Ogrzewanie na prąd źle się skończyło w Teksasie dwa lata temu. Przyszła zima stulecia do stanu który naogół jest ciepły, więc domy nie są ocieplone.
Stan jest odcięty od systemu energetycznego pozostałych stanów (taka fanaberia) i działa samodzielnie energetycznie. Przyszła zima - nie było fotowoltaiki, zaczęły padać elektrownie konwencjonalne i padła sieć przesyłowa.
I teraz klucz programu:
Rozliczanie energii odbywa się online, wg aktualnych stawek giełdowych. Nawet w domach.
Więc wyobraź sobie, że na dworze jest -30 stopni, w domu zaczyna wszystko zamarzać. Chcesz się dogrzać - lecisz po farelkę albo odpadasz grzałkę w swojej pompie ciepła.
Licznik kręci się jak poje...y.
I co?
Godzina grzania kosztuje Cie np. 1000$ bo aktualne ceny na giełdzie są dość wysokie, a Ty nic nie możesz zrobić.
W jedną noc ludzie potrafili stracić majątek, a i tak było pełno przypadków zamarznięć we własnych domach.
U nas najpierw pozrywają ludziom umowy ze starych warunków rozliczania fotowoltaiki, później wprowadzi się liczniki online (część już jest, tylko nie wykorzystują wszystkich możliwości), a później będzie z górki.