrelaksować się i odpocząć. Jej wypoczynek na jachcie zakłócił jednak incydent z wylanym winem. Sfrustrowaną kobietę napadły wówczas myśli typu: „gdyby tylko ktoś zaprojektował skuteczniejszego mopa”.


O dziwo, na tym się nie zakończyło. Bowiem kobieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Po co ma czekać, aż ktoś to zrobi, skoro może zrobić to sama? W 1991 roku powstał więc „Miracle Mop”, mop, który dzięki swojej specjalnej konstrukcji miał znacznie skuteczniej pochłaniać ciecze oraz umożliwiać łatwe wyżymanie go bez zmoczenia rąk użytkownika.


Początkowo produkt nie wzbudził większego zainteresowania. Joy Mangano prezentowała swój produkt głównie na targowiskach, ale szło jej to, kulturalnie mówiąc, nie najlepiej. W końcu udało jej się wystawić swój produkt do sprzedaży w amerykańskiej telewizji QVC (która była czymś podobnym do Telezakupów Mango w polskiej telewizji). Ale i tam początkowo mop nie osiągnął zbytniego sukcesu.


Wszystko zmieniło się, gdy Joy przekonała władze telewizji, by pozwoliły jej wystąpić przed kamerą i zareklamować swój produkt. Pomimo braku jakiegokolwiek doświadczenia w pracy przed kamerą, Joy osiągnęła niebywały sukces. W ciągu zaledwie pierwszych 30 minut swojego występu sprzedała ponad 18 tysięcy sztuk „Miracle Mopa”. 30 minut, które całkowicie zmieniły jej życie.


Szacuje się, że przez następne lata „Miracle Mop” sprzedawał się w ilościach przekraczających 10 milionów dolarów rocznie! Od tamtej pory Joy została wynalazczynią na pełen etat. Do dziś szacuje się, że sprzedała ona swoje autorskie produkty na kwotę około 3 miliardów dolarów.


Dodatkową ciekawostką może być fakt, że kobieta mogła zacząć swoją karierę profesjonalnej wynalazczyni znacznie wcześniej. Bowiem w latach nastoletnich wynalazła ona fluoroscencyjną obrożę dla zwierząt, która miała uczynić je bardziej widocznymi podczas nocy. Wszystko na skutek jej pracy w szpitalu dla zwierząt, gdzie dowiedziała się, że głównymi pacjentami były psy i koty potrącone przez samochody w nocy. Wówczas jednak nikogo nie zainteresował jej wynalazek, więc na jej pierwszy komercyjny produkt musieliśmy czekać kolejne kilkanaście lat.


#ciekawostinwestycyjne


Nie udało mi się odnaleźć zapisu tych 30 minut, które całkowicie zmieniły życie Joy Manago, ale klikając tutaj możecie obejrzeć jedną z późniejszych reklam (z 1996 roku) „Miracle Mopa”, w której „gra” sama Joy.

5df2bff5-73c6-448d-8a5c-a6c027e5d373
Mel

@CiekaowstkInwestycyjne chyba film też nakręcili na podstawie jej historii

lexico

@Mel chyba tak i dodatkowo całkiem dobry

VonTrupka

>można wymopować sobie


@CiekaowstkInwestycyjne wycisnąć

Tino

Nie udało mi się odnaleźć zapisu tych 30 minut, które całkowicie zmieniły życie Joy Manago, ale klikając tutaj możecie obejrzeć jedną z późniejszych reklam (z 1996 roku) „Miracle Mopa”, w której „gra” sama Joy.


Ciekawa historia, tylko mam wątpliwości czy to pierwsze nagranie rzeczywiście istniało, a nie bardziej to była legenda, która w połączeniu z PR i marketingiem korporacji dała właśnie takie, a nie inne wyniki późniejszej sprzedaży.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


…można kogoś okraść z pomysłu i jednocześnie podarować mu lepsze życie?


W 1970 roku, w Berkeley w Kalifornii, doszło do jednego z najdziwniejszych splotów wydarzeń, o jakim kiedykolwiek słyszałem. Główną rolę w tym wydarzeniu odegrała Brytyjka Anita Roddick, która podczas wakacji w Stanach Zjednoczonych przemierzała słynną dzielnicę handlową Union Square w San Francisco. W pewnym momencie zajrzała ona do The Body Shop, malutkiego sklepu sprzedającego lokalnie produkowane kosmetyki do pielęgnacji skóry oraz oferującego możliwość indywidualnego komponowania zapachów z olejków eterycznych. Kobietę zachwyciła oferta sklepu, i wyszła z niego z torbami pełnymi produktów.


Ot, i tyle? Tak! Bowiem okazało się, że sześć lat później kobieta postanowiła dosłownie skopiować The Body Shop. Anita Roddick nie tylko nazwała swój sklep w dokładnie ten sam sposób, ale również skopiowała jego produkty i nawet broszurę reklamową! W końcu, co jej za to groziło? Kto mógłby się o tym kiedykolwiek dowiedzieć? O małym lokalnym sklepiku w Brighton, w Anglii? Wówczas wydawało się to na tyle abstrakcyjne, że kobieta nawet się nad tym nie zastanowiła.


Problem polegał jednak na tym, że ten mały lokalny sklepik szybko przestał być zarówno małym, jak i lokalnym. Idea sprzedaży lokalnie produkowanych kosmetyków zaintrygowała na tyle mieszkańców Wysp Brytyjskich, że po niecałym roku Anita była w stanie otworzyć drugi The Body Shop. A to był dopiero początek. W zaledwie osiem lat The Body Shop rozrósł się do sieci 138 sklepów, z których 87 zostało otworzonych poza terytorium Wysp Brytyjskich!


I to nie koniec. Bowiem w tym samym roku spółka The Body Shop stała się spółką giełdową, a wartość jej akcji w ciągu kolejnych ośmiu lat urosła o ponad 10 tysięcy procent! Istne szaleństwo, niebywały sukces, o którym każdy marzy. Problem jednak w tym, że jak pewnie dobrze pamiętacie – idea The Body Shop została ukradziona.


Anita Roddick miała o tyle szczęście, że właścicielkami oryginalnego The Body Shop były dwie hipiski, Peggy Short i Jane Saunders, które w swoim życiu nigdy nie podążały za pieniędzmi. Kobiety swój sklepik prowadziły bardziej z pasji niż z obowiązku i nigdy nie interesowały się żadnymi pozwami sądowymi. Pomimo tego, w 1987 roku Anita Roddick zaoferowała im 3,5 miliona dolarów za wyłączne prawa do nazwy ich firmy. Kobiety szybko przystały na tę propozycję, która – musicie przyznać – dla większości zwykłych ludzi była po prostu ofertą nie do odrzucenia.


W ten oto sposób zwykła wizyta w lokalnym sklepiku przemieniła się w wydarzenie, które na zawsze przedefiniowało życie tysiącom osób, a najbardziej: Anicie Roddick, Peggy Short i Jane Saunders…


#ciekawostinwestycyjne

a9d3a087-7ba8-4b80-8c4a-70c0f6030002
Thomash80

Co tej pani po prawej stało się w palce?

Hakamairi

@Thomash80 AI, straszna choroba

CiekaowstkInwestycyjne

@Hakamairi zdaje się, że nie wyleczalna, bo miesiące mijają a palce dalej są wykrzywiane lub nawet "doszywane"

JanPapiez2

Ciekawe co się stało z paniami hipiskami po tym jak dostały przelew, bo jak rozumiem 3.5mln do podziału na pół?

CiekaowstkInwestycyjne

@JanPapiez2 z tego co pamiętam to panie dalej sobie spokojnie żyły i aż do 2018 roku prowadziły swój sklep (już pod zmienioną nazwą - The Body Time)

GtotheG

@CiekaowstkInwestycyjne chyba mam dusze hipiski, też by mi kilka milionów starczyło :3

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… w przeszłości banki obsługiwały wyłącznie bogatych klientów?


Amadeo Giannini to Amerykanin pochodzenia włoskiego, który zapisał się w historii jako twórca Bank of Italy, później przechrzczonego na funkcjonujący do dziś Bank of America, czyli jeden z największych banków na świecie. Rodzinie Gianniniego udało się w zaledwie dwa pokolenia przejść drogę od ubóstwa do bycia jedną z najlepiej sytuowanych rodzin na świecie. Jak tego dokonali?


Drogę tę rozpoczął Luigi Giannini, ojciec Amadeo, który wyemigrował z Włoch do Stanów Zjednoczonych podczas kalifornijskiej gorączki złota. Udało mu się wówczas odłożyć majątek, który umożliwił zakupienie farmy. Niestety, gdy Amadeo miał zaledwie 6 lat, jego ojciec został śmiertelnie postrzelony przez swojego pracownika podczas kłótni dotyczącej pieniędzy. Dwa lata później jego matka wyszła ponownie za mąż, tym razem za lokalnego biznesmena zajmującego się handlem produktami rolnymi.


Jako nastolatek Amadeo zrezygnował ze szkoły na rzecz zatrudnienia w firmie swojego ojczyma jako przedstawiciel handlowy. Mężczyzna okazał się świetnym sprzedawcą i z czasem piął się po kolejnych szczeblach kariery, zyskując coraz większe uznanie w środowisku. Prawdopodobnie to umożliwiło mu poślubienie córki lokalnego magnata nieruchomościowego, co z kolei pozwoliło mu przejść na emeryturę już w wieku 31 lat. Od tej pory Amadeo miał się zajmować wyłącznie doglądaniem majątku swojego teścia.


Pomimo tego, w późniejszym czasie został on mianowany jednym z dyrektorów w lokalnym banku Columbus Savings & Loan, w którym, jak się pewnie domyślacie, jego teść miał znaczące udziały. Jako dyrektor banku, Amadeo forsował pomysł rozszerzenia działalności banku na niezagospodarowaną dotąd część społeczeństwa, tj. klasę średnią (w tamtym czasie banki skupiały się wyłącznie na obsłudze bogatych klientów). Pomysł ten spotykał się z krytyką innych dyrektorów, którzy wyśmiewali jego propozycje jako absurdalne. Giannini potraktował te odmowy personalnie i postanowił złożyć rezygnację ze stanowiska, a wszystko po to żeby otworzyć własny bank i pokazać wszystkim, że się mylili.


Tak też rozpoczął swoją działalność Bank of Italy, późniejszy Bank of America, który początkowo powstał jako bank skierowany do rosnącej populacji włoskich imigrantów w San Francisco (którzy dotąd nie mogli skorzystać z usługi żadnego innego banku). Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę! W zaledwie rok od rozpoczęcia działalności bank operował już gotówką przekraczającą niemal 100-krotnie początkowy depozyt.


Rok później San Francisco nawiedziło trzęsienie ziemi, które poskutkowało wielkim pożarem. Amadeo Gianniniemu – jako jednemu z nielicznych - udało się wydostać całość posiadanych przez bank pieniędzy i uchronić je przed zniszczeniem. Dzięki temu operował on dużym kapitałem, w momencie gdy mieszkańcy miasta potrzebowali go najbardziej - to umożliwiło mu niesamowity rozwój banku, który w krótce zaczął otwierać swoje pierwsze oddziały poza miastem. Była to rewolucyjna strategia jak na tamte czasy (tj. czasy w których banki ograniczały się wyłącznie do lokalnej działalności).


Strategia ta przyniosła bankowi dalszy, niemal logarytmiczny, rozwój. Z czasem Amadeo zauważył jednak, że nazwa Bank of Italy hamuje rozwój jego banku w innych amerykańskich miastach. Zaczął więc inwestować w założony w 1923 roku Bank of America i z czasem przejął go, łącząc obie instytucje pod nazwą Bank of America.


Podsumowując, historia Amadeo Gianniniego to nie tylko opowieść o amerykańskim śnie, ale również opowieść o tym by nigdy w siebie (i swoje pomysły) nie zwątpić. Kto wie jak dzisiaj wyglądałaby bankowość, gdyby w 1904 roku Amadeo Giannini nie postanowił udowodnić wszystkim, że jego pomysły nie są absurdalne i mają szansę powodzenia…


#ciekawostinwestycyjne

b3ce7ffa-e8f6-4c88-965b-0619d42fd6b6
Kremovka

Jego ojciec miał kasę, matka wyszła za bogatego gościa, on sam poślubił kobietę po której odziedziczył kasę i "został mianowany" xD na dyrektora banku xD nie neguje tego że sam też dużo zrobił dla swojego sukcesu ale błagam, oczywiście że są ludzie sukcesu i ich historię mogą być inspirujące ale wg takie gadanie o tym że każdy może coś osiągnąć to zwykła propaganda niczym nie różniąca się od tej w związku radzieckim która karmią nas korporacje żebyśmy ciężej zapierdalali.

A_I

@Kremovka taki sam człowiek sukcesu jak bill gates czy elon

CiekaowstkInwestycyjne

@Kremovka jego ojciec zaczynał od zera. Podobnie z jego matką. To ich dobre decyzje życiowe zapewniły mu lepszy start w życiu.


Pokaż mi ile osób mogąc do końca życia być zarobionymi na emeryturze, zdecydowałoby się jednak na rokręcenie ryzykownwgo, innowacyjnego biznesu, które mogło spowodować twoje bankructwo. Moim zdaniem to wiele świadczy o takim człowieku.

kpt6

Wszystko spoko, fajny artykuł, ale ten rozwój logarytmiczny to jednak niezbyt szybko 😉

eth

Wykładniczy, logarytmy po początkowym bum w przedziale 0-1 dalej rosną powoli( obrócona parabola) @CiekaowstkInwestycyjne

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


…istnieje zeroemisyjny klub piłkarski?


Dale Vince to brytyjski biznesmen i multimilioner, który swojego majątku dorobił się niemal w całości na produkcji zielonej energii. Brytyjczyk po raz pierwszy zobaczył turbinę wiatrową w 1991 roku i od razu zakochał się w tej technologii. Nic więc dziwnego, że niedługo później założył on firmę Ecotricity. Początkowo składała się ona z jednej turbiny wiatrowej, która zasilała w prąd… starą ciężarówkę wojskową, w której mężczyzna wówczas mieszkał. Na przestrzeni lat udało mu się jednak na tyle rozwinąć swoją firmę, że dziś dostarcza ona prąd do ponad 200 tysięcy odbiorców.


Ale dzisiaj nie o tym. Dziś o inwestycji Dale'a w angielski klub piłkarski, dokładnie to w 133-letni Forest Green Rovers F.C., który obecnie gra w angielskiej czwartej lidze. Na początku 2010 roku Dale Vince został głównym akcjonariuszem tego klubu i już po kilku miesiącach objął on stanowisko prezesa. Myliłby się jednak ten, który oczekiwałby od Brytyjczyka świetnego planu biznesowo-sportowego. Plan owszem był, ale… ekologiczny.


Jedną z pierwszych decyzji Dale'a było zakazanie spożywania czerwonego mięsa przez piłkarzy klubu. Chwilę później z terenu całego stadionu usunięto jakiekolwiek produkty pochodzenia zwierzęcego. Dalszymi krokami w celu poprawy „ekologiczności” klubu było zamontowanie na stadionie paneli fotowoltaicznych oraz inwestycja w kosiarkę zasilaną… jakżeby inaczej, energią słoneczną. W klubie zaprzestano też stosowania jakiejkolwiek chemii do utrzymania trawy boiska w nienagannym stanie. W 2015 roku Forest Green Rovers F.C. zostali pierwszym całkowicie wegańskim klubem piłkarskim, a w 2021 roku pierwszą drużyną sportową, która wystąpiła w strojach w całości wyprodukowanych z zrecyklingowanego plastiku z domieszką kawy. Ponadto Organizacja Narodów Zjednoczonych uznała Forest Green Rovers za pierwszy na świecie klub piłkarski neutralny pod względem emisji dwutlenku węgla, a FIFA opisała go jako

greenest team in the world.


Choć inwestycja w poprawę "ekologiczności" klubu przełożyła się na jego popularność i ogólną rozpoznawalność, to jednak nie wpłynęła ona na jego wyższy poziom sportowy. Tak więc, po trzynastu latach od przejęcia klubu przez multimilionera, drużyna wciąż znajduje się w czwartej lidze rozgrywkowej.


#ciekawostinwestycyjne

3222f8f5-92f5-4f08-959d-d7bcadb45bd1
zboinek

@CiekaowstkInwestycyjne pewnie i tak nic by z nich więcej nie było niż ta 4 liga. A teraz moga sie przynajmniej szczycić innowacyjnością. Nie czaje tylko czemu zawodnicy w domu nie mogą jeść mięsa

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że…


… na gorączkach złota można było dorobić się fortuny?


Spopularyzowane przez branże filmową „gorączki złota” kształtowały historię wielu regionów świata, w tym – a nawet w szczególności – wielu obszarów Stanów Zjednoczonych. Wyobraź sobie ludzi, którzy porzucili swoje dotychczasowe życie, prace, a nawet rodziny; i - zaślepieni wizją zdobycia łatwego bogactwa – wyruszyli w podróż w nieznane. A wszystko to na skutek… plotki dotyczącej odkrycia nowych złóż złota. Plotki, która wcale nie musiała okazać się prawdziwa.


Niestety, wielu z tych, którzy zdecydowali się porzucić swoje dotychczasowe życie na rzecz gorączki złota, nie spotkał wymarzony finał. Wiele ludzi utraciło nie tylko oszczędności całego swojego życia, ale i zdrowie w pogoni za złotem. Skąd więc ta teza, że na gorączkach złota można było się dorobić? Otóż – paradoksalnie - najczęściej w pogoni za złotem zarabiali nie ci goniący, tylko ci, którzy dostarczali im usługi i towary.


During a gold rush, sell shovels (podczas gorączki złota, sprzedawaj łopaty)

~ amerykańskie powiedzenie, świetnie oddające rzeczywistość gorączek złota.


Belinda Mulrooney była stewardessa na statku S.S. City of Topeka, kiedy usłyszała o gorączce złota w Klondike w Kanadzie. Kobieta postanowiła dołączyć do gorączki, lecz nie jako poszukiwacz złota, tylko sprzedawca jedwabnej bielizny i termoforów. Wydała na ten cel oszczędności całego swojego życia. Później z pewnością nie żałowała swojej decyzji - w końcu udało się jej sprzedać cały inwentarz, zarabiając na tym sześciokrotność początkowej kwoty inwestycji!


Belinda jednak na tym nie poprzestała i całą zarobioną w ten sposób fortunę wydała na założenie własnej restauracji w pobliżu złóż złota. Biznes szedł jej na tyle dobrze, że wkrótce restauracja przemieniła się w hotel. W niedługim czasie kobieta zaczęła również inwestować w kopalnie złota, w ten sposób nabywając prawa do części z ich zysków. W przeciągu roku od rozpoczęcia się gorączki złota, kobieta nabyła już prawa do co najmniej 5 różnych „kopalń”. W ten sposób zwykła stewardessa w szybki sposób awansowała do posiadaczki wspaniałego hotelu i udziału w zyskach w kilku kopalniach złota. A wszystko to za sprawą „sprzedawania łopat, tam gdzie szukają złota”!


#ciekawostinwestycyjne

e501b65c-86e9-4f13-b02b-471e1d31f21b
bizonsky

Napisane jak dla jakiegoś szesciolatka i głupia grafika? =

Mem jak ktoś wali w przycisk z logo "ciekawostki inwestycyjne" XD

Odczuwam_Dysonans

@bizonsky mi to pasuje - przyjemna ciekawostka do przeczytania na przerwie na fajkę. Nie zawsze lektura musi być ambitna

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...


... istniały społeczności pierwotne, które nigdy nie „wynalazły” handlu?


Pirahã to rdzenny lud zamieszkujący amazoński las deszczowy. Przedstawiciele tego ludu zamieszkują okolice rzeki Maici w Brazylii i znani są z unikalnego stylu życia. Unikalnego, nawet jak na inne ludy pierwotne. Otóż Pirahã nigdy nie wykształcili pojęcia przyszłość, w związku z tym ich życie polega wyłącznie na chwili obecnej.


Oznacza to, że jeżeli podarujesz im jedzenie, to zjedzą je oni natychmiast, nie zostawiając nic na potem. Koncept przechowywania żywności nie jest im znany. Kiedy następnym razem zgłodnieją, po prostu wybiorą się na kolejne polowanie i tak: w kółko.


Oprócz tego, nie wykształcili oni żadnej hierarchii społecznej. Zaś o bliskich pamiętają oni tak długo, jak Ci żyją. Wraz z ich śmiercią – Pirahã zupełnie o nich „zapominają”. Ponadto koncept siły wyższej – Boga lub bogów – także jest im obcy. Pirahã nie są w stanie uwierzyć w nic, czego sami nie byli świadkiem, czego sami nie dostrzegli.


Nic więc dziwnego, że nigdy – aż do kontaktu z cywilizacją świata zachodniego - nie wykształciło się u nich zjawisko handlu, bo niby czym mieliby handlować i w jakim celu? Po tym, gdy kolonizatorzy nauczyli ich jak wymieniać jedne dobra na drugie, lud Pirahã zaczął handlować… seksem, oczekując w zamian takich dóbr jak maczety, proch, cukier czy whiskey. Koniec końców można więc śmiało powiedzieć, że są oni tylko ludźmi…


#ciekawostinwestycyjne

d811b2b7-1c85-4910-a9b8-1909439dd1ae
Kremovka

To jest bardzo ciekawe, ale co do tego że nie są w stanie uwierzyć w coś czego nie widzieli to cytując Wikipedię: Ich religia przypomina wierzenia animistyczne – są przekonani o istnieniu świata duchów, zwanych przez nich xigagaí, „istotami bez krwi”. Uważają też, podobnie jak inne plemiona południowoamerykańskie, że świat podzielony jest na wyższe i niższe strefy. Ich kultura nie posiada jednak wielu innych elementów typowych dla religii, takich, jak rytuały, wiara w życie pozagrobowe czy mitologia (w tym mit o stworzeniu świata).

CiekaowstkInwestycyjne

@Kremovka tak, tylko tam temat jest o tyle gruby, że oni uważają, że naprawdę te "istoty" spotykają. Kiedyś zaprowadzili do nich kolonizatorów, lecz Ci nie byli w stanir ich dostrzec

209po

@CiekaowstkInwestycyjne kiedyś gdy nauczono małpy co to jest pieniądz, to pierwszą z rzeczy, które samice sprzedawały, był seks

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...


... posiadanie dużych pieniędzy bez umiejętności zarządzania nimi, może przynieść więcej problemów niż pożytku?


Boris Becker to jedna z najjaśniejszych gwiazd w historii tenisa kiedykolwiek. Ten niezwykły sportowiec wygrał najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie, Wimbledon, mając zaledwie 17 lat. Do dziś nikomu nie udało się pobić tego rekordu. W ciągu swojej imponującej kariery Becker zdobył sześć tytułów wielkoszlemowych oraz złoty medal w deblu na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w 1992 roku. Jednakże, wystarczy o tenisie, przejdźmy do finansów Beckera. Ten wybitny tenisista przyznał w jednym z wywiadów, że jego życie to szereg złych decyzji finansowych, które wynikały z braku podstawowej wiedzy o finansach. Przeanalizujmy te decyzje, wierząc, że dzięki temu sami ich unikniemy.


Becker stracił dużą część swojego majątku na – tu, zero zaskoczenia - kobiety. Był dwukrotnie żonaty i miał wiele romansów. Pierwsze małżeństwo zakończyło się z jego winy i kosztowało go 14,4 miliona dolarów. Ciekawostką jest, że małżeństwo rozpadło się w 2000 roku z powodu zdrady Beckera z Rosjanką Angelą Ermakową, która zaledwie rok później sama pozwała Beckera i wygrała w sądzie 10 milionów dolarów na rzecz opieki nad dzieckiem, co do którego ojcostwa Becker długo się nie przyznawał.


Po zakończeniu kariery tenisowej Becker próbował swoich sił w pokerze. Ciężko nazwać go jednak zawodowym graczem - Becker po prostu lubił przegrywać duże sumy pieniędzy. Szacuje się, że w ciągu swojej przygody z pokerem przegrał około 15 milionów dolarów. Do nieudanych występów na pewno przyczyniło się uzależnienie od leków i alkoholu, do którego przyznał się Becker.


Można by odnieść wrażenie, że Becker był bardzo rozrzutny i nie przywiązywał dużej wartości do pieniędzy, ale to nie do końca prawda. Mężczyzna zdecydowanie nie lubił dzielić się swoim majątkiem z państwem. W 2002 roku został skazany przez niemiecki sąd na dwa lata więzienia w zawieszeniu i 500 tysięcy euro grzywny za oszustwa podatkowe. Boris nie był typem człowieka, który uczył się na własnych błędach, i zaledwie dwa lata później francuski urząd skarbowy wszczął przeciwko niemu postępowanie. Sprawa zakończyła się grzywną w wysokości 500 tysięcy dolarów.


Złe decyzje finansowe Borisa Beckera doprowadziły go do osobistego bankructwa w 2017 roku (z długami na poziomie 50 milionów funtów). Mężczyzna jednak dokonał kilku przestępstw podatkowych, próbując zostać uznanym za bankruta, m.in. miał on prać brudne pieniądze i ukrywać swój prawdziwy majątek, co przypłacił wyrokiem 2,5 roku pozbawienia wolności. Mężczyzna opuścił więzienie w 2022 roku i udzielił kilku wywiadów, w których zapowiedział, że rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu. Czas pokaże, czy mu się to uda.


#ciekawostinwestycyjne

0a694e73-dd37-42d2-9929-9b3dd81e46f6
bartek555

Mysle, ze od poczatku srodki odurzajace mialy wplyw na wszystko co dzialo sie w jego zyciu.

sireplama

Słowem... kobiety i przestępczość = lepiej trzymać się z daleka

GrindFaterAnona

 Ten wybitny tenisista przyznał w jednym z wywiadów, że jego życie to szereg złych decyzji finansowych, które wynikały z braku podstawowej wiedzy o finansach.


@CiekaowstkInwestycyjne serio? to teraz trzeba mieć podstawową wiedzę o finansach, żeby wiedzieć, ze kochanki, zdrady i rozwody, poker, alko i dragi + oszustwa podatkowe, to nie jest najlepszy sposób na wzbogacenie się, czy chociażby utrzymanie majątku? xD

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...


... przy produkcji sera może powstać odór tak śmierdzący, że aż powodujący problemy z widzeniem?


Dairy Crest Limited jest jednym z największych producentów sera na Wyspach Brytyjskich. Flagowym produktem firmy jest popularna marka serów „Cathedral City”, która posiada wręcz kultowy status wśród Brytyjczyków. Jej popularność potwierdza fakt umieszczenia marki w prestiżowym rankingu 10 największych rodzimych marek w 2012 roku.


Przez lata marka ta utrzymywała nienaganny wizerunek „dobrego sąsiada” dbającego o lokalną społeczność - zatrudniającego do pracy lokalnych mieszkańców i produkującego ser z mleka zakupionego od lokalnych rolników. Niestety, reputacja ta legła w gruzach w 2021 roku, kiedy ujawniono, że fabryka produkująca ser Cathedral City w przeszłości wielokrotnie dopuszczała się wycieków ścieków do pobliskiej rzeki. Incydenty te doprowadziły do poważnego zanieczyszczenia środowiska, w tym do masowego obumarcia ryb. Poziom zanieczyszczenia okazał się na tyle wysoki, że wpłynął negatywnie na jakość życia lokalnej społeczności, której działania doprowadziły do wykrycia przyczyny zanieczyszczenia.


Sprawa znalazła swój finał przed sądem, który orzekł, że incydenty związane z wylewem ścieków do rzeki spowodowały tak silne nieprzyjemne zapachy, że uniemożliwiły one normalne funkcjonowanie mieszkańcom okolicy – powodując między innymi problemy ze snem, bóle głowy, czy nawet pogorszenie widzenia! Dairy Crest Limited, przyznało się do 21 zanieczyszczeń, których miało dopuścić się od 2016 roku. W ramach kary, sąd nałożył na Dairy Crest grzywnę w wysokości 1,5 miliona funtów.


#ciekawostinwestycyjne

1b422642-841b-48c4-bfd6-895eb44f41c4
bartek555

U nas by dostali 500zl mandatu.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...


... istnieje bezpośrednia korelacja pomiędzy spadkiem Produktu Krajowego Brutto (PKB) a wzrostem bezrobocia?


Nawet w najmocniejszej gospodarce bezrobocie nigdy nie spadnie do zera. Zawsze ktoś jest w trakcie poszukiwania nowej pracy lub jest chwilowo bez pracy, ponieważ jego zawód „wyginął” z powodu postępu technologicznego. Z tego powodu wprowadzono pojęcie „naturalnej stopy bezrobocia”, czyli minimalnego poziomu bezrobocia, gdy rynek jest w stanie równowagi. Dzisiaj chciałbym pomówić o prawie Okuna, które dotyczy bezrobocia przekraczającego tę właśnie naturalną stopę bezrobocia.


Prawo Okuna to makroekonomiczne prawo, które bada związek między przymusowym bezrobociem a wysokością PKB. Zostało ono sformułowane przez Arthura Okuna na podstawie obserwacji dwóch wskaźników: PKB i stopy bezrobocia w USA. Według tego prawa, spadek PKB o 2% prowadzi do wzrostu bezrobocia o 1%.


Często, oglądając wiadomości, nie zdajemy sobie sprawy z ukrytych konsekwencji niektórych informacji, które są nam przedstawiane. Kiedy słyszymy o spadku PKB, wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że ma to bezpośredni wpływ na naszą sytuację. Dlatego chciałbym, aby po dzisiejszej ciekawostce każdy zapamiętał jedno: spadek PKB = wzrost bezrobocia.


#ciekawostinwestycyjne

251f7c3d-ea9f-4e63-8b91-295651ef7751
Kremovka

@CiekaowstkInwestycyjne bardzo lubię twoje wpisy, ale ten był tak banalny że się czułem jakbym oglądał amerykański dokument udowadniający że jedzenie kiszonego ogórka zapijając mlekiem prowadzi do sraczki.

SZWIERZAK

PKB to najgorszy sposob na ocenianie rozwoju gospodarczego.

Xianth

Trochę masło maślane, dużo tekstu mało treści. No i oczywistym rozwiązaniem jest zero growth policy bo wtedy masz budżet by kompensować potencjalne spadki więc bezrobocie nie wzrośnie.

Poza tym to raczej correlation, not causation, obie te wartości mogą zależeć od innej (nazwijmy ją np zdrowiem gospodarki). Jak gospodarka podupada to obie te wartości się pogarszają.

Zaloguj się aby komentować

Czy wiesz, że...


… pewien niemiecki programista zapomniał hasła, które warte jest setki milionów dolarów?


Stefan Thomas, programista mieszkający w San Francisco, w 2011 roku wykonał zlecenie polegające na stworzeniu filmu wyjaśniającego działanie kryptowalut. W zamian otrzymał ponad 7000 Bitcoinów, które w tamtym czasie były warte około 6000 dolarów. Thomas jak na eksperta przystało, wrzucił swoje Bitcoiny na specjalny dysk-portfel zwany IronKey. Popełnił jednak drobny błąd, mianowicie… zapomniał hasła potrzebnego do otworzenia dysku.


Początkowo zapisał on hasło na kartce papieru, ale z czasem zgubił kartkę (przypominam: ekspert do spraw kryptowalut). Zaś dysk IronKey zaprojektowany jest tak, że p10 próbach wprowadzenia błędnego hasła, cała jego zawartość zostaje na zawsze zaszyfrowana. Thomas próbował już 8 razy odgadnąć hasło – za każdym razem błędnie. Pozostały mu zatem tylko dwie próby, by odzyskać swoje Bitcoiny, które teraz są warte niemal 200 milionów dolarów. Dwie próby odgadnięcia hasła, które dzielą go od bezpowrotnej utraty majątku.


#ciekawostinwestycyjne

19671062-f7a9-4dd7-a00b-acd60800a534
jajkosadzone

A ten chlop co kupil pizze za bitcoiny?

P.S te zabezpieczenia sa dobre,ale glownie przeciwko nam samym.

Pan_Buk

@CiekaowstkInwestycyjne Mógłby sprzedać portfel za 100 milionów i niech ktoś inny się męczy.

Peregrin

@CiekaowstkInwestycyjne a próbował Dupa123?

Zaloguj się aby komentować