Dyskusja nad tym czy Bog istnieje czy nie jest bezcelowa- wiara polega uwaga, na wierze, wiec masz jakis dogmat, ktory nie podlega dyskusji.
Nie widzieli, a uwierzyli.
Natomiast ateista/agnostyk bedzie chcial dowod na jedno lub drugie( istnienie/ nie istnienie) - i jak wiadomo udowodnic sie tego nie da, bo wierzacy poda inny kontrargument, ze jest tak lub inaczej.
Dodatkowo jest to sila wyzsza- wiec udowodnic, ze istnieje?
Ale tak na chlopski rozum- jest tyle planet, tyle form zycia, zapewne innych planet czy gwiazd gdzie na pewno sa inne formy zycia- i to my jestesmy niby wybrani? Niby dlaczego?
Czlowiek umiera i tyle- rozklada sie i jest pozywieniem dla ziemi, nawozem.
Gdyby istniało zycie po smierci to by sie dawno to wydalo- ile ludzi zylo od momentu stworzenia planet? I nigdy nikt niczego by nie powiedzial? Przez tyle lat, tyle miliardow istnien...
Mowie o powaznych dowodach, a nie ludzi chorych psychicznie.
Nie zmienia to faktu, ze sa normy spoleczne w kazdej wierze, ktora jako niewierzacy warto stosowac jak np. przykazania( procz tych dotyczacych wiary) czy wystrzegac sie siedmiu grzechow glownych.
W innych religia tez sa normy, ktore sa bliskie osobie niewierzacej.
Czy powinno sie ludziom zakazywac wiary? Uwazam, ze nie, jednak nie powinno to byc w zaden sposob dotowane z podatkow- to sa przedsiebiostrwa, spolki zoo czy sa, takie same jak inne- tylko zamiast jedzenia, ubran czy smartfonow oferuja uslugi duchowe.